wtorek, 1 lipca 2014

"Na wszystkie gwiazdy i słońca"

"- Tak i dlatego, że jesteś człowiekiem. Ludzie są słabi. Przysparzają nam tylko kłopotów. [...]
- Nie jesteśmy słabi. I jesteście na naszej planecie. Trochę szacunku, facet."

Kat i jej matka chcą zacząć wszystko od nowa, a pomóc w tym ma przeprowadzka do zupełnie nowego miejsca. Trwają jeszcze wakacje, jednak tak się składa, że w domu naprzeciwko podobno mieszkają rówieśnicy Katy. Dziewczyna więc za namową matki idzie się przywitać i w taki sposób poznaje aroganckiego Daemona, a niewiele później tego samego dnia jego przesympatyczną siostrę Dee. Kat nie ma jeszcze świadomości, że przeprowadziła się do miasteczka zupełnie innego niż wszystkie, a jej sąsiedzi są jeszcze bardziej "obcy" niż ona sama jako nowa postać w mieście mogłaby kiedykolwiek być. 

"I oczywiście jego siostra musiała być tak atrakcyjna, jak on. A czemu by nie? 
Witamy w Wirginii  Zachodniej - świecie zagubionych modeli."

Na samym wstępie trzeba już powiedzieć, że bohaterka tutaj to także blogerka, co nie zdarza się znowu aż tak często. Pamiętam taki wątek w "Anna i pocałunek w Paryżu", ale tam Anna recenzowała filmy z klasyki kina. Tutaj Katy jest jeszcze nam bliższa, gdyż prowadzi bloga na którym recenzuje książki. Miłość od pierwszego wejrzenia, kiedy czyta się o czymś takim. Wątek ten jest, ale raczej jako ozdoba - dodatek, czasem wspominamy, ale też często zapominany - ważne, że został uwzględniony i to doceniam :)

"jeszcze bardziej szalony niż fakt, że obcy żyli wśród nas"

Wątek paranornalny wkracza powoli. To może być kosmicznie zakręcona prawda, ale równie dobrze pasuje zawsze na ekstremalne warunki pogodowe czy urojenia.
Równocześnie nie ma aż tak wielu powieści YA z kosmitami w roli zjawiska nadprzyrodzonego. Jeśli chodzi o seriale mamy Roswell i nowsze Starcrossed. Romantyczne uczucia wobec innej rasy, która przybyła z kosmosu, to także "Piąta fala", "Jestem numerem cztery" i troszkę nawet Saga Księżycowa.
W serii Lux możliwości przybyszy to właściwie istna plejada wielu znanych już niecodziennych talentów: od zmiany formy, poprzez przemieszczanie się z prędkością światła aż do pozostawiania znaków na ludziach, jakie zyskuje się przebywając w czasie ujawniana się zdolności Luksjan.

Początek "Obsidianu" jest wciągający i było bardzo ciekawie, aż do momentu gdy zrobiło się iście "zmierzchowo", czyli pojawiają się: łąka pośrodku lasu, wrogość lecz spieszenie na ratunek w obliczu zagrożenia życia, wyprawa do miasta i napaść, pobyt w szpitalu, niespokrewniona ale bliska sobie rodzina, wrogowie z ich "innego" gatunku oraz pościg za Katy, ponieważ ma na sobie pozostawiony znak, który przyciąga wrogie istoty z bardzo dużej odległości.

Dochodzenie to sedna sprawy trwa jednak troszkę za długo, potem natomiast tajemnica już eksploduje, a kolejne sekretne informacje wyjawiane są z prawdziwą prędkością światła. Ciekawy wydaje się wątek agentów federalnych, obecnych w małym miasteczku w Wirginii Zachodniej, którzy mają trzymać rękę na pulsie. Sam fakt, że rząd wie o obecności obcych wśród ludzi i częściowo finansuje (kontrolując) ich działania to również spora nowość.

