Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

piątek, 26 maja 2017

Wieczna Prawda


"Nasz pierwszy krok do zniszczenia Podwieczności"

Nikki znów podejmuje walkę o swoje śmiertelne życie i występuje przeciwko fałszywej wersji wieczności. Wszystko zaczęło się od tragedii, jaka ją spotkała, i sposobie jaki się pojawił by sobie ze stratą mogła poradzić. To tak poznała Cole'a - Wiecznego, który zabrał ją po raz pierwszy do Podwieczności. Nikki powróciła na Powierzchnię do świata żywych tylko po to aby móc się pożegnać, zanim upomną się o nią Cienie. Ostatecznie jednak to jej dawna miłość zamiast Nikki przyjęła wyrok. Jack'a udało się jednak z Tuneli odzyskać, ale kosztowało to utratę serca bohaterki. Teraz to Cole kontroluje ponownie jej los, a w planach ma przejęcie tronu w świecie, gdzie wieczność można zdobyć kosztem innych istnień. Nikki nie wierzy w taką wersje wieczności i nie może dopuścić do tego, by się ziściła z nią w roli głównej.

 [ RECENZJA PRZEDPREMIEROWA ]

Długo oczekiwany finał serii z mitologią grecką w tle wreszcie zawitać ma na półkach księgarni. Już na pierwszych stronach tego tomu bohaterowie wpadają na niecodzienny i praktycznie niewykonalny pomysł zniszczenia Podwieczności. Dla Nikki i innych osób kojarzy się ona z cierpieniem niewinnych ponoszonym tylko i wyłącznie dla tego aby Wieczni mogli przedłużać swoje życie o kolejne stulecia. Jeśli zaś podejmować się realizacji niewykonalnych zadań to tylko opierając się o starożytne mity. Tam od zawsze tkwiły wskazówki i odpowiedzi na to, jak przechytrzyć zły los.

Ostateczny team, który zniszczyć ma Podwieczność tworzą Nikki, Jack i jego brat Will oraz oczywiście Wieczny Nikki - Cole. To właśnie jego postać nabiera w tym tomie innego wymiaru, kiedy okazuje się, że zemsta obecnej królowej Powieczności może być dotkliwa. Brodi Ashton zdecydowała się na wątek utraty wspomnień. Czy Cole rzeczywiście utracił wspomnienia czy to jego kolejny podstęp, bo sam przecież nigdy nie przyczyniłby się do upadku miejsca, która zapewnia mu namiastkę wieczności.... A może jednak?

W finałowym tomie zaskakuje spora liczba przeskoków między Powierzchnią a Podwiecznością, jaką nieustannie powiększają bohaterowie. W tomie pierwszym czy drugim możliwość przedostania się do Podwieczności i szczęśliwego z niej powrotu do świata żywych graniczyła z cudem. Tutaj jedyną niedogodność stanowi fakt, że można powrócić do świata żywych w innym zakątku Stanów Zjednoczonych.

Rola finałowego tomu to zamknięcie najważniejszych wątków historii, tak by ona sama nie utraciła na swojej wartości. Od lektury pierwszego tomu nie ukrywałam, że Jack prędko schodzi na drugi plan, kiedy tylko pojawia się Cole. To dla niego i jego relacji z Nikki sięgało się po kolejne tomy tej opowieści. Pomimo intencji czy sposobów działania, Wieczny wiernie trwa przy dziewczynie, w której jest zakochany i jest absolutnie gotowy na wszystko (jak dowodzi tego finał), aby ją ocalić. Z całą pewnością trzymałam kciuki za inne zakończenie wątku tej postaci, choć po zachowaniu Nikki wiadomo kogo zawsze wybierze. To historia niechcianej miłości, gdy jedną już masz.
PREMIERA: 14 CZERWCA
Sam zaś finał rozgrywa się nad wyraz szybko, niczym prędko zbierane horkruksy w "Insygniach". Liczyłam trochę, że choć przez chwilę zobaczymy Nikki na tronie, kiedy plan zablokowania i zniszczenia Podwieczności wydawał się początkowo rozrywać świat w posadach. Mimo wszystko to Cole i jego oddanie powodować będą, że wspominać będę fabułę tej właśnie serii.

