sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie roku 2016

"A czas trudnych chwil tylko doda sił"*

Zegary na całym świecie odmierzają brakujące minuty do nadejścia Nowego Roku, a praktycznie każdy w myślach robi podsumowania tego czasu, który kojarzyć się już na zawsze będzie z rokiem 2016. Osobiście zapamiętam tych kilka faktów (nie licząc masy wspomnień):

1. Po raz pierwszy na stałe poszłam do pracy (w szkole podstawowej) i nadal pracuję w tym zawodzie jako nauczyciel języka angielskiego.
2. Mimo iż pracuję nadal się sama uczę i przestawać nie mam zamiaru.
3. Rozpoczęłam wreszcie naukę języka hiszpańskiego (kursem wakacyjnym) i nadal ją kontynuuję.
4. Zabrałam się za doszlifowanie języka niemieckiego (który chcę doprowadzić do takiego poziomu biegłości jak angielski) i przygotowuję się do zdawania certyfikatu na C2 (najwyższy).
5. Zakochałam się w cudownym świecie dram koreańskich (LINK)
6. Przekonałam się, że chodząc na stałe do pracy wcale nie da się czytać tyle ile by człowiek chciał (ile czytało się na studiach)
7. Przeczytałam łącznie 50 książek i ich lista (tradycyjnie) wraz z kalendarzem miesięcy już dziś.

STYCZEŃ  (praca jako lektor)
01. "Pretty Little Liars. Tajemnice Ali" - Sara Shepard   [kontynuacja]
02. "Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań" !    [w jednym tomie] [E]
03. "Podwieczność. Wieczna więź" - Brodi Ashton !!!     [kontynuacja]
04. "Baśnie Braci Grimm dla młodzieży i dla dorosłych. Bez cenzury" - Philip Pullman  [w jednym tomie]
05. "Jesteś zagadką" - Kendall Ryan   [początek serii]
06. "Girl Online" - Sugg Zoe    [początek serii]

LUTY (początek pracy w szkole publicznej - mój pierwszy semestr letni)
07. "Dzień 21" - Kass Morgan   [kontynuacja]
08. "Zanim się pojawiłeś" - Jojo Moyes !!   [początek serii]
09. "Nieskończoność" - Sherrilyn Kenyon    [początek serii]

MARZEC  (odkrycie dram koreańskich)
10. "W ramionach gwiazd" - Amie Kaufman, Meagan Spooner !!  [początek serii] [E]
11. "Biała róża" - Amy Ewing   [kontynuacja]
12. "Ugly Love" - Colleen Hoover   [w jednym tomie]
13. "Wo ist Sina?" - Angelika Bohn  [w jednym tomie]

KWIECIEŃ  (nadal trwa semestr)
14. "Chłopak, który stracił głowę" - John Corey Whaley   [w jednym tomie] [E]
15. "Pani Noc" - Cassandra Clare  !!!  [kontynuacja]

MAJ (przymiarka do wystawiania ocen)
16. "Niebezpieczne kłamstwa" - Becca Fitzpatrick   [w jednym tomie] [E]
17. "Nevermore. Otchłań" - Kelly Creagh    [finał serii]
18. "Mimo moich win" - Tarryn Fisher     [początek serii]

CZERWIEC  (koniec pierwszego semestru jako nauczyciel - początek wakacji)
19. "Silver. Pierwsza księga snów" - Kerstin Gier    [początek serii]
20. "Syrena" - Kiera Cass  !  [w jednym tomie]
21. "Korytarzem w mrok" - Lois Duncan !!  [w jednym tomie]
22. "Aż po grób" - Sara Shepard    [kontynuacja]
23. "Powrót na Wyspę Potępionych" - Melissa de La Cruz  [kontynuacja]
24. "Słodka zemsta" - Sara Shepard    [finał serii]
25. "Moje życie od teraz" - Jessica Verdi    [w jednym tomie]

LIPIEC (kurs wakacyjny hiszpański - start!)
26. "Luna. Początek lata" - Paco Jimenez   [w jednym tomie]
27. "Rywalki. Korona" - Kiera Cass    [finał serii]
28. "Róża północy" - Lucinda Riley    [w jednym tomie]
29. "Fobos" - Victor Dixen !! [początek serii]
30. "Never Never" - Colleen Hoover, Tarryn Fisher ! [w jednym tomie] [E]
31. "Origin" - Jennifer L. Armentrout  [kontynuacja]

SIERPIEŃ (przygotowania do nowego semestru w nowej szkole)
32. "Opposition" - Jennifer L. Armentrout  [finał serii]
33. "Między wierszami" - Tammara Webber  [początek serii]
34. "Chłopak na zastępstwo" - Kasie West !! [w jednym tomie]
35. "Złe dziewczyny nie umierają" - Katie Alender [początek serii]

WRZESIEŃ (początek roku szkolnego - mój pierwszy semestr zimowy)
36. "Przekonaj mnie, że to ty" - Anna Karpińska  [w jednym tomie]
37. "Nerve" - Jeanne Ryan   [w jednym tomie]

PAŹDZIERNIK (szkolenia metodyczne - trwa też już oficjalnie staż)
38. "Sein letzter Fall. Niemiecki Kryminał" - Sandra Meyer  [w jednym tomie]
39. "Silver. Druga księga snów" - Kerstin Gier   [kontynuacja]
40. "Żyj szybko, kochaj głęboko" - Samantha Young  [początek serii]

LISTOPAD  (początek nauki na kursie zorganizowanym do C2 - niemiecki)
41. "November 9" - Colleen Hoover ! [w jednym tomie]
42. "Harry Potter i Przeklęte Dziecko" - J.K. Rowling  [kontynuacja]
43. "Rubinowy krąg" - Richelle Mead ! [finał serii]

GRUDZIEŃ (pierwsza dłuższa chwila wolnego by coś doczytać)
44. "Zostaw mnie" - Gayle Forman  [w jednym tomie] [E]
45. "Mimo twoich łez" - Tarryn Fisher  [kontynuacja]
46. "Czarny klucz" - Amy Ewing !! [finał serii]
47. "Nie poddawaj się" - Rainbow Rowell ! [kontynuacja]
48. "Niemiecki. Flirts. Kryminał z ćwiczeniami" - Karina Rassek  [w jednym tomie]
49. "Gra o Juliana" - Adele Griffin  [w jednym tomie]
50. "W spojrzeniu wroga" - Amie Kaufman, Meagan Spooner !! [kontynuacja] [E]

Początek serii: 11                                                                  
Kontynuacja:  13                                                                    
Finał serii:  6                                                                    
Powieści w jednym tomie: 20                                          
Czytane jako e-book: 7
Nie bój się - nic ci nie zrobimy. Szczęśliwego Nowego Roku. Bo jesteśmy tacy cool :)
Wynik przeczytanych książek jest o wiele niższy niż w poprzednich latach, ale myślę, że coraz lepiej rozpracowuję dobrą organizację czasu.... jako pełnoetatowy pracownik a nie jako student dwóch kierunków - co wbrew pozorom o wiele łatwiej było zorganizować.


Ile Wam się udało w tym roku przeczytać? 
Miejmy nadzieję, że szczęśliwa siódemka będzie bardziej dla nas łaskawa
 - choć wdzięczni jesteśmy przecież za każdy kolejny rok :)


Obok nowych języków obcych polecam jako postanowienie noworoczne - dramy koreańskie TUTAJ  przeczytacie dlaczego warto :)

piątek, 30 grudnia 2016

Dlaczego warto zakochać się w dramach koreańskich?


