Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

piątek, 30 maja 2014

"Wszystko na karmazynowo"

"Ale to [...] było prawdą: żeby się nie oglądać, tylko walczyć do samego końca."
Akademia Mitu to połączenie szkoły średniej i szkoły wyższej. Jej uczniowie muszą zaakceptować swoje dziedzictwo i wyszkolić się w czasie pięciu lat na wojowników by móc przeszkodzić, a w razie potrzeby brać udział, w wojnie chaosu.

"Złamane serce nie uchodzi za śmiertelną ranę, przynajmniej nie w oczach szkoły, i następnego dnia po południu wróciłam do Akademii Mitu."
W czwartym tomie przygód Protektorat wysuwa bezpodstawne i absurdalne oskarżenia przeciw Gwen Frost. Bohaterka ma odpowiedzieć na zarzut bycia Żniwiarką Chaosu i wybranką Lokiego, a nie bogini zwycięstwa Nike. Według tej teorii wszystkie niezwykle wydarzenia i napady żniwiarzy, do jakich doszło od momentu pojawienia się panny Frost w murach Akademii Mitu, miałyby być jej dziełem i celowym działaniem. Czytelnik zna jednak historię z perspektywy Gwen i wie, że to czysty absurd. Okazuje się, że nie tak łatwo dowieść prawdy, kiedy tak niewielu w nią wierzy.

"Ochrzaniał mnie nawet wtedy, kiedy robiłam to, czego oczekiwał. Czasami miałam wrażenie, że jesteśmy skazani na nieporozumienia."
Jak w każdym tomie Akademii Mitu i w czwórce sporo nowości.
Żmija Maat to kolejne z mitycznych stworzeń, które spotyka Gwen, a które będzie pomagało dowieść prawdy w czasie procesu. Jeśli o oskarżenia chodzi to przedstawiają je Siergiej, Inari, Linus i Agrona Quinn, stanowiący część Protektoratu. Także inni przybędą na proces by osądzić Winy Gwen Frost. Jak zawsze bohaterka może liczyć na babcię Frost (Geraldine), której nie podejrzewalibyście o taką sprawność i spryt w walce. Jednak trzeba pamiętać, że przecież wcześniej i ona była wybraną tej samej bogini zwycięstwa.

W finale to w tej części Gwen wystąpi w asyście Morgan i Aleksieja - jej strażnika z ramienia Protektoratu.
Oczywiście Oliwer, Carson i Daphne będą wspierać Gwen na każdym kroku, ale nie mogą jej nieustannie towarzyszyć. Jest i Logan Quinn, a ten tom właściwie rozpoczyna pierwsza prawdziwa randka bohaterów...niestety przerwana. Na ratunek i pomoc ze strony Logana Gwen też zawsze mogła liczyć, lecz tom czwarty pełen jest niespodzianek, także dotyczących wątku tej pary.
 Poza Amazonkami, walkiriami, Rzymianami, wikingami, Spartanami i Cyganki pojawią się także Bohatyrowie.
"Wina Gwen Frost" - Jennifer Estep
Akademia Mitu: Tom #4 / z 6 części
Wydawnictwo: DREAMS
Wątki: Mitologiczne
W kolejności: NR 31/2014/05/07 (307)
Stron: 343
Ocena: Jak zawsze przygody Gwen Frost to książka, którą miło powitać. Czyta się lekko i prędko. Cieszę się, że dałam tej autorce szansę po "Ukąszeniu pająka", bo widać, że w seriach młodzieżowych o wiele lepiej się sprawdza. Akademia Mitu to łatwo rozpoznawalne wątki z serii HP, bazujące jednak na wymieszaniu wielu mitologii. Jakoś to wszystko razem działa, a szybkie tempo akcji zapewnia dobrą lekturę.
Dodatki: Spis postaci, miejsc i typów wojowników to przydatny dodatek, znajdujący się jako suplement na końcu każdego tomu. Przyznam jednak, że nie zerkam tam za często w czasie lektury, raczej doczytuję po zakończeniu danego tomu XD
                                                                *******************
"-Gwendolyn? - usłyszałam naraz znany mi głos. - Gdzie jesteś? Dlaczego nie przy ladzie?
Zupełnie zapomniałam, że Nickamedes poszedł coś załatwić. Najwyraźniej już wrócił - 
a biblioteka znowu była w stanie chaosu."

poniedziałek, 26 maja 2014

Jak odpłacasz na miłość

"Wybierz życie, jakie ci się podoba, nie zatrać się w poszukiwaniach."

