czwartek, 19 marca 2015

"Eye Candy" w sezonie 1

Serialowy sezon trwa. Jedne sezony już kompletne, inne dopiero się rozkręcają. Ze względu na pisanie i bronienie dwóch prac, nie na wszystkie seriale mam czas. Na bieżąco jest tylko "Once Upon a Time", "The Flash" oraz... "Eye Candy". Eye Candy to zupełna nowość. Nie czytałam opisu fabuły, zaciekawił mnie tytuł i pozytywne oceny już pierwszego odcinka. Obejrzałam i... zostałam już z tym tytułem aż do zakończenia sezonu pierwszego, które miało miejsce w tym tygodniu. Dlaczego "Eye Candy" tak wciąga (że pozostawiłam nawet The 100, Arrow i wiele innych) i o czym jest ta kolejna z serialowych opowieści?

W OTCHŁANI INTERNETU: Zacznijmy od tego, że jeśli chodzi o książki to nie przepadam za kryminałami. Może za bardzo się angażuję w nie emocjonalnie? "Eye Candy" mignęło mi w otchłani postów na Facebook'u. Pomyślałam sobie, że to dość dziwny tytuł i zadziałało! Po prostu chciałam sprawić, do czego się odnosi. Sprawdziłam i zostałam z tym serialem już na dobre. Aktualnie to chyba właśnie nowych odcinków tej produkcji od MTV najbardziej wyczekiwałam.

OPOWIEŚĆ W DZIESIĘCIU ODCINKACH: Jak to możliwe, że pierwszy odcinek "Eye Candy" wyemitowano w połowie stycznia a już jest po pierwszym sezonie? Otóż sezon ma zaledwie dziesięć odcinków, ale w czasie tym osiągnął to, co produkcji typu Pretty Little Liars chyba nigdy dokonać się nie uda: przedstawił kryminalną zagadką tajemniczej tożsamości internetowego mordercy i doprowadził do jej rozwiązania w terminie dziesięciu odcinków. Jeśli więc czasem oglądając PLL zdarza się Wam pomyśleć, jaka ta cała sprawa z milionem poszlak i niby-strasznymi momentami jest nie tylko mało wiarygodna, ale już i o wiele przydługa, to polecam spróbować z "Eye Candy".

JAK TO WSZYSTKO SIĘ ZACZYNA: Lindy ma problemy z prawem - konkretnie z Wydziałem do Walki z Cyberprzestępczością. (Słabość mam wielką do bohaterów -hakerów jeszcze od czasów serialu "System" z lat 1998/1999). Nie to jednak najbardziej martwi bohaterkę. Wszystkie jej działania w dorosłym życiu koncentrują się na odnalezieniu zaginionej młodszej siostry, która została porwana na oczach Lindy. Najciekawsze jednak jeszcze przed nami. Współlokatorka Lindy, o wiele bardziej rozrywkowa Sophia, namawia przyjaciółkę aby ta zarejestrowała się na portalu zwanym "Flirtual" i to tam Lindy wkrótce pozna swojego wielbiciela i prześladowcę w jednej osobie. Ci przystojni mają najwięcej na sumieniu, ale o tym za moment.

FLIRTUAL: Tak więc tytuł tego serialu, "Eye Candy", to nick Lindy. Jak działa ten niezwykle popularny portal? Po rejestracji można iść przykładowo do klubu, a tam pojawiają się na liście inne zarejestrowane osoby (w aplikacji na komórce), które znajdują się w pobliżu. Można wybierać i przebierać, kiedy zaznaczy się status jako "aktywny", a osoby poznają się na żywo moment po tym, jak umówiły się online. I tutaj powstaje pole do popisu dla wirtualnego mordercy: ludzie ukrywają różne rzeczy, najczęściej swoje wady. Gdy morderca z portalu Flirtual je wykryje... powiedzmy, że je "usuwa", jednak w wyniku tego, wszyscy - którzy w jakiś sposób skłamali - tracą życie. Morderca nawiązuje kontakt z Lindy, zostawia jej wskazówki, a sam będąc nieprzeciętnie wyszkolonym hakerem, umyka prawu. Ale dlaczego Lindy? Można by tego nie wiedzieć, ale upiorny głos tajemniczego prześladowcy także podejmuje tutaj narrację. Lindy okazuje się być idealna. Ale o jaki ideał właściwie chodzi? Czy tylko o zewnętrzne piękno? Czy o możliwość dorównania mordercy? Lindy nie podjęła by tej gry... gdyby nie szansa na odnalezienie siostry.

