czwartek, 26 marca 2015

Miesiąc Baśni w: Ever After High

POST z cyklu MIESIĄC BAŚNI: Zastanawiałam się, czy warto aby uwzględnić w tym tematycznym cyklu opowieść z "Ever After High". To zdecydowanie nie moja kategoria wiekowa, ale jest to pewnego rodzaju próba nadania kontynuacji dla klasycznych baśni. Mijając dzisiaj z rana jeden z punktów z prasą, znów* potwierdziłam tylko fakt, że tytuł ten pojawia się wciąż i wciąż. Co to właściwie jest to całe Ever After High? Może ktoś z Was chciałby się tego dowiedzieć, bez zbytniego zagłębiania się w szczegóły? Oto odpowiedź na to pytanie w kilku punktach.

1. POCZĄTEK: MONSTER to EVER AFTER (HIGH)
Wszystko zaczęło się dawno, ale i nie aż tak znowu dawno temu. W czasie jednych z praktyk w szkole podstawowej (klasy 1-3) zobaczyłam, jak dzieci bardzo szaleją za Monster High (było to trzy lata temu). Przyznam szczerze, że należę do pokolenia, które wychowało się na zabawie lalkami Barbie (wiadomo o jakiś proporcjach ciała). Monster High było pewnego rodzaju frajdą: lalka z niebieską twarzą? Proszę bardzo! I choć pobawić się, wcielając w ten sposób, w postać przykładowo egipskiej księżniczki jest fajnie, to nie umiem sobie wyobrazić już tego w przypadku nastolatki zombie czy też ghula. Dzieci tego oczywiście tak nie postrzegają, tam liczą się bardziej kreatywne możliwości związane z kolorami i czymś co jest inne.

Docenienie "inności" zamiast spychanie jej ma margines i wyśmiewanie to coś, co obserwuje się bardzo często w przypadku powieści typu paranormal romance. Tylko czy aby na pewno trzeba chcieć być potworem? (Przypadek Belli Swan pominę, choć gdy czytałam powieść -zaraz po maturze, co było w maju 2008 roku - po raz pierwszy, faktycznie było to coś nowego.) Czy nie mamy jednak aby lepszych wzorców do naśladowania niż potwory wywodzące się w większości z mitologicznych / ludowych wierzeń? A co z baśniami? Mogę uwierzyć, że Monster High się sprawdza, jako inspiracja do kostiumów, szczególnie już na czas Halloween, ale u nas? Dziewczynka chyba o wiele bardziej pragnie wcielić się w rolę księżniczki niż potwora - o tym pomyśleli też twórcy tej marki.

2. JEDNA FIRMA
Prawdziwym początkiem powinna być chyba amerykańska firma Mattel Inc. To ona bowiem odpowiada za wprowadzenie na rynek zarówno "Monster High" jak i jego baśniowej wersji spin-off. Co zabawne (tak, firma produkuje zabawki - to troszkę gra słowna w tym momencie) Mattel odpowiada przede wszystkim za wprowadzenie na rynek lalek Barbie. Mamy więc klasyczną Barbie (teraz w jej kolejnych "komputerowych" filmach), jej kompletne przeciwieństwo w postaci Monster High oraz coś pomiędzy. Postacie jak z Monster High, ale w świecie baśni? Też byłam dość sceptyczna. Monster High obejrzałam kilka odcinków, ale nie dałam rady z tym tytułem.

3. INTRYGUJĄCY TYTUŁ
I znów tutaj jesteśmy - przy tytule! Ever After High - o co w tym naprawdę chodzi? (Tutaj zacznie się część, która będzie troszeczkę dowodzić, że przy oglądaniu tej bajki można załapać parę słów z angielskiego.) "Ever After" to oczywiście od "Długo i Szczęśliwie", czyli tak jak żyją bohaterowie w baśniach, kiedy te dobiegną już do swojego szczęśliwego zakończenia. A to całe "High"? Ileż już tego było! Zaczynają chociażby od High School Musical. Także i w tym przypadku (EAH) pozostawiono zarówno angielski tytuł serii jak i tytułowy utwór wprowadzający (tzw. intro). To jednak dopiero początek angielskich nazw i ich znaczenia dla tej historii.


