Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

sobota, 4 października 2014

"Dobre czy złe same w sobie"

"Zła krew" zaczyna się bardzo interesująco. Nathan Byrn znajduje się w klatce. Jest więziony od dłuższego czasu. Nie wiemy dlaczego i w jakim celu, a tym bardziej jak tam trafił. Początek powieści to próba ucieczki z tego miejsca - od dawna planowana, jednak nieudana. Wszystko to zapowiada dobry thriller, a wstęp przywodzi na myśl intrygi jak z "Więźnia Labiryntu". To jednak tylko początek.

PÓŁKODEM
"Zła krew" to lekko rozwinięte wybrane aspekty świata i rzeczywistości znane z Harry'ego Pottera. Tropi się czarowników i czarownice, podobnie jak czarodziejów przynależących do Śmierciożerców. Tutaj tylko ma się wrażenie, jakby to Ci wierni białej magii byli tymi czarnymi charakterami powieści. Nathan jest w niekorzystnej sytuacji - jest jedynym żyjącym półkodem, o nieokreślonej jeszcze naturze. Jego ojciec to morderca setek adeptów białej jak i czarnej magii. Ze strony matki Nathana w jego rodowodzie dołącza biała magia. Z ojcem nie ma kontaktu, matka nie życie, a kiedy bohater zostaje odizolowany od rodziny, staje się jasne, że może nie otrzymać trzech darów. Wiadomo jednak powszechnie, że czarodziej czy czarownik, który nie otrzyma w ceremonii uroczyście przekazanych darów, niedługo jeszcze pożyje.

Powieść rozpoczynają wydarzenia z teraźniejszości. Potem następuje jednak cała część (1/3 powieści) mająca wyjaśnić, jak Nathan znalazł się w klatce. Autorka pokusiła się jednak o ukazanie pełnej historii bohatera. Troszkę więc ciągną się te lata wspomnień z dzieciństwa, dominując mocno powieść, a o wiele, wiele bardziej ciekawi czytelnika owa akcja w teraźniejszości. Lepiej sprawdziłaby się powieść z przeplatanymi rozdziałami: jeden dla teraźniejszość, jeden na wspomnienia.

BIALI, CZARNI I AMAGOWIE
Nathan ma nieokreśloną naturę. Dla członków rodziny (z wyjątkiem najstarszej siostry) wydaje się być dobrym człowiekiem, natomiast dla amagów (ludzie pozbawieni magicznych darów) jest jednostką, która trzyma się na uboczu i zostaje znacznie w tyle. Nathan poprzestaje więc na bardzo podstawowej edukacji, zamiast nauczyć się żyć w społeczeństwie (jak robią to inne rodziny białej magii - nie ma tu mowy o żadnym Hogwarcie do czasu szkolenia już w konkretnym zawodzie) woli włóczyć się po lasach i wzgórzach Walii.
Nawet samemu czytelnikowi trudno jest określi naturę bohatera, bo choć zabijać nie chce, to często staje się drapieżny, niszczy wszystko w gniewie, a coraz więcej w nim z zasłyszanych opowieści o czarownikach i wiedźmach.

JESZCZE PRZED PREMIERĄ
"Zła krew" już przed swoją premierą pobiła rekord Guinnessa w kategorii "Najczęściej tłumaczonej przed premierą książki debiutującego autora". Było to także "wydarzenie targów w Bolonii, przed premierą tłumaczone na 47 języków". Ja jednak nie widzę w tej opowieści fenomenu, jakim ją okrzyknięto jeszcze przed zaprezentowaniem większej liczbie czytelników. To raczej podejście do pobicia sukcesu Harry'ego Pottera, które jednak udać się za bardzo nie ma jak, gdyż świat przedstawiany przez Sally Green za dużo na cyklu J.K.Rowling bazuje. Zresztą pełno tam jeszcze wątków znanych z innych serii.

WSPOMNIENIA Z INNEGO ŚWIATA MAGII
To taka wersja świata Harry'ego Pottera ograbiona z piękna magii. Samej magii, aż do finału, gdzie akcja znacznie przyśpiesza, jest niewiele. Jak wyglądałoby życie syna największego czarnoksiężnika, jeśli Ministerstwo Magii miałoby owe dziecko od samego początku pod  swoim nadzorem i kontrolą? Do jakiego stopnia adepci białej magii posunęliby się w celu pozbycia się zwolenników czarnej magii? To świat, gdzie dobro, ścigając w zemście siły zła, samo stało się mroczną stroną opowieści. Miało wyjść zapewne tak, że nie ma ścisłych granic dobra i zła, tylko żyjemy w odcieniach szarości, ale wcale tak tutaj nie jest. Są tylko urodzeni ze złą krwią i niegdyś Ci dobry, którzy teraz za wszelką cenę świat z pozostałości tej złej krwi chcą oczyścić.

Ta książka mogłaby równie dobrze opisywać Severus'a Snape w jego młodzieńczych latach (choć to wypadłoby chyba lepiej niż losy Nathana). Marcus, czarnoksiężnik z największą liczbą zabójstw na liczniku i ojciec Nathana, to wypisz wymaluj Voldemort, którego imię czarodziejki i czarodzieje wolą nie wymawiać. Marcus nadal szaleje na wolności i ma w zwyczaju zjadać serca tych czarodziejów / czarodziejek / czarowników / czarownic by ich dary uzyskać. Jest to wątek dobrze znany dla fanów serialu "Herosi", jednak Sylar był zainteresowany mózgami osób o nadnaturalnych zdolnościach i także poprzez morderstwa zyskiwał najcenniejsze z darów. Nathan, by zdobyć upragnione trzy dary, musi się udać do Szwajcarii... co przypomina tylko o tym, że ojczyzna Nocnych Łowców (z serii Dary Anioła) także znajduje się całkiem niedaleko.

