Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

czwartek, 31 grudnia 2015

Podsumowanie roku 2015

[Źródło]
Gdy rok cyfrę zmienia, pojawia się w nas chęć zmiany, a co za tym idzie także robienia postanowień noworocznych. I bardzo dobrze, że tak się dzieje! Potem jednak te plany trzeba konfrontować z rzeczywistością, a ta także nieustannie stawia swoje wymagania. Jestem zadowolona, że udało mi się przeczytać aż tyle książek. Z pewnych wyzwań czytelniczych musiałam zrezygnować. Zmiany w 2015 roku?
Największe z nich to otrzymanie dwóch tytułów. W tym roku napisałam dwie prace - każda w innym języku obcym. Magisterka to trochę ponad obowiązkowe sześćdziesiąt stron po angielsku, licencjat jak zawsze znacznie przekroczył liczbę trzydziestu stron - spisany zaś został w języku niemieckim. Teraz mam już trzy, oprawione w twardą oprawę, prace podpisane moim imieniem i nazwiskiem (dwie po angielsku, jedna po niemiecku). Jeszcze trwała sesja na drugim z moich kierunków, a zabrałam się już za zdobycie prawa jazdy - co wcale łatwym zdaniem nie jest. Okazało się, że trzeba się przestawić totalnie by uzyskać takie uprawnienia - nabyć coś na kształt nowej osobowości prawie! Udało się po wakacyjnym kursie zdać pozytywnie egzamin (teoretyczny przy pierwszy podejściu - bajka), a praktyczny dopiero przy drugim razie - choć ten wynik całkowicie mnie zadowala! Teraz nadszedł czas na poważniejsze zaistnienie na rynku pracy - wyzwania wciąż nadchodzą, ale znacie mnie - zawsze mam na to jakiś pomysł i znajdę sposób :)

Tyle o moich zmianach typowo prywatnych w tym roku kalendarzowym. Teraz czas na podsumowanie czytelnicze i już na wstępie powiem wam, że ten post edytuję nieustannie od stycznia co jakiś czas. Także na dziś miałam już wszystko podliczone i opracowane. Wystarczyło dopisać 77 tytuł przeczytanej w tym roku książki i oto jest całość.

STYCZEŃ (dwa kierunki czyli jednocześnie dwie sesje)
01. "Złoto głupców" - Philippa Gregory    [kontynuacja] 
02. "Morze Potworów" - Rick Riordan !  [kontynuacja]
03. "Klątwa tytana" - Rick Riordan  !       [kontynuacja]
04. "Zac & Mia" - A.J. Betts                   [w jednym tomie]
05. "Wróć, jeśli pamiętasz" - Gayle Forman  !    [kontynuacja]
06. "Czerwona królowa" - Victoria Aveyard      [początek serii] 
07. "Bitwa w Labiryncie" - Rick Riordan            [kontynuacja]

LUTY (dwie sesje nadal w trybie aktywnym)
08. "Misja 100" - Kass Morgan                         [początek serii]
09. "Pułapka uczuć" - Colleen Hoover                [początek serii]
10. "Gniewna gwiazda" - Moira Young               [finał serii]
11. "Ostatni Olimpijczyk" - Rick Riordan            [finał serii]
12. "Nieprzekraczalna granica" - Colleen Hoover    [kontynuacja] 
13. "Archiwum Herosów" - Rick Riordan                [kontynuacja]
14. "Szturm i Grom" - Leigh Bardugo !                    [kontynuacja]

MARZEC  (obie sesje zaliczone, mgr obroniona)
15. "Onyks" - Jennifer L. Armentrout      [kontynuacja]
16. "Zagubiony heros" - Rick Riordan     [początek serii]
17. "Coś do ocalenia" - Cora Carmack   [finał serii]
18. "Kopciuszek" - Elizabeth Rudnick  !   [w jednym tomie]
19. "Kopciuszek" - Brittany Candau   !    [w jednym tomie]
20. "Białe jak śnieg" - Salla Simukka        [kontynuacja]
21. "Czarne jak heban" - Salla Simukka   [finał serii]
22. "Akademia dobra i zła" - Soman Chainani    [początek serii]
23. "Losing Hope" - Colleen Hoover   [kontynuacja - midquel]

KWIECIEŃ   (pisanie pracy po niemiecku)
24. "Byliśmy łgarzami" - E. Lockhart    [w jednym tomie]
25. "Starter" -  Lissa Price     [początek serii]
26. "Ostatni pociąg do Babylon" - Charlee Fam    [w jednym tomie]
27. "Geek Girl" - Holly Smale !   [początek serii]
28. "Duff. Ta brzydka i gruba" - Kody Keplinger  [w jednym tomie]
29. "Nieludzie" – Kat Falls         [początek serii]

MAJ   (absolutorium na magisterce, sesja na drugim kierunku)
30. "Opal" - Jennifer L. Armentrout    [kontynuacja]
31. "Sabriel" - Garth Nix            [początek serii]
32. "Tabula Rasa" - Kristen Lippert-Martin  !    [w jednym tomie]
33. "Ród. Wiedźmy z Savannah" - J.D. Horn   [początek serii]
34. "Bez końca" - Martyn Bedford     [w jednym tomie]
35. "Znajdę Cię, Crystal" - Joss Stirling  !    [kontynuacja]

CZERWIEC  (obrona pracy po niemiecku - drugi kierunek licencjat)
36. "Rywalki. Tom 4. Następczyni" - Kiera Cass    [kontynuacja]
37. "Dziewczyna ognia i cierni" - Rae Carson          [początek serii]
38. "Prawie jak gwiazda rocka" - Matthew Quick   [w jednym tomie]

LIPIEC  (drugie w tym roku rozdanie dyplomów, początek kursu na prawo jazdy)
39. "Pretty Little Liars: Bez serca" - Sara Shepard   [kontynuacja] 
40. "Geek Girl. Japońska katastrofa" - Holly Smale  [kontynuacja]
41. "Ten jeden dzień" - Gayle Forman  [początek serii]
42. "Wypowiedz jej imię" - James Dawson   [w jednym tomie]
43. "Ruina i Rewolta" - Leigh Bardugo  !   [finał serii]
44. "Mara Dyer. Zemsta" - Michelle Hodkin   [finał serii]

SIERPIEŃ  (kursu na prawo jazdy ciąg dalszy)
45. "Fangirl" - Rainbow Rowell  !  [w jednym tomie]
46. "Magisterium I: Próba żelaza" - C. Clare, H. Black  ! [początek serii]
47. "Przypadki Callie i Kaydena"    [początek serii]
48. "Następcy. Wyspa Potępionych" - Melissa de la Cruz [początek serii]
49. "Maybe Someday" - Colleen Hoover   [w jednym tomie]
50. "Mroczne umysły. Po zmierzchu" - Alexandra Bracken  [finał serii]
51. "Greckie wakacje" - Alyson Noël   [w jednym tomie]
52. "Saga nowozelandzka: Na koniec świata" - Sarah Lark [początek serii]


WRZESIEŃ  (kursu na prawo jazdy wciąż ciąg dalszy)
53. "Ender" - Lissa Price  [finał serii]
54. "Misja Ivy" - Amy Engel !  [początek serii]
55. "Jesienna miłość" - Nicholas Sparks   [w jednym tomie]
56. "Następcy. Księga zaklęć Mal" - Tina McLeef   [kontynuacja]
57. "Następcy. Pamiętnik Mal" - Tina McLeef     [kontynuacja]
58. "Świat bez książąt. Akademia dobra i zła"- Soman Chainani [kontynuacja]

PAŹDZIERNIK (zdane prawko, teraz do pracy)
59. "Wybrana" - Naomi Novik   [w jednym tomie]
60. "Po drugiej stronie kartki" - Jodi Picoult, Samantha van Leer [finał serii] 
61. "Srebrne Cienie" - Richelle Mead   [kontynuacja]
62. "W sieci umysłów" - James Dashner   [początek serii]
63. "Klejnot" - Amy Ewing   [początek serii]
64. "Belle Epoque" - Elizabeth Ross  !  [w jednym tomie]

LISTOPAD   (pierwsze doświadczenia w pracy)
65. "Tajemny ogień" - C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld  [początek serii] 
66. "Co ze mnie zostało" - Kat Zhang  [początek serii]
67. "Księżniczka, łajdak i chłopak z Tatooine"-Alexandra Bracken ! [początek]
68. "Pamiętnik" - Nicholas Sparks  [w jednym tomie]

GRUDZIEŃ   (pierwsze doświadczenia w pracy)
69. "Star Wars. Miecz Jedi" - Jason Fry  [kontynuacja]
70. "Zatem Jedi zostać chcesz?" - Adam Gidwitz   [kontynuacja]
71. "Trafiony, zatopiony" - Melissa Hill     [w jednym tomie] E
72. "Rywalki. Królowa i faworytka" - Kiera Cass    [kontynuacja]
73. "Kroniki Bane'a" - Cassandra Clare i inni  !   [kontynuacja]
74. "Star Wars. Ruchomy cel" - Jason Fry, Cecil Castellucci   [kontynuacja]
75. "Księga Wyzwań Dasha i Lily" - Rachel Cohn, David Levithan ![w 1 tomie]
76. "Byłam tu" - Gayle Forman  [w jednym tomie]
77. "Pretty Little Liars. Pożądane" - Sara Shepard   [kontynuacja]

ŁĄCZNIE: 77
Początek serii: 22
Kontynuacja: 26
Finał serii: 9
Opowieści w jednym tomie: 20
Przeczytanych w wersji elektronicznej: 6

Wyzwania czytelnicze podejmowane na przyszły rok? Rozpoczęłam spis powieści, które zgromadziłam już w domowej biblioteczce, lecz jeszcze nie miałam okazji się za nie zabrać. Ich liczba zaspokoiła by cały rok - można by czytać, a i tak jeszcze by ich pozostało. Przeczytanie tego ogromu to zdecydowanie priorytet na przyszły rok. Nie oznacza to, że odrzucam nowości - w żadnym wypadku! Zaczynam od tego, że na pierwszy kwartał z całą pewnością chcę przeczytać tylko "Panią Noc" (premiera marzec), reszta to jedynie plany. Pewnie skuszą mnie rekomendacje na blogach/ opinie innych czytelników, a potem przeceny na nowości dokończą dzieła. Skupiać się jednak będę starała na czytaniu tego, co już mam :)

Marzenia? Żeby zobaczyć na półce książkę z moim nazwiskiem (może być nawet i pseudonim), lecz nie jako licencjat czy magisterkę (to oczywiście także ważne)... ale wreszcie jako powieść, którą każdy może przeczytać. Żeby tak wszystkie zapiski połączyć w całość, poddać edycji i się odważyć :)
A Wam życzę by ziściły się Wasze plany i skryte marzenia w tym nadchodzącym 2016!