Teraz krótko i na temat w siedmiu punktach, bez spoilerowania, dlaczego warto obejrzeć ten serial:

1. Wciągająca akcja pełna napięcia. 
Ileż ja miałam już teorii kim jest tajemniczy prześladowca? Ojej! A podejrzewałam dosłownie każdego! KAŻDEGO! Przy takim założeniu, z finałowych kandydatów, jeden z typów okazał się trafny i ścisły finał już tak nie zaskoczył, ale wcześniej... Niesamowite emocje z tym serialem!
2. Cyberprzestrzeń 
To ta sama magia, dzięki której pokochałam serial "System" i zamarzyłam sobie, że pewnego dnia moje umiejętności komputerowe pozwolą mi programować na potęgę i łamać kody... szkoda, że wtedy nie wiedziałam jeszcze, że do takich cudów przydatny jest umysł matematyczny, a ja choć cieszę się niewiarygodnie, jak mi wyjdzie jakieś skomplikowane równanie, to jednak uzdolnień większych akurat w tym kierunku nie posiadam. Za to takie wątki w serialach, kuszą nieustannie. Do tego wizualizacje w "Eye Candy" są na bardzo przyzwoitym poziomie. Dotyczą one przestawienia rozmów, mających miejsce tylko online, jakby odbywały się w rzeczywistości. Są to także retrospekcje w różnych pomniejszych śledztwach.
3. Sympatyczna i racjonalna główna bohaterka
Nie mam pojęcia, jak można nie polubić Lindy, ja lubię ją od odcinka pilotażowego - może nie od pierwszej sceny, ale w tym odcinku już zyskała moją pełną sympatię. Racjonalna, nie pakuje się świadomie w pułapkę, a do tego bardzo zawzięta dziewczyna. Panów przystojnych w tym serialu nie brakuje, ale Lindy traktuje ich wszystkich z odpowiednim dystansem, co nie oznacza, że z żadnym nie będzie w relacji.

4. Przystojniacy z Wydziału do Walki z Cyberprzestępcami 
Nie wiem, jak Ci hakerzy dają sobie radę. Jest na czym zawiesić oko w tym serialu, drogie Panie :)
5. Tytuł każdego odcinka
Dzięki nim uczymy się skrótów (anglojęzycznych) albo też przypominamy sobie już te, które gdzieś kiedyś słyszeliśmy. Niby nic specjalnego, a jednak stanowi znak rozpoznawczy. Przez to każdy tytuł odcinka to też zagadka, ale zdradzać Wam ich nie będzę - odkryjcie ich znaczenie sami!
6. Na postawie książki
Seriale na podstawie książek zazwyczaj są lepsze, nawet jeśli nie są ściśle wierne pierwowzorowi i sporo dodatkowych wątków pojawia się na ekranie. Tak jest i w tym przypadku. "Eye Candy" to powieść od R.L. Stine, wydana jeszcze w 2004 roku. Patrząc na zagraniczne recenzje... sprawa jest chyba podobna jak z "Pamiętnikami Wampirów" (te pierwsze sezony). Książki, na podstawie których powstał serial, och... do nich to trzeba mieć sporo siły i samozaparcia. Także nietypowo polecam zacząć od serialu, gdyż jest on bardzo luźno oparty na swoim książkowym pierwowzorze.
7. Idealnie zgrana muzyka
To chyba znak rozpoznawczy tej stacji. Nie wiem, kto dobierał utwory do scen, ale zgrane są perfekcyjnie, a kilka scen jest wręcz przez to epickich.

PODSUMOWANIE: 
Cóż mogę powiedzieć, obecnie moim zdaniem to najlepszy serial od MTV i skoro można było nakręcić kolejne odcinki "Finding Carter" (ten tytuł to tak swoją drogą również jest o pewnym porwaniu), to nie widzę powodu, dla którego tak genialna historia jak "Eye Candy" miałby nie zostać wznowiona na kolejny sezon. Tylko ta zagadka tożsamości w finale... troszkę była do przejrzenia, co nie znaczy wcale, że nie było napięcia.


*Post powstał ponieważ zbyt dużej licznie osób polecałam już ten serial*

Oglądacie "Eye Candy"? Jak tam finał? A może dopiero macie zamiar nadgonić te dziesięć odcinków? ;)

25 komentarzy:

  1. Miałaś racje. Serial powinien mi się spodobać, więc obiecuję go obejrzeć niebawem :) Lubię przystojniaków i racjonalne bohaterki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na tumblerze "Eye Candy" pełno, a po takiej recenzji aż trudno w ostateczności się nie przełamać i obejrzeć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, przez tumblr to ja dopiero zaczęłam różne zainteresowania :D Choćby "Once" czy "Arrow" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za Victorią Justice, ale po Twojej recenzji mam ochotę obejrzeć serial.

