czwartek, 11 grudnia 2014

"Tam, na końcu tęczy"

"Teraz już wiem na pewno, że tam, na końcu tęczy, czeka na mnie spełnienie marzeń."

Zawsze, kiedy nie jestem pewna na jaką ocenę zasługuje dana powieść, staram się odpowiedzieć sobie szczerze na kilka prostych pytań. Jak oceniam całość po przeczytaniu? Czy poleciłabym komuś taką lekturę? Co mnie skłoniło do wyboru tego tytułu? Czy zdołałam polubić bohaterów? Jak (tempo) czytało się książkę? Czy chciałabym tę opowieść zobaczyć na dużym ekranie? Odpowiedzi na te sześć pytań będą stanowić ocenę tej powieści w jednym tomie.

Kinowe "Love, Rosie" czy "Na końcu tęczy"? czyli kwestia tytułu
W wersjach anglojęzycznych ta książka Ahern także figuruje pod dwoma tytułami. "Love, Rosie" to podpis, a tym samym nawiązanie do przesyłanych wiadomości, listów elektronicznych czy tradycyjnych, czatów i sms'ów, z których w całości składa się opowieść. Wcześniej, w roku 2004, miała swoje pierwsze wydane pod tytułem "Where Rainbows End". Miejsca, w którym kończą się tęcze, to nawiązanie do irlandzkiej mitologii, powieść nie zwiera jednak wątków fantastycznych.

Czas akcji, czyli ile potrafi trwać taka opowieść
Jedna z wielu rzeczy, która zaskoczyć potrafi w tej "miłosnej opowieści", to czas jej trwania. Jak się okazuje opisuje ona życie dorosłe dwóch pokoleń i to nie poprzez retrospekcje, ale jako ciąg zdarzeń. "Na końcu tęczy" nie prezentuje więc wybranego czasu akcji, a skupia się na przedstawieniu życia bohaterów w wieloletniej perspektywie. Forma listów powoduje, że nieustannie powstają jakieś luki w wiedzy czytelnika czy też niedomówienia, co oczywiście budzi ciekawość (równie często jak zniecierpliwienie) i wyczekiwać trzeba podania bardziej szczegółowych informacji, o tym co już się stało - o czym wszyscy bohaterowie wiedzą doskonale, w dłuższej niewiedzy pozostaje tylko czytelnik.

Jak romantyczna jest to opowieść, czyli Rosie i Alex
Miłość ma różne oblicza, różne są więc uczucia łączące dane osoby. Rosie i Alex to jednak para siebie warta. Akcja książki rozpoczyna się, gdy bohaterowie mają po siedem lat, a kończy w okolicach (Tak, jest to spoiler, ale też stawianie sprawy jasno, gdyż dobrze jest wiedzieć, ile trwa to dorastanie do decyzji w tym konkretnym przypadku) kiedy latami dobiegają już pięćdziesiątki. Na miłość nigdy nie jest za późno - to niezaprzeczalna prawda, ale po raz kolejny przypomniałam sobie, dlaczego nie przepadam osobiście za takim schematem historii 'znamy się od dziecka, a miłość rodzi się z przyjaźni'.

Troszkę z historii 'Na końcu tęczy', czyli jak zaczyna się akcja
Rosie i Alex  już jako dzieci uznali, że będą sami tworzyć swoją paczkę i nie potrzebują do dobrej zabawy żadnych innych osób, gdyż w zupełności wystarczy do pełni szczęścia ich dwójka. Po cóż inni, skoro mają siebie - najlepszych przyjaciół na całe życie? Kiedy Alex wraz z rodziną przeprowadza się do Bostonu, Rosie zostaje w Dublinie. Czy to rozdzielenie przyjaciół sprowadziło ich losy na tak odległe tory czy może zadecydowali oni o tym już sami? Można śmiało powiedzieć, że nie należy próbować odegrać się na losie, bo z konsekwencjami różnie potem bywa - najlepiej powinna wiedzieć o tym sama Rosie.
Ile czasu może upłynąć nim jedno z nich zdecyduje się zaryzykować i zaczekać chwilę dłużej na to drugie? Jak się okazuje całkiem sporo. Dwa małżeństwa Alexa, jedno małżeństwo Rosie. Dorastanie dwojga dzieci Alexa i jednej córki Rosie. W trakcie lektury nie jeden raz można zobaczyć, że najlepsi przyjaciele potrafią sobie zrobić na złość jak nikt inny. Co się zaś tyczy Alexa, odniosłam wrażenie, że każdy z tych zawieranych przez niego związków kierowany był motywami innymi niż miłość czy podobnymi do niej uczuciami. Owe małżeństwa były motywowane podsieniem prestiżu. Od kiedy Alex (dość późno zresztą) nagle zaczął się przejmować swoim życiem na tyle, aby zostać kardiochirurgiem, skupia się wyłącznie na drodze kariery - ile razy wszystko inne nie wychodzi, tak jak sobie założył.

Tempo czytania, czyli radość z lektury
Nie można odmówić tej powieści poczucia humoru, jest go bowiem całkiem sporo i jest to przeważnie humoru sytuacyjny. Rosie jest przeważanie główną bohaterką i to jej opowieść, mamy jednak i dostęp do wiadomości, jakie Alex wysyła do swojego brata na czacie, są i listy innych członków rodziny Rosie, kiedy ona sama przez jakiś czas nie podejmuje narracji. To powieść w formie listów, maili, czatów i krótkich wiadomości. Z założenia więc powinno się ją raczej szybko czytać. Może to forma książki zaważyła (pocket - tak więc mini czcionka), ale nie czytało się ani tak prędko ani przyjemnie jak można by zakładać. Czy jest to może zasługa jej bohaterów?