Wszystko zaczęło się w marcu tego roku. To środek sezonu serialowego, w którym z całą pewnością jest co oglądać. Trwa przecież emisja "The Flash" i "Arrow", powraca "ONCE" po zimie i jest też sporo seriali rozpoczętych z początkiem roku (a wprowadzonych w okresie zwanym "hiatus" - szczególnie dłużącej się dla fanów przerwie). Po raz kolejny przeglądałam ciekawostki udostępniane na stronie BookGeek, gdzie znalazłam informacje o "pierwszym serialu w klimatach New Adult". Choć NA nie jest moim ulubionym gatunkiem, jego bohaterowie to najczęściej moja grupa wiekowa. Nie typ powieści jednak mnie przyciągnął, lecz jej lokalizacja. To przecież Azja - to kultura, którą pokochałam oglądając mangi i anime. Czy ta magia sprawdzi się także w wersji aktorskiej?

Odnalazłam więc wspominany tytuł -"Cheese in the Trap" - i rozpoczęłam seans, który zdetronizował oglądanie aktualnie seriale. Z dnia na dzień próbowałam wygospodarować jak najwięcej czasu, by starczyło go na więcej niż jeden odcinek tej serialowej opowieści. Miejscem akcji nie była Japonia czy też Chiny, ale nieznana mi do tej pory jakoś bardziej (poza ciekawostkami geograficznymi / historycznymi) Korea Południowa.

W gatunku znamy na całym świecie jako drama zakochałam się bez pamięci. Co ciekawe nie było to moje pierwsze podejście. Kiedyś oglądałam filmową (jak wtedy sądziłam) adaptację mangi i anime. Wersja aktorska w niczym uroku poznanej wcześniej opowieści dogonić nie mogła - była to zresztą produkcja japońska... a to zupełnie inna bajka niż dramy koreańskie (tajwańskie czy chińskie także zostają daleko w tyle).

Bardzo utalentowana aktorka, którą zobaczycie także w "Goblinie"
Mimo tak dobrego początku po "Cheese in the Trap" nie mogłam sobie znaleźć równie wciągającego tytułu do oglądania. Każda poznawana historia wydawała się nie aż tak dobra jak poprzednia. Dopiero w wakacje znowu zadziałał czar - przyciągnęła mnie na nowo opowieść "School 2015: Who Are You", a dzieła dopełniło wprowadzone właśnie do emocji "W - Two Worlds". Co ciekawe żadna z dram koreańskich z samego opisu mi się nie podobała, to dopiero kolejne odcinki (zwykle epizody 1-3) skraść potrafią serce... a magia nadal trwa.

To wstęp do podsumowania roku 2016, w którym zakochałam się w dramach koreańskich. Zanim przypomnę listę tytułów, które obok przeczytanych książek zapiszę w pamięci za ten rok, kilka ważnych powód - tych, dla których warto dać szansę gatunkowi, który podbił sera fanów na całym świecie - dramie koreańskiej.

#1 Powiew świeżości - Ileż to już razy, oglądając kolejne amerykańskie produkcje, mówimy sobie: "Dość! Przecież to już było tyle razy!" Twórcy wracają do tych samych wątków, w seriach prześledzić możemy podobny rozwój wydarzeń, a co za tym idzie... bez trudu przewidzieć można, co się wydarzy. Zgadnąć przebieg odcinka czy zakończenie? W dramach praktycznie niemożliwe! Widownia to nie tylko Korea - widownia to cały świat.

#2 Inny system wartości - Oszukiwać i mataczyć na potęgę. Im bardziej uda się, że coś ujdzie płazem, a inni nie dojdą prawdy - tym lepiej dla bohaterów. Wyrzuty sumienia? O jakim sumieniu mowa? Może co najwyżej na kilka odcinków, bo inaczej zaburzymy konstrukcję spodziewanego (choć częściowego) happy endu. Życiem należy się maksymalnie cieszyć, prawda? Żyj chwilą, nie zadręczaj się stałym myśleniem o konsekwencjach. W Korei (tej obecnej czy dawnych czasów) oczywiście nie brakuje zły charakterów, ale przeważa inny system wartości. Nie można zaznać szczęścia, jeśli sekret nie zostanie wyjawiony, co oznacza publiczne przyznanie się do winy i odpokutowanie za to, co się stało. To z pewnością do łatwych przeżyć to nie należy - lecz trzeba to zrobić na drodze do lepszej przyszłości.

Ukryte tożsamości to częsty i fajny wątek - ale zawsze wysoka cena za jego skrywanie
#3 Jeden odcinek trwa około godziny czasu a nawet ponad (lub zaledwie 10 minut) - Kto nie chciałby wydłużyć czasu trwania ulubionego serialu? Choć liczba odcinków dla serii jest mniejsza niż amerykańskie sezony (około 20 odcinków), to w wydłużonym czasie antenowym poznamy równie dużo historii. A jeśli mamy tylko chwilkę? Są też minidramy - czas trwanie jednego epizodu 10-15 minut.

#4 Na tydzień przypadają dwa odcinki - zazwyczaj emitowane dzień po dniu - Gdyby tak "ONCE" albo "The Flash" były dwa razy w tygodniu? I to dzień po dniu? To marzenie sprawdza się, kiedy ogląda się na bieżąco emitowane dramy. Prawdziwy cliffhanger na zakończenie epizodu? Jest szansa, że w tym samym tygodniu poznamy jeszcze rozwiązanie konfliktu!

#5 Wciągająca fabuła - Nawet jeśli wątek wydaje się być znany (zamiana miejsce przez podobnie wyglądające bohaterki), to jego realizacja będzie zupełnie inna niż to, do czego przywykliśmy w czytanych powieściach czy oglądanych serialach / filmach. Warto sprawdzić, czy damy się zaskoczyć!

#6 Niepowtarzalni bohaterowie - Wiele postaci po seansie dram koreańskich wejdzie z pewnością do grupy ulubionych aktorów czy bohaterów fikcyjnych. Trzeba będzie przyszykować osobną listę także na nowe OTP!

#7 Niezapomniana ścieżka dźwiękowa - Te utworzy (piosenki czy sama linia melodyczna) będzie Was prześladować. Ona sama opowiada już w sobie historię. Doskonale przypomina o tym, co było przed chwilą na ekranie.

#8 Czasami są to ekranizacje popularnych anime/ mang / webtoon'ów - Bez chwili wahania można stwierdzić, że wiele dram na podstawie innych już historii ma bardzo wysoki poziom. Ekranizacją mangi będzie "Let's Fight Ghost", a na podstawie webtoon'u powstała cudowna opowieść o dawnych czasach "Moonlight Drawn by Clouds" czy właśnie wspomniane na początku "Cheese in the Trap".


#9 Melodyjność języka koreańskiego - Kto kocha języki obce, ten zrozumie. Ten język po prostu śpiewa. Jeśli wydaje się, że japoński (pamiętany z anime) brzmi pięknie, to posłuchajcie tylko koreańskiego. Muzyka dla uszu i żadna kara, kiedy trzeba oglądać produkcje z napisami (przy większości aktualnie emitowanych przyda się znajomość angielskiego - to główny język tłumaczeń).

#10 Historia, tolerancja i otwartość na świat - Jakie były często wspominane czasy Goryeo i historia Korei? Jak wyglądały relacje dynastii rządzących tym małym krajem z wielkimi Chinami? By chcieć poznać świat dram koreańskich wystarczy spełnić jeden warunek: Być otwartym na świat i inne kultury. Kto już przekonał się do tej części Azji dzięki mandze czy anime, tylko rozszerzy swoje horyzonty. A kogo zawsze interesowała Azja, ma szansę lepiej jeszcze ją poznać.