Ile książek Wam udało się przeczytać w grudniu? Ile łącznie w 2015? 
Jak oceniacie ten rok? Co się u Was pozmieniało - śmiało podajcie linki w komentarzach!

poniedziałek, 28 grudnia 2015

"Księga Wyzwań Dasha i Lily"

"- Chciałem tylko ją poznać. Osobiście. Bo, widzi pani, my... [...]
- Wiem wszystko o waszym epistolarnym flircie."

Pewien notes w czerwonej okładce zostaje pozostawiony na półce w wyjątkowej księgarni w Nowym Jorku. Znajduje go DASH - młodzieniec o charakterze dość uszczypliwym. Nie jest to pamiętnik zawierający czyjeś zwierzenia. To zaproszenie do podjęcia gry - wyzwania. Trzeba wykonań wskazówki i pozostawić czerwony notes we wskazanym miejscu. Dash podejmuje grę z czystej ciekawości. Nie zna jeszcze jej finału, ale gotowy jest zaryzykować dla tajemniczej nieznajomej.

LILY nie jest autorką pierwszego wyzwania. To ułożył jej brat wraz ze swoim chłopakiem by zająć dziewczynie czas przedświąteczny. W tym roku Lily (wraz z bratem, ale ten jest mocno zajęty) została zostawiona na Boże Narodzenie praktycznie sama sobie. Jej rodzice wybrali się na Fidżi, a dziadek na Florydę. Co prawda w samym Nowym Jorku pełno ma krewnych, ale to nie ta sama rodzinna atmosfera. Lily nie ma jeszcze pojęcia, że Dash - który podjął grę - także został sam na tegoroczne święta, on jednak zrobił to z własnego wyboru.

CZERWONY NOTES wędruje z rąk do rąk, kiedy Lily i Dash wybierają dla siebie do zrealizowania kolejne wyzwania. Do tego celu angażują sporo swoich znajomych, rodziny i przyjaciół by dziennik ze wskazówkami sprawnie przekazywać dalej. Szybko polubiłam obu bohaterów, a szczególnie wrażliwą Lily - której właśnie przez taką cechę charakteru rodzice zdecydowali się nie powierzyć ważnego sekretu. Jest i Dash, który urzeka znowu pasją do pisania - jak i miłością do słów. Bohaterowie znają tych samych pisarzy, wielu z grona swoich ulubionych.

W takich powieściach wyczekujemy szczególnie momentu spotkania. Wtedy jednak Dash wpada na swoją byłą dziewczynę, a Lily zaczyna się interesować jej dawny kolega z klasy - teraz w bardziej przystojnej odsłonie. Nawet pokonując przeciwności, czasem ważne momenty (takie jak spotkanie) przypadają na najmniej odpowiedni moment. Zdarza się i tak, że przestaje się czekać (na ważną osobę) i człowiek postanawia zadowolić się tym, co ma w zasięgu ręki... Tylko po to by przekonać się, że kiedy przestało się wyczekiwać, los raczył się odmienić. To jednak świąteczna opowieść przede wszystkim o nadziei, a Dash i Lily to tak skontrowani bohaterowie, którym strach nie przesłoni możliwości naprawiania błędów i naprostowywania sytuacji - może bardziej właściwy to opis w przypadku Lily niż Dasha, który woli zda się na to, jak pokieruje nim w danej chwili los.

Można by spytać także, czemu żadne z nich nie zaczekało choć chwili by podejrzeć tożsamość tego, kto przyjdzie odebrać notes? Centrum handlowe, pizzeria, kino, muzeum figur woskowych - tyle dogodnych lokalizacji, w dodatku miejsc publicznych. Odpowiedź na to pytanie przychodzi z czasem. Lily i Dash chcą prowadzić dalej wymianę myśli w czerwonym notesie, strach przed rozczarowaniem odwleka w czasie ich spotkanie na żywo.

Trochę w tej powieść również o miłości do książek, czytania i pisania samego w sobie - nie tylko nastroju świąt, ale także tego, do jakich rozmyślań o życiu taki czas nas skłania. Co jest w życiu ważne? Co chcielibyśmy w życiu jeszcze osiągnąć? Czy musimy się zmienić by do tego dotrzeć? Właśnie tego typu wyzwania stawiają sobie bohaterowie. Są też pytania o najsmutniejsze / najweselsze wspomnienia i wiele innych.

"Rodzice nie mieli o tym pojęcia, ale przez prawie całą ich tyradę miałam ściszone głośniki. Co chwila włączałam je na parę sekund, żeby nie zgubić wątku."

"Księga Wyzwań Dasha i Lily" przyciągnęła moją uwagę już w zapowiedziach wydawniczych. Potem przypomniałam sobie o niej, kiedy zobaczyłam ją już na półce w księgarni. Miałam ochotę na usprawiedliwiony prezent świąteczny - konkretnie lekturę, której akcja rozgrywać będzie się akurat w Święta i w tym samym czasie ja także ją przeczytam. Wyzwanie udało się zrealizować. A jak udała się sama lektura? Czy miałam odnośnie niej dobre przeczucia?

NOWY JORK: To już trzecia lektura, której centrum wydarzeń przypada na Nowy Jork, a którą czytałam w okresie przedświątecznym. Były to: "Kronik Bane'a", "Trafiony, zatopiony" (z tych o świątecznej tematyce - a gdzie para jest już po trzydziestce), i teraz pojawia się "Księga Wyzwań Dasha i Lily", której to bohaterowie nie skończyli jeszcze szkoły średniej. Zupełnie inne to opowieść, ale mają punkt wspólny - wiele okazji, które zyskuje czytelnik do zwiedzania Nowego Jorku (a ja do tego miasta mam słabość). Powód do lektury był więc wystarczający.

ZSZYCI NA ŻYCIE: W "Księdze wyzwań" znajdzie się opis fabuły filmu, na który idą bohaterowie... a podobno wyszedł on od produkcji Disneya. Była sobie karta papieru zakochana w zszywaczu, a tłem dla ich przygód stała się sala konferencyjna w pewnej korporacji... Zarys historii jest wręcz fantastyczny i aż chciałoby się to wszystko zobaczyć na ekranie. Opowieść filmowa analizowana jest też w odniesieniu do losów Dasha i Lily i tego, czego oczekują oni od drugiej osoby.

CO POWINNO SIĘ WIEDZIEĆ O TEJ KSIĄŻCE? "Księga Wyzwań Dasha i Lily" została napisana w duecie przez panią Rachel Cohn i pana Davida Levithan'a. Pisarkę czytelnicy mogą znać już z innej samodzielnej powieści ("BETA"), osadzonej w antyutopijne przyszłości... na tropikalnej wyspie. Zawsze mnie to zastanawia, bo skoro "Beta" ukazała się nakładem innego wydawnictwa, to czy jest to wystarczający powód by nie wspomnień o niej w notce o autorach? W ten sposób czytelnik nie wie, czy istnieją jakieś książki autorki w polskim przekładzie. To nie pojedynczy przypadek - zdaje się, że wydawnictwa w ten sposób się nie polecają.

W SERII MYŚLNIK (to bardziej kolekcja wydawnicza, nie seria oparta na kontynuacjach) pojawić mają się także inne powieści od tego duetu pisarskiego - będą to m.in. "Nick i Norah. Playlista dla dwojga". "Księga wyzwań" jest o tyle udana, że wydaje się bardzo spójna - choć autorzy twierdzili, że rozdziały pisane były na zmianę i to mailowo: Rachel opisywała przygodę z perspektywy Lily, David przedstawiał historię z punktu widzenia uszczypliwego Dasha.

PODSUMOWANIE: "Księgę wyzwań" czytało mi się niezwykle prędko i przyjemnie. To świąteczna opowieść pełna sytuacyjnego poczucia humoru i za to właśnie należy się jej najwyższa nota. Sam wątek miłosny nie jest zbytnio romantyczny, to raczej historia na wzór relacji z komedii romantycznych. Mam wrażenie, że Lily świetnie dogadała by się z Harriet - z serii "Geek Girl". To nawet podobny styl poczucia humoru, w którym historie bardziej opowiadane są żartem niż na poważne. Sprawa czerwonego notesu raczej by się nie wydarzyła w rzeczywistości, lecz taka jest natura świątecznych opowieści i taki jest ich czar. Lektura zdecydowanie warta polecenia.


"Księga Wyzwań Dasha i Lily" 
Autorzy: Rachel Cohn i David Levithan
Wydawnictwo: Bukowy Las / OPIS
Typ: opowieść w jednym tomie
W kategorii: Świąteczne - Noworoczne
Stron: 307 (czcionka średnia)
Miejsce akcji: Nowy Jork
Wiek bohaterów: licealny
W SKRÓCIE: Dwoje młodych ludzi zostaje zostawionych samym sobie na okres świąteczny - z wyboru własnego lub nie. Wyzwania, jakie stawiają sobie w czerwonym notatniku, prowadzą ich do przeróżnych lokalizacji na terenie Nowego Jorku. Co ważne Lily i Dash odwiedzają te miejsce w różnym czasie, nigdy razem. Przez to mają chwilę by doświadczyć ich szczególnej atmosfery, zastanowić się nad nimi... aż zaskakująco odnajdują odpowiedzi na temat samych siebie.
TYTUŁ: Czemu nie jest to księga "Lily i Dash"? Co prawda to nie sama Lily, ale ktoś z jej strony rodziny, wpada na pomysł kreatywnego wykorzystania czerwonego notatnika, i wprawia machinę w ruch. To jednak także kolejność tych imion w tytule oryginału - więc autorów trzeba byłoby już o to zapytać.
W kolejności: NR 75/2015/12/07 (431)

sobota, 26 grudnia 2015

Star Wars: Przebudzenie Mocy

Nowe Pokolenie
Gwiazdy świecą w odległej galaktyce. Ich zimne światło wciąż stanowi tło dla pojedynku przeciwnych stron. "Powrót Jedi" zwiastował pokój dla całej galaktyki, tymczasem po latach dawne Imperium podnosi się z popiołów jako Nowy Porządek.