Od początku wszystkich zadziwia, dlaczego Wally Stoneman zdecydowała się zamieszkać na ulicy, skoro adaptowała ją tak dobrze sytuowana amerykańska rodzina. Dziewczyna zawsze wiedziała o swojej adopcji z Rosji, nie mogło więc chodzić o zatajenie tego faktu. Wally jednak ma nieustanne pretensje o to, że nie wie nic o swojej kulturze jak i przeszłości. Wydaje się więc, że bohaterka mieszka na ulicy, bo może. Daje jej to poczucie samodzielności i choć takiej kontroli nad swoim życie, lecz oczywiście jest ono złudne. Sposób, w jaki Wally zdobyła przywództwo nad grupą, dowodzi tego, że nadal polega na majątku adopcyjnej matki -Claire. Trzeba przyznać, że jest jednak coś kuszącego w porzuceniu szkoły i codziennych obowiązków wraz z wszystkimi oczekiwaniami z tym związanymi.

"Serce i umysł próbowały zmierzyć się z nową wersją rzeczywistości."
"Podwójna tożsamość" to zmienne punkty narracji. To kryminał i thriller, w którym machina zostaje wprawiona w ruch poprzez wystawienie aleksandrytu na giełdę kamieni szlachetnych.
Od chwili kiedy Wally postanawia pójść tropem swojej biologicznej matki, jej poszukiwania prowadzą także inni. Śledztwo by odnaleźć Jelenę Majakową prowadzone jest na trzech torach: Wally i jej ekipa, wydział policji nowojorskiej i dawni "znajomi" z Rosji.

Wszystkich (policjantów, opiekę społeczną, detektywa) zadziwia obecność Wally na ulicy. Po części także dlatego, że jej historia jest tak niepodobna do losów innych dzieci ulicy. Ella, Jake i Tevin to pozostała część grupy, którą przewodzi Wally. Poznajemy po części historie ich życia, ale różne oblicza egzystencji na ulicy to tylko wstęp do opowieści, który zostanie całkowicie zastąpiony przez poszukiwania.

"Żeby połączyć obie tożsamości"
Tytuł "Podwójna tożsamość" wiele obiecuje. Szczerze myślałam, że będzie to opowieść o dziewczynie wplątanej w wojnę, która będzie musiała uaktywnić swoje drugą tożsamość, a sama będzie związana w jakimś stopniu z wywiadem. To zupełnie nie taka opowieść, lecz i ta z czasem okazała się wciągająca.
Wally jako głównej bohaterki niestety nie zdołałam polubić. Czy dziewczyna nie powinna być wdzięczna, że jej los okazał się o wiele lepszy niż mógłby być w rosyjskim sierocińcu? Poznać swoją biologiczną matkę to poznać też alternatywną wersję swoje życia i to pragnienie zupełnie rozumiem. Może nie mogłam przekonać się do Wally dlatego, że poza czystym buntem przeciwko wszystkiemu i wszystkim, nie znalazłam dobrego wyjaśnienia dla większości jej działań. Nie zaciekawił mnie też żaden z pozostałych bohaterów. W tej powieści jest ich wielu, ale pierwsze skrzypce gra kryminalna intryga i wszystko jest podporządkowane właśnie jej. Powinien być to plus, jednak momentami założenie to nie pozwalało bohaterom się rozwijać.


"Podwójna tożsamość" to jednak dobry kryminał, w tym chociażby względnie, że do samego końca trudno jest odgadnąć drugą amerykańską tożsamość matki dziewczyny.
"Podwójna tożsamość" - William Harlan Richter
Seria Dark Eyes: Tom #1
Wydawnictwo: Dolnośląskie
W kategorii: Thriller, Bez wątków paranormalnych
Stron: 312  (To dość drobny druk i sporo akcji.)
Ciekawostka: Drugi tom serii to "Tiger", czyli imię brata Wally -bohatera, który pojawiającego się także w tomie pierwszym. Jeśli chodzi o tytuł serii "Czarne Oczy" to odnosi się to do podobieństwa rodzinnego, czyli koloru oczy Wally i jej ojca przestępcy o imieniu Klesko.
W kolejności: NR 30/2014/05/06 (306)

środa, 21 maja 2014

"Ani cienia miłości, ani śladu duszy"

"Żyję tylko dzięki temu, co zrobiłem w życiu źle. Moje błędy mnie ocaliły..."

Cudownie jest kontynuować przygodę, która oczarowała nas w pierwszym tomie serii. Niezmiernie wyczekujemy wtedy kolejnego spotkania. "Król uciekinier" to dalsze losy "Fałszywego księcia".
Zastanawiałam się, czy "Fałszywy książę" to nawiązanie do którejś ze znanych już baśni czy może też powieść ta sama w sobie tworzy coś na kształt nowej legendy. Odpowiedź jest bardziej niż oczywista. Tę baśń już znamy.
Książę znowu przywdziewa szaty żebraka. W tej nowej odsłonie baśni nie ma jednak dwóch podobnych do siebie osób - to rola dla tylko jednego bohatera, za to o dwóch osobowościach. I od razu robi się o wiele ciekawiej.