    OdpowiedzUsuń
  5. no i zaczęłam "eye candy" :D już pięć odcinków za mną.
    właśnie, też planuję "once upon a time" i "arrow" kiedyś obejrzeć, dużo tego wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, ja też oglądałam i się zakochałam. ^^ A teraz polecam nowy serial THE ROYALS (genialny!) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za info! Przeczytałam opis i... to może być coś dla mnie :) Obejrzę odcinek pilotażowy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie widziałam jej wcześniej w żadnej innej produkcji, dlatego bardzo kojarzy mi się z "Eye Candy", ale może popatrzę też na to, jak grała wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedawno zastanawiałam się nad tym, zeby zacząć oglądać i przyznam, że mnie zachęciłaś. Jutro kończy się Glee więc chyba znalazłam serial na zastępstwo:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zerknę, lubię watki kryminalne, zachęcasz skutecznie takim przedstawieniem serialu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie oglądałam, ale na pewno to zrobię. Zachęciłaś mnie porównaniem do PLL, bo choć obejrzałam też jeden sezon to chciałam już dowiedzieć się czegoś, ale nie mogłam, a przecież historia wciąż trwa. A do tego ten przystojniak z gifów... :)


    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Który? Ten pierwszy czy ten drugi? :D

    OdpowiedzUsuń
  13. "Once" ma świetny sezon 4A :D Tam są bohaterowie z "Frozen" :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Z "Eye Candy" jest o tyle fajnie, że nie ma jeszcze dużo odcinków, a w przypadku "Once" są aż cztery sezony (akurat z OUAT jestem na bieżąco). Kogo najbardziej polubiłaś z bohaterów "Eye Candy" do tej pory?

    OdpowiedzUsuń
  15. Główny wątek nie jest trudny do przejrzenia, ale kilka podocznych zagadek może zaskoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  16. To dopiero jest postawa godna pochwały - dopiero jak jeden serial zakończony, zabierać się za następny ;) Ja tak nie umiem, jak mnie znudzi jakiś tytuł, to sięgam po inny, a potem wracam do tego przerwanego, jak już za nim zatęsknię ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Do obu :P Nie do "Eye Candy" zapowiada się intrygująca, a do tego zwięźle, a tego teraz trochę brakuje, np. w PLL. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Obejrzałam serial i jest zachwycona! Wciągnął mnie niesamowicie. Ukazuje realia dzisiejszego świata, gdy ludzie dzielą się prywatnością w sieci, a ludzie zboczenia mnożą się na potęgę...
    Jestem #teamJindy ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem po pierwszym odcinku i na pewno obejrzę do końca. :D Niestety kiedyś polubiłam na fb pewną stronę, która niedawno zaspoilerowała mi, kto jest tym prześladowcą -,- Owa strona ma już lajka mniej. Świetny post, czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. właśnie, ta mała liczba odcinków była NAPRAWDĘ kusząca, więc dzisiaj zakończyłam sezon pierwszy. jak znajdę chwilkę, to i "ouat" obejrzę (choć przyznaję bez bicia, na razie "the 100" jest dla mnie priorytetem), jeśli chodzi o bohaterów, to naprawdę polubiłam sophię oraz georga (jest prześmieszny!), do głównych bohaterów pozostaję jak na razie neutralna. po pierwszym sezonie bardzo trudno jest mi określić, kto jest tak naprawdę moim faworytem. a jak u Ciebie plasuje się ranking bohaterów?

    OdpowiedzUsuń
  21. W sumie zapowiada się ciekawie, ja też lubię motyw hakerów w książkach i filmach. Akurat teraz oglądam naraz parę seriali, ale jeśli ten ma tylko 10 odcinków - z chęcią go obejrzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zainteresowałaś mnie BARDZO, skoro dla tego serialu odpuściłaś The 100 (przepadłam na tydzień przez ten serial). Wszystko brzmi cudownie i pewnie wezmę się za niego od jutra. Te 10 odcinków to naprawdę atut bo z PLL autentycznie się męczę i mam z 6 odcinków z plecy i już nie mam sił bo coś czuję, że dalej nie poznamy A.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dzięki twojej recenzji Eye candy już za mną. No i nie żałuję tych 10 odcinków. Oby tylko zrobili kolejny sezon, bo strasznie zaciekawił mnie ten koniec 10 odcinka czyli film z ulicznej kamery. Od siebie mogę polecić serial który teraz oglądam "Twisted" i nie polecić, bo został po 1 sezonie skasowany.

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaczęłam oglądać ten serial niedawno ,ale bardzo przypadł mi do gustu.Nadrobiłam cały sezon w dwa dni,więc całkiem szybko . Zgadzam się ,jest to jeden z lepszych seriali od MTV i już nie mogę doczekać się drugiego sezonu ;)

    OdpowiedzUsuń

Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!