Najzdolniejszy pilot w szeregach Rebelii wyrusza z misją na poszukiwania wskazówek dotyczących lokalizacji legendarnego już Luke'a Skywalkera. By misja się udała musi przekazać dalej dane przez droida. Tak więc BB-8 przemierza piaski piaszczystej pustyni, szturmowiec (wychowany by zabijać na rozkaz) buntuje się przeciw narzuceniem mu takiego losu, a młoda handlarka złomem - wytrwale czekając na powrót bliskich - zastaje na swojej drodze... przygody, które ocalić mogą przyszłość galaktyki.

OD POCZĄTKU: Zwiastuny, jakie się pojawiały, były bardzo oszczędne w szczegóły dotyczące samej fabuły filmu. Po seansie można stwierdzić, że miały one także na celu zmylenie widza. W pozytywnym czy negatywnym znaczeniu?

Odnośnie epizodu VII - "Przebudzenia Mocy" w telegraficznym skrócie - pod względem fabularnym historia lubi się powtarzać. Znów ktoś z rodziny Skywalker'ów zdecydował się przejść na Ciemną Stronę Mocy. Ponownie buduje się kolejna (A jakże! Jasne, że jeszcze potężniejsza!) Gwiazda Śmierci. Rebelia musi wystawiać swoich najlepszych pilotów na niebezpieczne misje, a mały droid z niezwykle cennymi informacjami dla Sojuszu ponownie zabłąka się gdzieś na wydmach pustynnej planety (Nie, na szczęście to nie jest ponownie Tatooine). Taki mamy wstęp, co czeka na nas dalej w tej opowieści?

"MOC W MOJE RODZINIE ZAWSZE BYŁA SILNA": Z charakterystycznych, przewijających się na wstępie, napisów dowiadujemy się, że oto Luke Skywalker zaszył się gdzieś w odległych zakątkach galaktyki. Dlaczego tak się stało? Co z jego misją przywrócenia Zakonu Jedi?
Najpierw jednak poznamy realia, w jakich zastajemy galaktykę po tylu latach. Jak radzi sobie kolejne pokolenie? Jeden syn (nie powiem kogo) podjął szkolenie na rycerza Jedi, ale zawędrował i tak na Ciemną Stronę Mocy... przez co Luke zrezygnował z treningu i wycofał się by żyć w odosobnieniu. Jest jednak iskierka nadziei pod postacią pewnej dziewczyny (zbieraczki złomu) z pustynnej planety. Co więcej Ray to fanka starych opowieści o Jedi i oporowi przeciw Imperium, zna więc wszystkich dawnych bohaterów... tych powieści, które uważa się już tylko za legendy. Podobnie jak kiedyś Luke, dziewczyna z planety Jakku marzy o przeżyciu przygody - na kształt tych, które tak uwielbia. Poszukiwania złomu (na sprzedaż za skromne porcje żywnościowe) odbywają się we wrakach starych imperialnych statków osiadłych pośród wydm - niczym nam znanych okrętów sprzed stuleci. Życie nie jest łatwe, ale dziewczyna trwa w nadziei, że los się odmieni - nie ustaje w swojej wierze... I wkrótce los rzeczywiście się odmienia, choć nie tak jak się tego bohaterka spodziewała.

OŻYWIĆ LEGENDY: W kim z trójki bohaterów przebudzi się pradawna Moc? Zanim do tego dojdzie bohaterowie mają do odhaczenia na swojej drodze wiele spotkać w Nowym Porządkiem. Stary kradziony statek okaże się faktycznie Sokołem Milenium (tak, tym konkretnym!). Czy wspomniałam, że Ray jako zbieraczka złomu umie całkiem nieźle majstrować przy systemach elektronicznych? Pewnie dlatego także tak prędko zaprzyjaźnia się z pewnym droidem. BB-8 to prawdziwa gwiazda tego filmu.
Ze względu na tempo akcji potrzebny był droid, który potrafi się bardzo szybko przemieszczać.
Będzie też przesłanie takie jak w poprzedniej serii: Czekaj i bądź gotowy, kiedy przygoda Cię wreszcie odnajdzie. To tyle dla tych z Was, którzy filmu jeszcze nie widzieli - dalsza część jest dla osób, które nie obawiają się już SPOILERÓW.

HANDLARKA ZŁOMU: Pozwolono nam sądzić, że to szturmowiec będzie dzierżył miecz Jedi. Tymczasem jest to Ray! Kiedy okazało się, że Moc ujawnia się jednak w dziewczynie, byłam po prostu szczęśliwa. Oglądając trailery to bardziej właśnie ją widziałam w roli przyszłego rycerza Zakonu i tak się stało! Bardzo pozytywne zaskoczenie. Choć czasem zastanawiam się, czy to aby nie postać zbyt idealna? Potrafi pilotować w pojedynkę taki statek jak Sokół Milenium (a wiadomo, że ten konkretny model zawsze potrzebował dwóch pilotów), świetnie radzi sobie z elektronicznymi problemami, zna stare opowieści i bez większego szkolenia potrafi dać sobie radę z rycerzem Ciemnej Strony Mocy. Kim jednak jest Ray? Czy ma jakieś koneksje rodzinne z Skywalkerami? To nadal tajemnica do rozwikłania na następne części - podobnie jak trening (tak jak na szkolenie poświęcono środkową część - "Imperium Kontratakuje").

SZTURMOWIEC: To częściowo chyba także wyraz tolerancji w Stanach uwzględniający czarnoskórego aktora wśród obsady - i to w jednej z głównych ról. Filmy (nawet te dziejące się w odległej galaktyce) to także po części obraz i naszych czasów. Tak więc nasz zbuntowany szturmowiec, czyli Finn (imię jest dłuższe, a właściwie to numer seryjny, ale został skrócony wedle zasady: zamiana życia to i zmiana imienia). Trailery to jego pokazywały w roli kolejnego Jedi i faktycznie bohater nie tylko dzierży miecz świetlny, ale także będzie się nim pojedynkował. Nadal nie mogę dociec jak BB-8 tak szybko mu zaufał, nawet kiedy Finn wyjawił, że jest byłym żołnierzem dawnego Imperium (choć scena z udziałem zapalniczki to hit!). Nie wiem, czego się po tej postaci spodziewać... ale propozycja ucieczki z pewnym pilotem Rebelii wypadła dobrze i zabawnie. Co dalej... zobaczymy :)

PILOT REBELII: Niezwykle przystojny czy już wspomniałam? Och, jak go tylko zobaczyłam w tej kurce pilotce to pomyślałam sobie, że to będzie takie zastępstwo w młodszym pokoleniu za Kapitana Solo (myślałam tak, jeszcze nie znając finału - dzięki temu kto zaspoilerował mi finał na FB...). Tak więc jest Poe Dameron (tu imię pewnego znanego pisarza!), który rozpoczyna całą misję i nową galaktyczną przygodę.

Tak, zaczęłam już knuć w czasie seansu, że on i Ray... to były godny OTP tej nowej trylogii. Choć widać było, że Finn też czuje coś do Ray, jakoś nie mogłam tej relacji wyobrazić sobie w przyszłości. Niewiele brakowało, a bohaterowie Ci (Ray i Poe) spotkaliby się jeszcze w "Przebudzeniu Mocy". Tak wiem, ona prawdopodobnie zostanie Jedi... ale Zakon jest w potrzebie rekrutacyjnej, a więc w myśl zasady - dobry wątek miłosny nie jest zły! Zapomniałam tylko dodać, że Poe to obecnie najlepszy pilot w siłach Rebelii.

BEN: Kluczem do tajemnicy jest fraza kampanii: "Moc w mojej rodzinie jest silna". Nie tak łatwo dźwigać na sobie brzemię Ciemnej Strony Mocy i nie ulec mu. Ma się przecież jakieś zobowiązania wobec przodków, prawda? Anakin po Ciemnej Stronie to było coś - coś co nie tak znowu łatwo przebić. A może wcale nie trzeba tego robić? Ten mroczny sith jeszcze nie ukończył swojego szkolenia, można więc przymknąć na to oko. Jednak już widziałam wcześniej, ale teraz to już chyba rozpętają się na maksymalne obroty, przeróbki z udziałem następcy Mrocznego Lorda i zimowej scenerii z Gry o Tron. Czy relacje rodzinne da się jeszcze naprawić po finale, jaki zaplanowano na "Przebudzenie Mocy"? Nieznana jest moc przebaczenia.

Święta i czas przed Nowym Rokiem to dogodny okres by wybrać się do kina. Warto uwzględnić w planach najnowszy film z serii Star Wars, bo choć o wiele zabawniejszy we władzy Disneya (ceniłam sobie także poważny wydźwięk tej historii - może w następnych częściach?), to wciąż pozostaje w ramach historii, które tak bardzo do nas przemawiają: "Dawno, dawno temu... w odległej galaktyce" - a to przecież przede wszystkim start jak początek z baśni - tylko że gwiezdnej.

Mieliście już szansę wybrać się na "Przebudzenie Mocy"? Jak Wasze wrażenia?
Moje ulubione epizody to II, IV i VI, ale ten także mi się podobał :)

środa, 23 grudnia 2015

Przewodnik po Kronikach Bane'a

"Zawsze mówiłam, że w słowach jest ukryta wielka moc, w nazwiskach również. To, które dla siebie wybierzesz, może przesądzić o twoim przyszłym losie."

Uwielbiam cykl książek Cassandry Clare o Nocnych Łowcach. Czy w takiej sytuacji rzeczywiście potrzebuje lektury "Kronik Bane'a", jeśli lubi się postać czarownika, lecz nie jako głównego narratora? Absolutnie tak! To lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów powieści o Dzieciach Anioła, bo jest to także (w dużej mierze) Kronika losów właśnie rodzin Nocnych Łowców. By zachęcić do lektury, oto mały przewodnik (taka inna forma recenzji), który przybliży Wam zawartość tego zbioru opowiadań, a jednocześnie podsyci apetyt na "Kroniki Bane'a". Jeśli nie jesteście zdecydowani co do słuszności lektury tej książki, ten przewodnik jest właśnie dla Was.

I. PERU 1791/ 1962: Pierwsze opowiadanie to sławne już Peru. Poznajemy tu lepiej innych czarowników - Ragnora (zielony odcień skóry) i Catarinę (błękitna cera). Choć nie brakuje w tych przygodach niewątpliwego poczucia humoru, to troszkę ciągnie się ta opowieść. Jest co prawda statek piracki oraz podróż na latającym dywanie pod wpływem... ale jak na pierwszą historię rozkręca się dość powoli.

