piątek, 3 stycznia 2014

"Czyli tam i z powrotem"

Nadchodząca ekranizacja wreszcie zmotywowała mnie do przeczytania lektury, którą od dawna miałam na swojej czytelniczej liście. Oto Hobbit i kilka słów o tej książce w rocznicę urodzin jej autora (3 stycznia 1892 roku).

W jednym zdaniu: "Hobbit" zawiera opis tego, jak powinna wyglądać prawdziwa przygoda.
Owa wyprawa rozpoczęta została by odzyskać skarb i wyrównać stratę, jaką opisują już tylko legendy o samotnym szczycie góry tam daleko, daleko na Wschód.

PrzewodnikBilbo to ciekawy, ale i zwyczajny bohater, a przez to łatwiej się z nim identyfikować. Każdy marzy aby wyruszyć na niezwykłą podróż pełną przygód, ale jednocześnie ceni sobie bezpieczeństwo i ciepło jakie panować może tylko we własnym domu - i wstawać tylko po to by nastawić wodę na herbatę, a nie dlatego, że nagle i niespodziewanie znów wzywa nas niebezpieczna przygoda. 
I inni bohaterowie: Jest ich w Śródziemiu pełno. Elfy, orki, gobliny, czarodzieje, zmiennokształtni .... a nawet ludzie. Przed lekturą "Hobbita" nie widziałam podobieństwa między powieściami Tolkiena i C.S.Lewisa (Narnia w szafie), a których to autorzy przyjaźnili się ze sobą i dyskutowali o książkach. Teraz jednak widać to w sposób dość wyraźny. Zwierzęta mogą usługiwać do stołu i nawet smok przemówi, gdy nie oprze się zagadce albo gdy podkrada się złoto z jego skarbca.

Tak samo jak jest to niezwykła podróż tak samo niezwykle łatwo się o tym wszystkim czyta.
Szkoda, że choć książka ta jest na liście lektur, w moim przypadku nie była to powieść omawiana na zajęciach - jeszcze wówczas szkolnych. Mnie samej zajęło sporo czasu zanim sama się za "Hobbita" zabrałam, ale niezmiernie się cieszę, że to wreszcie zrobiłam! Posiadam wydanie typu pocket (tak, tak to te najmniejsze literki), lecz jest to wersja uzupełniona przepięknymi ilustracjami, a wiadomo jak takie książki kuszą!

Styl i szyk: Kiedy czyta się Tolkiena, doznaje się szoku. Porównać tamten styl pisania: pełen akcji a jednocześnie dokładny i drobiazgowy, przy tym nieprzynudzający, do tego co pisuje się obecnie... Nie ma porównania z tym, co pisuje się dzisiaj i co okrzyknięte bywa czasem najlepszym tytułem danego roku. Pytanie tylko, kiedy do tego doszliśmy, że zadowalamy się czymś takim? Pisać może każdy i to jest piękne, ale co warte jest lektury i naszego czasu, to już całkiem inna sprawa. Oczywiście, że warto czytać nowości, ale lektura taka jak "Hobbit" pokazuje jak wiele jeszcze wspaniałych rzeczy do odkrycia jest w tym, co już dawno temu napisano - a czego mogliśmy nie mieć szansy do tej pory przeczytać.