"-Szczęśliwej podróży - powiedział. - Jeśli masz dom, wracaj do niego bezpiecznie, a jeśli nie, zawsze znajdziesz go tutaj."

Choć Fałszywy Książę okazał się ostatecznie tym prawdziwym i zasiadł na tronie, w królestwie nie zapanował pokój. Sąsiednie kraje nie uznają nowego władcy, szykując się do wojny. Jaron by uratować Carthyę będzie musiał rozprawić się z piratami, którzy kiedyś prawie wcielili w życie plan jego zabójstwa. Nie mogąc liczyć na wsparcie królewskich doradców, Jaron bierze sprawy w swoje ręce i przywdziewa tożsamość żebraka. Bohater więc znowu ucieka. Teraz już nie jako książę ale król. Znowu ucieka by ratować swój kraj.

"Nie znał jednak innego świata poza tym, który nie dawał mu żadnych szans na przyszłość."

Zarówno okładka tego tomu jak i opis obiecuje w fabule spotkanie z piratami, co samo wywołuje już jak najlepsze skojarzenia i zwiastun dobrej akcji. Jakże może by inaczej, kiedy ma się w pamięci sławnych Piratów z Karaibów czy postać Hook'a z OUAT. Niestety w książce dość długo przychodzi na pojawienie się tego wątku czekać, bo aż do połowy tomu. Choć książę Jaron i inni znajdą się w samym sercu siedziby piratów, to ani razu nie wejdą na pokład statku. Wizja abordażu, zmagań z morzem, pościgów i poszukiwań wspomnianych jaskiń pełnych królewskiego skarbu rozmywa się więc prędko.

"- Pragniesz zostać kimś, kto ma w tym świecie znaczenie. Jeśli chcesz zmienić swoje życie, to lepiej zmień je na lepsze."

Miejsca mogło nie starczy także dlatego, że połowa książki poświęcona jest szajce bandytów działających przy granicy - tak właśnie do drużyny znanych bohaterów dochodzą i nowi. Jest wśród nich Erik Loman - przywódca złodziei oraz Fink - młody złodziej i popychadło grupy rozbójników. Później pojawia się też Devlin we własnej osobie - obecny kapitan piratów, którzy kiedyś próbowali porwać i zabić księcia. Panie też działają dzielnie na froncie walki: zarówno Imogena jak i Amarinda (narzeczona otrutego brata Jarona).

"Jak to możliwe, że tak dobrze widzisz swoich wrogów, a nie dostrzegasz przyjaciół?"

Mniej udany zdaje się być też wątek miłosny. To najczęściej opowieść na trzecim albo nawet czwartym planie. Imogena to ciekawa postać, ale takiej relacji między bohaterami akurat tu nie czuję. Jest silna przyjaźń, ale czy coś więcej? Fabuła skupia się na planie obrony kraju, miłości nie pozostawiając za dużo miejsca. Lecz ta powieść śmiało mogłaby obejść się bez tego akurat wątku, a pozostać przy bardziej autentycznej przyjaźni niż na siłę robić z niej miłość. Bohaterowie zdają się nie być na nią jeszcze gotowi.

Poprzez zamach, przez zdradę i walkę toczy się fabuła drugiego tomu w Trylogii Władzy. Pierwsza część powieści to próby dotarcia do piratów, a następnie wcielanie w życiu planu rozprawienia się z nimi. Choć wizyta w sercu nadmorskiego obozu Devlina, odkrywanie fałszywej tożsamości (a może tej prawdziwej?) i wszystkie te walki sprawiają, że historia nabiera tempa i przyciąga czytelnika, to tom drugi zdecydowanie nie dorównuje "Fałszywemu księciu". Może to kwestia napięcia, jakie udało się wytworzyć w części pierwszej - tego poczucia niepewności czy te niewiarygodne przypuszczenia aby mogłyby okazać się prawdą.
"Król uciekinier" to kontynuacja warta poznania, ale wydała się nie być ani lepsza ani tak samo dobra jak jej poprzedniczka w tej serii.
"Król uciekinier" - Jenifer A. Nielsen
Trylogia władzy: Tom #2
Stron: 392
W kategorii: Reinterpretacja i Nowe Baśnie
W kolejności: NR 29/2014/05/05 (305)
Ocena: Opowiedziana na nowo baśń o królewiczu i żebraku w wersji, w której jedna postać wciela się w obie te role. Co jeśli młody król mógłby przechytrzyć swoich wrogów, przyjmując swoją drugą tożsamość? Wyczekiwałam tej kontynuacji, niestety nie jest ona tak zaskakująca jak "Fałszywy książę" (którego to lekturę bardzo polecam!).