II. PARYŻ 1791: O wiele lepiej wypada za to Paryż. Tam czarownik zostaje uwikłany w losy ocalenia ... monarchii - można tak praktycznie powiedzieć, bo pojawia się Maria Antonina we własnej osobie. Będzie też lot prawdziwie magicznym balonem i geneza konfliktu Magnusa z wampirami. Bardziej dynamiczne opowiadanie, ale nic w porównaniu z następnymi - może dlatego, że występować będzie w nich już regularnie Nocni Łowcy?

III. LONDYN 1857: To pierwsze spotkanie Magnusa z przedstawicielami rodu Herondale. Tym razem poznajemy Edmunda (ojca Willa) oraz okoliczności, w których jego ścieżki przecięły się z życiem Linette (matka Willa). Ich historii nie śledzimy w całości, gdyż czarownik w Instytucie bywa tylko w czasie prób dogadania Porozumień między Dziećmi Anioła a Podziemnym Światem. Magnus jest za to świadkiem obdzierania ze znaków - sławnych rysowanych na ciele run. W opowiadaniu pojawiają się młodsze wersje bohaterów znanych z trylogii prequelowej - Diabelskie Machiny. Morgenstern'owie zaczynają swoją działalność - na początek są to niesamowicie nudne przemówienia i tłuczenie talerzy, których dotknęli Podziemni. Edmund poznaje Linette, a Magnus wampirzycę Camille - jednak romans przekładają na inne stulecie.

IV. POWRÓT DO LONDYNU - prawie ćwierć wieku później: Magnus był już w Stanach Zjednoczonych. Teraz powraca do Londynu i spotyka jedno z dzieci Tessy i Willa - ich syna Jamesa Herondale'a. Tym razem jednak mamy szansę zobaczyć zarówno sławny trójką: Tessę, Willa jak i Jema - bohaterów poprzedniej trylogii (Diabelskie Machiny). James prawdopodobnie wejdzie w skład nowej trylogii Cassandry Clare (The Last Hours), osadzonej w świecie Nocnych Łowców. Jest też Grace - postać, której wychowanie bardzo przypomina fabułę powieści "Wielkie Nadzieje"... tylko takiej z udziałem Nocnych Łowców i spadkobierców demonicznej magii. Tak, to takie pokolenie Dzieci Anioła, które o magię prosić nie musi, bo zostało takim darem już obdarzone. Historia wątku miłosnego zapowiada się dramatycznie - w tej wersji to ukochana jest poświęcona wizji mroku i zemsty (jako życiowych celów). Morgenstern'owie nadal w akcji - teraz przechwycili korespondencję i latami ja niszczyli, uniemożliwiając kontakt. Rozkręcają się.

V. NOWY JORK 1929: Magnus, zmęczony dramatami kolejnych Herondale'ów - a w szczególności niemożnością wpłynięcia na poprawę ich losów, wyrusza ponownie do Nowego Świata. Tam spotykamy go w czasach amerykańskiej prohibicji, kiedy prowadzi już swój klub ("U pana Suchego") - ale to jeszcze nie Pandemonium. Ten jest typowo dla Przyziemnych spragnionych zakazanego trunku. Tutaj poznajemy okoliczności powstanie sławnego hotelu Dumort. Będzie otwarcie przejścia do Pustki, w tle którego rozgrywa się największy krach finansowy ówczesnych Stanów. Mamy też okazję odwiedzić nowojorskich Instytut i przekonać się o jego funkcjonowaniu oraz składzie.

VI. NOWY JORK latem 1953: Tym razem Magnus postanawia przyjrzeć się profesji prywatnego detektywa... sam nim będąc. Jednym z jego pierwszych zleceń jest misja odnalezienia młodzieńca, który wraz z grupą kolegów postanowił zapolować na wampira porywającego dzieci z rodzinnej wioski. Tutaj Magnus zyskuje współlokatora, którego nie chce, ale natura czarownika (ok, raczej jego charakter) nie pozwala mu przejść obok takiej historii obojętnie. Raphael Santiago to postać, którą nie za bardzo poprzednio lubiłam, po tym jednak opowiadaniu całkowicie zmieniłam zdanie, widząc determinację tego bohatera by osiągnąć swój cel.

VII. NOWY JORK, POWRÓT czyli rok 1977: Magnus wyjechał tylko na chwilę, ale okazało się, że na dwa lata zabawił w Europie. Tym razem na pierwszy plan wraca historia jednej z większych miłości czarownika - wampirzycy Camille. Wampiry przestały dbać o pozory, a reszta Podziemnego Świata nie chce zwracać na siebie uwagi Nocnych Łowców (bo oberwą wszyscy - te opowiadania świetnie pokazuję Dzieci Anioła z punktu widzenia Podziemnych, a w szczególności strach i respekt jaki potrafią wzbudzić). Gdy już jest po wszystkim, poznajemy powody dla których Magnus poprosił innego czarownika by usunął z jego umysłu wspomnienia tego właśnie lata związanego z Camille.

VIII. DARY ANIOŁA (NY oczywiście): To historia obejmują o wiele mniejszy zakres czasowy (jeden dzień). W międzyczasie jest przyzywanie pomniejszego demona dla celów marketingowych pewnej firmy, a w tle urodziny Aleksandra. Wpada też Izzy, a Magnus postanawia sprawić taki prezent, którego nie widać i właściwie nikt o nim nie wie... poza pewnym demonem - akurat znanym fanom "Diabelskich Machin" bardzo dobrze.

IX. NOWY JORK 1989/1993, PRZYBYCIE KRĘGU: Można słyszeć opowieści o tym czasie, ale co innego kiedy autorka czytelnika bezpośrednio tam zabierze. Mamy więc pierwsze spotkanie Magnusa z Kręgiem Valentine'a - także tym wewnętrznym. Jest tu upadek roku Herondale. Widzimy, jak Clave przymykało na wszystko oko i jaką cenę musiał za to zapłacić cały Instytut Nowojorski. Jesteśmy świadkami zawiązania się nici nienawiści, które mogły spowodować później, że Magnus odmówiłby pomocy Jocelyn i jej córce Clary. W momencie ich pierwszego spotkania pojawia się także Tessa, a czytelnik wie, skąd wzięło się dokładnie nazwisko "Fray". Bardziej niż poprzez lekturę pierwszych trzech tomów Darów Anioła można uświadomić sobie, co oznaczało dokładnie to, że Izzy, Aleks oraz Jace trenowali właśnie w Nowym Jorku a nie w Idrysie - ojczyźnie Nocnych Łowców.

X. DARY ANIOŁA ciąg dalszy: To opis pierwszej randki Aleksandra i Magnusa. Dzięki opisowi zdarzeń z pierwszej aktywności Kręgu wiemy też, dlaczego dwoje innych czarowników (a przyjaciół Bane'a) spodziewało się, że z Nocnym Łowcą Magnus umawia się tylko dla zemsty za dawne krzywdy. Tutaj jest także ukazanie relacji z Nefilim z punktu widzenia czarownika. Czasowo opowiadanie ma miejsce w trakcie wydarzeń w "Mieście Kości".

XI. DARY ANIOŁA - poczta głosowa: Na zakończenie tego zbioru opowiadań udzielono głosu wielu bohaterom. Powodem oblegania telefonu jest oczywiście Alec, ale dzwonią różne osoby: Izzy, Simon, Clary, firmy ze zleceniami i inni. Całość jeśli chodzi o czas akcji przypada w "Mieście Zagubionych Dusz".

"- My zazwyczaj nie mamy czasu na hobby.
Nocni Łowcy. Zawsze lepsi od ciebie."

Opis ten powstał w myśl zasady: Im więcej na temat danego opowiadania ze zbioru, tym bardziej warto je przeczytać. Wiecie już więc, które spodobały mi się najbardziej. Polecam jednak czytanie w porządku chronologicznym, bo są nawiązania między tymi historiami do tego, co poruszano w poprzednim rozdziale / opowiadaniu.

Czy jest sens poznawania tylu przedstawicieli rodu Herondale? Dla kogoś, kto nie zna serii, może się to wydawać bezsensowne - lecz znaczenie ma. Z pozoru wszyscy trzej (a nawet jeśli ich czterech) są do siebie podobni, a różnice jedynie subtelne. Jednak właśnie te różnego zabarwienia błyski w oku wpływają znacząco na kształt charakteru, a co za tym idzie, także i późniejsze losy Edmunda, Willa czy James'a.

Te wątki innych orientacji, jakie spotykamy w fabule... Odnośnie nich to trzeba jasno zaznaczy, że Mangus zakochuje się w osobie a nie jej płci. Liczy się jednoznacznie charakter. W swoim długim (nieśmiertelnym) życiu ważne są dla niego szczególnie te momenty, kiedy udaje mu się zakochać, a świat wyostrza się w kolorach. Właśnie z tego powodu czarownik nie marnuje ani jednej szansy. Co w praktyce kończy się zwykle tak, że Magnus komuś pomaga, ale akcja tak się zakręci, że on i tak zostaje sam :)

Przybrane nazwisko czarownika (Bane) oznacza zmorę, zgubę i przekleństwo. Magnus w ten sposób żartuje sobie ze swojego demonicznego pochodzenia, choć najczęściej i tak sprzeciwia mu się wykazując się współczuciem i udzielając pomocy każdemu, kto o nią poprosi.

Czy czegoś zabrakło? O czymś chciałabym dowiedzieć się więcej? Może o dokładnym przebiegu relacji Magnusa z Camille, a jeszcze bardziej chętnie poznałabym szczegóły pierwszego spotkania czarownika z Cichymi Braćmi - którzy pokazali mu, że jest sens dalej podążać ścieżką nieśmiertelnego życia.

W polskim tłumaczeniu książkę wydał oczywiście MAG, a liczy ona sobie 493 strony, które dla fanów Nocnych Łowców są wręcz obowiązkowe. To także świetne przypomnienie i rozgrzewka przed nadchodzącą kolejną z ekranizacji - tym razem w formie serialu stacji ABC, a wkrótce Freeform.

Znacie już Kroniki Bane'a? Jeśli jesteście (książkowymi) Nocnymi Łowcami, a jeszcze historii tych nie znacie, to serdecznie rekomenduję Kroniki!

poniedziałek, 21 grudnia 2015

"Imię drugiej duszy" - Co ze mnie zostało

"Dusza recesywna, którakolwiek z nas nią jest, po prostu... zaśnie."