Na podsumowanie KOLEJNOŚĆ oglądania dram w 2016 roku plus krótkie ich streszczenie (oraz jak teraz je oceniam, kiedy obejrzałam już troszkę więcej tych serialowych opowieści):

1. Cheese in the Trap [RECENZJA]   !!!
2. Who Are You: School 2015  [RECENZJA
3. Pinocchio  [RECENZJA
4. I Can Hear Your Voice  [RECENZJA]   !!
5. Let's Fight Ghost  [RECENZJA
6. W - Two Worlds  [RECENZJA]  !!!!
7. Healer  [RECENZJA !!!
8. Moonlight Drawn by Clouds [RECENZJA]   !!!!
9. The K2  [RECENZJA
10. Mask - Drama, której jeszcze nie recenzowałam. Więcej o niej w przyszłym już roku. W skrócie jednak powiem, że to historia zamiany tożsamości i podszywania się pod inną osobę w celu zdobycia fortuny. To opowieść o tym, czy gdybyśmy mieli pełno upragnionych pieniędzy, wszystko naprawdę uległo by trwałej i natychmiastowej poprawie na lepsze.


Mam nadzieję, że ktoś z Was równie mocno pokocha świat koreańskich dram. Zdecydowanie warto! Z aktualnie emitowanych tytułów serce z całą pewnością skraść może pewien "Goblin". O tym tytule już w 2017 roku :)

wtorek, 27 grudnia 2016

"Jedynie cień strachu"

"W tej kluczowej chwili"

Violet mogłaby być jedną z wielu surogatek zmuszonych by służyć arystokracji: poświęcić swoje ciało, a w konsekwencji nawet i życie. Spędzać dni w otoczeniu niezmiernego piękna i bogactwa, wiedząc iż każdy dzień dobijałby jej duszę. Mogłaby stać się też tą z poddanych Klejnotu, która nie zgodzi się na taki los. I tak właśnie rozpoczyna się ostatnia faza rewolucji pod wypalonym znakiem Czarnego Klucza.

ZA MURAMI SAMOTNEGO MIASTA: Lektura trzech tomów powieści amerykańskiej pisarki Amy Ewing może sprawiać wrażenie, że w dalekiej (antyutopijnej) przyszłości historia zatoczy koło. Władzę znów sprawować będzie arystokracja i długo uginać się będą pod jej rządami wszyscy niższej urodzeni. Specjalna technologia nie wyróżnia tych czasów, robi to za to obecność nadnaturalnych zdolności pewnej grupy kobiet: mogą one przyśpieszać wzrost, zmieniać kolor czy kształt przedmiotów. Co najważniejsze mogą też donosić ciążę dla arystokratek, które bez ich udziału nie miałyby szans na potomstwo czy też dziedzica dla swojej władzy. Zmiana fizycznych cech przedmiotów lub też ludzkiego wyglądu to tylko stłumiona forma daru, który pozwala łączyć się z żywiołami, a w konsekwencji burzyć i mury. To właśnie główna część roli Violet w nadchodzącym przewrocie.

CENA REWOLUCJI: W finałowym tomie trylogii - "Czarnym Kluczu" - od początku mamy wgląd do plan rewolucji, która obalić ma wielkie mury Samotnego Miasta i zdobyć Klejnot, gdzie mieszka arystokracja. Pozostałe kręgi jedynego miasta na wyspie: Bagno, Dym, Farma a nawet Bank dość już mają życia pod stałym uciskiem arystokracji. Chcą udowodnić, że każde życie ma znaczenie - także takie należące do towarzysza czy surogatki. I nie jest to życie poświęcone tylko po to by służyć rozrywce panujących.

DAWNY BLASK KLEJNOTU: Dawna pani Violet - Hrabina Jeziora - nadal przetrzymuje jej młodszą siostrę Hazel. Chcąc ukryć zniknięcie swojej surogatki uknuła kolejny plan, który zapewnić ma jej miejsce obok Hierarchy - władcy miasta. Inne młode surogatki, które Violet trenowała w Białej Róży (tajnym schronieniu), także wkrótce staną do walki. Szybko przyjdzie zadać sobie pytanie: Czy warto jest poświęcić wszystko by stworzyć lepszy świat? Czy cena za życie rodziny i bliskich nie przeważy w ostatecznym rozrachunku?  Czy wzniesione w tak dawnych czasach mury da się obalić - zarówno te fizycznie istniejące jak i dzielące mieszkańców Samotnego Miasta? I kto zapłaci za to najwyższą cenę?

W FINAŁOWYM TOMIE: O wiele przyjemniej czytało mi się ten ostatni tom serii niż dwie poprzednie części w trylogii. Jak dojrzewa plan rewolucji tak samo dorasta i Violet. Choć nadal zdarzają jej się błędy i nieprzemyślane decyzje, to już zupełnie inna bohaterka. Lepiej rozumiemy wyjątkowość relacji Asha (dawnego Towarzysza) i Violet (byłej Surogatki), przez co i opowieść zyskuje. Spodziewany przewrót to dopiero ostatnie rozdziały książki. Wcześniej czytelnik ponownie odwiedzi Dom Jeziora, gdzie wszystko się zaczęło. Ścisły finał jest dość konkretny, choć tak jak w wielu antyutopijnych seriach nie wiemy dokładnie, czy z dłuższej perspektywy działania bohaterów przyniosły zmiany na lepsze. Nie o tym są jednak te futurystyczne opowieści, lecz o prowadzeniu walki o lepszą przyszłość. I w przypadku "Czarnego Klucza" była to dość krwawo opłacona cena wolności. W pamięci pozostaje finałowa scena na szczycie ostatnich z murów otaczających wyspę Samotnego Miasta.

PODOBIEŃSTWA: Coraz więcej jest antyutopijnych serii, w których znów panuje monarchia lub władzę sprawuje krąg arystokracji. Tak jest w "Czerwonej Królowej", gdzie dodatkowo w grę wchodzą i umiejętności władania żywiołami. Trylogia Samotnego Miasta wykazuje również pewne podobieństwo do serii Libby Bray. Klif jest troszkę jak magiczny wymiar, do którego przenoszą się uczennice akademii w trylogii Magicznego Kręgu. Także dla fanów tamtej serii twórczość Amy Ewing powinna być ciekawą propozycją. Poza tym odnajdą się tu również czytelnicy Rywalek.

"Czarny klucz" - Amy Ewing
TRYLOGIA: III tom
Wydawnictwo: Jaguar
W kategorii: Antyutopijne / zdolność paranormalne
Stron: 320
Forma: Takie samo wydanie jak w przypadku Rywalek, szczęśliwie zachowano piękne okładki oryginału
W kolejności: NR 46/2016/12/03 (480)
W SKRÓCIE: Wydana w październiku i niedługo potem dostępna już w polskim przekładzie powieść to udany finał dla całości serii. Autorka wreszcie miała szansę pokazać potencjał tej historii, której wizji nie zakłócały już trudne do wyjaśnienia poczynania głównej bohaterki. Mało było tu zbędnych scen, a trzeci tom trylogii mógł dowieść, jak ciekawą wizją było Samotne Miasto z jego niezwykłą przeszłością jak i walką o przyszłość.

Trylogia Samotnego Miasta obejmuje trzy tomy:
1. Klejnot    2. Biała Róża     3. Czarny Klucz

Cieszę się niezwykle z ukończenia tej serii. 
Udało się Wam w tym roku poznać twórczość Amy Ewing?
A może ukończyliście w 2016 jakieś inne ciekawe serie?

poniedziałek, 26 grudnia 2016

"Mimo Twoich łez"

"Prędzej umrzesz z miłości, niż będziesz nią żył."