W skrócie: Powieść o tym, że po pięćdziesiątce też jeszcze wiele może czeka - a przynajmniej w Śródziemiu ;) Nie tylko na każdej następnej stronie, ale także w każdym następnym zdaniu może rozpoczynać się kolejna i jeszcze śmielsza przygoda. Opowieść skrajnie nieprzewidywalna, a do tego jeszcze niezwykle przystępnie napisana.
Autor potrafi nagle skierować słowo bezpośrednio do czytelnika, co nieco zaskakuje - to zdanie niespodziewanie wypowiedziane tylko do nas w toku nieprzerwanych wydarzeń akcji. To również taki ukłon w stronę czytelnika - jako także bohatera tej historii, który przeżywa tę samą przygodę co książkowe postacie - zupełnie jakby także był pełnoprawnym członkiem wyprawy, poprzez sam akt czytania powieści.
"Hobbit, czyli tam i z powrotem" - John Ronald Reuel Tolkien
Wydawnictwo: Amber
[ POWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE - ALE TEŻ WSTĘP DO TRYLOGII ]
Tłumaczenie: Braiter Paulina (z tego przekładu byłam bardzo zadowolona, czytało się dobrze - szczególnie tłumaczenie licznych pieśni elfów i krasnoludów - także mogę polecić)
W kolejności: NR 94/2013/12/06 (276)
W ramach projektu: Klasyka - na nowo odkryta
Ekranizacja tej powieści podzielona jest na trzy części.
Słowo o tej filmowej adaptacji w podsumowaniu "Filmowy rok"
Choć "Hobbit" to taki swego rodzaju prequel (choć napisany wcześniej) to ekranizacja sporo wydarzeń odnosi już do "Władcy Pierścieni", a z lektury tylko "Hobbit" tych rzeczy się jeszcze nie dowiemy. 
Tej trylogii jeszcze nie czytałam i tylko fakt, że kiedyś byłam na premierze "Drużyny pierścienia" - wówczas sporo na temat serii czytając - pozwoliło mi się rozeznać w tych "wstawkach" do opowieści. 
Żeby w pełni docenić te nawiązania, trzeba poznać także trylogię - oczywiście mam zamiar :)

12 komentarzy:

  1. Wiele osób wychwala gnioty, bo teraz niewiele potrzeba, by być zadowolonym, a sam fakt, że się czyta książki już jest powodem do dumy -- często nie ważne, CO się czyta. a szkoda - jak już coś czytać, to chociaż porządnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Hobbit" jeszcze przede mną, ale mam zamiar się za niego zabrać w wolnym czasie, :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twórczość autora! Mogę czytać zarówno "Hobbita" jak i "Władcę Pierścieni" cały czas :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam "Hobbita" dość dawno, ale oceniam ją jako jedną z najlepszych lektur szkolnych :) Również uważam, że styl Tolkiena jest jedyny w swoim rodzaju, ale mimo to jakoś nie ciągnie mnie do "Władcy pierścieni"
    Pozdrawiam :)
    izkalysa

    OdpowiedzUsuń
  5. "Hobbita" czytałam jeszcze w podstawówce. Niezwykle przyjemnie wspominam lekturę tej książki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstyd się przyznać ale nie czytałam, filmu tez nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja niestety nie byłam w kinie na pierwszej części i nie wybieram się też na drugą. Obejrzę pewnie tę serię w domowym zaciszu kiedyś. Za to w kinie był na obu częściach mój brat i druga już mniej mu się podobała przez te nudne momenty wędrówek.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja książki nie oglądałam i wiem, że kiedyś ją przeczytam. Ale nie teraz, bo szczerze mówiąc jak widzę słowo "Hobbit" to mam dość i przeraża mnie myśl, że poszłabym z falą. Film pierwszy widziałam, na drugim miałam być w kinie, ale jakoś nic z tego nie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trylogię "Władca pierścieni" czytałam kilka razy, "Hobbita" niestety jeszcze nie miałam okazji, chociaż skrycie marzę by mieć go na swojej półce. Pierwsza część ekranizacji również za mnie, na dniach wybieram się obejrzeć drugą, już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tolkien ma coś w sobie - Hobbita czytałam dosyć dawno i bardzo mi się podobał :) A jeżeli chodzi o "Władcę pierścieni" to może totalną fanką nie jestem (ale to pewnie dlatego, że mnie ogólnie fantastyka raczej nie porywa), ale również miło wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisze się Bilbo, nie Biblio.

    OdpowiedzUsuń

Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!