Czasami w myślach kłócimy się sami ze sobą. Im dłużej trwa taka dyskusja, tym bardziej jesteśmy rozdrażnieni i spięci, ciągle nie mogąc dojść do porozumienia z samym sobą. A co jeśli w myślach kłócilibyśmy się z kimś innym? Jak wyglądałaby ta dyskusja, gdyby jedno ciało zamieszkiwały od zawsze dwie dusze - a każda z nich o odmiennym charakterze? Odpowiedzi na to pytanie starała się znaleźć Kat Zhang w swojej debiutanckiej powieści "Co ze mnie zostało".

Dwie dusze w jednym ciele to historia Addie i Evy. W dzieciństwie rodzice odzywali się do nich obu, niecierpliwie i z nadzieją wyczekując na wiek ustalenia, kiedy dusza pozostanie tylko jedna, a wszystko wróci do normy. Normalność jednak nie nadeszła, a Addie i Eva - pod groźbą umieszczenia w zakładzie specjalistycznym - ukrywać zaczęły swój obecny stan. Addie to dusza dominująca, co oznacza, że to ona kontroluje ciało. Evie przepadła rola duszy recesywnej, a przez życie w nieustannym strachu, zastanawia się ona czy nie lepiej byłoby zrezygnować i zniknąć. Tymczasem sekret zaczyna wychodzić na jaw, a marzenie o ponownym odzyskaniu kontroli (choć tylko częściowej) może bohaterki, ich rodzinę oraz nowych przyjaciół sporo kosztować

                                                  "By walczyć - bez względu na cenę."

Przyznać muszę, że lektura tej powieści zajęła mi trochę czasu. Głównie dlatego, że historia zamiast wciągać mnie akurat usypiała. Bohaterka (dwie dusze, więc właściwie byłoby powiedzieć "bohaterki") obawia się zabrania do kliniki zdrowia psychicznego. Mamy bunt ze strony Evy i nawiązanie kontaktu z innymi hybrydami (z jej szkoły). Potem faktycznie dochodzi do zatrzymania i przewiezienia bohaterów do osławionego zakładu. W tymże przybytku upływa część akcji, po czym następuje z niego ucieczka (nie dla wszystkich udana). Zwyczajnie spodziewałam się czegoś więcej - o wiele więcej! Taki scenariusz dla historii można z powodzeniem przewidzieć już na początku i Kat Zhang takim torem okazała się kierować akcję wydarzeń.

Kiedy czytamy o dwóch duszach w jednym ciele, nieustannie walczących o kontrolę, myślimy o "Intruzie". Po lekturze "Co ze mnie zostało" śmiało mogę przyznać, że zdecydowałabym się na ponowną lekturę właśnie powieści Stephenie Meyer niż Kat Zhang. "Intruz" w zestawieniu z pierwszym tomem Kronik Hybrydy aż kipi od ciągłej akcji, której zwroty trudno przychodzi przewidzieć. Może wpływa też na taką ocenę fakt, że "Co ze mnie zostało" to alternatywne losy naszego świata, w której zdawać by się mogło za wszystkie konflikty (dosłownie obie Wojny Światowe) zdają się być odpowiedzialne hybrydy i ich skonfliktowane dusze. Mam wrażenie, że Kat Zhang lepiej by sobie poradziła, gdyby losy Addie i Evy osadzić właśnie w antyutopijnej przyszłości - tak jak było to w przypadku "Intruza".

"- Co teraz zrobimy? - spytała.
- Przejdziemy przez to, jak tylko możemy najlepiej - powiedziałam. Cóż innego mogłabym odpowiedzieć?"

Sporym wyzwaniem był dla mnie także styl, w jakim napisana jest ta historia. Po prostu mi nie pasował. Autorka całą akcję zdaje się opierać na mimice, gestach czy innego rodzaju drobnych napięciach. I to działa - ale tylko w przypadku scen, kiedy dusze walczą o przejęcie kontroli na ruchami ciała. Działa wręcz piorunująco. Niestety masę opisów takich drobnych gestów, ekspresji twarzy czy napięcia przeróżnych mięśni mamy w tej książce przez cały czas w odniesieniu do wszystkich bohaterów. Przez to zastosowany tyle razy środek zwyczajnie stracił na sile i znaczeniu.

Na ocenę musi wpływać także skala tego, czego oczekiwało się od danej historii. W tym przypadku zafascynowało mnie wyobrażenie o koncepcji tej fabuły niż przekonało to, co otrzymałam w czasie lektury. Każda książka musi znaleźć swoich czytelników. Trudno mi się przekonać do tej historii, patrząc na to, czym mogłaby być, a jaka jest. Addie polubić nie zdołam, co do Evy żywiłam cieplejsze uczucia. Jako bohaterki cenię sobie wciąż takie postacie, które podejmują czynny bunt - bez względu na cenę i przewagę przeciwności losu. Eva była dla mnie w tym tomie zbyt pasywna, za bardzo pogodzona ze swoim losem i taka pozostała. Akcja mogła być tak emocjonująca jak w "Intruzie", choć tam dusza została umieszczona siłą. Tutaj są to siostry - a właściwie bardziej niż siostry - bliźniacze dusze. Właśnie dlatego zapewniało to już na starcie większy konflikt. Eva gotowa jest wręcz zniknąć, byle nie narazić Addie - kontrola została jakby przekazana dobrowolnie, a nie odebrana. Teraz dusze muszą się zrównać, ale przeciwko Addie jej siostra zbyt długo nie wystąpi. To jedynie przebłyski oporu niż jakiś większy krok ku wolności.

Tak bardzo chciałam polubić "Co ze mnie zostało". Podchodziłam do tej historii z niesamowicie pozytywnym nastawieniem. Oczekiwałam, że historia mnie wciągnie, a książka trafi do grona ulubionych powieści. Tyle pozytywnych rekomendacji! Nadal jednak wierzę, że w serii tej jest potencjał.

Czasem to dopiero drugi i kolejne tom pozwalają wydobyć z opowieści to, co najlepsze. Potencjał jest, do stylu mogłabym przywyknąć, bohaterów jakoś polubić, a historii nadać sens. Mam nadzieję, ze Kat Zhang wydobędzie jeszcze z Kronik Hybrydy to, co najlepszego w nich drzemie. Na ten jeden moment jest to dla mnie tylko jednorazowa lektura, do której nie planuję wracać inaczej niż poprzez przeglądanie spisanych z niej cytatów.

"Co ze mnie zostało" - Kat Zhang
Seria: KRONIKI HYBRYDY #1
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc / OPIS
W kategorii: Dwie dusze w jednym ciele
Podobne tytuły: "Intruz"
Czas i miejsce akcji: Alternatywna wersja naszej historii, czasy współczesne
Stron: 350
W kolejności: NR 66/2015/11/02 (422)

Czytaliście już Kroniki Hybrydy? Jak Wasze wrażenia z lektury?

sobota, 19 grudnia 2015

"Star Wars: Zatem Jedi zostać chcesz?"

Kiedy Imperium kontratakuje...

Po lekturze pierwszej adaptacji z tej serii, wydanej z okazji nadejścia "Przebudzenia Mocy", byłam bardzo pozytywnie nastawiona do kolejnych powieści spod znaku Star Wars - nawet jeśli miałby być to adaptacje kolejnych filmów, tak dobrze wszystkim już znanych. Alexandry Bracken, autorka "Mrocznych Umysłów, wznieciła nie tylko raz jeszcze "Nową Nadzieję" (RECENZJA), ale i mój zapał do czytania tej serii. Kolejny w cyklu był "Miecz Jedi" (RECENZJA), który także pozostawił po sobie pozytywne wrażenia czytelnicze. Śmiało sięgnęłam więc po następny tom przygód w świecie Star Wars.

Adam Gidwitz nie jest jeszcze znany na naszym rynku. Jego powieści nie ukazały się w polskim przekładzie, a tworzy on historie w oparciu o adaptacje baśni - co musi być ciekawe. Dobre wrażenie zaczęło jednak powoli znikać, gdy zagłębiałam się w treści tomu zatytułowanego "Zatem Jedi zostać chcesz?", który opisywać miał to, co znamy z filmowego pierwowzoru - czyli "Imperium kontratakuje".

Autor wychodzi z założenia, że by poczuć to, jak czuł się Luke Skywalker... trzeba stać się właśnie nim. Dosłownie. Narracja jest więc w drugiej osobie, co przypomina momentami jakiś przewodnik do gry typu RPG. Żeby tego było mało, co kilka rozdziałów są też lekcje... skierowane bezpośrednio do czytelnika, o tym jak rozpocząć trening by zostać Jedi. W skrócie są to wskazówki odnośnie medytacji, kiedy stoi się na jednej nodze (z książką na głowie) i zamkniętymi oczami, starają się odbijać miękkie przedmioty, którymi rzucać ma w nas nasz pomocnik. Znajdzie się tu kilka cennych rad, dotyczących radzenie sobie z emocjami, ale to wszystko.

Na szczęście narracja Luka (w drugiej osobie) to nie jedyny głos w tej historii. Bohaterowie w filmie się rozdzielają, umykając przed Imperium. Kiedy więc znajdziemy się z Han'em, Leią, R2-D2 i C3-PO na całe szczęście odzyskujemy narrację w trzeciej osobie. Zniknął tak spory plus adaptacji Alexandry Bracken, w której wdawała się ona w analizę postaci po to by ujawnić czytelnikowi myśli bohaterów. Film w postaci książki w adaptacji Adama Gidwitz'a to właściwie.... podobne wrażenia jak w czasie seansu telewizyjnego. Nie poznajemy myśli bohaterów, jedyny co można zyskać to wczuć się (bardzo dosłownie) w rolę Luke'a - a i do tego trzeba dozy cierpliwości.

Jest jednak krótka opowieść (dotąd nieznane przygody) "Star Wars. Miecz Jedi", która napisał Jason Fry. Tamta książeczka o wiele lepiej oddaję trud i istotę treningu na rycerza zakonu, który nie ma mistrza ani przewodnika w posługiwaniu się dziwną i mistyczną Mocą. O wiele bardziej rekomendowałabym właśnie "Miecz Jedi" (jest to nowelka) niż lekturę adaptacji filmu na książkę w wykonaniu Adama Gidwitz'a.