Leah Smith uważa, że wygrała. To Olivia Kaspen przegrała, a główna nagroda - w postaci Caleba Drake'a - przypadła w udziale rudowłosej piękności. Teraz przyjdzie jej żyć w małżeństwie, do którego przywiązała męża poprzez zajście w ciążę. To obietnica rodziny miała scementować ten związek. Czy tak się stanie? Jaka jest cena utrzymania przy sobie tego, co ukradło się kiedyś komuś innemu?

"Mimo twoich łez", w oryginale "Dirty red", to drugi tom serii o niezwykle zagmatwanym trójkącie miłosny. Według zasady, że na wojnie i w miłości wszystkie chwyty są dozwolone, Olivia i Leah rywalizowały o serce Caleba. Nieczystych zagrywek było co niemiara - także ze strony pana Drake'a. W grę wchodziła masła kłamstw, pozorowanie amnezji oraz długotrwałe unikanie prawdy. Caleb chciał powrotu do czasu swojej pierwszej prawdziwej miłości. Pozorowana utrata wspomnień miała mu zapewnić świeży start dla niego i spotkanej ponownie Olivii. Od czasów studiów w historię została wplątana także Leah, która za nic Caleba odebrać sobie nie zamierzała dać. I cel swój osiągnęła. Tom drugi pisany jest właśnie z jej perspektywy - punktu widzenia czarnego charakteru tej opowieści.

"Wolę obejść prawdę i znaleźć kłamstwo, w którym mogę żyć. 
To właśnie nazywam kompromisem."

Może właśnie fakt, że to negatywna postać opisywać będzie swoją perspektywę wydarzeń, tak motywował do dalej lektury tej serii. Leah urodziła dziecko, którego mieć nie chciała, a poprzez które to znalazła sposób na zatrzymanie przy sobie miłości swojego życia. Teraz mierzy się z trudami macierzyństwa, którego nie wyczekiwała. Czy Caleb szybko przejrzy jej kłamstwa? A może to ona odkryje wreszcie prawdziwy przebieg przebytej przez męża amnezji?

"[...] powiedział mi, że miłość jest pragnieniem, a pragnienie pustką."

Drugi tom serii to obserwowanie wydarzeń z dwóch perspektyw: akcji teraźniejszości oraz tego, jak doszło do procesu Leah. Poznajemy kulisy jej spotkania z Calebem, sekrety z przeszłości i powody dla których dziewczyna nie znajdowała szacunku w rodzinnym domu. Czytelnik może spróbować wysnuć hipotezy, dlaczego Leah zachowywała się w taki sposób. Może też spróbować zgadnąć, jaki będzie finał tej trylogii, który poznamy już z perspektywy Caleba - premiera w styczniu.

"Mimo twoich łez" - Tarryn Fisher
TRYLOGIA: II tom
Wydawnictwo: Otwarte
W kategorii: New Adult, Bez wątków paranormalych
Stron: 317
W SKRÓCIE: Powieść pisana przyjemnym stylem, przy którym bardzo szybko mija czas na lekturze tej niestandardowej historii. Jak to jest, kiedy to czarny charakter serii opowiada o swoich uczuciach? Czy będzie mieć wystarczająco do powiedzenia by usprawiedliwić swoje czyny? A może w tym trójkącie miłosny wszyscy mają coś na sumieniu?

Trylogia obejmuje:
1. Mimo moich win    2. Mimo twoich łez    3. Mimo naszych kłamstw (premiera 11.01.2017)

Znacie historię Olivii, Leah i Caleba? Jaki zwiastujecie dla nich finał?

sobota, 24 grudnia 2016

Merry Christmas & Feliz Navidad (Stosik)


To już ta noc! Zawitały Święta i o wszystkim, co było złe, już się nie pamięta. To wyjątkowy czas, który spędzamy w towarzystwie bliskich osób. To także taki czas, kiedy powinniśmy znaleźć dłużą chwilę na odpoczynek i zregenerowanie sił. Książkoholicy będą próbowali poprawić swój roczny wynik czytelniczy - ja również (jak co roku) do tej grupy należę. Tym bardziej, że lektur wyśmienitych nie brakuje!

Oto jak prezentuje się ten świąteczny stosik:

Do recenzji: 

"Czarny klucz" Amy Ewing - Już przeczytany finał serii i zdecydowanie także najlepszy jej tom. Autorka rozkręciła potencjał historii jak i bohaterów. Recenzja jeszcze w tym roku.
"Naznaczeni śmiercią" Veronica Roth - Premiera światowa w styczniu i w Polsce tak samo! Znana mi autorka, której kolejną wizję antyutopijnej przyszłości tym razem poznamy. Początek i koncepcja świata bardzo powinna spodobać się fanom Gwiezdnych Wojen.

Zakup własny (po promocji):

"Kod gorączki" James Dashner - Znana i lubiana seria, a do tego tak długo wyczekiwany do niej prequel. Jak zaczęła się kariera bohaterów w organizacji DRESZCZ? Jak zaprojektowano i zbudowano labirynt? Odpowiedzi powinny znajdować się w tej właśnie uzupełniającej trylogię części.
"Szóstka Wron" Leigh Bardugo - Pięknie wydany tytuł do uniwersum znanego z Trylogii Grisza. Jako iż tamta seria skradła moje czytelnicze serce i ten tom musiałam zakupić. Wydanie wygląda jakby miało czarne strony. Tajemniczo się prezentuje i ciekawa jestem, jaką historię zwiastuje tym razem.
"Samotność odległych gwiazd" Kate Ling - Antyutopia w kosmosie, czyli taka tematyka jakiej nie potrafię sobie odmówić. Zakupiona taniej przy okazji zakupów w Tesco (rabat przez bony).
"Skaza" Cecelia Ahern - Czytałam już kilka powieści tej autorki, tym bardziej ciekawi mnie, jak poradzi sobie w takiej antyutopijnej wersji. Co ciekawego zaproponuje? Zakupiona także w Tesco, a rabat uzyskany przez bony.
"Wszystko to, co wyjątkowe" Matthew Quick - Znam już inne powieści tego autora i nie miałam tej książki na swojej liście do zakupu, ale była taniej w Biedronce... Dodatkowo zaciekawił mnie wątek tego, jak jedna lektura będzie mocno wpływać na życie bohaterki.
"Chłopak z sąsiedztwa" Kasie West - Pozytywne wspomnienia po poprzedniej powieści tej autorki, jest więc inwestycja i w kolejny tytuł.
"Nie poddawaj się" Rainbow Rowell - Tytuł, który właśnie doczytuję. To spory dodatek do świata zaprezentowanego w powieści "Fangirl" - świata, który wygląda jak fanfiction serii o Harry'm Potterze. Recenzja jeszcze w tym roku.
"Jeździec miedziany" Paullina Simons - Trzy tomy w pakcie za 39,99... Któż by się nie skusił? Tom pierwszy zaczęłam czytać przed spotkaniem z autorką, ale nie udało się wówczas doczytać go na czas. Teraz pojawiła się okazja by lekturę nadrobić.
"Tatiana i Aleksander" Paullina Simons - Tom drugi trylogii. W tytule imiona głównej pary bohaterów.
"Ogród Letni" Paullina Simons - Finał historii.

Lektury typowo "mikołajowe" to: trylogia Jeźdźca Miedzianego, Samotność odległych gwiazd czy nowa powieść Veronici Roth. Reszta została zgromadzona o wiele wcześniej - w tym roku jakoś mało było promocji przedświątecznych, więcej za to wyprzedaży jesiennych.