"Wieczna prawda" - Brodi Ashton
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Typ: trylogia tom III
W kategorii: Mitologia i Baśnie
W kolejności: NR 13/2017/05/04 (497)
W skrócie: Po raz kolejny mitologia łączy przeszłość z teraźniejszością i zawiera w sobie szansę na odwrócenie złego losu. Podwieczność to ciekawa alternatywa dla przedsionka Hadesu, a jednocześnie zupełnie inne i niespotykane wcześniej miejsce, które zapewniać miało namiastkę wieczności. Trylogia pozwala poznać historie różnych bohaterów, których ścieżki zbiegły się w tym niezwykłym miejscu między światami. To obecnie jedna z lepszych serii z mitologią w nowym wydaniu. Zdecydowanie warta lektury.

Trylogia obejmuje:
Podwieczność  /  Wieczna Więź  / Wieczna Prawda

czwartek, 18 maja 2017

Miłość ze snu


Alicja i Maks - to para ze snów i to bardzo dosłownie. Poznali się w snach i tam też w sobie zakochali. Znają się od lat, a ich relacja od przyjaźni przeszła do uczucia romantycznej miłości. Porą dnia, w której Alicja najbardziej zdaje się żyć, jest nie jawa a właśnie sen. Wszystko zmienia przeprowadzka z Nowego Jorku do Bostonu, gdzie w nowej szkole Alicja spotyka Maksa w realnym świecie. I nie będzie to jej wyśniony happy end dla ich wspólnej historii.

"Miłość ze snu" to w oryginale "Dreamology". Tytuł miał tutaj odwoływać się do fikcyjnej nauki studiującej naturę ludzkich snów. W fabule powieści faktycznie pojawia się instytucja, która zajmowała się nie tylko badaniem, ale i skutecznym leczeniem zaburzeń snu. To do niej trafili kiedyś bohaterowie by latach właśnie tam próbować prześledzić początki swojej wspólnej historii. Tam też znajdujemy rozwiązanie zagadki, jak to się stało, że dwie osoby nie tylko śnią świadomie, ale i zawsze trafiają razem do tego samego snu. Tu niestety eksploracja tematyki ludzkich snów się kończy, a fabuła na powrót skupia na parze bohaterów, którzy muszą odnaleźć drogę do siebie. Choć tak naprawdę dobrze się znają, to jawa inna bywa od rzeczywistości.

"Miłość ze snu" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Lucy Keating. Styl sprzyja szybkiemu tempu lektury, choć fabularnie można tu dostrzec niewykorzystany w pełni potencjał. Rzeczywistość senna zdaje się istnieć tylko dla bohaterów i zmieniać się pod rozkazem ich woli. Stanowi tutaj więc tylko tło dla ich relacji - miejsce akcji dla sennych spotkań. Sny to kopalnia pomysłów i coś o wiele więcej. "Miłość ze snów" nie wnosi nic nowego do tematu, który nadal pozostaje tak niezgłębiony. Nie wysuwa żadnych nowych teorii, a całość skupia na śledzeniu losów "śniącej wspólnie pary".

Zagrożenie dla Alicji i Maksa stanowić ma przenikanie wizji sennych do świata rzeczywistości, co objawia się w dziwnych wizjach mających miejsce poza czasem snu. Niezwykłą więź trzeba więc jak najprędzej przerwać. Jak Alicja ma zdobyć serce chłopaka "ze swoich snów", skoro tak wysoko ceni on sobie swoje codzienne życie, a tak mało sny? Co sądzić, jeśli w snach pozostaje nadal jej bliski i zachowuje się tam samo jak wcześniej, a na jawie nadal ma swoją dziewczynę? Czy konflikt uda rozwiązać się z korzyścią dla obu stron dawnych sennych przygód?

Warto dodać, że wydawnictwo oznaczyło książkę kategorią potencjalnej grupy wiekowej odbiorców. To bardzo duży plus, choć sam wyznacznik istnieje tylko na stronie internetowej wydawcy - Beletrystyka Dla Młodzieży (15 +) - wciąż jest to jednak cenna informacja, dla kogoś kto książkę kupuje na prezent, a nie czytał wcześniej jej recenzji czy całości powieści. Potwierdzenie znajdujemy w trakcie lektury. To słodka historia nastoletniego zauroczenia, które niecodziennie zaczęło się w świecie snu. Czy niezwykłą relację uda się przenieść także do świata rzeczywistości?

