Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

wtorek, 30 grudnia 2014

Podsumowanie roku 2014

Zegar już odlicza pozostałe godziny do nadejścia Nowego Roku, a wszyscy chyba podsumowują ten miniony 2014. Nawet jeśli podliczamy pewne rzeczy tylko sami dla siebie to każde takie podsumowanie prowadzi oczywiście do noworocznych postanowień. Teraz książkowe podsumowanie roku z czternastką w dacie, którą uparcie pisaliśmy przez minione dwanaście miesięcy.

CIESZĘ SIĘ GDYŻ....
Od kilku lat wyróżniam w zestawieniu rocznym Cassandrę Clare oraz Richelle Mead - nic na to jednak nie poradzę. Pozostaje się tylko radować, że lubiani autorzy nadal wydają nowe książki :) W roku 2014 do grona ulubionych pisarzy dołączyli: Kiera Cass, Alexandra Bracken i Emmy Laybourne. Z seriali dawniej emitowanych (a przeze mnie wówczas nie oglądanych) nadrobiłam wszystkie sezony Teen Wolf oraz Arrow. Radość sprawia także fakt, że udało mi się doczytać pewne serie aż do ich finał, szczególnie powieści z cyklu JUTRO a wraz z nimi także Kroniki Ellie. Zabrałam się też wreszcie za poznawanie najsławniejszego cyklu Montgomery.

KALENDARZOWO
Zaczyna się jak zawsze (- Absolutnie minimum siedem książek w miesiącu!), a wychodzi jak zwykle (- Jest co jest. Czasem więcej, czasem mniej). Tutaj zestawienie jak to całe czytanie wyglądało miesiącami.

STYCZEŃ (sesje dwie)
01. "Falling Kingdoms. Upadające Królestwa" - Morgan Rhodes  [P]
02. "Wołanie kukułki" - Robert Galbraith (J. K. Rowling)  [P]
03. "Idealna chemia" - Simone Elkeles  [P]
LUTY (przerwa na ferie)
04. "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" - Matthew Quick  [I]
05. "Tak wygląda szczęście" - Jennifer E. Smith  [I]
06. "Gra o miłość" - Eve Edwards  finał!
07. "Złodziejka książek" - Markus Zusak  [P]
08. "Rywalki" - Kiera Cass   [P]
09. "Poza czasem" - Alexandra Monir   [P]
10. "Miłość w rozmiarze XXL" - Stephanie Evanovich  [I]  
MARZEC (jednocześnie dwa semestry letnie - czas start)
11. "Mroczne umysły" - Alexandra Bracken  [P]
12. "Morze spokoju" - Katja Millay  [I]  
13. "Chwila szczęścia" - Federico Moccia  [I]
14. "Jutro 5. Gorączka" - John Marsden   [K]
15. "Polowanie" - Andrew Fukuda   [P]
16. "Krwawy szlak" - Moira Young  [P]
KWIECIEŃ (przerwa na kolejne ferie)
17. "Jutro 6. Cienie" - John Marsden   [K]
18. "Jutro 7. Po drugiej stronie świtu" - John Marsden  finał!
19. "Czerwone jak krew" - Salla Simukka   [P]
20. "Kroniki Ellie. Wojna się skończyła, walka wciąż trwa" - John Marsden  [K]
21. "Kroniki Ellie 2: Nieuleczalna" - John Marsden  [K]
22. "Kroniki Ellie 3. Przyciągając burze" - John Marsden   finał!
23. "Kim jesteś, Sky?" - Joss Stirling   [P]
24. "Aż po horyzont" - Morgan Matson  [I]
MAJ (więcej czytania na długi weekend)
25. "Zaczekaj na mnie" - J. Lynn  [P]
26. "Aleja Słoneczna" - Thomas Brussig  [I]
27. "Na krawędzi nigdy" - J.A. Redmerski  [P]
28. "Nigdy przenigdy" - Sara Shepard   [K]
29. "Król uciekinier" - Jenifer A. Nielsen  [K]
30. "Podwójna tożsamość" - William Harlan Richter  [P]
31. "Wina Gwen Frost" - Jennifer Estep  [K]
32. "Hopeless" - Colleen Hoover  [X]  
CZERWIEC (sesje dwie)
33. "Czarownica. Prawdziwa historia Diaboliny" - Elizabeth Rudnick  [P]
34. "Klub Karmy" - Jessica Brody  [I]
35. "Elita" - Kiera Cass   [K]
36. "Monument 14" - Emmy Laybourne   [P]
37. "Ars Dragonia" - Joanna Jodełka    [P]
38. "Obsydian" - Jennifer L. Armentrout   [P]
LIPIEC (czas na praktyki w skwarze i upale)
39. "Dziewczyna w stalowym gorsecie" - Kady Cross   [P]
40. "Wszechświaty. Pamięć" - Leonardo Patrignani   [K]
41. "Coś do stracenia" - Cora Carmack   [P]
42. "Pozory mylą" - Sara Shepard   [K]
43. "Serce w płomieniach" - Richelle Mead   [K]
44. "Piękna katastrofa" - Jamie McGuire  [P]
45. "Dziesięć płytkich oddechów" - K.A. Tucker  [P]
46. "19 razy Katherine" - John Green  [I]
SIERPIEŃ (wakacyjne pisanie mgr)
47. "Ukryta Brama" -  Eva Völler  finał!
48. "Wielki Błękit" - Veronica Rossi   finał!
49. "Monument 14. Niebo w ogniu" - Emmy Laybourne   [K]
50. "Lek na śmierć" - James Dashner   finał!
51. "Cienie Ziemi" - Beth Revis  finał!
52. "Jeśli zostanę" - Forman Gayle  [P]
53. "Dar Julii" - Tahereh Mafi   finał!
WRZESIEŃ (wreszcie troszkę wolnego)
54. "Urodzona o północy" - C.C. Hunter   [P]
55. "Nigdy nie gasną" - Alexandra Bracken   [K]
56. "Ania z Zielonego Wzgórza" - Lucy Maud Montgomery   [P]
57. "Przebudzona o Świcie" - C.C. Hunter   [K]
58. "Mara Dyer. Tajemnica" - Michelle Hodkin   [P]
59. "Jedyna" - Kiera Cass   [K]
60. "Dziewczę z sadu" - Lucy Maud Montgomery  [I]
61. "Coś do ukrycia" - Cora Carmack   [K]
62. "Ania z Avonlea" - Lucy Maud Montgomery   [K]
63. "Wściekły wiatr" - Emmy Laybourne   finał!
PAŹDZIERNIK (semestry dwa zimowe start)
64. "Zła krew" - Sally Green   [P]
65. "Miasto Niebiańskiego Ognia" - Cassandra Clare   finał!
66. "Testy" - Joelle Charbonneau   [P]
67. "Kłamstwo doskonałe" - Sara Shepard   [K]
68. "Pretty Little Liars: Zabójcze" - Sara Shepard   [K]
LISTOPAD (pisanie pracy)
69. "Wiedźma. Prawdziwa historia złej królowej" - Serena Valentino  [K]
70. "Black Ice" - Becca Fitzpatrick   [I]
71. "Dzikie serce. Kroniki czerwonej pustyni" - Moira Young  [K]
72. "Rywalki - Książę i Gwardzista" - Kiera Cass  [K]
73. "W śnieżną noc" - John Green, Maureen Johnson, Lauren Myracle  [I]
74. "Top modelka 3. Ucieczka" - Meg Cabot   finał!
GRUDZIEŃ (przygotowania do sesji zimowych)
75. "Bestia. Prawdziwa historia księcia" - Serena Valentino   finał!
76. "Na końcu tęczy" - Cecelia Ahern   [I]
77. "Cztery" - Roth Veronica  [K]
78. "Tak krucho" - Tammara Webber  [X]
79. "Mara Dyer. Przemiana" - Michelle Hodkin  [K]
80. "Krucjata. Zakon Ciemności" - Philippa Gregory  [K]

ŁĄCZNIE: 80 przeczytanych książek     [na Goodreads] [na LC]
Finał serii: 12
Kontynuacji: 25
Początki serii: 8
Powieści w jednym tomie: 13
Ta sama opowieść z różnych perspektyw: 2

Optymistyczne jest to, że najczęściej decyduję na kontynuacje rozpoczętych już serii, przy czym udaje mi się też więcej serii zakończyć niż rozpoczynać przytłaczająco dużo nowych. Wychodzi z tego zestawienia również, że często wybieram powieści zamknięte w jednym tomie, ale taka niezobowiązująca opcja kusi chyba wielu czytelników :)

W PORÓWNANIU DO INNYCH LAT (TROSZKĘ OSOBIŚCIE)
Osiemdziesiątka przy dwóch kierunkach studiów to dla mnie dobry wynik. Od chwili kiedy prowadzę takie bardziej szczegółowe zestawienia, wygląda to tak:
2011 - 89  (POSUMOWANIE ROKU 2011)
2012 - 93  (POSUMOWANIE ROKU 2012)
2013 - 94  (POSUMOWANIE ROKU 2013)
Każdy z tych wyników to niewyobrażalny postęp w ilości czytanych książek w odniesieniu do innych lat. Kiedy nie prowadziłam bloga z przemyśleniami na temat poznanych lektur, zwyczajnie nie czytałam aż tyle. Miałam swoje ulubione serie i autorów, do których wracałam wielokrotnie, a do nowych tytułów odnosiłam się bardzo (ale tak bardzo, bardzo) nieufanie.