Co jeszcze nie mogę zapomnieć panu Gidwitz'owi to przemilczenie wszystkich (dosłownie każdej) scen między Han'em a Księżniczką. Przecież "Imperium Kontratakuje" to właśnie ta część, gdzie to uczucie niespodziewanie się rozwija... a my jeszcze nie znamy relacji rodzinnej, jaka łączy Luke'a i jego siostrę. Jesteśmy przekonani, że zarówno Przemytnik jak i Chłopak z Tatooine rywalizują o jej względy - wykazując się niespodziewaną odwagą, pomysłowością i oddaniem w walce z Imperium. Autor "Zatem Jedi zostać chcesz?" uznał, że takie "miłosne sceny" to nie widok dla młodego padawana, więc pominął wszystkie - dosłownie mówiąc, że możemy dopowiedzieć sobie resztę sami. Cóż, jeśli mogę sobie sama dopisać reszkę, w takim razie po co mi taki autor? I jaki jest sens czytać jego książkę, jeśli nie ma w niej nawet próby analizy... tylko bardzo dokładne opisy tego, co i tak wszyscy dobrze znamy z filmów?

Nadal z nadzieją podchodzę do książkowej adaptacji finałowej części. Niezależnie od jakości lektury, który tom wypada lepiej - a który gorzej, niezwykle ciekawie jest przypominać sobie "Gwiezdne Wojny" właśnie w takiej papierowej formie. Mniej radości z czytania, bo znam już zakończenie historii? Ten element uzupełniają mi dwie krótsze książeczki, których akcja przypada pomiędzy filmowymi częściami, a opisującymi losy bohaterów dotąd nie ujawniane. Tam także ukryto wskazówki odnośnie najnowszego VII już filmu w serii Star Wars. Właśnie czytam "Ruchomy cel" (nieznane przygody Księżniczki), a udało mi się zdobyć także brakującą do kompletu nowelkę, czyli... "Ucieczkę szmuglerów".


WSZYSTKIE KSIĄŻKI Z TEJ SERII SĄ OBECNIE W OFERCIE TESCO - 18.99 za tom.

"Zatem Jedi zostać chcesz?" - Adam Gidwitz
SERIA: Star Wars
Wydawnictwo Egmont:  OPIS
Książka na podstawie filmu: "Imperium kontratakuje"
W kategorii: Gwiezdne Sagi
Stron: 240 (spora czcionka plus ilustracje na początku każdej z wewnętrznych części)
W skrócie: W istotę zrozumienia świata Star Wars wiele mi ta książka nie wniosła. Pozwoliła jednak z całą pewnością na dokładne przypomnienie sobie fabuły filmu - bez oglądania go ponownie i przeżywania za pomocą innego medium - czyli książki.
W kolejności: NR 70/2015/11/02 (426)

Widzieliście już najnowszy filmu z serii Star Wars w kinach? 
Ja obiecałam sobie przeczytać wszystkie trzy nowelki (połowa stron już za mną), zanim wybiorę się do kina. W tych opowiadaniach ukryto tropy i wskazówki - chciałabym więc mieć szansę doszukiwać się tych powiązań w kinie :)

środa, 16 grudnia 2015

"Trafiony, zatopiony" - Melissa Hill



Darcy Archer ma nie tylko imię związane z powieściami Jane Austen. Nasza bohaterka jest ich wielką fanką. Nie sposób zliczyć ileż to razy przeczytała już "Dumę i Uprzedzenie".... Kobieta po prostu żyje tą opowieścią, aż do tego stopnia, że jej podświadomość wpisała fabułę książki w jej sny. Kim jednak w życiu rzeczywistym okaże się książkowy pan Darcy? I czy taki się znaleźć gdzieś może?

KSIĄŻKI - PASJA - PRACA: Darcy książki kochała praktycznie od zawsze. Chciała zostać pisarką, aż uzmysłowiła sobie, że miłość do książek a ich tworzenie to niezupełnie to samo. Kocha czytać jednak do tego stopnia, że porzuciła pracę w redakcji prestiżowego magazynu mody (która średnio ją interesowała, lecz płatna była bajecznie) by zatrudnić się w klimatycznej księgarni Chaucer’s na Manhattanie. Teraz Darcy potrafi cieszyć się z wynajmowanego (małego lecz przytulnego) mieszkanka, swojej codziennej drogi do pracy i pracy samej w sobie. Tylko ciotka (jej jedyna rodzina) wciąż próbuje ją wyswatać z kolejnymi pisarzami, gdy akurat organizuje im spotkania i promocje książek. Dary żaden z nich jednak nie odpowiada... bo fakt, że lubi się książki to jedno, a inna kwestia już to ich rodzaj i tematyka.

GRUDZIEŃ - ROWER - HUSKY: Powieść zaczyna się powolutku, by zaraz nieoczekiwanie przyśpieszyć i wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń wraz z pewnym wypadkiem, do którego dochodzi w czasie drogi Darcy do pracy. Młoda kobieta potrąca (spokojnie - jadąc rowerem, ale za to w środku grudnia) na ulicach Nowego Jorku pewnego mężczyznę. Ofiara zostaje zabrana nieprzytomna do szpitala, a zdezorientowana Darcy musi zająć się husky osoby, którą potrąciła. Gdy dociera już na oddział by wszystko wyjaśnić i za wszystko przeprosić okazuje się, że pacjent... cierpi na chwilowy acz całkowity zanik pamięci. Kim jest ten tajemniczy nieznajomy? Czy drogi jego i Darcy (tak nagle) przecięły się zupełnym przypadkiem, a może był ku temu jakiś powód? I co z tego wszystkiego wyniknie?

MISJA - ODZYSKANIE PAMIĘCI: Takie pytanie zadawałam sobie na samym początku tej lektury. Potem, gdy Darcy rozpoczyna swoją misję zadośćuczynienia za spowodowany wypadek, nadchodzą też inne pytania, o które trzeba zapytać w pierwszej kolejności. Aidan Harris pozostaje bowiem w szpitalu przez parę dni... i nikt się po niego nie zgłaszani ani nie niepokoi jego losem. Darcy, próbując odnaleźć jego znajomych, rodzinę lub skrawki wspomnień, trafia do domu... który wygląda na posiadłość milionera. Numery połączeń przychodzących też prowadzą do elity Nowego Jorku. Kim rzeczywiście jest Aidan Harris? Czym zajmuje się jego firma? Odziedziczył fortunę czy może zdobył w młodości taki majątek?

MYŚL PRZEWODNIA: "Trafiony, zatopiony" pokazuje, że często tworzymy obraz rzeczywistości czy konkretnych wręcz osób na podstawie naszych przypuszczeń i wyobrażeń. Jednocześnie powieść nie potępia mocy ani daru, jaki niesienie ze sobą posiadanie rozwiniętej wyobraźni. Darcy to marzycielka - jak wielu wielbicieli książkowych światów. Młoda kobieta żyje bardziej przygodami bohaterów niż swoim własnym. Jak bardzo wpływa to na przebieg jej przygód? Odpowiedź między kartami powieści.

BOHATEROWIE: Dary łatwo przychodzi polubić. To postać bliska czytelnikowi także dlatego, że bohaterka to istny mól książkowy. Świadczy o tym nie tylko jej praca z zamiłowania do książek w księgarni (choć nie jest najlepiej płatna) czy małe mieszkanko całkowicie zagracone książkami. Nieustanne powroty do ukochanej lektury? Najlepsi przyjaciele i pocieszyciele w postaci książek? Tak, to także nasza Darcy. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że w życiu bohaterki znajduje się też wiele serdecznych jej osób. Jest ciotka, która wychowywała ją sama praktycznie od czasu, gdy Darcy miała dwanaście lat. Jest dwóch serdecznych współpracowników księgarni. Są też osoby, które Dary zna, ale jeszcze nie rozwinęła się między nimi przyjaźń. Taka tajemnicza historia kryje się w postaci jej starszej (również samotnej) sąsiadki z naprzeciwka (dawnej baletnicy jak się potem okazuje).

TAJEMNICA W ROLI GŁÓWNEJ: W powieściach, które na pierwszy plan wysuwają motyw rozwikłania zagadki, dużą rolę odgrywa zakończenie. Czy przewidziałam poprawnie tożsamość Aidana Harrisa? Część faktów udało mi się odgadnąć, ale wiele fragmentów tej układanki mnie zaskoczyło. Mamy co prawda narrację z punktu widzenia tajemniczego nieznajomego, ale odkrywane są w niej istotne informacje dopiero po tym, jak natrafi na ich trop sama Darcy. Całość intrygi odnosi się nie tylko do tożsamości mężczyzny, lecz i do tajemniczej paczki (pięknie opakowanego prezentu), który miał ze sobą w dniu wypadku. Dla kogo był przeznaczony lub od kogo Harris do dostał? Tropów w tej sprawie jest wiele.

TYTUŁ, OKŁADKA A FABUŁA: Właśnie ten wątek tajemniczego świątecznego podarunku można określić jako główny - odzwierciedla to nawet oryginalny tytuł powieści, który nie brzmi ani trochę jak "Trafiony, zatopiony", lecz bardziej "Podarunek wart zapamiętania" (A Gift to Remember). Zarówno okładka polskiego wydania jak i tytuł, jaki na naszym rynku otrzymała ta powieść, sugeruje zupełnie inny przebieg fabuły niż faktycznie otrzymujemy. Może ma to także zmylić czytelnika w trakcie odkrywania sekretów tej historii? Jeśli "Trafiony, zatopiony", to Darcy dosłownie zwaliłaby z nóg milionera, zmuszając by ją poznał i mogła skraść jego serce. Okładka niezwykle mi się podoba, zwiastuje jednak coś... czego w książce bezpośrednio nie było.

POWRÓT WSPOMNIEŃ / TOŻSAMOŚCI: Troszkę zabrakło mi w tej opowieści zakończenia. Tak jak myślałam po pewnym czasie Harris odnajduje Dary za ladą w księgarni. Taki widziałam tutaj finał lub jedną z scen w powieści. Późniejszy dialog pomiędzy bohaterami muszę zapisać na plus, ale potem następuje epilog, który przesuwa czytelnika w akcji aż o sześć miesięcy do przodu. Szkoda, ze nie streszczono choć wydarzeń, które miały miejsca, zamiast tak tylko opisać, co aktualnie słychać u bohaterów. Ciekawsza byłaby droga do celu, niż tylko przedstawiony wynik działań. Bez tego "Trafiony, zatopiony" to opowieść Darcy, niepoprawnej książkoholiczki, na tropie poszukiwania wspomnień młodego mężczyzny, którego przypadkiem potrąciła. To historia o walce naszych wyobrażeń z tym, co faktycznie kryje prawda.