REKOMENDACJE
Trochę więcej czasu spędziłam nad tą lekturą. Rozdziały są co prawda nie za długie, ale w różnych stopniu wciągają. Na szczęście zaraz pierwsze strony lektury to zamieszczony spis streści, który pomaga w lokalizacji w fabule. Lepsze byłyby przebłyski wspomnień w akcji teraźniejszej niż takie zmuszanie czytelnika do poznawania życia Nathana od najwcześniejszych lat dzieciństwa aż do dorosłości. W szczególności, że poza kilkoma krwawymi bójkami, zauroczeniem, orzeczeniami Rady i mozolnym odkrywaniem mrocznych darów nie dzieje się w tym czasie za wiele.

Mam takie dziwne wrażenie, że dopiero trzymany w niewoli Nathan bierze się w garść, czego nie potrafił zrobić, kiedy jeszcze znajdował się w otoczeniu swojej rodziny i bliskich. Bohater jest często bity i prześladowany, a przeszłość także jego przodków pełna jest traumatycznych wspomnień (prawie jak NA - żart!). Nie czyta się więc tak łatwo, nie czyta się tak prędko. Nathan to trudny bohater i także narrator, a ma sporą konkurencję do pokonania, bo ileż to już nie powstało powieści o magii i jej adeptach z podobnym rodowodem.

Okładka w polskim tłumaczeniu jest bardziej tajemnicza, gdyż tytuł można czytać tu na dwa sposoby: "krew zła" albo "zła krew", co zmienia troszkę znaczenie. Dosłowne tłumaczenie z angielskiego to "w połowie zły", ale tam słów nie można już tak przestawiać by tworzyły taką grę znaczeniową. Angielski tytuł jednak bardziej nawiązuje do fabuły i natury Nathana.
Plusem tej powieści będą z całą pewnością liczne pościgi i sceny ucieczki, podążanie za wskazówkami, wyczekiwania kolejnych tygodni na pośredników by nielegalnie zdobyć swoje trzy dary.

"Zła krew" - Sally Green
W oryginale: Half Bad, marzec 2014
Wydawnictwo: GW Foksal
Stron: 397
W kategorii: Magowie, Czarownice, Czarodzieje, Czarodziejki
Miejsce akcji: Anglia i Szwajcaria, czasy współczesne
W kolejności: NR 64/2014/10/01 (340)
Kontynuacja:  Trylogia Half Life ma już zapowiedziany kolejny tom Half Wild (2015)


A przecież powieść, patrząc na zwiastun, zapowiadała się tak świetnie!
Teraz już spędzam czas w Mieście Niebiańskiego Ognia (i choć ta książka ma 700 stron, a nie prawie 400, to czuję, że jej lektura zajmie mi o wiele mniej czasu niż "Zła krew").

10 komentarzy:

  1. Zapowiada się tak intrygująco, że chyba będę musiała ja jak najszybciej nabyć :). Twoje porównania do Pottera bardzo mnie zaciekawiły :).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Pottera to tam znajdzie i jeszcze więcej w czasie lektury. Dla porównania do serii HP z całą pewnością można przeczytać :)

      Usuń
  2. Faktycznie, po zwiastunie i blurbie zapowiadało się tak ciekawie, a tu takie coś... Szkoda, bo byłam jej bardzo ciekawa, ale teraz się wstrzymam. Jeśli będę miała okazję, to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie można zaczekać z lekturą tej książki. A może trafi się w przecenie na jakiejś promocji i wtedy można się skusić?

      Usuń
  3. Dużo się spodziewałam po tej książce - przecież prawa do niej poszły do tylu krajów! Szkoda, że to tylko pozory i historia jest raczej kiepska. Niemniej na pewno ją przeczytam (bo już kupiłam - cóż...).
    Niecierpliwie czekam na Twoją opinię o "Mieście..." :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto samemu się przekonać, a może się właśnie spodoba? ;) To jest tylko moja subiektywna opinia przecież. Też mam kilka takich książek zakupionych z rozpędu pod wpływem kampanii wydawnictw i fajnych trailerów.
      "Miasto Niebiańskiego Ognia" już po 150 stronach nadal jest super, jestem oczarowana - ten tom wyjątkowo wyszedł Clare (a dla mnie tomy 4-5 w tej serii były takie sobie).

      Usuń
  4. Muszę przyznać, że troszkę mnie wystraszyłaś i zaczynam ciut żałować, że wydałam pieniądze na tę powieść kiedy mogłam zaopatrzyć się w coś ciekawszego :P No, ale w ogólnym rozrachunku i tak przekonam się na własnej skórze jak to będzie w moim przypadku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że warto się przekonać samemu. Nawet na Goodreads są przecież opinie osób, którym się jak najbardziej podobało. Też tak mam, że często się na coś skuszę, zachęcona kampanią reklamową :/

      Usuń
  5. Wiele razy mignęła mi przed oczami okładka tej książki. Spodziewałam się, że to kolejna książka o wampirach czy wilkołakach, ale wygląda na to, że ta krew nawiązuje do czegoś innego. Zaczęłam się też zastanawiać nad jej zamówieniem. W końcu to magia i w ogóle, ale skoro piszesz, że fabuła nawiązuje trochę do HP to chyba jednak zrezygnuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fabuła wydaje się ciekawa. Jednak po twojej opinii myślę, że okładka jest lepsza od książki. Chociaż osobiście przeczytałabym.

    OdpowiedzUsuń

Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...