W 2015 ROKU CHCIAŁABYM... uwierzyć, że mój horoskop (czytam je dla rozrywki - ten akurat znalazłam w "Pani domu", którą kupiłam za 11,99 gdyż była z nią TA książka) okaże się prawdziwy, skoro taki rok jak przyszły "trafia się raz na dwanaście lat". Mam już w zapasie cztery audiobooki, do tego pięć ebook'ów, a ile tradycyjnych książek się nazbierało... to już nawet nie wspomnę :) Krótko i na temat: wygospodarować tyle czas aby sukcesywnie przeczytać to, co już zgromadzono w domowej biblioteczce, uzupełniać o nieczytane jeszcze klasyki oraz czytać więcej (powieści) dla przyjemności po angielsku, a nie tylko akademickie artykuły, zadane chapter'y czy najnowsze wiadomości na temat nowych odcinków seriali.

Wam Wszystkich życzę w nadchodzącym 2015 spełniania noworocznych postanowień i aby ten następy rok był jeszcze lepszy od poprzedniego!

Ile udało się Wam przeczytać książek w 2014 roku i jakie tytuły uważacie za najlepsze? Może jakieś rekomendacje?

niedziela, 28 grudnia 2014

"By wpisała się w kontury serca"

"Wybrałem poemat Emily Dickinson o tym, że w życiu spotyka nas tyle samo złego co dobrego. Miałem za sobą trzynaście dobrych lat. Zastanawiałem się, czy zdołam przeżyć trzynaście złych, będących zapłatą za tamte."

Zanim rozpoczęła się na naszym rynku wydawniczym cała ta moda na metkowanie powieści mianem nowego gatunku, czyli New Adult, pojawiło się troszkę wcześniej kilka książek, które spełniały wymagania tego gatunku, ale reklamowane były po prostu jako powieści romantyczne bez wątków paranormalnych. Wówczas ten właśnie fakt stanowił o ich wartości, kiedy przeżywaliśmy zalew opowieści, gdzie autorzy prześcigali się w plejadzie nadnaturalnych zdolności (choć lubię fantastyczne wątki to i od nich lubię czasem odpocząć). W ten sposób trafiłam na "Tak blisko..." (OPINIA), które obecnie jest jedną z tych powieści typu New Adult, które z całą pewnością mogłam zawsze polecić. Kiedy więc pojawiła zapowiedź kolejnego tomu przygód znanych bohaterów, wiedziałam, że "Tak krucho..." powinno się pojawić na mojej liście.

"Szczęście można zdobyć lub stworzyć. Można je odkryć. Można odzyskać. W końcu - znalazłem przecież tę dziewczynę. Znalazłem swoją przyszłość. Znajdę i wybaczenie." 

Kolejna powieść Tammary Webber to książka zdecydowanie dla fanów "Tak blisko...". Nie jest to bowiem kontynuacja, tylko ukazanie tej samej opowieści z innej perspektywy, lepiej więc znać pierwowzór. To idealna propozycja, jeśli chcemy odświeżyć sobie wydarzenia "Tak blisko..." bez ponownego czytania tej samej książki. Każdy rozdział podzielony jest na dwie części i jest to stały schemat utrzymany przez całość tego tomu. Wprowadzenie to wspomnienia Lucasa Maxfielda, rozpoczynając od okresu lat trzynastu. Są to elementy nieznane wcześniej dla czytelnika. To właśnie ta tajemnicza przeszłość Londona, na długo przed tym zanim poznał Jacqueline, o którym bohater nie chce mówić - i ma ku temu powody. Drugą część rozdziału stanową znane wydarzenia, tylko tym razem z perspektywy Lucasa / Londona. Co dzieje się w umyśle obrońcy / tutora / czy też zwykłego znajomego z sali wykładowej?

Tak krucho w stosiku :)
"Patrzyłem na nią z bólem serca, jakby ten organ był połączony w jakiś dziwny sposób ze stanem jej ducha i zapominał o swojej pierwotnej roli - utrzymywania mnie przy życiu."

Po przeczytaniu takiego wyznania, może się całkiem słusznie wydawać, że Lucasa z dziewczyną praktycznie mu obcą łączy prawie miłość, do tego stopnia bohater potrafi się wczuć w sytuację znajomej z sali wykładowej. To, co myśli Lucas i jak postrzega sytuację, jest jednak różne jak dzień i noc od tego, jak interpretowała to wcześniej Jacqueline. Kiedy jednak bliżej można przyjrzeć się tej relacji, to zaczyna się ona klasycznie jak w tak wielu opowieściach typu New Adult - od pożądania i z czasem przyjdzie być może głębsze zrozumienie tej drugiej osoby. Powyższy cytat zapowiada co najmniej odnalezienie się bratnich dusz, a nie to, co otrzymujemy: potrzebę zapewniania ochrony i bezpieczeństwa drugiej osobie plus chęć spędzania z nią więcej czasu w łóżku.

"Była dla mnie przeciwieństwem kłopotu, wkradła się w moje sny i zawładnęła marzeniami na jawie."

Widać co zostaje z romantycznych deklaracji, kiedy wczytamy się w to New Adult pisane z perspektywy męskiego bohatera głównego. Można sobie wyobrazić spustoszenie, jakie sieje w wyobraźni i troszkę jednak burzy to "rycerskie" wyobrażenie, jakie się miało po lekturze "Tak blisko" o Lucasie / Londonie. Kiedy ujawnione zostały myśli i pragnienia bohatera, wypada on po prostu troszkę stereotypowo. Scen erotycznych jest więc bardzo dużo, czasem zdarzają się one i w retrospekcji by zaraz potem powtórzyć się w akcji teraźniejszej. Bohater po tragedii, jaka go spotkała, znajduje zapomnienie w bójkach, alkoholu, narkotykach i przygodnym seksie. Ten model na radzenie sobie z traumą już znamy, przykładowo z postępowania głównej bohaterki w powieści "Dziesięć płytkich oddechów" (OPINIA).

Jeśli chodzi o samą przeszłość Lucasa i zwroty akcji, które mnie zaskoczyły to znajdzie się tutaj ta niespodziewania przyjaźń z Boyce'm, która tak nagle zrodziła się z zajadłej nienawiści i maltretowania. Ciekawe będzie też porównania relacji z Jacqueline do jednego z pierwszych poważnych zauroczeń - w tym przypadku koleżanką z nowej klasy - Melody. Nie chodzi tu o podobieństwo charakterów, ile o profil byłego / obecnego sympatii obu pań jak i sytuację materialną ich rodzin.