"Miłość ze snu" - Lucy Keating
Wydawnictwo Dolnośląskie / OPIS WYDAWCY
Seria: Uwaga młodość (różne tytuły i autorzy)
Liczba stron: 280
W skrócie: Sny to tematyka po którą bardzo chętnie sięgam. Często jednak stanowią one tylko niewykorzystany potencjał i nie są niczym innym niż tylko barwnym tłem, gdzie dziać mogą się rzeczy nierealne. "Miłość ze snu" wybrałam jako lekturę z nadzieją na to, że odnajdę tam ciekawe wykorzystanie motywu snów. Choć autorka wykorzystuje ten wątek, umieszcza go w tytule i opiera na nim fabułę, powieść nie wyróżnia się pod tym względem. "Miłość ze snu" pozostaje opowieścią o nastoletniej miłości, która zrodziła się w świecie snu, a kontynuację swoją miała w rzeczywistości. Jeśli takiej powieści szuka czytelnik, to trafny wybór. Jeśli zaś w kolejnej już powieści z motywem snu poszukuje czegoś nowego, pozostaje tylko szukać dalej.

Warto śledzić aktualne nowości w książkach dla młodzieży- można tam znaleźć prawdziwe perełki.

niedziela, 7 maja 2017

W Morzu Ciekawostek: Miraculous

SUPERBOHATEROWIE Z PARYŻA: BIEDRONKA I CZARNY KOT

Dziewczyna przebrana w strój biedronki i blondyn ubrany na czarno z uszami kota - postacie z tej produkcji wielokrotnie gdzieś migały w masie informacji, jaką zalewa nas internet poprzez media społecznościowe - nie zwalniając siebie samych od odpowiedzialności za te wszystkie godziny przesiedziane na YouTube. Może to właśnie tam zobaczyliście po raz pierwszy Ladybug (Biedronkę) i Cat Noir (Czarnego Kota)? A oto troszkę ciekawostek o nowych superbohaterach w rodzinie.

#1 Paryż ma kłopoty - potrzebni są więcej bohaterowie, którzy ocalić mieliby miasto i jego mieszkańców. W tej roli dobrze sprawdzają się Ladybug i Cat Noir, a w codziennym życiu Marinette Dupain-Cheng i Adrien Agreste. Aby projekty dziewczyny ujrzały światło dzienne - to marzenie Marinette, która zazwyczaj jest nieco niezdarna. Ta jej cecha znika, gdy staje w obronie miasta. Adrien jest bardziej śmiały jako Cat Noir, ale poza tym jego dwie osobowości aż tak się od siebie nie różnią. Problem stanowi ojciec, który się od niego odizolował, zostawiając chłopaka samego sobie.

#2 Ladybug miała powstać jako anime, zdecydowano się jednak na animację by historia trafiła do szerszej grupy odbiorców. Sama zaś Lady Bug miała być przykładem superbohatera, który pochodziłby bezpośrednio z serca Europy, a nie po raz kolejny ze Stanów Zjednoczonych. Jeśli chodzi o sam zarys anime, powstał tylko krótki filmik jako zwiastun.


#3 Choć ostatecznie nie jest to anime, elementy tamtych produkcji znajdziemy i tutaj: są stałe sekwencje przemiany, magiczni mali pomocnicy, a złoczyńca co odcinek wysyła nowego sługę. Jest i ciągle ciekawy opening, który obiecuje więcej zaczarowanych przedmiotów (miraculum) i osób obdarzonych ich mocami, ale widzimy tylko Biedronkę i Czarnego Kota. Władca Ciem (główny złoczyńca) też taki posiada, a choć motyle są świetliste to prędko zmieniają się w czarne ćmy. To dobra moc użyta w złym celu - historia niewłaściwie powierzonego daru.

#4 Już po pierwszy odcinku trzeba przyznać, że najlepsze w tej historii są bez wątpienia sceny walki. Powody, do przemiany w złych bohaterów, nie są też nieprzemyślane: poczucie niesprawiedliwości, upokorzenie czy straty. Trudniej jest za to znieść kostiumy, w jakich pokazują się słudzy wielkiego złoczyńcy w tracie walki - choć i tutaj można znaleźć i bardziej udane projekty.