P.S.: Tak długo odkładać taką książkę! Wiele z rozdziałów tej powieści rozpoczynają przepiękne wręcz cytaty. Co nie oznacza, że z samej powieści Melissy Hill nie ma fragmentów wartych zapamiętania jako przepisane fragmenty. W okresie przedświątecznym warto sięgnąć po ten tytuł od Melissy Hill, gdyż nie tylko czyta się niezwykle lekko, ale fabułę rozpoczyna odliczanie dokładnie tygodnia do Bożego Narodzenia... tak jak teraz - za 7 dni już Święta!


"Trafiony, zatopiony" - Melissa Hill
[ OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE ]
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka / OPIS
Forma: Ebook
Miejsce akcji: Nowy Jork, czasy współczesne
Narracja: Darcy (dobrze już po trzydziestce)
Czas akcji: Na tydzień przed Bożym Narodzeniem
Debiut: Nie, to już kolejna powieść
Data wydania polskiego: 24.06.2014
Wydane w oryginale: rok 2013
W kolejności: NR 71/2015/11/03 (427)

Czytaliście już jakieś powieści Melissy Hill?
A może polecacie szczególnie jakiś tytuł na święta?

niedziela, 13 grudnia 2015

"Przyzywając Moc" - Star Wars. Miecz Jedi

"A teraz ludzie traktowali go niczym jakiegoś bohatera, ale on wiedział, jaka jest prawda. Po prostu udał mu się strzał jeden na milion dzięki pomocy tajemniczej siły, której sam za bardzo nie rozumiał."

Przygoda z serią taką jak Gwiezdne Wojny praktycznie nigdy nie ma końca. Tak więc oto jej kontynuacja i kolejna recenzja powieści z cyklu Star Wars. Tym razem nie jest to przeniesienie filmu w postać książki, lecz zupełnie nowe przygody bohaterów... pomiędzy znanymi częściami oryginalnej sagi.

Właściwie jest to rodzaj opowieść wewnątrz opowieści. Jej całość młodej pilotce w szeregach sił Rebeliantów opowiada znany wszystkim fanom C3PO. Dziewczyna prosi o opowieść o Luke'u Skywalkerze - ale nie o najbardziej znaną (zniszczenie pierwszej Gwiazdy Śmierci), lecz o szczególną historię - zdarzenia o których wie mała grupa ludzi. Znając C3PO ma on wiele do powiedzenia, lecz wybiera wspomnienia o treningu, jaki młody Jedi sam sobie zgotował.
Luke dopiero co zyskał mistrza, by zaraz go stracić. Moc znalazła jednak sposób by zapewnić mu wstępne szkolenie... i to takie, jakie przechodzili rycerze w Zakonie Jedi, kiedy jeszcze on istniał... w czasach Starej Republiki...Dawno, dawno temu w odległym zakątku galaktyki. Ale jak trafimy na trop tego miejsca?

W tej krótkiej nowelce pojawić miały się tropy i wskazówki naprowadzające czytelnika na nadchodzącą - nową część "Gwiezdnych Wojen: Przebudzenie Mocy". Może raz jeszcze pojawić się planeta Devaron? Może w "Przebudzeniu Mocy" powróci któraś z postaci, którą poznaliśmy w "Mieczu Jedi"? Czy będzie to Padlinożerca a może Farnay? Choć Luke wygrał swój pierwszy pojedynek, używając miecza świetlnego, to zostawiono lukę w tej historii. Padlinożerca mimo przegranej walki mógł przeżyć. Czy może w "Przebudzeniu Mocy" trzeba raczej liczyć na scenerię z starej świątyni, której strzegły wieże wystające z gęstwiny dżungli? Przekonamy się w kinach!

"- Moc mnie tutaj przywiodła - powiedział cicho. - I to, czego się tutaj nauczyłem, mnie ocaliło."

Powieści osadzone w świecie Star Wars mają jedną wspólną cechę - przenoszą nas w świat pełen przygód, a Moc jest z nam, kiedy się je czyta. Jak inaczej wyjaśnić tak szybki upływ czasu i malejącą ilość stron do przeczytania w książce? Bardzo podobała mi się książkowa adaptacja "Nowej Nadziei" Alexandry Bracken (LINK), zaś o wiele mniej przeniesienie "Imperium Kontratakuje" w wykonaniu Adama Gidwitza. "Miecz Jedi" i jego autor Jason Fry kwalifikują się więc na wyższe miejsce wśród powieści ze świata gwiezdnej sagi. Można by pomyśleć, że "Miecz Jedi" to powtórka fabularna z "Imperium kontratakuje", bo przecież to tam Luke znalazł mistrza Yodę i szkolił się u najlepszego z najlepszych. Adam Gidwitz jednak tak opisał to szkolenie, że to co przeżył Luke na planecie Devaron wydawało się o wiele bardziej przydatne.

Choć całość to seria uważam, że "Miecz Jedi" można czytać niezależnie od pozostałych części. Trzeba tylko pamiętać, że czytelnik zostanie przeniesiony w konkretny punkt czasu. Akcja rozgrywa się pomiędzy "Nową Nadzieją" a "Imperium Kontratakuje". Jeśli zaś jesteście fanami Gwiezdnych Wojen, cóż jeszcze mogę powiedzieć? Może coś w stylu: "Moc i tak poprowadzi Was, którą książkę wybrać. Która jest dobra akurat na ten konkretny czas." Reszta zależy już tylko i wyłącznie od Was.

Jeśli nie ponowny seans poprzednich filmów spod znaku Star Wars ani lektura kinowych adaptacji w postaci książek, to może właśnie takie uzupełniające nowelki pomogą poczuć nadchodzący klimat? Nawet okładka jest taka czerwona - zupełnie jak w świątecznych barwach!

"Star Wars. Miecz Jedi" - Jason Fry
CYKL: Star Wars
W kategorii: Gwiezdna Odyseja
Czas akcji: między "Nową nadzieją" a "Imperium kontratakuje"
Narracja: Luke Skywalker, Jessika Pava, Threepio
Stron: 170 (mniejsza czcionka)
W kolejności: NR 69/2015/11/01 (425)
W ramach serii: W oczekiwaniu na Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy

Uważacie się za fanów Star Wars? Wybieracie się w nadchodzącym tygodniu do kin?

czwartek, 10 grudnia 2015

"Tajemnica mojego zniknięcia"

"Dla niego mogłam przetrwać w tym więzieniu.
To z jego powodu się tu znalazłam."

Dziewczyna ze złotym tatuażem na twarzy tym razem dosłownie stała się niewolnicą lilii, która zdobi jej oblicze. Jeśli nie znacie jeszcze Kronik Krwi, nie wiecie kim jest młoda alchemiczka ani z jakiego powodu znalazła się w więzieniu. Czy jest winna zarzucanych jej czynów czy stała się niezasłużenie oskarżoną osobą? Dla kogo zdecydowała się przyjąć los więźnia? Jeśli nie czytaliście obu serii Richelle Mead (Akademii Wampirów czy dalszych losów jej bohaterów już w Kronikach Krwi), to rzeczywiście długa historia do streszczenia. Pewne jest jednak jedno - nawet jeśli nie zainteresuje Was tematyka tych serii, warto je czytać chociażby dla stylu, w jakim opowiadać potrafi ta amerykańska autorka. Historia może być fikcyjna, ale emocje mało kiedy są tak prawdziwe.

Sydney Sage zakończyła poprzedni tom lądując w łapach swoich zwierzchników. Poświęciła się by uratować przyjaciela, a sama wpadła prostu w ramiona Alchemików. Ile czasu minęło od pojmania, początkowo nie wie nawet sama Sydney. Przetrzymywana w izolatce, gdzieś w alchemicznym ośrodku reedukacji, cały czas pozostaje sama. Jej jedynym towarzyszem jest ciemność. Okazjonalnie odzywa się też głos nawołujący do nawrócenia na dobrą ścieżkę. Sydney jednak wie już doskonale, jak wygląda podział dobra i zła. Nie potrzebuje innych by ustalali to za nią... i dlatego kiedy wreszcie z izolatki wychodzi, okazuje się, że upłynęły aż trzy miesiące. Trzy miesiące w ciemności, a właśnie zaczyna się czwarty i choć w świetle dnia, nie będzie łatwiejszy od poprzednich.

"Alchemicy wykształcili mnie na świetną aktorkę, niech podziwiają swoje dzieło."

Tymczasem Adrian Iwaszkow i inni prowadzą intensywne poszukiwania swojej oddanej przyjaciółki...a tak przynajmniej chcielibyśmy myśleć. Miesiące nieudanych prób zniechęciły ich jednak, a Adrian coraz mocniej popada w stany typowe dla władających Mocą Ducha - jeśli znacie poprzednie tomy tej serii, możecie słusznie zgadywać, do czego to wszystko doprowadziło. Tak, mamy Adriana z początków naszej historii - jeszcze tego znanego z pierwszych tomów Akademii.

Sydney Sage i Adrian Iwaszkow to prawdziwy OTP tej serii (i mój także). Historia rozwoju tej relacji napędzała całe Kroniki Krwi, choć intrygi, jakie Richelle Mead przygotowała dla tej serii spin-off, także nie pozostają w tyle. Iwaszkow może szaleć po imprezach, ale nasza Sydney już planuje bunt w ośrodku reedukacji. Raz zdobytej niezależności w myśleniu i wyrażeniu swoich opinii nigdy nie powinno się oddawać bez walki. Dziewczyna, mimo fizycznego wyczerpania (jakie zafundowało jej więzienie), wciąż ma w sobie cząstkę magii i wiedzę, jak ten płomień wzniecić. Pokonując wrogość, niechęć i opór swoich współwięźniów chce zaoferować im szansę na ocalenie swoich tożsamości i nadzieję na wolność... musi zdobyć tylko coś, co ich przekona - narażając przy tym jednocześnie i siebie. Tak, jeśli to Was ciekawi, Adrian w tym czasie nadal imprezuje.

"Nadal jest w większej części złoty. Ale tu i ówdzie mieni się srebrem. Na krawędziach złotych linii."