"Tak krucho" - Tammara Webber
[SERIA Kontury Serca] Tom pierwszy opowiedziany z innej perspektywy plus przeszłość w retrospekcji
Wydawnictwo: Jaguar
Opis wydawcy: Choć książka już w opisie jest reklamowana jako "Drugi tom bestsellerowego 'Tak blisko...' Tamary Webber..." od początku trzeba zaznaczyć, że nie jest to kontynuacja. Jak dalszym tomem przygód można nazwać powieść, która raz jeszcze opowiada to, co już się wydarzyło, tylko relacjonując to z perspektywy innego bohatera? Jedyne nowe wydarzenia dotyczą tu przeszłości i poprzedzają o lata akcję w "Tak blisko...". Jeśli trzeba już określić czym jest "Tak krucho...", to jest to prequel uzupełniony o inny punkt narracji dla wydarzeń "Tak blisko...". Jest to tom w serii, ale nie kontynuacja, a jednocześnie uzupełnienie znanej historii, który każdy fan powinien poznać.
W kolejności: NR 78/2014/12/04 (354)

sobota, 27 grudnia 2014

Jesienny sezon serialowy 2014 - podsumowanie

Kiedy za oceanem trwa właśnie przerwa w emisji seriali (nienawidzony przez wszystkich fanów 'hiatus'), czas na małe podsumowanie tego, co się zdarzyło w pierwszej połowie nowych sezonów. W tym roku podążałam za losami bohaterów siedmiu seriali. Omówiona kolejność od najbardziej oczekiwanych powrotów (nowych odcinków).

Once Upon a Time sezon IV - Standing FROZEN in the life I've chosen
"Kraina Lodu" to już sama w sobie adaptacja klasycznej baśni, która oczarowuje. Tutaj twórcy ONCE musieli więc zaproponować coś innego i zdecydowali się na sequel do filmu Disney'a sprzed roku. We flashback jest więcej najczęściej Arendelle choć będą i ujęcia z przeszłości Zaczarowanego Lasu.

Można powiedzieć, że "Kraina Lodu" to wariacja na temat baśni o "Królowej Śniegu", w której Gerda (tu Anna) jest siostrą owej przyszłej królowej. Tak więc twórcy OUAT zdecydowali się na odejście od tej tezy i skonfrontowanie dwóch wersji tej samej baśni czy też: starej i nowej zimowej opowieści. Wiedziałam o tym, że zamierzano wprowadzić postać baśniowej Królowej Śniegu, ale wydawało mi się, że to będzie przesyt tego zimowego wątku w Storybrooke. Świetnie wypadł jednakże ten właśnie motyw, gdzie nie tylko Elsa stanie w starciu z kimś obdarzonym lodową mocą, ale do pomocy przyłączy się także Emma. Ach, i jest też nastoletnie wersja Emmy i jej przeszłość, połączona niespodziewanie z... Królową Śniegu (Ingrid). Co zaś się tyczy Gerdy to także została ona uwzględniona w fabule. Ingrid to główna antagonistka tego sezonu, ale ten mroźny finał - to powód dla którego nie mogę ocenić tej postaci w kategoriach czarnego charakteru. Tak to już jest w Once! Historia trzech sióstr zestawiona jest z relację Elzy i Anny. Ten sezon to także kolejna klątwa - związana ze zwierciadłem, co bardzo cieszy, gdyż przez to jest bardziej wierna pierwowzorowi Królowej Śniegu.

Co trzyma nas przy danej serii to często OTP (One True Pairing). Oczywiście pełno Captain Swan, oj pełno - fajni będą zadowoleni. Nawet się nie spodziewałam, że w tym sezonie dojdzie mi następna para, której będę kibicować, a nazwa tego OTP to Kristanna. Tak, oczywiście chodzi o Annę i Kristoffa! Sama się tego nie spodziewałam, ale ta para jest genialna. Moja sympatia rosła z każdym odcinkiem. Regina zasłużyła na swoje Szczęśliwe Zakończenie, dlatego też kibicuję jej i Robinowi. Finałowy odcinek sezonu czwartego należy jednak do Rumbelle i to on będzie nakręcał dla mnie drugą połowę tego sezonu (kolejne odcinki dopiero w marcu!).

Dołączył do obsady również Will Scarlet (postać z serii spin-off Krainy Czarów), jednak ten wątek zyska więcej uwagi w drugiej połowie sezonu. Will odnalazł w bibliotece w Storybrooke "Alicję w Krainie Czarów" - pojawia się więc pytanie czy jest to wersja spisane przez samą Alicję czy też taka jaką znamy my wszyscy? Alicja czyta swojej córce opowieść o swoich przygodach, także i o Białej Królowej i Białym Królu, czyli Anastazji i Will'u. Jeśli to ta wersja trafiła do Storybrooke to mamy już pierwszego autora baśni. Lecz kto odpowiedzialny jest za księgę, która zbiera wszystkie baśnie? I jak złoczyńcy mogą zmienić zasady gry i odzyskać "szczęśliwe zakończenie"? Poszukiwania autora trwają i mam nadzieję, że jakoś usprawiedliwią bardziej pojawienie się w fabule Urszuli, Maleficent oraz Cruelli de Mon. 

The Flash sezon I - OK. I have super powers. You have arrows. That run out.
Ciekawym dodatkiem do Arrow stał się spin-off  The Flash. Tak było tylko na początku, teraz jest to samodzielna seria, która przyciąga z równą siłą jak sama Strzała.
Ten serial to przede wszystkim poszukiwania metaludzi, czyli jednostek uderzonych falą niezbadanej dotąd ciemnej materii, a energii wyzwolonej w wyniku wybuchu reaktora. Ten prototyp miał odmienić oblicze nauki, a odmienił oblicze miasta Central City, które pełne jest teraz anomalii. Naukowiec, który zajmował się Barry'm w czasie jego śpiączki, powiedział mu, że jest tylko człowiekiem uderzonym przez piorun, a nie bohaterem. A może jednak? Tak zaczyna się ta opowieść o superbohaterze i mentorze o złych intencjach.
W odcinku pilotażowym Barry zwraca się po radę do Olivera Quinna (zna już jego sekret). Strzała widzi w nim szansę na lepszy model superbohatera niż to, jakim jest on sam się stał jako mściciel. Barry ma teraz możliwości by ratować ludzi w momencie równym uderzeniu pioruna.
Oczywiście jest wiele podobieństw pomiędzy tymi dwoma seriami: Barry też przyjaźni się (a nawet podkochuje latami) w córce policjanta. W przeciwieństwie do Olivera, Barry pracuje jednak jako asystent w CIA. Za to podobnie jak Strzała, ma on także ma swój team. To opowieść, w której mentor może okazać się jednym z tych, przed którymi trzeba chronić innych. Właśnie gdy myślałam, że The Flash (patrząc na efekty specjalne) zastępuje mi troszkę brak anulowanego serialu TTP (OPINIA), pojawił się jeden z aktorów, którzy grali tam główne role, czyli Stephen!

Arrow sezon III -  I have strategy and tactical awareness.
Strzałę oglądałam początkowo tylko by obserwować przebieg rozwoju relacji mojego OTP, czyli Olicity. Kiedy jednak Oliver i Felicity faktycznie już idą na randkę (nie ma się co cieszyć - to raptem tylko jeden odcinek), dość prędko się to kończy. Nadal uważam, że Olicity najwięcej było w sezonie pierwszym (który pozostaje też absolutnie najlepszym z dotychczasowych sezonów). 

Co najbardziej ciekawi w sezonie trzecim to dla mnie tzw. wątek "Corto Maltese", związany jest on z siostrą Olivera (Thea), jej biologicznym ojcem i pewnym szkoleniem. Tak, tak, nie wiem czy ktoś się w Arrow jeszcze ostanie, kto nie podąży tą ścieżką - pytanie tylko, po której stronie konfliktu potem stanie taki bohater czy też złoczyńca. I dotyczy to nawet Laurel! Nie będę wspominać, jak irytują mnie siostry Lance i nie będę nawet udawać, że zniknięcie jednej z nich z fabuły  mnie jakoś specjalnie zasmuciło, gdyż nie lubiłam tej postaci od samego początku. Rodziną firmę Olivera przejmuje też ktoś inny, kto ma ambitne plany obrony Starling City - tym razem będzie to projekt A.T.O.M.
Ukłon w stronę twórców należy się za to za dwa odcinki typu crossover, które na chwilę połączyły losy bohaterów obu seriali.

The 100 sezon II - What have we become?
Trudno stwierdzić, na ile twórcy Arrow i The 100 pozostają w kontakcie, ale zostawili nas z podobnym finałem w obu przypadkach. Są też inne podobieństwa, przykładowo doprowadzenie do takiego konfliktu, którego na pierwszy rzut oka nie da się rozwiązać bez odniesienia strat. I tak przyzwyczaili nas, że można tych strat unikać aż uśpili naszą czujność.