Znacie już losy "Fałszywego księcia"? A może udało się Wam już przeczytać i o przygodach "Króla Uciekiniera"?

wtorek, 13 maja 2014

"Nic wspólnego z przeznaczeniem."

Piękne dziewczyny grające w niebezpieczne gry - to Gra w Kłamstwa. I choć chodzi tylko o słowa i spór prawdy z kłamstwem, grę przypłaciło już wielu zdrowiem a przypuszczalnie i życiem.

Emma stara się odtworzyć ostatni dzień z życia Sutton - przypuszczalnie 31 sierpnia. Wskazówką może okazać się wszytko: urywek rozmowy, wyciąg z konta lub też strona z kartoteki policyjnej. Ktoś przypomina też o numerze z pociągiem, jednym z bardziej skrajnych wybryków w coraz bardziej niebezpiecznej Grze w Kłamstwa.

"W jej ogarniętym dziennikarską obsesją umyśle"
Narratorki tej opowieści to bliźniaczki. Sutton jako duch towarzyszy Emmie na każdym kroku, od chwili gdy ta zajęła jej miejsce. Może też słyszeć także myśli swojej ocalałej bliźniaczki, pozostaje jednak bez dostępu do części własnych wspomnień, a przez to i czytelnik musi dociekać prawdy. Emma to bohaterka o niespotykanej silnej osobowości. Przeszła przez tyle rodzin zastępczych i to jej nie zniszczyło, a wręcz okazało się później siłą, która pozwala korzystać z zebranych doświadczeń. Zdecydowanie jedna z postaci, których opowieści dobrze się czyta.

KSIĄŻKA VS. SERIAL
Trzeba pamiętać, że w tej wersji, w przeciwieństwie do serialu, Sutton jest tylko duchem. I to w dodatku duchem, który utracił swoje wspomnienia życia. Towarzyszy swojej siostrze bliźniaczce Emmie, od chwili kiedy ta zajmuje jej miejsce, by zaginięcie i śmierć Sutton nie wyszła na jaw. Konieczność utrzymania tajemnicy to szantaż i groźba - lecz kto za nimi stoi?
Książka różni się także tym od serialu, że w adaptacji cień podejrzenia nie pada na przyjaciółki Sutton, choć one same sekretów mają więcej niż kilka. W książce jej koleżanki są głównymi podejrzanymi w sprawie o morderstwo Sutton - jako rewanż za łamanie zasad Gry w Kłamstwa. Zasady zdają się być tylko dwie. Po pierwsze, im bardziej kogoś przestraszysz, sprawiając, że uwierzy, iż niebezpieczna sytuacja to nie żart a prawda, tym bliżej jesteś wygranej. Do drugie, nikomu nie wolno wyjawiać szczegółów żartów, których ofiarą się padło. Poza tym nie można powtarzać starych numerów, a ciągle wymyślać nowe -  tym jeszcze dalej przesuwając granicę.

RÓŻNE OBLICZA JEDNEJ GRY
Zwykle w poprzednim tomie można znaleźć wskazówkę dotyczącą nazwy przyszłej części, tu mamy dwie:
1. Jeśli czegokolwiek nauczyłam się po śmierci, to tego, że pozory mogą mylić..."
2. "Zagrajmy w Dwie Prawdy i Kłamstwo [...] Nie robiłyśmy tego od wieków."
Wygrała opcja numer 1, choć kolejny tom mógłby nazywać się jak w oryginale "Two Truths and a Lie"(opcja numer 2).
Po prawdziwe każdy z tytułów w oryginale oznacza nazwę jakiejś gry lub hasło z grą związane.
Tom 4 to "Hide and Seek" czyli znana i u nas zabawa w chowanego. Dla tomu 5 mamy zwrot "cross my heart and hope to die" - który oznacza "słowo daję, przysięgam (że mówię prawdę)". Formułkę wypowiada się także kiedy przysięga się zachować powierzanego nam sekretu. Tom 6 to "Seven Minutes in Heaven" czyli "Siedem minut w niebie", gra znana bardziej w anglosaskich krajach, a nam z filmów.
"Nigdy przenigdy" - Sara Shepard 
W oryginale: Never Have I Ever (2011)
Seria: Tom 2 z 6
Wydawnictwo: Otwarte/ Moondrive
Stron: 304
W kolejności: NR 28/2014/05/04 (304)
Ocena: W skrócie "Nigdy przenigdy" to pojedynek sióstr: Emma i Sutton kontra Twitterowe Bliźniaczki. W międzyczasie trzeba też potwierdzić winę lub oczyścić z zarzutów najbliższy krąg przyjaciół. Dziewczyny miały świetny temat przewodni na Halloweenowy zjazd absolwentów oraz (już mniej udany) biwak w górach zaraz po imprezie. Pod koniec tego tomu pojawia się też Thayer. Być może to jednak Emma prowadzi najbardziej niebezpieczny rozdział w dalszej Grze o Kłamstwa.
Cieszę się, że zdecydowałam się na lekturę drugiego tomu serii. Choć bywa ona podoba do Pretty Little Liars (autorka wodzi czytelnika za nos i pewnie sporo stron i tomów minie nim będzie dane zgadnąć główną tajemnice a nie mnogość fałszywych tropów), to historia jest ciekawsza niż starcia z A.
TOM TRZECI JUŻ 4 CZERWCA (ZAPOWIEDŹ)