Jeśli uwielbiacie oglądać rozwój osobowości i charakterów postaci, Kroniki Krwi to bardzo dobry wybór. Adrian jak i Sydney to bohaterowie, którzy zmieniły się bardzo w czasie tej serii (choć nie są jedyni). To, jakimi ich znamy jeszcze z "Akademii Wampirów" (jako postacie ciekawe, lecz wciąż drugoplanowe), nie jest już dłużej aktualne.
Sydney uwierzyła w siłę swojej miłości do Adriana. Nie porzuciła wiary w to uczucie nawet w czasie pobytu w ośrodku reedukacyjnym (czyli alchemicznym więzieniu). Cztery miesiące tortur psychicznych i fizycznych, które wycieńczyły ludzki organizm by nagiąć umysł człowieka do woli zwierzchników. Adrian zaś... Byłam zachwycona jego przemianą w Kronikach Krwi. W "Srebrnych Cieniach" mamy zaś powrót do... dawnego Adriana i sposobu, w jaki radził sobie z problemami. Przepadam za tym bohaterem, lecz w tym tomie ma dużego minusa na koncie... tak bardzo przypominając o starych nawykach. Rozdział 20 pozwolił mu stratę odrobić, lecz po lekturze pozostaje wciąż ogólne wrażenie, a na nie właśnie składa się ocena działań bohaterów, w tym Adriana.

"Czynię to w słusznej sprawie. W imię przyszłości"

Tak to wszystko działa, że Kroniki Krwi ukazują się u nas raz na rok. Przyjdzie więc poczekać jeszcze na finał tej historii. Richelle Mead znam tylko z serii osadzonych w tym jednym świecie - Akademii Wampirów i właśnie Kroniki Krwi, które to oceniam momentami o wiele wyżej niż losy Rose i Lissy. Z całą pewnością wpływa na to fakt, że to w Kronikach Krwi znalazłam kolejny OTP. "Srebrnych Cieni" nie nazwałabym ulubionym tomem tej sagi. Sporą część książki bohaterka spędza w więzieniu. Mimo rozgrywanej tam intrygi, czytelnik cały czas wyczekuje ucieczki lub nadejścia ratunku. Tutaj to naprawdę długo trwa, a poprzez takie zawieszenie przebiegu akcji można odnieść wrażenie, że i historia na moment przystaje w miejscu. Bardzo romantyczny gest wieńczy ten tom, niestety jednak powoduje też, że losy bohaterów nie będą zależeć już tak bardzo od nich samych, a zmuszeni wręcz bedą polegać na łasce innych. Sydney Sage nie kończy z takim planem, możecie więc zgadywać, że pomysłodawcą był Adrian Iwaszkow. Nic tak nie zniechęca, jak przekazanie przebiegu spraw w inne ręce, ale poczekajmy - może los znów się odmieni i bohaterowie już pełnoprawnie zawalczą o swoje własne szczęście?


"Srebrne Cienie" - Richelle Mead
Seria: KRONIKI KRWI - TOM 5
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
W kategorii: Z wątkami paranormalnymi 
Nadnaturalność: magia, dampiry, moroje (wampiry),
strzygi, czarownice, alchemicy, strażnicy
Wiek bohaterów: szkoła średnia / college
Narracja: Sydney i Adrian
OTP serii: Sydney Sage & Adrian Iwaszkow
Nieoficjalna nazwa OTP: Sydrian
Opis wydawcy: LINK
Stron: 362
Wydanie: Takie samo jak poprzednich część :)
W kolejności: NR 61/2015/10/03 (417)
To recenzja jeszcze z październikowych lektur...

POPRZEDNIE TOMY KRONIK KRWI: 

Czytaliście poprzednie tomy Kronik Krwi? Może znacie Akademię?
Których bohaterów najbardziej lubicie?

sobota, 5 grudnia 2015

Gwiezdne Wojny i Alexandra Bracken

 "Ta opowieść zaczyna się tak, jak wiele innych: dawno, dawno temu... w miejscu daleko za lśniącymi gwiazdami, które widujecie na nocnym niebie."

Przeglądając gazetki promocyjne (tak, w poszukiwaniu przeróżnych przecen, choć szczególnie tych książkowych) znalazłam kilka stron poświęconych prawdziwej manii Star Wars. Ile lat temu takie zdrowe szaleństwo ogarnęło także i mnie? Aż miło powspominać, kiedy pierwszy raz oglądało się "Nową Nadzieję", "Imperium Kontratakuje" i "Powrót Jedi". Te filmy weszły do kin dekady temu. Lata mojego dzieciństwa to "Mroczne Widmo", a bardziej świadome przeżywanie fabuły przypada zdecydowanie na "Atak Kolonów". Za dwa tygodnie już kolejna filmowa część sagi, stąd ta cała Gwiezdnych Wojen ponowna mania - mówię tutaj w szczególności o gadżetach. Promocja sięga przecież także i książek. Na miniaturce (w owej gazetce promocyjnej) zobaczyłam więc znane mi nazwisko autorki. Ale to mało prawdopodobne, bo w zapowiedziach książkowych (nigdzie!) się na taką informację nie natknęła. Następnego dnia miałam już jako lekturę najnowszą powieść autorki "Mrocznych Umysłów" na naszym rynku.

Alexandra Bracken już we wstępie wyjaśnia swoją głęboką więź z sagą Gwiezdnych Wojen. To nie tylko historia dzielnych Rebeliantów i ich walki z bezwzględnym Imperium - dla niej to także historia wspólnej pasji całej jej rodziny. Przez pewien czas w swoim życiu autorka "Mrocznych Umysłów" nie czytała nic innego jak tylko książki osadzone w uniwersum Lucasa. Sama Bracken pisała też opowieści typu fanfiction osadzone w świecie Star Wars by jeszcze bardziej stać się jego częścią. Teraz miała szansę opowiedzieć raz jeszcze historię znaną fanom filmowych przygód z "Nowej Nadziei" i ... zrobiła to w sposób mistrzowski.

Ileż to razy oglądało się już Gwiezdne Wojny? Nawet nie potrafię tego zliczyć. Jednak film nie daje nam wglądu do myśli i uczuć bohaterów. Nie usłyszymy myśli przelatujących im przez głowy. To na ekranie pozostaje tajemnicą. W książce jednak na szczęście już nie. Tak wiec Alexandra Bracken udziela głosu trzem postaciom: Księżniczce, Łajdakowi i Chłopak z Tatooine. Celowo nie ma tutaj imion bohaterów, bo fanka Gwiezdnych Wojen chce zwrócić uwagę na problem stereotypów.

Narrację rozpoczyna Leia Organa. Choć ciotki wychowały ją na księżniczkę, dziewczyna chce zrobić o wiele więcej. Pragnie by jej głos liczył w międzygalaktycznym senacie. Chce mieć wpływ na kształt przyszłości, dlatego przyłącz się do sił Rebeliantów... przez to ściąga niebezpieczeństwo na swoją planetę. Kiedy nadchodzi wróg czy to ratunek, za nic nie chce pozostać bierna i sama tworzy swoją historię.

Han to często typowy Łajdak i dobrze mu z taką łatką. Pomagała mu ona nie jeden raz wyrwać się ze szponów Imperium i zachować życie (a co najważniejsze ładunek). Łatwiej jest nie przejmować się rzeczami na które i tak nie ma się wpływu, prawda? Dopiero styczność z Leią oraz Luke'iem pozwala przebudzić dobre serce, które wciąż drzemie w przemytniku. Han nadal nie wie, czy warto by bohaterem i czy ta cała Moc powinna kontrolować także i jego los, ale gotów jest zaryzykować - tylko dla swoich (choć nowych, lecz wciąż) przyjaciół.

Jest i Luke - przyszły mistrz Jedi. Na ten moment zostawiony jednak kompletnie samemu sobie młody chłopak, który zaraz zyskał - by w moment później - stracić mentora. Od lat marzył by wyrwać się z farmy i zażyć prawdziwej przygody przestworzy. Nigdy nie opuścił swojej rodzimej planety, ale kiedy już się tak stało - to za sprawą tragedii, którą ściągnęło na niego Imperium. Nie ma jednak ani jednej chwili, by Luke pożałował chęci zostania bohaterem. Dla niego nie jest to bowiem bohaterstwo, tylko potrzeba pomagania tym, który znajdą się w potrzebie. Jest i ta cała mistyczna Moc, której podszepty czasem coś pomogą... lecz jak ją opanować? Jak nie przechylić szali zwycięstwa na Ciemną Stronę Mocy po raz kolejny?

PODSUMOWANIE: Już w grudniu premiera siódmego już filmu z tej gwiezdnej sagi. W ramach przypomnienia nawet najdrobniejszych szczegółów można oczywiście raz jeszcze obejrzeć wszystkie filmy (szczególnie części IV - VI). Jeśli jest jednak także taka opcja, by wsłuchać się w wcześniej niedostępne myśli bohaterów, to zdecydowanie jestem gotowa zaryzykować lekturę książek, które nie są pierwowzorami same w sobie, lecz zostały oparte na znanych i uwielbianych filmach. Znam już zakończenie, to fakt... Ale każdy autor ma inny styl opowiadania historii, prawda?

P.S.: Adaptacja Bracken faktycznie jest wyjątkowa. Przeczytałam już "Miecz Jedi", który nie był zły - choć nie aż tak dobry. Teraz natomiast jestem w czasie lektury adaptacji "Imperium kontratakuje" ("Zatem Jedi zostać chcesz?") za które zabrał się Adam Gidwitz. Nie przypadła mi ona do gustu tak jak to, co stworzyła autorka "Mrocznych Umysłów". Zobaczymy jak poradzi sobie Tom Angleberger (adaptacja trzeciej... czyli VI części - Powrót Jedi). Wszystkie recenzje tych tytułów w grudniu na Zakładce do Przyszłości :)


"Księżniczka, łajdak i chłopak z Tatooine"
Autorka: Alexandra Bracken
Wydawnictwo: Egmont  /  OPIS
W kategorii: Star Wars: Gwiezdne Wojny
Stron: 275 (spora czcionka)
Dla kogo: Adaptacja "Nowej Nadziei" dla młodszych czytelników (choć ja mając 26 lat świetnie się przy jej lekturze bawiłam)
Uwagi: Wewnątrz znajdują się także ilustracje - zaczynające każdą z trzech części (w kolorze) oraz wkomponowane w tekst książki (czarno-białe).
Ciekawostka: W oryginale mamy w tytule nie "chłopaka z Tatooine", tylko "The Farm Boy" - jako miło, że Luke to w tłumaczeniu chłopak właśnie z tej pustynnej i piaszczystej planety a nie ze wsi (choć i w tym nie ma przecież nic złego).
W kolejności: NR 67/2015/11/03 (423)

Jesteście fanami Gwiezdnych Wojen? A może zaliczacie się i do czytelników "Mrocznych Umysłów"? Wiedzieliście o nowej powieści tej autorki?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...