Jaką cenę są w stanie zapłacić Ludzie z Gwiazd i Ludzie z Mount Weather by odzyskać swoją Ziemię i prawo do przebywania na jej powierzchni? Na drodze obudwu stoją dzikie plemienia, ale Mount Weather kryje o wiele więcej tajnych projektów niż można przypuszczać i to ta grupa staje się głównym antagonistą tego sezonu. Gdyby obie grupy (Arka i Ludzie z Góry) mogli się połączyć, byłoby to chyba za proste. Clarke odkrywa to pierwsza i ucieka by dołączyć do grupy z Arki, choć wmówiono ocalonej grupie przebywającej pod powierzchnią, że nikt nie przeżył lądowania. Nowa kolonia nie ma jednak łatwo, stacje są rozrzucone, co umożliwia zarazem poznania także nowych lokalizacji (np. pustynia - bo jak to niby taki postapokaliptyczny świat miałby się obyć bez wielgachnej pustyni?). Pojawia się też wzmianka o tajemniczym Mieście Świateł, że już nie wspomnę o ślicznym opening'u (LINK). Reign też się takiego doczekało, ale w jego przygotowanie nie włożono już tyle pracy - po prostu pozlepiano ujęcia z poprzedniego sezonu i tyle.

Reign sezon IILook where that love has brought us.
Drugi sezon "Reign" skupia się na ukazaniu narodu francuskiego, który zaczyna dzielić religia. Nie chodzi już o tępienie pogańskich wierzeń ludzi z lasów okalających zamek, ale o wydzielanie się kościołów protestanckich i towarzyszący temu rozłam. Do podziału dochodzi też w relacji młodego króla i królowej Francji, a dzielą jak zwykle tajemnice i sekrety, które prowadzą do bardzo ciężkich i traumatycznych przeżyć.
W międzyczasie do fabuły zostaje wprowadzona nowa postać - córka Katherine, księżniczka Claude. Coraz bliżej do Mary zbliża się też protestancki Lord Condé, żadna to jednak rekompensata za Mash (Mary&Bash), teraz to już jestem zdecydowanie Team Francis. Nostradamu zmienił też fryzurę (i sojusznika), ale postać ta wybyła obecnie z fabuły. To tyle na temat tego kto został, a kto opuścił dwór.
Pierwsze dwa epizody dotyczą epidemii, ale i potem nie jest łatwo, kiedy zamek nawiedzają duchy.
Jedyna naprawdę fajna scena z tego wątku to Bash zasypiający na stojąco na korytarzu. Ach, Ci ludzie dawnych epok. Dziś na widok ducha ucieka się z krzykiem, a niegdyś korzystano z okazji by z szacunkiem zapytać o tajemnice teraźniejszości czy najbliższą przyszłość, bądź też warunki panujące "po drugiej stronie". Choć w "Reign" nie brakuje lekkich i zabawnych scen, to ciężar i prawdziwa odpowiedzialność rządzącej pary przygniata stopniowo bohaterów.

The Vampire Diaries -  "Promise me this is forever." 
Wampiry zawsze na końcu - tak to już jest, ale sezon szósty i tak radzi sobie nadzwyczaj dobrze, a przynajmniej mnie kolejne odcinki bardzo tu ciekawiły. Wszystko to nakręcił wątek utraty wspomnień i to nie byle jakich, ale selektywnie wybranych. Takie zapominanie na życzenie. Zażyczyła sobie Elena zapomnień o Demonie. Nie było to aż takie egoistyczne marzenie, gdyż ze wspomnieniami bohaterka radziła sobie o wiele gorzej, w dodatku stanowiąc niebezpieczeństwo dla innych. Tylko, że miejsce, gdzie wylądowali Bonnie i Damon nie jest częścią zaświatów lecz... wymiarem, który sam w sobie stanowi więzienie. Tylko dla kogo? Tutaj wykorzystano "uśpiony" wątek, dotyczących bohaterów będących w serialu już od jakiegoś czasu: chodzi o "magiczne" rodzeństwo. Jak to z rodzinami obdarzonymi magią bywa, jest jakaś mroczna tajemnica, tutaj to "połączenie" nie mające nic wspólnego z pojednaniem rodzinnym a raczej z tym, kto z dwójki bliźniaków jest silniejszy... i przeżyje. Ważne dla tego wątku są retrospekcje, czyli Kai i Jo oraz the Ascendant. Ogólnie to słowo pojawia się tak często, że ten sezon można by nazwać roboczo "The Ascendant" i taka nazwa pasowałaby jak ulał. 

Pretty Little Liars - "How the A stole Christmas"
Gdy pojawia się niespodziewany zwrot akcji...
Od jesieni pojawił się tylko jeden odcinek (w dodatku specjalny) dla tej serii, będzie więc kilka słów o nim. 
Kto czytał lub też oglądał "Opowieść wigilijną" z łatwością dostrzeże, że świąteczny odcinek PLL wykorzystuje właśnie ten klasyk aby bazować na nim opowieść tego odcinka. W roli ducha Świąt Przeszłych i Przyszłych wciela się tu Mona. Podobnie jak "Reign" śmiało można powiedzieć, że ten serial skupia się w dużej mierze na szukaniu kolejnych okazji dla wprowadzania nowych kreacji i strojów - tutaj jest Zimowy Bal. Nie wiemy czy to Ali jest odpowiedzialna za to, co stało się Monie, ale wiemy, że jej sumienie nie jest czyste, gdyż podobnie jak Ebenezer Scrooge otrzymuje ona ostrzeżenie od duchów by zmienić swoje czyny by mieć szansę uratować jeszcze coś z wieczności.

Ogląda się niektóre seriale czysto z przyzwyczajenia, szczególnie wówczas kiedy nie ma za wielkich szans na rozwinięcie ulubionych wątków. Kiedy jednak akcja nagle zaskakuje i wciąga, reakcja jest tylko jedna: i znów czekamy na powrót seriali, decydując się kontynuować przygodę. Szczere przyznam, że obecnie to seriale bardziej mnie emocjonują niż wchodzące do kin produkcje / ekranizacje ;)

A jak jest z Wami? Jak oceniacie ten jesienny sezon serialowy? Oglądacie te same tytuły? Jak wrażenia?

czwartek, 25 grudnia 2014

Zaczytanych Świąt!

Nadszedł ten szczególny czas Świąt! Poza wyczekiwanymi potrawami i górami łakoci, nie może się on też rozpocząć bez listy planowanych lektur bądź też takich, które przybyły do biblioteczki na niedługo przed wolnym świątecznym. Oto mój różnorodny Stosik na Święta.

Pierwsza część pochodzi ze zbiorów biblioteki publicznej, w tym przypadku biblioteki wojewódzkiej, która zamówiła nowości do poszczególnych filii i dlatego właśnie zjeździłam prawie całe miasto by dotarły do mnie: "Szturm i grom" (Leigh Bardugo) oraz "Złoto głupców" (Philippa Gregory). Osadzona tak jakby w Rosji dawnych wieków (z udziałem magii) opowieść w tomie pierwszym "Cień i Kość" (OPINIA) może i mnie nie zaczarowała, ale zaciekawiła na tyle aby chcieć poznać kontynuację losów świata, gdzie ląd rozdziela morze cienia. Zawsze kusi możliwość poznania kontynuacji, tak więc czytam obecnie "Krucjatę" (także wypożyczona z biblioteki) i mam w planach "Złoto głupców". Rozpoczynający serię "Odmieniec" (OPINIA) może i nie podobał mi się aż tak bardzo, ale chcę dać szansę tej opowieści od Philippy Gregory.

Jedyny zakup własny na tym stosiku to "Cztery" (Veronica Roth) i choć wzbraniałam się od tych opowiadań, to w znaczącym stopniu uzupełniły mi obraz świata Niezgodnej. Dlaczego warto przeczytać ten dodatek do (obecnie ekranizowanej) trylogii można dowiedzieć się w tej RECENZJI.

niedziela, 21 grudnia 2014

"Nieustraszona bez dwóch zdań"

"- Dawno temu nasi przodkowie uświadomili sobie, że każdy z nas, każdy człowiek, jest w jakimś stopniu odpowiedzialny za zło na świecie. Nie potrafili jednak się zgodzić co do definicji tego zła..."