Jako iż w tym roku rozpoczęłam naukę języka hiszpańskiego, wreszcie mogę cieszyć się zrozumieniem bardzo znanej kolędy. Część anglojęzyczna była znana, teraz wiadomo już wszystko - także w tym roku życzenia jak w słowach piosenki:

Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia, a szczęścia i pomyślności w Nowym Roku jeszcze będziemy sobie życzyć :)

P.S.: Z jakimi książkami / kolędami Wy spędzacie te Święta?

wtorek, 20 grudnia 2016

"Oddaj mi ten sen"

"- Wszystko w porządku?
- Tak [...] Robimy zapasy węglowodanów i czekamy na kolejny etap szaleństwa."

Magia przywracała już życie, ale i odbierała zmysły. Czy i tym razem bohaterowie żyjący na pograniczu światów zdołają nagiąć ją do swojej woli i przetrwać? Czy czekać na nich może jakiś rodzaj szczęśliwego zakończenia? Pisane jest im wygrać, przegrać... a może sami zdefiniują swą przyszłość?

Jill zostaje porwana i nawet połączenie o sile pocałunku cienia i mocy ducha nie jest w stanie pomóc w odnalezieniu dziewczyny. Zostają wezwane wszystkie możliwe formy wsparcia, powątpiewać zaczyna się też coraz to bardziej w zawarte porozumienia. Czy to zemsta alchemików za udzielenie schronienia ich zbiegłej członkini? Cóż złego może być w próbie destabilizacji świata moroji (wampirów czystej krwi), dampirów (domieszka krwi ludzkiej) i strzyg (kompletnie oszalałej wersji obu), jeśli wierzy się, że od początku do końca jest on zły? Sydney Sage i Adrian Ivashkov ponownie stają do walki: o miłość, wolność i poczucie bezpieczeństwa. Trop wiodący do odnalezienia zaginionej księżniczki to także ślad zgubnej magii.

"Ale nie mnie to oceniać. Każdy z nas toczy swoją bitwę najlepiej, jak potrafi."

Kroniki Krwi to sześć tomów, które stanowią sequel do serii Akademia Wampirów. Można rozpocząć lekturę od tej części historii, ale trudno będzie docenić udział bohaterów poprzedniej (głównej) sagi - szczególnie, że właśnie w części finałowej jest on spory. Pojawiają się bezpośrednio najważniejsze postacie "Akademii": Lissa Dragomir, Rose Hathaway czy Dimitri Belikov.

W "Rubinowym Kręgu" stanowią oni jedynie siły wsparcia. Ta opowieść należy już do innych bohaterów. Teraz to Sydney Sage i Adrian Ivashkov ponownie wstrząsnęli znanym światem, odkrywając kolejne tajemnice spisków przeróżnych organizacji - nade wszystko zaś knowań alchemików.

Richelle Mead nie powiedziała też jeszcze ostatniego słowa na temat tego magicznego świata i zapowiada powrót do jego granic: "Dziękuję, że byliście razem ze mną i chociaż na razie następuje przerwa - nie martwcie się. Myślę, że jeszcze się spotkamy z bohaterami tej serii." Nie wiadomo tylko kiedy ani też w jakiej formie to nastąpi. Kto mógłby być nowym bohaterem głównym? W przypadku "Kronik krwi" Sydney Sage była wyrazistą postacią poprzedniej serii, w dodatku pozostawała człowiekiem, co stanowiło kontrast dla innych bohaterów. Adrian Ivashkov zaś był wątkiem niedopowiedzianym, który stanowił wcześniej jedynie tło dla relacji Rose Hathaway i Dimitra Belikova.

W "Kronikach Krwi" Sydney Sage i Adrian Ivashkov byli dla mnie jedną z najbardziej wyrazistych par aktualnie wydawanych serii, które śledziłam. Prawdziwy OTP. Czar trwał najsilniej przez kilka pierwszych tomów, dalej było już widać jedynie jego przebłyski... choć przecież relacja bohaterów zostaje związana przyrzeczeniem oficjalnej przysięgi. Szczególnie w "Rubinowym Kręgu" widać, że losy pary jako małżeństwa do łatwych wcale nie należą, a na drodze pojawia się więcej przeszkód niż sprzymierzeńców gotowych pomóc młodej parze.

"- Ona tego nie rozumie.
- Musi [...] Potrzebuję jej zrozumienia i wsparcia. Bez niej będę zgubiony."

Jak na tle całości prezentuje się "Rubinowy Krąg" - zwłaszcza, że to już finał tej serii? Można odnieść wrażenie, że Richelle Mead chciała jak najwięcej postaci i wątków przypomnieć w tym tomie. Swoją rolę ma więc i Marcus, znów znajdziemy się w obozie Wojowników Światła, czarownice ponownie zjednoczą się w kręgu, na chwilę wpadniemy do osady dampirów oraz pobędziemy przez moment na królewskim dworze. Na finał pozostaje zaś Palm Springs. To wszystko lista lokalizacji, w którym bohaterowie znajdowali się (w kłopotach przeważnie) w tomach poprzednich. Stąd także i takie obszerne przypomnienie postaci głównej serii - "Akademii".

Finał w "Rubinowym Kręgu" nie wywołał u mnie takich emocji jak chociażby pierwsze trzy tomy "Kronik Krwi". Nie mogę jednak powiedzieć, że przez to całą serię wspominać będę mniej pozytywnie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że pomysł na początek relacji Sydney i Adriana Ivashkov'ów był o wiele lepszy niż późniejsze poprowadzenie tego wątku. Historia Rose i Dimitria trzymała w napięciu do ostatnich rozdziałów finałowej części. Niezaprzeczalnie losy alchemiczki i dampira też miały taki potencjał.

Skoro to finał sequela, to kiedy rozpocząć można lekturę? Powinno poznać się "Akademię Wampirów", która liczy sobie sześć tomów. Tam Adrian to zupełnie inna osoba, podobnie jak Sydney. Tamtych dwojga nic połączyć by nie mogło. Zmieniły ich dopiero "Kroniki Krwi" zamykające losy bohaterów także w sześciu częściach:

4. Serce w Płomieniach   5. Srebrne Cienie    6. Rubinowy Krąg

Na kolejne tomy Kronik Krwi czy też wcześniej Akademii Wampirów zawsze przychodziło fanom trochę poczekać. "Rubinowy Krąg" zadebiutował w Stanach na początku lutego 2015 roku by dopiero ponad rok później ukazać się w Polsce (październik 2016). To oczekiwanie łączyło czytelników już od czasu publikacji "Akademii Wampirów". I razem czekać pewnie będziemy i na kolejne części.

"Rubinowy krąg" - Richelle Mead
Seria: tom VI i ostatni
Prequel do serii: Akademia Wampirów
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
W kategorii: Magia / Alchemicy / Moroje, dampiry i strzygi
Stron: 335
W kolejności: NR 43/2016/11/03 (477)
Dodatki: Premiery kolejnych tomów "Kronik" poprzedzały zwiastuny prezentujące fragmenty nadchodzącej serii.


Macie jakiś pomysł na to, kto mógłby stać się bohaterem kolejnej serii? To ktoś, kogo już znamy? A może będzie to zupełnie nowa postać?

czwartek, 8 grudnia 2016

"I twym wiernym echem"

" - Hogwart jest taki wielki.
- Wielki. Cudowny. Pełen żarcia. Oddałbym wszystko, żeby tam wrócić."