niedziela, 11 maja 2014

"Gdzie zaprowadzi mnie świat."

"Podchodzę do lustra i patrzę na swoje odbicie, patrzę w oczy dziewczyny, którą spotkałam, ale nigdy nie poznałam. Naprawdę czuję się oderwana od samej siebie i od wszystkich wokół."

Camryn ma dwadzieścia lat i zero pomysłu na swoje przyszłe życie. Jest jeszcze nadzieja na względną poprawę sytuacji, gdyż dziewczyna ma się wkrótce wyprowadzić z mieszkania rodziców (od mamy) i wprowadzić do przyjaciółki. W jeden wieczór jednakże wszystko diametralnie się zmienia: wieloletni chłopak przyjaciółki wyznaje, że od lata kocha się tylko w Cam, a ona sama po rozmowie na ten temat z przyjaciółką, zostaje oskarżona o kłamstwo.
Camryn decyduje się na desperacki krok, kupuje bilet i wsiada do autobusu...by udać się donikąd. Ma nadzieję, że los jej coś podpowie. I los nie pozostaje obojętny - bo w Kansas przysiada się Andrew.
To początek historii o prawdziwych nieznajomych, którzy poznają się w przypadkiem, i dalszej ich podróż bez celu, lecz odbytej po to by ten cel w życiu odnaleźć.

"Żyjąc chwilą - mówi, jakby dawał mi poważną radę - w której wszystko jest w porządku, nie spiesząc się i blokując złe wspomnienia, uda ci się dobrnąć do celu szybciej i z dużo mniejszymi obrażeniami."

Jedna trzecia książki minęła mi błyskawicznie - od początku historii aż do momentu, kiedy Cam i Andrew przesiadają się na samochód i ruszają w dalszą włóczęgę bez bliżej określonego celu. Potem dostrzegłam jakąś zmianę, opowieść stała się inna i jej lektura nie pochłaniała mnie już tak jak na początku.
Jak na New Adult przystało, w pewnym momencie na pierwszy plan wysuwa się kwestia seksualności - jej odkrywania czy też definiowania na nowo - i zajmuje czołowe miejsce w fabule, dominując praktycznie całą jej resztę.

"-Nie- mówię i mrugam. - Nie jesteś w moim typie.
- I tylko to ci się we mnie nie podoba?"

Jak początkowo byłam oczarowana, tak później zaczęłam inaczej postrzegać relacje łączące bohaterów.
Andrew przekonuje Cam, że podobno prowokuje ją, by wydobyć z niej cechy, które tam od zawsze były, tylko że przytłumione. Ja jednak nieustannie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zmienia Cam w taki sposób aby bardziej pasowała do jego obrazu i niego samego. Ceni sobie jej delikatną urodę, ale kiedy skrywa w sobie zamiłowanie do pewnego rodzaju agresji.
Cam lubi co prawda sobie nucić znane i lubiane piosenki, lecz zdecydowanie nie czuje się już pewnie śpiewając je na scenie. Scena to drugi żywioł Andrew. Gdyby poprzestał na jednym wspólnym występie, ale Cam momentalnie się zgadza, kiedy tylko zobaczyła zadowolenie w oczach Andrew, jeśli zechce występy na scenie wielokrotnie powtórzyć.
Para przez znaczną większość czasu robi to, co lubi Andrew, a nie Camryn. Nie jestem pewna czy przekonują mnie związki z takim stopniem doszlifowania charakteru drugiej osoby do naszego. Fakt, że Cam od obecności Andrew się wręcz uzależniła i byłaby w stanie zrobić wszystko, byle tylko z nią został, to już inna kwestia.