W internecie właśnie zadebiutował kolejny zwiastun "Zbuntowanej", a w kinach można już zobaczyć ten pierwszy z trailerów. Właśnie premiera zwiastuna w minionym tygodniu plus napotkana promocja na "Cztery" zadecydowały o tym, że zabrałam się za lekturę tego zbioru opowiadań. O przygodach Tris miło i szybko się czyta, jednak nie jest to taka seria, z której bohaterami jestem jakoś szczególnie zżyta i wyczekuję niecierpliwie kontynuacji ich losów. Dobrym przykładem tej więzi jest fakt, że na dokończenie lektury czeka wciąż "Wierna". Jednak po przeczytaniu wstępu, jaki przezornie zamieściła Veronica Roth do historii "Cztery", okazało się, że opowiadania te w większości stanowią prequel do Niezgodnej Trylogii (jakoś taka nazwa bardziej mi pasuje - tak samo jak zamiast "Diabelskie Maszyny" wolę mówić "Mechaniczna Trylogia"). W niczym nie przeszkadzało to w lekturze finałowej części, przeczytałam się bardzo prędko, o czym chciała nam powiedzieć autorka poprzez postać "Cztery" i co najważniejsze: nie zawiodłam się ani trochę.

"- Jedni twierdzili, że jest nim nieuczciwość... "
"Cztery" to prequel do futurystycznego świata pięciu frakcji. Akcja rozpoczyna się kiedy Tobias (znany fanom serii z Niezgodnej Trylogii) dokonuje swojego życiowego wyboru i transferu do Nieustraszoności. Ten czas opisują pierwsze trzy opowiadania, czyli większość tej książki. Ostatnie opowiadanie i kilka wyciętych scen z "Niezgodnej" to już wydarzenia mające miejsce dwa lata później, kiedy w fabule pojawia się kolejny w kolejności transfer z Altruizmu, czyli nasza Tris.

wtorek, 16 grudnia 2014

"Wielka Szóstka" (Big Hero 6)

"Sometimes the only payoff for having any faith   (Czasem jedyną zapłatą za posiadanie wiary
Is when it’s tested again and again everyday"       jest to, że jest ona wystawiana na próbę każdego dnia)

Dokładnie rok temu na ekranach triumfowała Kraina Lodu. Tym razem Walt Disney Animation Studios przenosi widza nie w przeszłość baśni, lecz w przyszłość pewnej historii zaczerpniętej ze stron komiksu. Mowa oczywiście o obecnie wyświetlanym filmie "Wielka Szóstka". Jeśli zastanawiacie się czy jest to taki film, na który warto iść do kina, to odpowiedź jest tylko jedna.

Na chęć obejrzenia, a szczególnie wybrania się do kina, na ten akurat film złożyło się w moim przypadku parę czynników. Pierwszy z nich to niezwykle udana adaptacja baśni w postaci "Krainy Lodu" (FROZEN) - który tak bardzo się cieszę, że obejrzałam na wielkim ekranie, bo był tego wart. Drugi powód to informacje o filmie, gdyż "Wielka Szóstka" jest oparta na komiksie Marvela o tym samym tytule - a wiadomo, że adaptacje wychodzą (zazwyczaj) najlepiej. Trzeci czynnik to sama fabuła i pomysł na nią. Miejscem akcji jest Przyszłość, a konkretnie miasto San Fransokyo, które w swojej architekturze stanowi połączenie Tokyo i San Francisco.

Film rozpoczyna nielegalna walka robotów, które konstruują ludzie. Tam właśnie poznajemy Hiro. Chłopak wygląda niepozornie, a swoją pierwszą walkę w dodatku przegrywa. Mimo to stawia JESZCZE większą kwotę pieniędzy na skonstruowanego przez siebie robota (są to maszyny wielkości lalek). Ku zaskoczeniu wszystkich wygrywa i to w wielkim stylu. Kiedy chce odejść z wygraną, przegrany (osiłek) nie chce mu na to pozwolić i w tym momencie Hiro ratuje jego starszy brat Tadashi. Ucieczka, choć widowiskowa, kończy się jednak na komisariacie, skąd braci wyciąga opiekująca się nimi ciotka Cass.

Tadashi chce zaszczepić w młodszym bracie lepsze wykorzystanie swojego nieprzeciętnego talentu, dlatego właśnie zabiera go do swojego laboratorium (warsztatu), gdzie on i jego znajomi z uczelni (polibudy) przekraczają granice poznanych dotąd technologii. Fortel się udaje, a Hiro postanawia zawalczyć w konkursie o index uczelni (może się dostać już teraz, choć ma dopiero 14 lat). Także film nie tylko dla dzieci, skoro opowiada o szkole średniej, prawda? ;)

"I am the sand, bottom half of the hourglass." (Jestem piaskiem na dnie klepsydry)

Projekt Hiro okazuje się na tyle przyszłościowy, że pewien biznesmen chce już teraz odkupić do niego prawa, lecz aby ich tak łatwo nie sprzedawać doradza Hiro uznany Profesor polibudy Robert Callaghan. Spór o patent w efekcie prowadzi do wybuchu pożaru, w którym ginie też starszy brat Hiro. Po Tadashim pozostaje tylko jego największy projekt - medyczny robot Baymax, który przywróci Hiro chęci do życia oraz siły do poszukiwania wyjaśnienia tajemniczych okoliczności wybuchu (takie formy leczenia!) i odkrycia tożsamości tego, kto skradł projekt Hiro i wykorzystuje go teraz do swoich niecnych celów. Yokai to nowy superzłoczyńca, lecz kto skrył się za maską?

Odpowiedź nie jest tak oczywista, choć jest kilku mocnych kandydatów. (Film zaskakuje kilka razy, choć kluczowe zwroty akcji można przewidzieć).  To jednak zadanie już dla Wielkiej Szóstki, w skład której wchodzą oczywiście Hiro i Baymax, a także koledzy z roku Tadashiego: To To Tomago (żółty strój), Wasabi (zielony), Honey Lemon (różowy) oraz Fred (przebranie bojowe w stylu kostiumu polibudy noszonego codziennie). TUTAJ więcej informacji o bohaterach. Choć jest to wersja o wiele bardziej bajkowa niż Marvel (tylko zerknęłam na zdjęcia oryginału), to nie odbiera się tego filmu jako typowej bajki - już raczej jak film pełen akcji.

" 'Cause we could be immortals, immortals  (Gdyż możemy być nieśmiertelni
Just not for long, for long"                              tylko nie na zbyt długo)

"Big Hero 6" to kolejna opowieść o narodzinach superbohaterów, a także superzłoczyńców. Yokai ma bowiem kilka takich scen, w których przypomina bardziej postać z anime lub japońskiego koszmaru i ledwo pasuje już do standardów bajki dla młodszej widowni, bo i dorośli poczuć mogą ciarki (pierwsza scena pościgu). Oczywiście, kiedy zdarta zostaje maska, a tożsamość odkrywa, strach ten znika bezpowrotnie- nie umniejsza to jednak wartości wcześniejszych scen.

Tyle mamy obecnie opowieści o świecie, gdzie budzą się do życia w zwyczajnych osobach superbohaterowie (Arrow czy The Flash wymieniając tylko z obecnie emitowanych seriali). Najciekawiej jest obserwować oczywiście okoliczności, w której dochodzi do powołania do życia tychże herosów. W "Wielkiej Szóstce" pojawiają się oni jak odpowiedź na istnienie Yokai, ale nie brak opowieści, gdzie superbohaterowie i złoczyńcy rodzą się dokładnie w tym samym czasie - kształtuje ich to samo miasto, a czasem nawet podobne okoliczności.

"Big Hero 6" to też krótka wyprawa do świata przyszłości, gdzie podziwiać można nie tylko piękne widoki na San Fransokyo, ale i ujęcia z innego wymiaru. To jednak świat, w którym bohaterowie nie mają nadprzyrodzonych mocy, a swoje super-umiejętności zawdzięczają tylko zaawansowanej technologii (której są sami często autorami).

Jest też tych kilka scen pełnych żargonu naukowego, wymieniającego fachowe nazwy, prawa i teorie jak z karabinu, który rozszyfrują w czas tylko Ci bardziej zainteresowani tematem. Mimo to o wiele więcej jest takich scen, które wywołają uśmiech już u wszystkich widzów, i tych małych i starszych. Nie można też pominąć zobrazowania tych uniwersalnych wartości, o zachowanie których w życiu chodzi, a które bardzo łatwo zgubić gdzieś po drodze do zemsty (zresztą to problem z jakim boryka się wielu superbohaterów).