4. SERIAL INTERNETOWY
Interesują mnie wszelkiego rodzaju reinterpretacje baśni. Skoro Ever After High miało do nich jakieś nawiązania, musiałam to sprawdzić i tak też zrobiłam. Nie czytałam nic o fabule, po prostu włączyłam krótkie odcinki. To jest serial online, który można zobaczyć na YT. Tylko wprowadzający odcinek ma siedem minut, pozostałe to epizody nieprzekraczające czasu trzech minut. Nie można się za bardzo znudzić, choć w przypadku Monster High nawet taki krótki czas na to wystarczył. Tutaj mamy jednak do czynienia z baśniami i ich nowym obliczem - tylko jakim? Co do serialu... to pełni on raczej formę promocji lalek z tej serii, przedstawia ich bohaterki i opowiada wspólną dla wszystkich historię - baśniowego dziedzictwa.

5. ROYALSI czy REBELSI - czyli o czym jest ta opowieść
Na ten punkt pewnie najbardziej czekaliście, wiem, ale wprowadzenie to było potrzebne - badania (nawet takie amatorskie i robione zupełnie dla zabawy) to proces: od nitki do kłębka. Sławy świata baśni: Śnieżka, Śpiąca Królewna, Kopciuszek, Czerwony Kapturek (wiem, że w tym momencie przypominacie sobie czerwony dywan z drugiej części Shreka, wiem) miały dzieci, a te już tak odrosły, że wkrótce same będą dorosłe i gotowe na własne baśnie. Tylko na ile będą to ich własne historie, a na ile odtworzenia losu rodziców?
Nowe pokolenie ze strony bohaterów (dobrych charakterów) nie ma się czym martwić, ale co ze złymi charakterami? Czy o nich ktoś pomyślał? Czy córka Złej Królowej musi chcieć powtórzyć los swojej matki, który i ją zaprowadzić ma do przegranej z siłami dobra? Nowe pokolenie jest więc w oczywisty sposób podzielone: na Royalsów (Ci dobrzy) oraz Rebelsów (Ci źli...ale w większości przypadków tylko teoretycznie, lecz o tym za chwilę). Tak więc nie ma już tutaj potworów jak w Monster High, ale nadal można być córką wiedźmy czy wilkołaka. Coś z MH pozostało, ale w innej wersji.

6. ANGIELSKI W AKCJI
Tytuł pozostał w oryginale tak samo jak tytułowa piosenka. Co jeszcze pozostało nieprzetłumaczone? Imiona bohaterów. Apple White (córka Śnieżki) nie wyobraża sobie nawet by Raven Queen (córka Złej Królowej) nie chciała jej w przyszłości otruć. Jak to! Przecież to zaburzy jej szczęśliwe zakończenie. Raven stanie wkrótce na czele Rebelsów, którzy także mają pewne wątpliwości, co do swojej "mrocznej" przyszłości. To główny temat tej historii, ale bohaterów jest o wiele więcej (LISTA). Najlepsza przyjaciółka Apple to Brair Beauty (córka Śpiącej Królewny) - jej to się dopiero nie chce zapadać w stuletni sen, skoro jest jeszcze tyle imprez do obskoczenia. Raven psychicznie wspiera Madeline Hatter (córka Szalonego Kapelusznika), która jako jedyna słyszy głosy narratorów opowieści i może wyśledzić baśniarzy - a by zmienić przeznaczenie baśni, spisane w księgach, trzeba będzie poszukać właśnie ich pomocy.
* I tutaj jest motyw Kopciuszka w postaci córki tej bohaterki - o imieniu Ashlynn Ella.