#5 Choć fabuła nie jest zbyt wyszukana, to na duży plus zasługuje relacja, jaka łączy głównych bohaterów. Znają się, ale jednocześnie widzą w sobie kogoś zupełnie innego. Marinette jest zakochana w szkolnym koledze, ale już nie w Czarnym Kocie, z którym to wspólnie walczy. Jego amory łatwo odrzuca, nie zdając sobie sprawy, że to właśnie jej ukochany Adrien. Sam zaś chłopak bez winy nie jest: zakochany w Biedronce za nic nie zauważa naszej Marinette jako kogoś więcej niż koleżanki ze szkoły. Koło więc łatwo się zamyka.

#6 Dlaczego właściwie Biedronka? W projektowaniu postaci miała być to superbohaterka obdarzona mocą szczęścia - w praktyce mocą tworzenie, choć trudno to początkowo dostrzec. Za to Cat Noir posiada moc niszczenia wszystkiego, czego dotknie. Kiedy moc się gromadzi, niepokojąco przypomina to sposób, w jaki Władca Ciem przemienia motyle w ciemne akumy. A może tajemniczy i zapracowany ojciec chłopaka to właśnie nasz super-złoczyńca?


#7 Wiele mogłaby wyjaśnia opowieść typu "Origin" (Początek), czyli historia tego, jak bohaterowie otrzymali swoje niezwykłe moce. Wydarzenia te przewidziane są dopiero na koniec pierwszego sezonu. Kiedy poznajemy Biedronkę i Czarnego Kota sprawnie i z sukcesem pracują już w duecie, lecz nie zawsze tak było. Powszechnie zaś wiadomość, że wagę opowieści w tak samo dużej mierze stanowi to jak się zaczyna i jak się kończy.

#8 Pierwszy kraj, w jakim wyemitowana serię, była Korea Południowa. To właśnie dlatego, że jest to połączona produkcja kilku krajów: Francji, Japonii i Korei Południowej. Od premiery w 2015 roku pojawiło się wiele wersji językowych tej historii, a także piosenki rozpoczynającej każdy odcinek.


#9 Drugi sezon miał pojawić się w maju tego roku, jego premiera została jednak przesunięta na czerwiec 2017. To już niedługo, ale został jeszcze czas aby nadrobić 26 odcinków (plus odcinek specjalny Christmas) pierwszego sezonu. Przy sukcesie serii twórcy obiecali zgłębić bardziej fabułę historii i to obietnica, którą warto sprawdzić. Team ma zostać rozszerzony - a co ciekawe taki miał być w pierwszej koncepcji Quantic Universe - gdzie Biedronka i Czarny Kot stanowili tylko część zespołu.

Widzieliście już może przygody ze świata Miraculous?

poniedziałek, 1 maja 2017

"Tysiąc Pięter" do upadku


Obraz Nowego Jorku od pewnego czasu przesłania ogromny cień. To Wieża, budynek o tysiącu pięter, góruje niepodzielnie nad metropolią świata. Cała elita przeniosła się na najwyższe jej piętra, a serce miasta bije właśnie tam, gdzie wewnątrz ogromnej budowli odtworzono ekskluzywne dzielnice, parki, muzea czy szkoły. Jest rok 2118 i lada chwila rozpocznie się tragiczny upadek z ostatniego piętra.

W świecie gdzie ekran komputera przeniesiono na soczewki kontaktowe, a komendy wydaje się za pomocą ruchu głowy, plotki roznoszą się jeszcze szybciej niż dzisiaj. Tablety z staromodnymi klawiaturami należą już do przeszłości podobnie jak defekty w urodzie - a przynajmniej dla tych, których na to stać.