Kto kocha opowieści o superbohaterach, pokocha i ten film. Oczywiście, że to produkcja na którą warto udać się do kina!  Już samej tej piosence można oddać serce! I kto nie zechciałby zabrać Baymaxa do domu?

Mieliście już okazję zobaczyć "Wielką Szóstkę" w kinie? A może macie ten film dopiero w planach?

Jeszcze taka mała ciekawostka:
Dopiero po filmie (przygotowując opinię o tej wizycie w kinie) zobaczyłam podobieństwo między Honey Lemon i Roszpunką, która nie tak dawno także gościła na ekranach.
W czasie sensu (choć "Zaplątanych" widziałam kilka razy) nie rzuciło mi się w oczy za bardzo owe podobieństwo. Może to dlatego, że w pierwszej scenie Honey ma ciemniejszą karnację (byłoby sporo samoopalacza), a przez to i kolor włosów wygląda całkiem inaczej.
Czy Honey Lemon to faktycznie Roszpunka przyszłości - przekonać się można samemu tylko w kinie :)

czwartek, 11 grudnia 2014

"Tam, na końcu tęczy"

"Teraz już wiem na pewno, że tam, na końcu tęczy, czeka na mnie spełnienie marzeń."

Zawsze, kiedy nie jestem pewna na jaką ocenę zasługuje dana powieść, staram się odpowiedzieć sobie szczerze na kilka prostych pytań. Jak oceniam całość po przeczytaniu? Czy poleciłabym komuś taką lekturę? Co mnie skłoniło do wyboru tego tytułu? Czy zdołałam polubić bohaterów? Jak (tempo) czytało się książkę? Czy chciałabym tę opowieść zobaczyć na dużym ekranie? Odpowiedzi na te sześć pytań będą stanowić ocenę tej powieści w jednym tomie.

Kinowe "Love, Rosie" czy "Na końcu tęczy"? czyli kwestia tytułu
W wersjach anglojęzycznych ta książka Ahern także figuruje pod dwoma tytułami. "Love, Rosie" to podpis, a tym samym nawiązanie do przesyłanych wiadomości, listów elektronicznych czy tradycyjnych, czatów i sms'ów, z których w całości składa się opowieść. Wcześniej, w roku 2004, miała swoje pierwsze wydane pod tytułem "Where Rainbows End". Miejsca, w którym kończą się tęcze, to nawiązanie do irlandzkiej mitologii, powieść nie zwiera jednak wątków fantastycznych.

Czas akcji, czyli ile potrafi trwać taka opowieść
Jedna z wielu rzeczy, która zaskoczyć potrafi w tej "miłosnej opowieści", to czas jej trwania. Jak się okazuje opisuje ona życie dorosłe dwóch pokoleń i to nie poprzez retrospekcje, ale jako ciąg zdarzeń. "Na końcu tęczy" nie prezentuje więc wybranego czasu akcji, a skupia się na przedstawieniu życia bohaterów w wieloletniej perspektywie. Forma listów powoduje, że nieustannie powstają jakieś luki w wiedzy czytelnika czy też niedomówienia, co oczywiście budzi ciekawość (równie często jak zniecierpliwienie) i wyczekiwać trzeba podania bardziej szczegółowych informacji, o tym co już się stało - o czym wszyscy bohaterowie wiedzą doskonale, w dłuższej niewiedzy pozostaje tylko czytelnik.

Jak romantyczna jest to opowieść, czyli Rosie i Alex
Miłość ma różne oblicza, różne są więc uczucia łączące dane osoby. Rosie i Alex to jednak para siebie warta. Akcja książki rozpoczyna się, gdy bohaterowie mają po siedem lat, a kończy w okolicach (Tak, jest to spoiler, ale też stawianie sprawy jasno, gdyż dobrze jest wiedzieć, ile trwa to dorastanie do decyzji w tym konkretnym przypadku) kiedy latami dobiegają już pięćdziesiątki. Na miłość nigdy nie jest za późno - to niezaprzeczalna prawda, ale po raz kolejny przypomniałam sobie, dlaczego nie przepadam osobiście za takim schematem historii 'znamy się od dziecka, a miłość rodzi się z przyjaźni'.

Troszkę z historii 'Na końcu tęczy', czyli jak zaczyna się akcja
Rosie i Alex  już jako dzieci uznali, że będą sami tworzyć swoją paczkę i nie potrzebują do dobrej zabawy żadnych innych osób, gdyż w zupełności wystarczy do pełni szczęścia ich dwójka. Po cóż inni, skoro mają siebie - najlepszych przyjaciół na całe życie? Kiedy Alex wraz z rodziną przeprowadza się do Bostonu, Rosie zostaje w Dublinie. Czy to rozdzielenie przyjaciół sprowadziło ich losy na tak odległe tory czy może zadecydowali oni o tym już sami? Można śmiało powiedzieć, że nie należy próbować odegrać się na losie, bo z konsekwencjami różnie potem bywa - najlepiej powinna wiedzieć o tym sama Rosie.
Ile czasu może upłynąć nim jedno z nich zdecyduje się zaryzykować i zaczekać chwilę dłużej na to drugie? Jak się okazuje całkiem sporo. Dwa małżeństwa Alexa, jedno małżeństwo Rosie. Dorastanie dwojga dzieci Alexa i jednej córki Rosie. W trakcie lektury nie jeden raz można zobaczyć, że najlepsi przyjaciele potrafią sobie zrobić na złość jak nikt inny. Co się zaś tyczy Alexa, odniosłam wrażenie, że każdy z tych zawieranych przez niego związków kierowany był motywami innymi niż miłość czy podobnymi do niej uczuciami. Owe małżeństwa były motywowane podsieniem prestiżu. Od kiedy Alex (dość późno zresztą) nagle zaczął się przejmować swoim życiem na tyle, aby zostać kardiochirurgiem, skupia się wyłącznie na drodze kariery - ile razy wszystko inne nie wychodzi, tak jak sobie założył.

Tempo czytania, czyli radość z lektury
Nie można odmówić tej powieści poczucia humoru, jest go bowiem całkiem sporo i jest to przeważnie humoru sytuacyjny. Rosie jest przeważanie główną bohaterką i to jej opowieść, mamy jednak i dostęp do wiadomości, jakie Alex wysyła do swojego brata na czacie, są i listy innych członków rodziny Rosie, kiedy ona sama przez jakiś czas nie podejmuje narracji. To powieść w formie listów, maili, czatów i krótkich wiadomości. Z założenia więc powinno się ją raczej szybko czytać. Może to forma książki zaważyła (pocket - tak więc mini czcionka), ale nie czytało się ani tak prędko ani przyjemnie jak można by zakładać. Czy jest to może zasługa jej bohaterów?

Warte zapamiętania, czyli jakich spotykać można bohaterów
Ani Rosie ani Alex - nie są to bohaterowie, których będę jakoś szczególnie wspominać. Od pewnego czasu przestałam też kibicować tej parze, gdyż dla mnie to żaden OTP. Mogli być razem, albo też nie - do tego zobojętnienia doprowadziła chyba sama autorka. Tyle razy już czytelnik myśli, że bohaterowie wreszcie się zejdą, że kiedy po raz kolejny jest to wersja "nie tym razem", że można poczuć się już tym wątkiem, i parą zresztą także, wyraźnie zmęczonym.
Co się zaś tyczy innych postaci, to córka Rosie (Katie) zyskała miano jednej z najmniej lubianych przeze mnie tutaj postaci w tej historii. Ruby była dobrą przyjaciółką (i udowodniono tu, że wiek w prawdziwej przyjaźni znaczenia zupełnie nie ma), ale jedna jej rada (dotycząca biologicznego ojca Katie) zupełnie mi ją zdyskredytowała. Wiem, że autor pisząc powieść wierzy w opisywanych przez siebie bohaterów (i sam także ich lubi), ale ja już jako czytelnik nie podzielam tej fascynacji. Cecelia Ahern do tego stopnia upodobała sobie losy Rosie i Alexa, że ich historię odtworzyła w życiu Katie i jej najlepszego przyjaciela, w tym przypadku przyśpieszyła tylko kwestię czasu, bo ta para schodzi się już po trzydziestce (w dodatku Toby też jest po medycznym kierunku, innych podobieństw też nie brakuje).
Co zapamiętam to z całą pewnością pasja (a raczej upór) z jakim Rosie dążyła do spełnienia swojego marzenia o ukończeniu hotelarstwa i zarządzania w przyszłości jednym z takich pięknych hoteli oraz historia zapłaty za zdradę, której dopuścił się pewien bankier.
"Na końcu tęczy" - Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat  / OPIS WYDAWCY
W kategorii: Przeczytaj zanim obejrzysz
W kolejności: NR 76/2014/11/02 (352)