"[...] tym, co rozświetla gwiazdy we wszechświecie"
Całość wypada lepiej niż pierwsza powieść tej autorki, którą czytałam, czyli "Zaczekaj na mnie",  gdzie autorka posługuje się pseudonimem J. Lynn - dla powieści pisanych z gatunku NA. Nadal można wskazać wiele cech wspólnych, różnica jest jednak spora, a styl jakby odmienny. Gdybym wcześniej nie wiedziała, że to ta sama autorka, pewnie bym tego nie odgadła.

Około 50 stron "Obsydianu" to dodatki do książki. Pierwszym z nich jest kilka scen z fabuły pierwszego tomu, lecz otworzonych z perspektywy Daemona. Niby nie tak wiele, ale potwierdza uczucie bohatera do Katy, w co w czasie lektury można poważnie czasami zwątpić. Kat nie pragnie jednak takiego "zauroczenia" a nawet dziwnego przyciągania, tylko prawdziwej i silnej miłości jaka łączyła kiedyś jej rodziców. Bohaterce zdarzają nie skrajnie nierozważne działania, ale wiele w jej charakterze zasługuje na zdecydowany plus. Drugim dodatkiem są dwa rozdziały następnego już tomu "Onyx"! To bardzo miła niespodzianka. Sceny ze zmianą perspektywy to najczęściej dodatki tylko na stronie autora, natomiast wprowadzenie do drugiej części o wiele bardziej wzmaga apetyt na nią już teraz :)

"Obsydian" - Jennifer L. Armentrout
[SERIA - TOM 1]
Wydawnictwo: Filia   FRAGMENT do poczytania
Stron: 346
W kategorii: Paranormalne = Obcy
W kolejności: NR 38/2014/06/06 (314)
Ocena: Początek serii Lux nie jest pierwszą książką tej autorki, którą czytam. Ta jednak zdecydowanie bardziej mi się spodobała. Są tu lepsze i mniej świetliste momenty. Czasem fabuła zdaje kręcić się w kółko. Za często przypomina się też w trakcie lektury scenariusz "Zmierzchu". Kosmici w nurcie romansu paranormalnego to jednak wciąż nieczęsto wykorzystywany wątek, a przez to o wiele bardziej atrakcyjny.
Chętnie zobaczyłabym jak dalej rozwinie się ta opowieść, a dołączone dwa rozdziały drugiego tomu zwiastują już spore zmiany, odchodząc bardziej w tematykę z serialowego "Roswell". Lekka powieść, w której zdecydowanie jest potencjał :)


Seria Lux to pięć tomów:
1. Obsidian / 2. Onyx  / 3. Opal / 4. Origin / 5. Opposition

8 komentarzy:

  1. Nie jestem do niej przekonana.. tym bardziej, że lekko przypomina momenty, ze Zmierzchu. Jak na razie sobie ją odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam czytać Twoje recenzje ♥ Zazwyczaj jest tak, że mam wielką ochotę na jakąś książkę, odwiedzam Ciebie, czytam i ta ochota jeszcze się potęguje ^^ Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale teraz z jeszcze większą niecierpliwością będę czekać, aż przeczytam "Obsydiana" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie ta seria, nie tak dawno nawet kupiłam sobie pierwszą część, lecz jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś, jeśli wpadnie w moje ręce ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie, że napisałaś coś o tej książce ;) Zastanawiałam się nad kupnem jej.
    Bardzo miło czytało mi się Twoją recenzję ;)
    Pozdrawiam i jeśli mogę to zapraszam do siebie > recenzje-sophie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ożesz no! Ależ Ci zazdroszę :) uwielbiałam Roswell uwielbiałam... wzdychałam do Maxa ;) A tu teraz ten Deamon. Jestem pewna, że wejdę w posiadanie tej książki! Oj tak!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam na nią ogromną ochotę! Dlatego cieszę się, że się do mnie uśmiecha z półki :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O rany, rany, rany! Jak dobrze, że mam "Obsydiana" bo... moja ciekawość jest tak pobudzona, że nie wiem jakim prawem doczekam do jutra i rozpoczęcia lektury! :D Na razie nie chcę przerywać czytadła, które teraz pochłaniam, bo się okaże, że przy "Obsydianie" jest beznadzieją :D Już jutro. Wdech. Wydach. Daemon - czekam. ;D
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!