czwartek, 5 lutego 2015

"Zawsze prowadzi mnie przez Labirynt"

"Labirynt znajduje się tuż pod powierzchnią świata śmiertelników, trochę jak druga skóra. Rósł od tysięcy lat, rozciągając swoje tunele pod miastami Zachodu i łącząc wszystko z sobą pod ziemią. Przez Labirynt można się dostać w dowolne miejsce.
- Pod warunkiem, że się nie zgubisz."

Labiryntów było już we współczesnej literaturze sporo. Jest ucieczka korytarzami poprzez "Las Zębów i Rąk", jest i kinowy labirynt, który odwzorowuje pierwszy tom antyutopijnej trylogii "Więzień Labiryntu". Labirynt Riordana to także żywy twór, ale i idealna architektura, która po stworzeniu sama dalej się tworzy i rozrasta. Starożytna konstrukcja nieustannie się zmienia i próbuje zwieść podróżników, często odbierając im zmysły. Tutaj jednak w korytarzach przeplatają się różne czasy i epoki, a najważniejsze to odkryć drogę do warsztatu wynalazcy i twórcy Labiryntu - Dedala, który może pomóc zapobiec wojnie, jeśli uda się go do tego przekonać.W odróżnieniu od tych wszystkich innych powieści, tutaj udać się trzeba do środka labiryntu, a nie próbować z niego uciec. Riordan ma zawsze oryginale pomysły, kolejnym z nich jest rola współczesnej księżniczki - śmiertelniczki, która prowadzi bohaterów przez labirynt, kiedy mimo przejścia tak wielu dróg nie można trafić do upragnionego celu, a czas dobiega końca. To tylko zarys tego, co przygotował dla czytelników amerykańskich pisarz w przedostatnim tomie swojej serii.

"Labirynt może cię zaprowadzić w dowolne miejsce. Odczytuje twoje myśli. Został zaprojektowany tak, żeby cię zmylić i zabić, ale jeśli uda ci się zmusić go, żeby pracował dla ciebie..."
Czas akcji? "Klątwa Tytana" rozpoczynała się w zimie, teraz mamy lato, czyli (lato, lato wszędzie zwariowało, oszalało moje serce...) zwyczajową porę roku na powrót do Obozu Herosów. Przed wyjazdem na obóz Percy wybiera się jeszcze na dzień otwarty do nowej szkoły, ale wiecie jak to jest. Gdzie heros nie pójdzie, tam pełno potworów - nawet na dniu adaptacyjnym.

Potem już bardzo szybko rozpoczyna się też kolejna wędrówka po Stanach, ale raczej taka przypominająca podróż do "Morzu Potworów". Przejścia do kolejnych lokalizacji są uwarunkowane magią labiryntu i bohaterowie nie doświadczają bezpośrednio podróży poprzez tysiące kilometrów. Zorganizowano to raczej na zasadzie, że z labiryntu można nagle wypaść i znaleźć się w najbardziej nietypowym miejscu w naszej już rzeczywistości.

"[...] wpatrując się w mapy wiodące znikąd donikąd [...]"
Na tom czwarty przypada także finalizacja poszukiwań zaginionego boga dzikiej przyrody - Pana. Co prawda trwają już od dwóch tysięcy lat, ale oficjalnie informuje się o ich intensyfikacji już od pierwszego tomu. Tutaj ma to troszkę wymiar takie misji przy okazji innej (o wiele ważniejszej bo mogącej zapobiec wojnie) misji.

Olimp po kolei odwiedza bohaterów i tutaj robi to Hera, co do której mam raczej mieszane uczucia. Pojawia się także inny bóg - Hefajstos, kiedy misja półbogów prowadzi do jego kuźni. Przy okazji jeszcze wspomnę, że Percy zniknie na jakiś czas z radaru... Tak, będzie i wizyta na jednej z tych wysp wyjętych spod władzy czasu czy też raczej przeklętych poprzez taki czar.

"- Co za ironia, żeby zostać ocalonym przez śmiertelniczkę, ale jesteśmy jej dłużnikami."
Wydaje się, że Percy i Annabeth to taka para... powiedzmy skazana na siebie :) Już w "Klątwie Tytana" pojawia się postać Rachel Elizabeth Dare, na której Percy robi wrażenie (co tam, na mnie też Percy zrobiłby wówczas wrażenie!), a śmiertelniczka właściwie ratuje mu życie, dając szansę ucieczki przez wrogiem. "Bitwa w labiryncie" to ten moment, kiedy pomoc Rachel raz jeszcze będzie potrzebna, szczególnie jeśli o sam labirynt chodzi. Bardzo się cieszę, że Rick Riordan dał szansę zwyczajnej bohaterce aby zaistniała i miała swój aktywny udział w misji  - to tak jakbyśmy my, czytelniczy - zdecydowanie nie półbogowie - mieli teoretycznie możliwość uczestniczenia w świecie bogów, herosów i żywych wciąż mitów.