Autorka i inne powieści: Cecelia Ahern to autorka znana mi już ze swojej innej powieści "Pamiętnik z przyszłości" (OPINIA). Mam też zaczęte (dawno temu), a jeszcze do doczytania "P.S.Kocham Cię". Nie jest to moja ulubiona pisarka, ale jej książki to dobrze napisane opowieści.
Co sprowadza czytelnika do lektury: "Na końcu tęczy" miałam w planach praktycznie od chwili, kiedy pojawiły się informacje o ekranizacji tej książki. Fajnie jest wybrać się do kina by zobaczyć adaptację książki, którą się już czytało. W tym przypadku poczekam na wydanie DVD tego filmu, a do kina wybiorę się jednak na coś innego, gdyż nie jest to taka opowieść, którą muszę zobaczyć na dużym ekranie.

PYTANIE: Jedyne, czego jestem ciekawa, to jak bardzo twórcy zmodyfikowali opowieść czasowo (ile małżeństw np. pokazano) i w jakim wieku w wersji kinowej schodzą się Rosie i Alex.
Może ktoś z Was czytał "Na końcu tęczy", wybrał się do kina i może zdradzić mi te szczegóły dotyczące adaptacji?

Film obecnie w kinach - ZWIASTUN
Obu aktorów lubię - Lilly Collins za jej rolę Clary w "Mieście kości" (OPINIA), a Sama oczywiście za "W pierścieniu ognia" (RECENZJA) oraz "Kosogłosa" (OPINIA) - ale trudno mi ich zobaczyć jako Rosie i Alexa.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

"Tylko odwzajemniona miłość"

"Kiedyś kochany i uwielbiany, teraz samotny i opuszczony przez wszystkich. Czemu stał się okrutnym potworem? Skąd klątwa, która zamieniła księcia w bestię? Czy tylko prawdziwa, odwzajemniona miłość jest jedynym sposobem by odwrócić działanie czaru?"

Takim opisem kuszą właśnie nowe adaptacje baśni. Któż nie chciałby poznać tej ich nieznanej dotąd strony? Jaki mol książkowy nie zakochał się w bibliotece, którą pewien książę, w przebraniu bestii, ofiarował pewnej pięknej dziewczynie w zamku zapomnianym przez czas, pośród lasów na które rzucono niegdyś czar?


Po raz kolejny dałam się więc skusić na przeczytanie kolejnej już z wydanych książek z serii Prawdziwe Historie, które pojawiają się wraz z logo Disneya. Serena Valentino, wzorując się na wcześniejszych baśniowych animacjach, opowiada mroczniejszą stronę znanych nam baśni. Tym razem zabiera się za opowieść Księcia, dla którego odwzajemniona miłość Belli stała się wybawieniem od rzuconej klątwy.

Młody i przystojny, w dodatku dziedzic korony - można by śmiało przypuszczać, jaki charakter może zrodzić dorastanie w takich warunkach. Co mnie zaskoczyło to Gaston! Kto by przypuszczał! Pamiętacie myśliwego, który stara się o względy Belli? Tak... a tu w baśni to dawny przyjaciel księcia - co więcej wychowywali się razem, a i jednocześnie popsuł im się charakter. Czy Bella była kiedyś na królewskim balu? Kolejna niespodzianka to różne oblicza klątwy: Bestia nie dostrzegała roztańczonego zamku (pełnego ożywionych filiżanek, imbryków, szaf, taboretów czy zegarów) tak jak Bella.

Mogłabym powiedzieć, że "Bestia" to opowieść w jednym tomie, ale tak nie jest, kiedy dojrzeć potrafimy ciągłość i kontynuację wątków tomu poprzedniego. Serena Valentino napisała także inną wersję (z serii Prawdziwe Historie) baśni o Śnieżce i Wiedźmie (OPINIA), która rozmawiała z magicznym zwierciadłem. Początkowo nie byłam pewna, ale po chwili nie musiałam już sięgać po poprzednią książkę aby upewnić się co do imion: autorka przeniosła z tamtej baśni trzy niezbyt sympatyczne (także nie aż tak dobrze skonstruowane) postacie trzech wiedźm ('Siostrzyczek' w tym tłumaczeniu) by pokazać kontynuację ich losów oraz jak potrafią namieszać w kolejnej już baśni. Czytelnika może ucieszyć powrót ciekawych i intrygujących bohaterów, ale z pewnością nie takich, do których zniknięcia ze sceny wydarzeń liczył już tylko strony. Siostrzyczki to słaby punkt, wpleciony w świat opowieści zarówno "Wiedźmy" jak i "Księcia".

Powinnam też dodać, że choć to książka, na którą pokusi się dorosły czytelnik, to spora czcionka, krótkie rozdziały i forma wskazują na to, że młodsi odbiorcy też są bardzo mile widziani (a może tutaj to wręcz główna grupa docelowa).

Może inaczej oceniłabym wariację na temat tej akurat baśni od Sereny Valentino, gdybym nie czytała wcześniej innej, lepszej jednak wersji "Pięknej i Bestii". Nie była ona całkowicie baśniowa, ponieważ przeniesiona była do czasów współczesnych. Ekranizacja tej książki wypadła tak sobie (za mało wierności wobec pierwowzoru), ale "Beastly" (RECENZJA)  i jej autorka Alex Finn rozszerzają perspektywę świata "Pięknej i Bestii" w wiele większym stopniu niż zrobiła to nowa odsłona, stworzona chyba wyłącznie tylko przy okazji promocji filmowej "Czarownicy".
"Bestia. Prawdziwa historia księcia" - Serena Valentino
W oryginale: The Beast Within: A Tale of Beauty's Prince
Wydawnictwo: Dream Books   [OPIS WYDAWCY]
W kategorii: Nowe adaptacja klasycznych baśni
Stron: 280
NR 75/2014/11/01 (351)

Polecana kolejność czytania tej serii to kolejność wydania tomów:
1. Czarownica (adaptacja baśni o Śpiącej Królewnie)  -> to książka na podstawie filmu!
2. Wiedźma (adaptacja baśni o Królewnie Śnieżce) -> samodzielna powieść
3. Bestia (adaptacja baśni o Pięknej i Bestii) -> nawiązanie do tomu II

sobota, 6 grudnia 2014

Stosik na Mikołajki 2014

Dzisiaj w internecie i całej blogosferze zawitał świąteczny nastrój. Także i u mnie Stosik Mikołajkowy na 2014 rok. Wczoraj przytargałam jeszcze dwie Milki Oreo, a dziś zapas skarpetek (nic tak nie cieszy na zimę). Książkowo też przybyło jednak sporo nowego. Źródła były dwa: przeceny i biblioteka.

Miałam kilka priorytetów idąc na przeceny z okazji 'Black Friday' (w salonach empiku było wówczas -25% taniej na wszystkie książki). Kilka rzeczy z listy poszukiwanych nie było, ale nie oznacza to, że wyszłam bez niczego :) Tak więc do biblioteczki dołączyły cztery nowe książki:

1. Seria Prawdziwe Historie powstała przy okazji promocji nowego spojrzenia na klasyczne baśnie, które prezentował film "Czarownica". Książka, którą czytałam (OPINIA), powstała jednak na podstawie filmu, a nie w odwrotnym kierunku. Mimo to zaryzykowałam z opowieścią "Wiedźmy" (CÓRKA MISTRZA LUSTER), obrazującej perspektywę macochy Królewny Śnieżki. Tym razem książka jest pierwowzorem, a że Serena Valentino sprawdziła się w swojej roli odtwarzania baśni, chciałam też poznać losy "Bestii" czyli "Prawdziwej historii księcia". Ten tom już przeczytałam, tym samym kompletując serię Prawdziwych Historii - opinia o tej adaptacji "Pięknej i Bestii" już wkrótce na blogu.
2. "Skrawki błękitu" zakupiłam, ponieważ mam za sobą lekturę wstępu do tej serii. W wakacje roku 2011 wyszukałam egzemplarz "Dawcy" (RECENZJA) w bibliotece publicznej, kiedy wcześniej zobaczyłam powieść Lois'a Lowry na liście antyutopijnych książek na stronie Goodreads.
3. Jeśli chodzi o książkę Gabrielle Zevin to nie jestem tak w 100% przekonana, że będzie to hit, ale "Moja mroczna strona" w połączeniu z czekoladą w roli głównej pewnej antyutopii - powinny być ciekawym połączeniem. Przekonamy się w czasie lektury!
4. Jest też i "Mapa nieba" (Alexander Eben, Tompkins Ptolemy), którą zakupiłam na prezent. Osoba obdarowana już ją przeczytała (czyli prezent udany), a teraz może i ja się zabiorę za ten tytuł. Mam jeszcze jednak tom pierwszy tej opowieści do przeczytania.