Wątek: Chcę stać się twoją własnością. Nikt nie jest niczyją własnością. Jestem w stanie zrozumieć silne uzależnienie od drugiej osoby, ale aby niezależna osoba stała się czyjąś własnością to już nie. To przejaw chęci skrajnej kontroli, a w tej podróży miało chodzić chyba o to aby stać się wolny i niezależnym.

Wątek: Zatajenie tajemny. Czasem skrywanie sekretu można przypłacić zdrowiem. Wiemy, czemu Camryn wyrusza w drogę, ale nie mamy pojęcia, dlaczego decyduje się na to Andrew. Kiedy sekret wychodzi już na jaw, Camryn zgadza się z Andrew, że lepiej, że o tym nie wiedziała, bo ich uczucie nie byłoby takie same. Mam wrażenie, że bohaterowie tej historii mogliby się sporo nauczyć od o wiele od siebie młodszych bohaterów powieści "Gwiazd naszych wina". Uczucie Andrew i Cam nie mierzy się z ostatecznością, nie wychodzi jej śmiało na przeciw, przekonane o swej sile. Prędzej ich relacja zostaje zmuszona by nagle znaleźć się w takiej sytuacji, bo jedno z nich zbyt długo zataiło pewien sekret.

Do lektury zachęciła mnie spora liczba pozytywnych recenzji "Na krawędzi nigdy", skusiło także nawiązanie do mitologii. Kiedy więc nadeszły promocje z okazji Światowego Dnia Książki, miałam już ten tytuł na liście. Choć New Adult podchodzi akurat pod moją kategorię wiekową, ta opowieść nie oczarowała mnie na tyle bym zdecydowała się na ponowną lekturę czy też chciała wrócić do niej w przyszłości.

"Na krawędzi nigdy" - J.A. Redmerski
W oryginale: The Edge of Never (2012)
SERIA: Tom 1
Wydawnictwo: FILIA
W kategorii: New Adult (podróż)
Stron: 500
W kolejności: NR 27/2014/05/03 (303)
Ocena: Opis na okładce tej książki nawiązuje do mitycznej miłości Orfeusza i Eurydyki, podczas gdy jedyne nawiązanie w fabule to tatuaż, dzielony potem przez dwie osoby. Spodziewałam się raczej, że ta historia będzie reinterpretacją mitu, lecz bez wykorzystania wątków nadprzyrodzonych - że będzie jakimś wyzwaniem. "Na krawędzi nigdy" to typowa powieść New Adult, posiadająca wszystkie stałe wątki: jest traumatyczna przeszłość, ucieczka od niej, pilnie strzeżone sekrety i niechęć do ich wyjawienia, przejmowanie zasad życia rodziców, oraz oczywiście bardziej niż śmiałe sceny erotyczne.

piątek, 9 maja 2014

"Chciałam zmienić tożsamość"

"Chciałem być z tobą od pierwszego razu, kiedy mnie odrzuciłaś. Czekałem, aż wrócisz."

Jeżeli powieści z gatunku New Adult można podzielić na poważne i zabawne, to "Zaczekaj na mnie" stanowczo należeć będzie do tej drugiej kategorii. Jest tło traumatycznych wydarzeń przeszłości, strach przed zaufaniem ponownie i dawne dni, które po pięciu lat niespodziewanie powracają, kiedy wydaje się, że można by już było to wszystko puścić w niepamięć. Jednak przez większość fabuły zdecydowanie jest zabawnie.

"Zaczekaj na mnie" to historia Avery Morgansten (nie, nie Morgenstern fani TMI), która od traumatycznych wydarzeń przeszłości ucieka na drugi koniec kraju. Drogą owej ucieczki okazuje się wyjazd na studia. Uczelnia nie jest wysoko w rankingu i daleko jej do Ivy League, ale daleko też z jej kampusu do rodzinnego miasta bohaterki i tamtych wspomnień.
Avery spóźnia się pierwszego dnia na zajęcia i (dosłownie) wpada na Camerona, który (jak się okazuje) mieszka też na drugim końcu korytarza. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie wydarzenia przeszłości ożywiane przez telefony i sms'y z nieznanych numerów. Kto po tylu latach nadal chce na nowo rozgrywać tamte chwile?

Ta seria (łącznie 6 tomów) zdaje się mieć sporo części (do tej pory opublikowano dwa tomy), ale każda z nich ma być poświęcona innej parze, choć jakoś spokrewnionej z bohaterami pierwszej. Przypominać to chyba będzie nawiązania jak w przypadku Kronik Rodu Lacey.