Avery to dziewczyna z ostatniego piętra. Kto ją raz zobaczy, ten już nigdy jej nie zapomni. Z DNA jej rodziców wyselekcjonowano tylko najlepsze geny, mimo to dziewczyna czuje się niedoskonała za sprawą uczucia, które skierowane jest wobec jej adoptowanego brata Atlasa. Nie tylko Avery pragnie czegoś, czego mieć nie może. Z powodu tajemniczego wyjazdu Atlasa cierpi też Leda - najlepsza przyjaciółka Avery, a mieszkająca tylko kilka pięter niżej dziewczyna. Nie tylko powrót z odwyku jest sekretem, który musi utrzymać z dala od przyjaciółki, ale także to, co na moment połączyło ją z jej bratem. Leda pojęcia jednak nie ma, jaki sekret połączy ją wkrótce z Eris, której zanim odziedziczy pieniądze ojca kazano wykonać badania genetyczne. Wkrótce dziedziczka fortuny znajdzie się o wiele bliżej niższych pięter niż by mogła przypuszczać. Tam właśnie mieszka Rylin, która zaczyna pracę u byłego pracodawcy jej matki... i wdaje się w romans z jego synem. Oboje wcześnie stracili rodziców czy wkrótce stracą i coś jeszcze? O wszystkim tym na czas powinien dowiedzieć się jednak Watt - chłopak, który złamał prawo konstruując komputer kwantowy. Nie mogąc znieść myśli iż może zostać nakryty (za swoją hakerską działalność) kazał wszczepić go sobie w głowę i od tej pory "Nadia" towarzyszy mu już zawsze. Lepiej żeby się od niej nigdy nie odcinał, konsekwencje mogą okazać się straszne.

Avery, Leda, Eris, Rylin i Watt - powieść prowadzi naprzemiennie pięciu narratorów: cztery dziewczyny i jeden młody haker. Wszyscy są w tym samym wieku, ale znajdują się na różnych etapach wieży - czy też własnego życia. Największe sekrety zdają się skrywać Avery i Watt - nie bez powodu tę parę coś połączy, ale czy wygra z mocą zakazanego uczucia? Narracje i osobowości Ledy, Eris i Rylin są do siebie początkowo tak bardzo zbliżone, że trudno przychodzi je rozróżnić - dopiero z czasem ich historie nabierają wyrazistości.

Słusznie w kampanii promocyjnej "Tysiąca pięter" pokazywano powieść jako napisaną w stylu i atmosferze, która przypomina przygody dziewczyn z serii Pretty Little Liars. Wystarczy tylko dodać do akcji szczyptę przyszłości: dzielnice miasteczka umieścić w wieży tysiąca pięter i wyposażyć bohaterów w kilka nowinek technologicznych. Ich problemy pozostają bowiem takie same jak gdyby akcja rozgrywała się współcześnie: odkrywane są skutki romansów sprzed lat, jedne rodziny bankrutują a inne wzbogacają, milczenie opłacane jest w kwotach mogących zabezpieczyć finansową przyszłość, kiedy inni wykonywać muszą najgorsze z zadań by przetrwać. Mimo młodego wieku bohaterowie mają już pod opieką rodzeństwo, a rodzinie pomagają także finansowe. Inni bez mrugnięcie okiem o wiele większe kwoty wydają na organizację przyjęć.

"Tysiąc pięter" to udana opowieść, która rozpoczyna się od sceny upadku. Nie wiemy, kim jest dziewczyna ani w jaki sposób spadła z Wieży. Z czasem poznajemy kolejnych bohaterów i próbujemy dopasować ich do tego opisu. Kto spadnie z ostatniego piętra jednej z najwyższych budowli świata przyszłości? Każdy z piątki ma sekrety i kilka powodów by znaleźć się na pierwszych stronach gazet. I choć można śmiało wrócić do prologu i porównać opis postaci z poznanymi bohaterami, nie robi się tego - gdyż o wiele ciekawiej przychodzi poczekać aż rozegra się ten finał.

"Tysiąc pięter" - Katharine McGee
Wydawnictwo: Otwarte
Seria: tom I
Stron: 418
W kolejności: NR 10/2017/05/01 (494)
Wiek bohaterów: licealny
Czas akcji: przyszłość, rok 2118
W skrócie: "Tysiąc pięter" nie należy może i do kategorii tych książek, do których lektury wracałabym wielokrotnie w przyszłości. Nie zaznaczyłam też w niej zbyt wielu cytatów. Jest to jednak powieść, której autorka umie przytrzymać czytelnika w zaciekawieniu tego, co ma się rozegrać. Historia pełna sekretów, ale i czytana dla odprężenia - idealna dla fanów Pretty Little Liars, gdzie narodziny "A" dopiero mają nastąpić.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...