Trzy inne książki przytargałam z różnych filii biblioteki miejskiej.
5. Tutaj jako pierwsza znalazła się "Krucjata", która ciekawi mnie jako kontynuacja tomu pierwszego serii (ODMIENIEC) od Philippy Gregory. Kiedy kolejny tom losów bohaterów znajduje się w bibliotece to... jakże można by go nie przeczytać?
6. Powróciłam też do poznawania kolejnych książek z bogatego zbioru Meg Cabot. Seria Top Modelka (UCIECZKA) miała bardzo ciekawy przebieg i przypominała mi, za co tak bardzo lubię styl tej autorki. Zdecydowałam się więc zaraz na kolejną z jej powieści (ze zbioru tych których jeszcze nie czytałam) i wybór spontanicznie padł na tytuł "Chłopak z sąsiedztwa". Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że obecnie czytam "Na końcu tęczy" od Cecelii Ahern. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam, że akurat ta powieść Meg Cabot także składa się z samej wymiany maili - tak samo jak książka Ahern, której ekranizacja obecnie weszła do kin (pod tytułem Love, Rosie)
7. Dopiero poznaję przygody Ani z Zielonego Wzgórza (jestem na trzecim tomie), ale znam już "Błękitny Zamek" (OPINIA) czy "Dziewczę z Sadu" (WRAŻENIA Z LEKTURY), dlatego kiedy dowiedziałam się, że jest już biografia autorki tych książek i to w dodatku jest dostępna w jednej z filii biblioteki, musiałam ją wypożyczyć. W ten oto sposób w stosiku znalazła się także "Maud z Wyspy Księcia Edwarda" od Mollie Gillen. (Tytuł ten pojawi się też w bibliografii jednej z mich aktualnie tworzonych pracy)
8. Na stosiku znalazł się też oficjalny egzemplarz powieści "W śnieżną noc" (RECENZJA), gdzie poznać można trzy opowiadania, które wprawią każdego w świąteczny nastrój. Najbardziej polecam jednak opowiadania pierwsze i trzecie. Aby je poznać wystarczy zobaczyć konkursowy post i warunki uczestnictwa - ten egzemplarz jest właśnie dla Was :) Konkurs trwa aż do 19 grudnia.


Czas jeszcze na Kącik Językowy, tym razem dwa numery w jednej recenzji, czyli EM 48 i DA 66, które pojawiły się na jednym z wcześniejszych stosików.

English Matters 
Numer 48/2014 na wrzesień/ październik

Motyw okładkowy to oszczędzanie pieniędzy. Warto przyoszczędzić na świątecznych wydatkach kupując mądrze i nie dając się wciągnąć w wir promocji, które czasami okazjami nie są, a jedynie zachęcają do kupna czegoś, czego aktualnie w takiej ilości nam nie potrzeba. Kilka innych ważnych, a kilka już pewnie wam znanych wskazówek w artykule "The Gift of Thrift: How to save money".
POMYSŁ: Ważne w lekturze są nie tylko pozyskiwane informacje, ale i przyswajane nieświadomie słówka. Zapamiętywać można też świadomie, przykładowo zakreślając słówka, zwroty czy też całe zdania w tekście, które chcielibyśmy potem wykorzystać. Z czasem o wiele łatwiej będzie je odnaleźć w czasopiśmie, a gazetkę można traktować jako materiał na którym się uczymy języka i z którego korzystamy.

Dowiedziałam się troszkę ciekawostek o Zumbie w artykule w sekcji Leisure, choć dla osoby uczestniczącej w takich zajęciach sportowych, nie ma aż tylu sekretów dotyczących tego akurat tematu.

Z przyjemnością przeczytałam za to artykuł "The Secret of Immortality", początkowo nie wiedząc za bardzo do czego odnieść ten tytuł. Fantastyka a może obszary science fiction? Ale było jeszcze lepiej! Chodziło o wywiad z badaczką twórczości Jane Austen - Hazel Jones. Bardzo ciekawy artykuł omawiający nie tylko bohaterów powieści Austen z perspektywy teorii literatury, ale też zawierający informacje biograficzne. Tym bardziej ucieszył mnie kolejny artykuł z tej dziedziny tematycznej, czyli "Bath" - to tam przecież Austen była, a potem umiejscowiła akcję jednej ze swoich powieści. Tutaj znaleźć można troszkę informacji o samym mieście jak i o talentach, które to miasto zainspirowało (wśród nich była i Mary Shelley).
A GDYBY TAK: Czego mi brakuje czasem w EM to właśnie stała sekcja poświęcone literaturze - szkoda, że nie jest to stały temat, a nie tylko taki czasem wpasowujący się w dział Culture. Lektura takiego czasopisma to świetna okazja aby poznać część literatury anglosaskiej (nie tylko Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone), ale także Australia czy dawne kolonialne Indie.

Deutsch Aktuell 
Numer 66/2014 na wrzesień - październik
Z okładki tego wydania wita nas przesympatyczna blondynka. Okazało się, że to Aneta Sablik, rocznik 1989 (ten sam co mój), która wygrała właśnie jedenastą edycję DSDS (Deutschland sucht den Superstar) - nasz odpowiednik idola, ale wciąż z duchu tych wszystkich talent-shows. Z przyjemnością przeczytałam o drodze do kariery, która zaprowadziła Anetę z Krakowa do Niemiec, a wkrótce na przesłuchanie, potem w konsekwencji do wygranej (w filmiku wywiad i fragmenty jej teledysku do piosenki The One). Ciekawostką jest, że zwyciężczyni wcześniej próbowała szczęścia także w Must Be The Music w naszej edycji - miło jednak zobaczyć, że marzenia się spełniają.

Kolejny bardzo ciekawy artykuł to "Aberglaube auf Schritt und Tritt", gdzie przeczytać można nie tylko o najczęstszych przesądach i talizmanach przynoszących szczęście, ale także o ich źródłach. Bardzo dużo ciekawostek, którymi można zaskoczyć znajomych, ale i warto wiedzieć tak dla samego siebie.

Pierwszym artykułem z tego numeru, który wybrałam do lektury, była jednak historia Nestlé. Marka ta pojawia się niesamowicie często, a ja chciałam wiedzieć, skąd taka nazwa i dlaczego. Artykuł dostarcza wyczerpujących odpowiedzi.

I oczywiście moja ulubiona sekcja, czyli krajoznawcza - tym razem Szwajcaria i region Die Weinberg-Terrassen des Lavaux wpisany już na listę skarbów UNESCO. Winne tarasy nad Jeziorem Genewskim? A nie tak daleko w tle szczyty gór oprószone śniegiem? Dlaczego jest to możliwie i kto założył owe winnice wyjaśniono zgrabnie w tej części numery DA.
A GDYBY TAK: W EM od pewnego czasu prezentowane są zagadnienia gramatyczne na podstawie tekstów piosenek i o ile anglojęzycznych hitów nie brak, to chętnie zobaczyłabym takie opracowania ciekawych niemieckich piosenek na ramach tego czasopisma.
                                                                           *  *  *
Jak tam Wasze Mikołajki? Skompletowaliście już zdjęcia prezentów i stosików? Chętnie zajrzę i obejrzę co tam dla Was Mikołaj przygotował - można więc śmiało podawać link w komentarzu.
Być może spodobało się Wam coś z mojej listy? A może już coś czytaliście?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...