Historia pierwszego tomu skupia się na relacjach Avery i Camerona, ale poza nimi poznajemy także ich rodziny, co stanowi już chyba stały wątek w powieściach z gatunku New Adult. Opowieści z domów rodzinnych czy spotkania na żywo w gronie bliskich bezsprzecznie dowodzą tego, w jak dużym stopniu rodzice kształtują to, kim się stajemy już jako dorośli. Choć w fazie YA można zaobserwować coś wręcz odwrotnego, tam jest nieustanna walka o to abym nie stać się takimi jak rodzice.

Jest też dwójka nowych przyjaciół Avery: Brittany i Jacob. Mam jednak wrażenie, że ich jedyna rola w tej powieści to entuzjastyczne reagowania na wszystkie nowości w relacji Avery z Cameronem.

Od razu widać, że to książka, która zadebiutowała jako ebook. Pełno jest scen, które mogłyby wystąpić jako dodatek do powieści, a nie stanowić jej całość - przez to fabuła wydaje się powtarzać.

Historia mnie zdecydowanie nie porwała, ale miała swoje zabawne momenty. Przeczytałam ją jednak dość szybko, więc musiała być zajmująca. Co zapamiętam z tej opowieści to raczej sekrety Avery i Camerona niż historia ich "porywającego" uczucia.
"Zaczekaj na mnie" - J. Lynn
Wydawnictwo: Amber
W kategorii: New Adult (na uniwersytecie)
Stron: 224
W kolejności: NR 25/2014/05/01 (301)
Ocena: To pierwsza powieść z fali NA na którą się zdecydowałam. Z nowości tej serii Amber (czarno-białe okładki) wydawała się mieć najlepsze opinie. Choć w miarę lekko się to czyta, nie jest to książka do której będę często wracać. Nie jest to też książka, którą bezwzględnie trzeba przeczytać. I oczywiście, jak przystało na NA, zawiera także śmiałe sceny erotyczne.

Eurovision 2014

Eurowizję zaczyna się kiedyś oglądać i... już się nie przestaje. Pamiętam, że ma miejsce zawsze na wiosnę i staram się nie przegapić by oglądać na żywo. Dzisiaj znamy już oba półfinały i wiemy, że Polska będzie w finale, a finał ten już w sobotę :)

Tegoroczne eliminacje i finał mają miejsce w Kopenhadze, której reprezentanci wygrali w zeszłym roku.
Nawet jeśli nie ogląda się Eurowizji, to warto zerknąć na tegoroczne półfinały - dzisiejszy to istny spektakl efektów specjalnych. A scena? Niesamowita. Wrażenie robił też sposób prezentacji kolejnych państw - ich reprezentanci tworzyli flagi w najróżniejsze sposoby.

W tym roku na scenie zawitała także Australia... ale nie jako uczestnik konkursu. Duża oglądalność Eurowizji w tamtym kraju przyczyniła się do występu ich "reprezentantki" w czasie zliczania głosów. Była też księga różnych rekordów oraz kilka innych niespodzianek.

Mam swoje ulubione piosenki z Eurowizji z poprzednich lat i dość często do nich wracam. Zdarza się jednak i tak, że zwycięska piosenka wychodzi poza Eurowizję i wchodzi na listy przebojów - jak np. 'Euphoria' śpiewana przez Loren.

Z dzisiejszego półfinału spodobało mi się kilka piosenek. 

Jedną z nich jest Słowenia z utworem "Round and round". Bardzo ucieszyło mnie, kiedy piosenka dostała się do finału. Szczególnie, kiedy komentator na moment przez ogłoszeniem ich miejsca w dziesiątce, powiedział, że ten kraj na pewno się nie dostanie. Sukienka jest niczym strój Reginy z OUAT ;)


Niestety nie zakwalifikowała się Litwa z "Attention" i przepiękną choreografią. Piosenka jednocześnie zaśpiewana i wytańczona - tylko we dwie osoby. Ten strój baletnicy jest wprost przecudny :)



Zapamiętałam też Izrael z "Same Heart" - była to jedna z pierwszy prezentowanych piosenek. Również nie weszła ona do finału. 


Całkiem ciekawie zaprezentowała się również Irlandia - piosenka z akcentami, a panowie mieli piękną choreografię i wykonywali taniec irlandzki w ....zwiewnych kiltach ;)
Oglądacie Eurowizję? 
Które piosenki Wam się spodobały 
i czy któraś z nich znalazła się w finale?


*Mini-lista powstała abym za rok mogła sobie przeanalizować tegoroczny konkurs :)

poniedziałek, 5 maja 2014

"Per aspera ad astra"

"Głowa do góry, jutro będzie lepiej.
- A jeżeli nie będzie? [..]
- Wtedy należy powiedzieć sobie to samo następnego dnia. Czyli jutro. Bo może to następne jutro będzie lepsze. Skąd możesz wiedzieć? A prędzej czy później nadejdzie taki dzień, po którym jutro naprawdę będzie lepsze."