Przeczytać i usłyszeć można wiele pozytywnych jak i negatywnych opinii o oficjalnej kontynuacji losów sagi, która miała wpływ na pokolenia. O tym, jaka to będzie lektura, przekonać się trzeba już samemu. Właśnie z tego powodu fani przygód Harry'ego Pottera na całym świecie z odwagą godną mieszkańców Griffindoru sięgneli po pierwsze wydanie scenariusza sztuki o tytule "Harry Potter i Przeklęte Dziecko". Jaki świat (swojej ukochanej serii) zastali po latach?

Dramaty kojarzą się z prostą lekturą. Jej przeczytanie nie zajmuje dużo czasu, skupić się jedynie trzeba na przesłaniu, jakie znajdzie się w dialogach. Tak jednak dzieje się u antycznych mistrzów czy Szekspira, nie za często zaś w tych współcześnie pisanych sztukach. Nawet więc jeśli czytając "Edypa" czy "Antygonę", gdzie ożywała mitologia w losach spotkanych bohaterów, można poczuć się było jak na seansie bardzo dobrego filmu akcji, tak zupełnie nie odczuwa się tego w trakcie lektury "Przeklętego Dziecka" (choć jak na ironię ten tytuł dla Edypa byłby akurat dość trafny).

"Harry Potter i Przeklęte Dziecko" stanowi o wiele bardziej opowieść o dzieciach znanych bohaterów niż pokazanie dalszych losów głównych postaci. Harry pracuje w Ministerstwie (jako Szef Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziejów), ale za dużo o pracy aurora (o której to marzył) się z tej sztuki nie dowiemy. Wiemy jedynie to, jak poczucie winy prześladuje bohatera, który odczuwa coraz bardziej ciężar tego, ile osób poświęciło swoje życie by po raz kolejny zatrzymać Czarnego Pana. Widmo powrotu sił ciemności znów rozciąga się nad czarodziejskim światem, od kiedy pojawiają się pogłoski o niewłaściwym użyciu zmieniacza czasu oraz niepotwierdzonych plotkach o dziedzicach czarnej magii.

" - Co ty tu... Co pani profesor tu robi?
- Nauczam, choć nie wiem, za jakie grzechy. A co ty tu robisz? Mam nadzieję, że się uczysz."

Albus Severus Potter i Scorpius Malfoy to główni sprawy zamieszania w świecie czarodziejów. Syn Pottera, który trafia do Slytherinu. Zawarcie przyjaźni z potomkiem Malfoya tylko dolewa tu oliwy do ognia. I o tym właśnie będzie ta opowieść. Oczywiście, że nie o komplikowaniu skomplikowanych już spraw (choć o tym częściowo także), lecz o sile przyjaźni na przekór wszystkiemu. W tle problemy z niewychowywaniem dzieci, gdyż nie wszyscy potomkowie cieszą się z życia w cieniu sławy Potterów (Harry nie miał rodziców, wujostwo miał okropne, więc troszkę można było to przewidzieć).

Pierwsze wydanie scenariusza podzielone jest na dwie części sprawiając, że sztuka posiada łącznie cztery akty. Historia ograniczona jest jednak mocno przez ramy sztuki teatralnej: zasada jedności miejsca, czasu i akcji. Choć czas tutaj akurat się zmienia i przeskakuje (występuje wręcz wątek podróży w czasie), to liczba lokalizacji została znacznie ograniczona. Nie jestem pewna, czy poprawiłaby się znaczenie jakoś lektury, gdyby miała ona formę powieści. Chodzi przecież o przekaz historii, bohaterów i akcję, a mniej o formę, w jakiej zostaje to wszystko przedstawione.

Czasem to w zupełnie innym serialu znaleźć można kontynuację...
Zawsze uważałam tom czwarty przygód młodego czarodzieja za najlepszą część ze wszystkich. Moja pierwsza trójka to przecież: Czara Ognia (tom IV), Komnata Tajemnic (tom II) i Książę Półkrwi (tom VI). Mile więc byłam zaskoczona, kiedy okazało się, że bohaterowie postanawiają cofnąć się w czasie do kolejnych zadań Turnieju Trójmagicznego. Syn Pottera i potomek Malfoya chcą zmienić przeszłość by ocalić jedną z osób, która straciła życie z powodu zemsty Czarnego Pana na Chłopcu, Który Przeżył. W konsekwencji powodują niepokój nie tylko w teraźniejszości, lecz znajdą się także u progu stworzenia alternatywnych linii czasu (fani serii The Flash wiedzą coś o tym, szczególnie iż sporo tam odniesień do tej akurat sagi).

Co ciekawe z dodatkowych informacji (to scenariusz sztuki, więc i typowo teatralne dodatki są) dowiadujemy się wiele o obsadzie. Trudno przychodzi wyobrazić sobie, że ta sama osoba grała Dudley'a co Wiktora Kruma. Według tej samej zasady Cedrik Diggory to także James Potter, Jęcząca Marta będzie Lily Potter, a Ciotka Petunia przemieni się w Panią Hooch i... Dolores Umbridge. Wiem, że charakteryzacja to prawie jak magia, jeśli się sztuki jednak nie ogląda (a czyta tylko scenariusz), trudno to sobie wyobrazić.

"Harry Potter i Przeklęte Dziecko" to ciekawy dodatek do serii spisany na zasadzie tworzenia historia niczym w grze "co by było, gdyby...". Co by było, gdyby dzieci dawnych wrogów zostały przyjaciółmi? Co by było, gdyby końca Voldemorta nie wyznaczała ostatnia znana nam bitwa? Co by było, gdyby jeden z Potterów trafił do Slytherinu? Słuszne są opinie, że fabuła tego scenariusza przypomina przebieg tego, na co wpadali twórcy opowiadań fanfiction. "Przeklęte Dziecko" to ciekawy dodatek do serii, jednocześnie stanowi jednak za mało świata HP by stać się oficjalną częścią ósmą sagi, którą zaakceptować mogliby jej fani. Powtarzanie trików znanych z poprzednich tomów to troszkę za mało. Świat magii jest teraz już w rękach fanów i coś mi się wydaje, że o wiele chętnie zwrócą się oni w kierunku opowiadanego właśnie na ekranach kin prequela ("Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć" - więcej ciekawostek o kolejnych częściach filmów TUTAJ).

"Harry Potter i Przeklęte Dziecko" - Joanne Kathleen Rowling i inni
Seria: oficjalna kontynuacja serii o Harry'm Potterze
Forma: sztuka
W kategorii: Magia
Stron: 366
NR 42/2016/11/02 (476)

Czytaliście już oficjalną kontynuację losów Harry'ego Pottera? Jak Wasze wrażenia z tej lektury?

niedziela, 4 grudnia 2016

Zostaw mnie, Gayle Forman


Wiecznie coś do zrobienia. Obowiązki, które nie dają o sobie zapomnieć. Zobowiązania, do których się dziwnym trafem przypisaliśmy. Hobby i pasje, które odchodzą każdego dnia po trochu, jeśli ich nie praktykujemy. I marzenia, które tylko marzeniami pozostały. Jeśli tak wygląda życie ludzi pracujących, posiadających rodzinę i jakby nie posiadających już swojego starego życia, to dlaczego by się z tego wszystkiego nie wypisać? Czemu nie zrobić sobie przerwy, gdy w tym codziennym biegu z dnia na dzień bez wytchnienia zwyczajnie nie starcza już sił? I czy można coś w ogóle z tym zrobić?

