środa, 22 czerwca 2016

Zanim się pojawiłeś [w kinie]


W myśl zasady, że do kina chodzę najczęściej na ekranizacje książek, musiałam wybrać się na pewien czerwcowy seans. Kiedy w lutym pojawił się zwiastun filmu, jak najprędzej zaopatrzyłam się w książkę. Taka historia! Taka obsada! Koniecznie trzeba przeczytać! I choć teraz zobaczyć ten tytuł można w praktycznie każdej księgarni, to wcześniej nie tak łatwo było dostać choć jeden jego egzemplarz. O jakiej opowieści mowa?

ZANIM SIĘ POJAWIŁ [FILM]:
Louisa właśnie straciła pracę w kawiarni - zajęcie, które bardzo lubiła. Teraz w pośredniaku przechodzi od jednej gorszej oferty do następnej. Brakuje już zajęć, których mogłaby się podjąć (co grozi wyrejestrowaniem i utraceniem zasiłku) aż pojawia się nowa oferta - opiekunka dla osoby niepełnosprawnej. Jest to zajęcie dobrze płatne, a Lou skończyły się już opcje wyboru. Zjawia się więc na progu domu Traynor'ów i ku jej zdumieniu pracę dostaje.

Nie będzie się zajmowała żadnym staruszkiem - jako pacjent trafił się jej Will Traynor. Co ciekawe Will nie znalazł się na wózku ze względu na liczne sporty ekstremalne, które w jego dotychczasowym życiu były po prostu normą. Zadecydował przypadek, a teraz cała rodzina i opiekunowie młodego pana Traynora będą musieli zmierzyć się z wszelkimi konsekwencjami.

Louisa i Will to bohaterowie powieści "Zanim się pojawiłeś". Całość wrażeń z lektury, czyli powieść w 8 punktach znaleźć można pod tym linkiem.

ZANIM SIĘ POJAWIŁ [BILET DO KINA]: 
Praca i życie prywatne czasem tak na człowiek wpływają, że nie ma nawet siły by zebrać się i iść do kina na ekranizację książki, którą tyle miesięcy wcześniej już przeczytał. Powinnam chyba dodać, że to nowe kino (Cinema 3D) jest oddalone od mojego domu o... 15 minut drogi? Co za los. Nie zmobilizowałam się na Tani Wtorek w Heliosie, to ratunkiem była tania Środa w Cinema 3D. Była to moja pierwsza wizyta w kinie tej sieci (sala mniejsza, ale wygodna). Tym bardziej się cieszę, że zdecydowałam się jednak zobaczyć ten film, bo zdecydowanie było warto!

ZANIM SIĘ POJAWIŁY [NAPISY KOŃCOWE]: 
Ekranizacja zawsze jakieś części książki wytnie. Nawet jeśli ma formę serialu, pewne jest to, że wiele rzeczy ulegnie zmianie (co i tak jest bez znaczenia... gdyż i tak będziemy to oglądać). W pracach nad "Zanim się pojawiłeś" nie uwzględnienie pewnych wątków sprawiło, że cały film ma bardziej łagodny i empatyczny wydźwięk. Historia wydaje się przez to złagodzona w porównaniu z książkowym pierwowzorem. Nie będę ukrywać, że po obejrzeniu trailera, ale jeszcze przed przeczytaniem książki, wierzyłam w zupełnie inny finał dla tej historii. Zakończenie powieści w taki sposób było zrozumiałe, ale przez to i tak nie wyzbyłam się pewnego rozgoryczenia. Nie byłam pewna, czy chcę widzieć powtórkę całości na dużym ekranie. Może to tak dobra gra aktorska? A może tak duża dawka empatii, jaka emanuje z kinowej adaptacji? Zdecydowanie miał na to wpływ uwzględniony w ekranizacji epilog powieści. Cokolwiek to sprawiło, film w odbiorze jest mniej gorzki niż pierwowzór. Brak obecności jakich scen mógł wywołać taki efekt?

Epilog jest tu niezbędny!
Jakich scen nie zobaczycie w kinie? Oto krótka lista (PLUS SPOILERY):
- zamiana pokoju Lou na większy (mikroskopijnej komórki), co doprowadziło do...
- zaostrzenia konfliktu z siostrą (która chciała zajmować duży pokój, nawet jak jej nie było... ale przecież miała regularnie wracać z dzieckiem na weekendy - to gdzie miałaby spać? W tej komórce?)
- skali napięcia, jakie panowało u Louisy w domu (ojciec stracił pracę, ładniejsza i mądrzejsza siostra zapragnęła wrócić na studia... kosztem pracy Lou - na której polegała teraz rodzina)
- niedoceniania Lou przez jej najbliższych (do momentu aż znalazła posadę w roli opiekunki)
- wypowiedzenia umowy o pracę przez Lou (na wieść o Szwajcarii, mimo trudnej sytuacji finanowej w rodzinie... bo dziewczyna nie przyjęła swojej 'prawdziwej roli' tak łatwo do wiadomości, jak może się wydawać z filmowego seansu)
- próby perswazji do powrotu do pracy w czasie awantury u sąsiadów w ogródku (widowiskowe wyrzucanie rzeczy przez okna)
- historii przemiany Lou i utraty wspomnień z labiryntu w cieniu zamku (także prawdziwych powodów, dla których pozostawała w rodzinnym mieście i czemu tak niewiele zwiedzała)
- zdrady Patricka przy wybuchu afery w mediach (w kwestii Szwajcarii)

RÓŻNE ŚWIATY W JEDNEJ EKRANIZACJI:
Mamy tutaj "Grę o Tron", "Igrzyska Śmierci" i "Doktora Who". Serialowa Daenerys (Emilia Clarke) tak świetnie sprawdziła się w roli Louisy! Już sama mimika twarzy to cały przekaz emocji. Choć to może być zrozumiałe: w "Grze o Tron" bohaterowie rzadko mogą pozwolić sobie na empatię... a życie postaci do najłatwiejszych nie należy. Filmowy Finnick Odair (Sam Claflin) też świetnie się spisał. W jego kreacji widziałam Willa, choć w trakcie lektury inaczej go sobie wyobrażałam. Mamy też znaną postać z "Doktora Who" i choć fajnie jest zobaczyć, jaka więź łączyła Lou i Treenę na ekranie to... nie tak wyglądało to w powieść. Przynajmniej nie na niej początku, a zdecydowanie bliżej finału całej historii.

PODSUMOWANIE:
Dobrze jest wybrać się do kina (mimo zmęczenia i braku sił) by przekonać się, jaki obraz przeczytanej powieść zobaczymy na ekranie. Z całą pewnością do takich przypadków będzie należał film "Zanim się pojawiłeś". Seans jest tu możliwy przed lekturą, ale szczególnie zalecany model to ten, kiedy książkę już znamy i mamy pełny obraz historii.

Widzieliście już "Zanim się pojawiłeś"? A może macie już za sobą także lekturę tej powieści?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!