Podróż z Zachodu na Wschód, czyli Stany Zjednoczone w cztery dni ... jeśli podąży się według planu podróży, prosto do celu, niewiele po drodze widząc, jadąc przez mniej ciekawe miejsca. Ale życie pełne jest przecież objazdów

"Aż po horyzont" to książka, której autorka naprawdę wyruszyła w opisywaną trasę, tylko w odwrotnym kierunku. Zdjęcia, znajdujące się w kolejnych rozdziałach, wykonała także ona. Powieść powstała więc na bazie zapisów z podróży. Dodatkowo to nie tylko książka, ale także playlisty, a  warto je tworzyć jak pokazuje ta powieść. Spisanie samej choć listy piosenek tworzy już swego rodzaju pamiętnik ze wspomnień. TUTAJ można obejrzeć ich część :)

Każda podróż to przygoda, a droga odmienia. Można smakować nowych przysmaków, podziwiać jak przeistacza się krajobraz za oknem, odkrywać przypadkiem ukryte a urokliwe miejsca. Jednocześnie nie wiadomo kiedy samemu można się też zmienić.
Amy Curry obwinia się o spowodowanie wypadku samochodowego i za nic nie chce ponownie zasiąść za kółkiem. Tutaj do akcji wkracza Roger, dawny znajomy z lat dzieciństwa, a już teraz przystojny student. Amy jest dopiero w szkole średniej, musi przeprowadzić się z zachodniego na wschodnie wybrzeże Stanów, lecz nie sądzi by miała wiele wspólnych tematów z Rogerem, kiedy przez cztery dni będą już zamknięci przez cztery dni podróży samochodem. Okazuje się, że i on ma do rozliczenia pewne sprawy z przeszłością.
Tak się jednak zdarza, że przez cały szlak brak jest pokoi, a jeśli się już znajdą to tylko jednoosobowe na dwóch naszych bohaterów podróży (Spokojnie, to jeszcze nie New Adult).

"I w większości takzapatrzeni w horyzont, że nie widzą tego, co mają tuż przed sobą."
Cała powieść to ogólnie zachęta do podróżowania, ale nie tylko takiego z punktu A do punktu B, tylko licznymi objazdami - staje się bardziej swobodna, przypominając prawdziwą przygodę. W międzyczasie całkiem sporo jest ciekawostek o kolejnych mijanych stanach. Przez to jest to książka w równym stopniu o relacji Amy i Rogera jak i o podróży przez Stany Zjednoczone. Wątki te na zmianę zajmują pierwsze miejsce w akcji.

Amy i Roger są ciekawą parą towarzyszy podróży. Powieść ma jednak do tego stopnia otwarte zakończenie, że mogło się potem wydarzyć praktycznie wszystko! To historia w jednym tomie, więc happy ending (jeśli tak zdecydujemy) trzeba dopowiedzieć sobie samemu. Podobnie jak w przypadku "Tak wygląda szczęście". Po lekturze miałam też wrażenia, że akurat ta para sprawdzała się lepiej jako przyjaciele.

Myślałam też, że Amy skorzysta ze swojego talentu:
"Jeszcze zanim to wszystko się wydarzyło, ludzie zwykle dziwili się na wieść, że jestem aktorką. A ja od zawsze uwielbiałam przeistoczyć się na parę godzin w kogoś innego. W kogoś, dla kogo napisano słowa, wymyślono każdy gest i wiadomo było, jak wszystko się skończy. Prawie jak w życiu. Tylko że bez niespodzianek."
Niestety poza wiedzą bohaterki i licznymi nawiązaniami do musicali, które lubi lub w których występowała, wątek ten nie znalazł więcej miejsca w powieści. A szkoda!

Te dwa minusy nie zmieniają faktu, że "Aż po horyzont" to warta polecenia lektura. Przekonujący sposób narracji przyczynia się do tego, że od początku lekko i szybko się to czyta. Książki często są jak podróż - a ta jest taka dosłownie i w przenośni.
"Aż po horyzont" - Morgan Matson
W oryginale: Amy and Roger's Epic Detour (2010)
W kategorii: opowieść w jednym tomie, bez wątków paranormalnych
Wydawnictwo: Jaguar
W kolejności: NR 24/2014/04/08 (300)
Stron: 458 (Sporo stron, ale to też całkiem długa podróż.)
W skrócie: 
Cel: ze słonecznej Kalifornii do Connecticut czyli podróż przez kontynent w cztery lub trochę więcej dni
Dodatkowo: wyprawa po amerykańskich stanach by poznać ich krajobraz, dewizę i atmosferę. To książka - podróż.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...