Maribeth Klein tworzy kolejne listy celów do osiągnięcia spośród codziennych zadań do wykonania. Proza życia zastąpiła na stałe realizację dawnych marzeń, które kiedyś okupowały szczyty tychże list wraz z wszelkimi korkami, jakie trzeba było podjąć by sny te ziścić. Teraz skrupulatnie robione listy to tylko powód dla którego większość obowiązków spada właśnie na nią. I choć w robieniu tego rodzaju list nie ma nic złego, to czy zawsze umieszczane na nich rzeczy są  dla nas dobre? Przyjdzie czas, gdy Maribeth rozpaczliwie pomyśleć będzie musiała tylko o sobie by przetrwać.

Odejście od starego życia, a właściwie to ucieczka, nie wydaje się być dobrym rozwiązaniem dla żadnej ze stron. To budzący wątpliwości krok ku wolności, jeśli zostawiło się dwoje małych dzieci, męża, rodzinę, przyjaciół i pracę. Posiadanie tego wszystkie traciło jednak i tak na swojej wartości, gdy dusiło bohaterkę i powodowało, że nie potrafiła wrócić do zdrowia. Dla Maribeth jej serce na moment stanęło i zaczęło na nowo dalej uderzać w rytm innego już życia. Dla całej reszty nic się nie zmieniło, bo trudno zauważyć jest zmianę, która nas samych nie dotyczy.

Maribeth Klein rozpoczyna opowieść z jaką zidentyfikować mogłoby się wielu. Tak oto radość życia umyka gdzieś między palcami, a pozostają tylko ciągnące się w nieskończoność listy spraw do załatwienia. Między pracą a rodziną nie pozostaje miejsca na rzeczy takie jak rozwój pasji, nowe hobby czy choćby dłuższą wolną chwilę na odpoczynek. Niestety gdzieś w tej codziennej krzątaninie zaniedbane zostają kwestie zdrowia, a sygnały ostrzegawcze zignorowane. I choć cała sprawa kończy się szczęśliwie, a pomoc przychodzi na czas, to może właśnie przez to cała reszta uważa, że nic się nie stało. To jednak serce nikogo innego tylko Maribeth przestało na moment być i to do niej należy decyzja, jak utraconą równowagę odzyskać. Młoda matka i żona decyduje się na kontrowersyjny wybór, który prosto da się streścić w dwóch słowach tytułu: "Zostaw mnie".

Najnowsza powieść amerykańskiej pisarki Gayle Forman (opublikowana w 2016 roku) to w przeciwieństwie do jej poprzednich książek ("Jeśli zostanę", "Wróć, jeśli pamiętasz", "Byłam tu" czy "Ten jeden dzień") powieść skierowana do dorosłych a już nie młodzieży. Tytuł "Zostaw mnie" to jasny i bezpośredni przekaz, nie pozostawiający żadnych już wątpliwości. Jakie nowe życie ułoży sobie Maribeth i kiedy zdecyduje, że jest gotowa wrócić? Czy będzie miała do czego wracać, po tak niespodziewanym odejściu? Autorka zawsze podejmuje się tematów trudnych: był już niespodziewany wypadek z przejściem na drugą stronę, niewyjaśnione odebranie sobie życia, wreszcie nagłe porzucenie. Tym razem tematem głównym jest to, o czym czasem usłyszeć można w wiadomościach: osoba wychodzi z domu pewnego dnia i znika. Rodzina nie widzi powodu, a podejrzewa najgorsze. Jaki może być jeszcze scenariusz takich historii?

Jedno pozostaje pewne: Gayle Forman to specjalistka od nagłych i dramatycznych zwrotów akcji. Do tego przez dłuższy czas potrafi potem trzymać czytelnika w stanie zawieszenia (dokładnie takim, w jakim muszą funkcjonować jej bohaterowie) nim ogłosi swój wyrok o szczęśliwym zakończeniu dla opowieści lub zupełnie innym jej finale. By poznać konsekwencje takich słów jak "Zostaw mnie", trzeba najpierw poznać Maribeth i jej historię. Emocje przy powieściach tej amerykańskiej pisarki jak zawsze gwarantowane.

"Zostaw mnie" - Gayle Forman
Typ: opowieść w jednym tomie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka  / OPIS WYDAWCY
Stron: 432
W kategorii: Bez wątków paranormalnych


Czytaliście już coś od Gayle Forman? Która z jej książek jest Waszą ulubioną?

poniedziałek, 28 listopada 2016

"W momencie gdy się spotkaliśmy"


"Jeśli zrobisz to, czego oni chcą, zawiedziesz samą siebie."

Charley od momentu spotkania Jake'a Caplina żyła w dwóch światach: przed i po jego poznaniu. To prawda, że spotkanie na swojej drodze pierwszej prawdziwej miłości może nieodwracalnie przemienić czyjeś życie. Czy na pewno zmianą na lepsze? 

Przez te właśnie wydarzenia, akcja powieści podzielona zostaje na dwie płaszczyzny czasowe: rok 2008 i 2013. Główna narratorka historii obu tych czasów to Charlie (skrót od imienia Charlotte), którą wszyscy nazywają Supergirl ze względu na pewne zdarzenie z przeszłości: młoda wówczas bohaterka rzuciła się pod pędzący samochód by odepchnąć z jego drogi swoją siostrę. Od tego czasu całe miasteczko zna ją jako swoją Supergirl, a wkrótce pozna i Jake Caplin, który właśnie się tam sprowadził.

"Nigdy nie akceptuj swojej sytuacji, jeśli nie jest taka, jakiej pragniesz. Zasługujesz na więcej. Zasługujesz, żeby wygrać. Wyrzuć z głowy wszystkie inne bzdury i pomyśl o tym, czego chcesz."

Choć akcja roku 2008 toczy się w mniejszym miasteczku w Stanach Zjednoczonych, to wydarzenia 2013 to już Szkocja, gdzie bohaterowie spotykają się na trwającej rok wymianie studenckiej. Prędko okazuje się, że ponowne spotkanie po latach pierwszej miłości nie było wcale takie przypadkowe aby mieszał się w ich sprawy sam los. Para dawnych zakochanych pragnie kolejnej szansy, nawet jeśli zdaje się ona skazana od początku na porażkę, skoro jedno z nich jest już w trwającym dłuższy czas związku. Magnetyczna siła drugiej szansy nie daje jednak o sobie zapomnieć. W tle tego romansu rozgrywa się także podobna opowieść: to Claudia i Beck - czyli najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki i najlepszy przyjaciel Jacob'a, którzy także choć najwyraźniej pragną... być ze sobą nie mogą. Na drodze także staje przeszłość, mimo iż ta dwójka wcześniej się nie znała. Inne okoliczności, ten sam los.

Do lektury serii rozpoczynającej się od "Żyj szybko, kochaj głęboko" zachęcił mnie przede wszystkim ciekawy opis i postawione w nim pytanie: "Czy można przyjaźnić się z kimś, kto był twoją pierwszą miłością?" Odpowiedź bywa najczęściej aż nadto oczywista (takie historie widziało się i czytało już przecież wiele razy), chciałam się jednak przekonać czy i powieść Samanthy Young także taka będzie. Nie było tutaj większego zaskoczenia ani rewolucji, jeśli o przebieg wątku miłosnego chodzi. Co utrzymuje zaś ciekawość czytelnika to wydarzenia roku 2008 (stopniowo ujawniane), które wznieciły nienawiść w oboju zakochanych. Jak doszło do zdrady tak hipnotyzującego uczucia pierwszej miłości, która miała być również tą ostatnią? Czy jest to zdrada zaufania, której wybaczyć nie można? A może powinno się przebaczyć, ale nie angażować się raz jeszcze w to samo uczucie?