7. BAŚNIOWE LICEUM
Słowa takie jak "baśniowe" i "liceum" w (realnym) życiu za często nie znajdują się razem w tym samym zdaniu, lecz tak jest właśnie w Ever After High. To placówka przygotowująca do podjęcia swojego baśniowego przeznaczenia. Chodzą do niej Rebelsi i Royalsi, jednak nie na te same zajęcia. Raz dochodzi jednak do zamiany i to Apple idzie na zajęcia z klątw, a Raven na ćwiczenia z tego, jak być dobrą księżniczką, poprawnie machać poddanym i ładnie wyglądać zawsze i wszędzie.
Ever After High ma tyle odcinków, o wiele ciekawszych (przykładowo awaria Lusternetu - idealne odzwierciedlenie, tego co dziś wyprawia się z internetem), dlaczego wspominam akurat ten? Z powodu "Akademii Dobra i Zła", czyli mojej obecnej lektury. Zanim zabrałam się za "Akademię", znałam już Ever After High (EAH zainteresowałam się tej jesieni) i byłam świadoma podobieństwa między tymi opowieściami, ale o nich lepiej będzie wspomnieć już przy okazji recenzji książki. Co do serii Ever After High to ma ona także swoją książkową odsłonę, tej jednak nie zgłębiłam - serial mi tutaj wystarczy.

KOLEJNOŚĆ W CZASIE: Która z tych opowieści była pierwsza? W Polsce oczywiście EAH. Na świecie jest już troszkę z chronologicznym przebiegiem problem. Obie produkcje to rok 2013: "Akademia Dobra i Zła" ukazała się jako pierwsza (maj 2013), a dwa miesiące po niej mamy Ever After (lipiec 2013).

PODSUMOWANIE: Czy warto się bawić w oglądanie Ever After High? To zależy. Jeśli w jakiś sposób ten tytuł Was ciekawi (jak mnie jako reinterpretacja baśni), można spróbować. Odcinki nawet są zabawne w sposób niewymuszony. Najbardziej rozbraja chyba podejście Apple do całej tej sprawy z baśniowym zakończeniem. Jeśli jednak Raven nie zgodzi się odegrać swej roli, szczęśliwy finał Apple nie jest już taki pewny. Można zrozumieć emocje, a przeważnie frustracje dziewczyny.
W przypadku, kiedy jednak macie w planach lekturę "Akademii Dobra i Zła", to warto obejrzeć choć parę odcinków EAH - porównanie wypada bowiem bardzo ciekawie. Choć na okładce "Akademii" można przeczytać, że to książka dla fanek "Rywalek", to o wiele bardziej jest to coś właśnie dla fanów Ever After High. To byłaby też lepsza reklama na okładkę, biorąc pod uwagę popularność EAH.

*Ten post choć wchodzi w skład MIESIĄCA Z BAŚNIAMI pełnić będzie funkcję odnośnika dla wrażeń z lektury jednej z marcowych premier - mowa oczywiście o "Akademii", której recenzja już w ten weekend.

Słyszeliście kiedyś o Ever After High? A może o Monster High?
Co myślicie o takim podejściu do baśni / mitologii / podań?

5 komentarzy:

  1. A jednym słowem jeśli chodzi o książki: polecasz? Bo mam od długiego czasu pierwszą książkę z tej serii, ale jej nie przeczytałam. A widziałam po promocji pozostałe tomy i nie wiedziałam, czy kupić. Akademię będę czytać jakoś na dniach, a ów serialu jeszcze nie widziałam. I teraz się zastanawiam: czy chcę to sobie porównywać? Może lepiej nie, bo będę się dopatrywać i czepiać szczegółów :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten post jest miłym zaskoczeniem, bo nie sądziłam, że ktokolwiek z osób, które obserwuję, interesuje się EAH. Uwielbiam filmy/seriale animowane, dlatego szybko wciągnęłam się w tę serię i jestem jak najbardziej na tak! Co do Monster High - czasami oglądam z młodszą kuzynką, przyjemnie spędza się przy tym czas, ale jednak wolę ten baśniowy odpowiednik.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja także nie spotkałam za często EAH w blogosferze - chyba, że w przypadku recenzji książek :) A siostra woli MA czy EAH?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś widziałam ten króciutki serial na YT i mi się nawet spodobał. Ogólnie uwielbiam ten motyw i czytałam książkę, jednak jak dla mnie adaptację są lepsze i ciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że odkąd poznałyśmy EAH, już niemal dwa lata temu, to preferuje to ponad MH :-)

    OdpowiedzUsuń

Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!