"Mamy do przejścia wiele mrocznych dróg."
Rick Riordan na temat przewodni tego tomu wybiera Labirynt, z jego starożytnymi i bardziej współczesnymi, niesamowicie krętymi korytarzami. To architektura idealna, która od wieków rozrastała się już sama. To też tunel i środek komunikacji, zapewniający w tomie czwartym przygód kolejną podróż po całych Stanach Zjednoczonych. Tym razem misji przewodzi Annabeth, córka Ateny, dla której architektura i jej historia to życiowa pasja. Jednocześnie uczestnicy wyprawy (czyli jeszcze Percy, Gover i Tyson) szybko się gubią, nieustannie klucząc między naszym i mitycznym światem. W tym tomie ostatecznie rozstrzygnie się też wątek wielkich poszukiwań zaginionego boga Pana, a poprzez jego postać uwidoczni się także wymierne zagrożenie dla istnienia Olimpu.

"W świecie greckim wszyscy są z sobą jakoś spokrewnieni: bogowie, potwory, tytani."
Nico di Angelo wreszcie staje się w tym tomie bohaterem, na którym z całą pewnością może się skupić nowa seria. Postać ma niesamowity potencjał, jej historia zatrzymana przez czas jest wciąż nieodkryta i aż domaga się indywidualnej opowieści. Wiedziałam, że Nico będzie jednym z bohaterów kolejnego cyklu, więc od początku bacznie go obserwowałam. W tym tomie ze zbuntowanego nastolatka zmienia się powoli w herosa odpowiedzialnego za swoje mityczne dziedzictwo. Jak mnie irytował od końcówki "Klątwy Tytana", tak tutaj całkowicie odrobił sobie wszystkie punkty i już nie mogę się doczekać tej nowej serii.

Jest tu animus w maszynie, jest bitwa na arenie, jest i wreszcie plan króla tytanów by zaistnieć raz jeszcze w świecie (nie, nie poprzez aktualizację CV). Percy nadal pozostaje w gronie moich ulubionych męskich narratorów, nie tracąc optymizmu i pozostając tak niesamowicie empatycznym bohaterem. Jedyne co nie powróciło i budzi troszkę wątpliwości to wątek, który troszkę pozostał nierozwiązany, czyli groźba Janusa. Może będzie mieć swoje rozwiązanie w tomie finałowym serii?

Amerykański autor znowu mnie zaskoczył! "Bitwa w Labiryncie" to kolejny tom serii, gdzie również po raz kolejny nie sposób przejrzeć zamiarów pisarza - zadziwi on nas i to wielokrotnie. Bardzo dobra seria, na którą nikt nie jest za stary, a podsuwanie lektury dla młodszego pokolenia to tylko wymówka. Opisana historia może i jest skierowana do młodzieży, ale to też historia uniwersalna, która dzięki dynamicznej akcji i stałej dawce poczucia humoru rozśmieszy każdegoMitologia jest ponadczasowa i dla wszystkich grup wiekowych, tak jak i ożywiające we współczesności mity Ricka Riordana.

"Bitwa w Labiryncie" - Rick Riordan
[SERIA] Tom 4 z 5
Wydawnictwo: Galeria Książki
W kategorii: Mitologiczne i Baśnie
W kolejności: NR 07/2015/01/07 (363)
Ocena: A jaka może być ocena dla tej serii? Oczywiście, że najlepsza jaka jest - w każdej możliwej skali.

8 komentarzy:

  1. A ja dzisiaj wypożyczyłam z biblioteki 'Złodzieja pioruna". Już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę. A wszystko, dzięki Twoim 'dobrym' [zachęcającym ?] opiniom na temat twórczości Riordana.
    Mam nadzieję, że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się bardzo :) Tom pierwszy aż tak mnie nie zauroczył, w serii zakochałam się dopiero w czasie lektury "Morza Potworów". Podobnie miałam z serią Akademia Wampirów, tak także dopiero drugi tom mnie przekonał do serii.

      Usuń
  2. Wujek Trolldian! Świetny pisarz :)
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już wypożyczyłam ostatnią część, jestem bardzo ciekawa finału. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam "Złodzieja pioruna" i nie mam ochoty na dalsze części. Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo jedynka jest troszkę słabsza w stosunku do całości serii. Jak dla mnie to cykl rozkręca się od "Morze Potworów", a "Klątwa tytana" i "Bitwa w labiryncie" to już mistrzostwo.

      Usuń
  5. Kusisz! Oj kusisz! Chyba nie pozostaje mi nic innego jak dorwać pierwszy tom tej serii i przekonać się na własnej skórze, czy i na mnie zadziała magia twórczości Riordana :P

    OdpowiedzUsuń

Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!