Warte zapamiętania, czyli jakich spotykać można bohaterów
Ani Rosie ani Alex - nie są to bohaterowie, których będę jakoś szczególnie wspominać. Od pewnego czasu przestałam też kibicować tej parze, gdyż dla mnie to żaden OTP. Mogli być razem, albo też nie - do tego zobojętnienia doprowadziła chyba sama autorka. Tyle razy już czytelnik myśli, że bohaterowie wreszcie się zejdą, że kiedy po raz kolejny jest to wersja "nie tym razem", że można poczuć się już tym wątkiem, i parą zresztą także, wyraźnie zmęczonym.
Co się zaś tyczy innych postaci, to córka Rosie (Katie) zyskała miano jednej z najmniej lubianych przeze mnie tutaj postaci w tej historii. Ruby była dobrą przyjaciółką (i udowodniono tu, że wiek w prawdziwej przyjaźni znaczenia zupełnie nie ma), ale jedna jej rada (dotycząca biologicznego ojca Katie) zupełnie mi ją zdyskredytowała. Wiem, że autor pisząc powieść wierzy w opisywanych przez siebie bohaterów (i sam także ich lubi), ale ja już jako czytelnik nie podzielam tej fascynacji. Cecelia Ahern do tego stopnia upodobała sobie losy Rosie i Alexa, że ich historię odtworzyła w życiu Katie i jej najlepszego przyjaciela, w tym przypadku przyśpieszyła tylko kwestię czasu, bo ta para schodzi się już po trzydziestce (w dodatku Toby też jest po medycznym kierunku, innych podobieństw też nie brakuje).
Co zapamiętam to z całą pewnością pasja (a raczej upór) z jakim Rosie dążyła do spełnienia swojego marzenia o ukończeniu hotelarstwa i zarządzania w przyszłości jednym z takich pięknych hoteli oraz historia zapłaty za zdradę, której dopuścił się pewien bankier.
"Na końcu tęczy" - Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat  / OPIS WYDAWCY
W kategorii: Przeczytaj zanim obejrzysz
W kolejności: NR 76/2014/11/02 (352)

Autorka i inne powieści: Cecelia Ahern to autorka znana mi już ze swojej innej powieści "Pamiętnik z przyszłości" (OPINIA). Mam też zaczęte (dawno temu), a jeszcze do doczytania "P.S.Kocham Cię". Nie jest to moja ulubiona pisarka, ale jej książki to dobrze napisane opowieści.
Co sprowadza czytelnika do lektury: "Na końcu tęczy" miałam w planach praktycznie od chwili, kiedy pojawiły się informacje o ekranizacji tej książki. Fajnie jest wybrać się do kina by zobaczyć adaptację książki, którą się już czytało. W tym przypadku poczekam na wydanie DVD tego filmu, a do kina wybiorę się jednak na coś innego, gdyż nie jest to taka opowieść, którą muszę zobaczyć na dużym ekranie.

PYTANIE: Jedyne, czego jestem ciekawa, to jak bardzo twórcy zmodyfikowali opowieść czasowo (ile małżeństw np. pokazano) i w jakim wieku w wersji kinowej schodzą się Rosie i Alex.
Może ktoś z Was czytał "Na końcu tęczy", wybrał się do kina i może zdradzić mi te szczegóły dotyczące adaptacji?

Film obecnie w kinach - ZWIASTUN
Obu aktorów lubię - Lilly Collins za jej rolę Clary w "Mieście kości" (OPINIA), a Sama oczywiście za "W pierścieniu ognia" (RECENZJA) oraz "Kosogłosa" (OPINIA) - ale trudno mi ich zobaczyć jako Rosie i Alexa.

6 komentarzy:

  1. Ja byłam już na filmie dwa razy, idę trzeci, jestem też po przeczytaniu książki. Więc mogę Ci odpowiedziećna pytania, tylko tak mi głupio tu w komentarzach, co by innym spoilerów nie robić. Więc możesz napisac do mnie na priv czy na FB, to Ci wszystko dokładnie powiem. Ale tak ogólnie - różnic jest dużo, ale film lepszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dobra wiadomość, że film wypada lepiej niż książka :) Film już tyle w kinach, że śmiało pisać można :D

      Usuń
  2. Jestem w trakcie czytania książki, dlatego całej recenzji nie czytałam póki co. :D
    Ale mogę Ci odpowiedzieć na pytanie kiedy zejdą się w filmie (nie oglądałam, ale wiem z zaufanego źródła :D), jakoś po 30. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam, ani nie oglądałam adaptacji, ale do tego drugiego się przymierzam. Swoją drogą dobrze wiedzieć, że książka nosi inny tytuł niż film - przynajmniej wiem, czego w księgarni szukać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Intryguje mnie ta książka, odkąd dowiedziałam się o filmie, a po przeczytaniu tego co napisałaś, chyba nawet jestem jej ciekawa jeszcze bardziej niż wcześniej. ;)
    Ale czy ta książka nie jest trochę podobna do książki "Jeden dzień"? Pomijając kwestie formy w jakiej jest napisana

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już jakiś czas temu tę książkę, jednak jeszcze nie miałam okazji obejrzeć filmu.

    OdpowiedzUsuń

Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!