"W momencie, gdy się spotkaliśmy, pociągnął mnie na głęboką wodę, przysięgając, że popłynie tam ze mną. Kłamał. Wyszedł z powrotem na brzeg i pozwolił, żebym utonęła. Co gorsza, znalazł sobie nową głębię, gdzie indziej i z inną dziewczyną."

"Into the Deep" to początek serii, która w oryginale ukazała się w roku 2013. Obecnie zarówno w wersji anglojęzycznej jak i w polskim przekładzie dostępne są dwa tomy tej historii. Choć pierwszy tom pozostawia nas z niedopowiedzeniem odnośnie losów Charley Redford i Jake'a Caplina, to lekturę kontynuacji odłożę w czasie. Opowieść o uczuciu tej dwójki nie sprawiła, że jakoś specjalnie na dłuższy czas zapamiętałabym, dlaczego koniecznie musieli być razem. Jest to jedna z tych książek, które intrygują pytaniem zadanym na początku, ale dają w finale przewidywalną od początku odpowiedź. W sytuacji tej nieznany pozostaje dla czytelnika jedynie środek opowieści i bohaterowie, na podstawie których autor udowadnia swoją tezę.

"Żyj szybko, kochaj głęboko" - Samantha Young
Wydawnictwo: Burda Książki
Typ: seria tom I
W kategorii: New Adult
W kolejności: NR 41/2016/10/03 (474)
W SKRÓCIE: Stara miłość nie rdzewieje... szczególnie, jeśli przedstawiona zostaje w wydaniu New Adult. Choć znalazło się kilka cudownych cytatów z tej książki, całość historii pozostała mało dynamiczna - a za bardzo skoncentrowana na próbach odszyfrowania uczuć drugiej strony.

Czytaliście już "Żyj szybko, kochaj głęboko"? 
Jakie z przeczytanych w tym roku książek typu New Adult polecacie?

niedziela, 20 listopada 2016

Fantastyczne zwierzęta i jak (najszybciej) je znaleźć

Fantastyczne zwierzęta i jak (najszybciej) je znaleźć (jeśli walizka, w której były przetrzymywane, przypadkiem ma zepsuty zamek)

Newton Scamander przybywa do Nowego Jorku z walizką pełną potworów. Takie zdanie mogłoby zdobić nagłówki czarodziejskich gazet. Chłopak wyrzucony z Hogwartu pojawia się w Stanach Zjednoczonych, łamie zakaz przywozu magicznych zwierząt i gubi kilkoro pasażerów na gapę, których do obcego kraju zabrał ze sobą. W tym samym czasie Nowy Jork zdaje się prześladować jakiś szczególny pech, coś na kształt klątwy, coś co zauważają także mugole. Coś do może spowodować wybuch kolejnej wojny.

Co ciekawe w najnowszym filmie dość często widzimy oddział aurorów w akcji. Jedną z bohaterek filmowej opowieści jest właśnie Tina. To ona z nieznanego powodu została pozbawiona funkcji aurora. Tym bardziej kiedy trafia na podejrzanego przybysza z Wielkiej Brytanii, nie może oszukać swojej intuicji, która podpowiada jej, że Newt Scamander zwiastuje nadchodzące kłopoty.

Świat magii i magicznych (żyjących w stałym ukryciu) społeczność to temat nieobcy pokoleniu Harry'ego Pottera. Są jednak i zapewne nowi widzowie, dla których to dopiero początek przygody. Może właśnie dlatego równocześnie w magiczną przygodę zostaje wplątany Jacob Kowaski - zwyczajny pracownik fabryki, który pragnie otrzymać kredyt na rozkręcenie własnego biznesu... czyli piekarni. To jego waliza przypadkiem podmieniona zostaje z bagażem młodego Scamandera. Unikając wymazania pamięci, w dalszych losach czarodziejów dalej więc dzielnie uczestniczy. Ciekawe nowe postacie w tym świecie amerykańskich czarodziejów to także Queenie (siostra Tiny), Credence (wprowadzający wątek mugoli starających się uświadomić innych o istnieniu magii) oraz Graves (zacięty w swoich poszukiwaniach auror).

David Yates, odpowiedzialny za reżyserię tej produkcji, ma na swoim koncie poprzednie części o Harry'm Potterze: od "Zakonu Feniksa" po"Insygnia Śmierci". Choć nie jest to mój ulubiony reżyser, zaprzeczyć nie można, że świat brytyjskich czarodziejów zna i wie, jak zaprezentować jego amerykańską społeczność.

Efekty specjalne są na najwyższym poziomie, a magia szaleje w takiej skali jak nigdy. Nie zabraknie scen pełnych humoru ani poważnych wydarzeń, zwiastujących raczej mroczną przyszłość. To czasy Grindelwalda - równie złowrogiego jak Voldemort czarnoksiężnika ze swoimi zwolennikami. Choć jego wątek filmie mi się podobał, nie mogę się pogodzić z wyborem charakteryzacji dla tej postaci. Zwyczajnie nie pasuje, a przypomina wyglądem raczej Trickster'a z serii "The Flash". Jeśli chodzi o wybór reszty obsady, nie mam nic do zarzucenia. Newt Scamander pokazany został jako chłopak o złotym sercu, który w ludziach widzi największe zagrożenia dla świata magicznych zwierząt - ma świadomość, że wiele z nich znika bezpowrotnie. Pisząc swoją książkę (przyszły podręcznik, z którego będzie się uczyć Harry i jego przyjaciele) chce zmienić nastawienie do istot, w których także drzemie magia. Podejście muszą zmienić też amerykańscy czarodzieje wobec nie-magów (mugoli), z którymi jakiekolwiek kontakty są zakazane by uniknąć ujawnienia i kolejne już wojny.
Kto by takiego nie chciał zabrać do domu? A sami domyślcie się o kogo chodzi! ;)
Film nie stanowi ekranizacji króciutkiej książeczki, jaką J.K. Rowling wydała jako dodatek do serii o Harry'm Potterze. Dodatkowo pojawiają się rozbieżności w biografii jej autora. Filmowy Newton Scamander nie ukończył Szkoły Magii i Czarodziejstwa, zostając z niej wyrzuconym. Tymczasem w książce przeczytamy, że szkołę ukończył, a nawet zaraz po tym pracował w Ministerstwie Magii. Wielu (swoich ulubionych z opisów) fantastycznych zwierząt nie doczekałam się na ekranie, pojawiły się za to zupełnie nowe.

Jeśli uważacie się za pokolenie HP, nie może Was zabraknąć na tym filmie, kiedy jeszcze jest w kinach. Jeśli natomiast w jakiś sposób nie poznaliście jeszcze całego uniwersum świata Harry'ego Pottera, wasza przygoda dopiero się rozpoczyna. Kiedy tak dobry jest prequel, to jaka jest główna seria, do której prowadzi?

Kolejna część zapowiedziana została na 15 listopada 2018 roku. Tym razem zamiast Nowego Jorku jako miejsce akcji wystąpi Paryż, a do obsady dołączy Johnny Depp. Pojawić się mają ujęcia z młodości znanego nam dyrektora Hogwartu - tutaj młodego Dumbledore'a. Prawdopodobnie będzie więc to flashback, w którym spotkamy także Letę Lestrange - wymienioną w pierwszej części filmu przyjaciółkę Newt'a z Hogwartu. A ile ma być tych części? Potwierdzonych zostało aż pięć.

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć"
Film: pierwszy z pięciu
Ekranizacja: oparte na podręczniku "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć"
Scenariusz: J.K. Rowling
Reżyseria: David Yates
Obsada: cudowna!
Byliście już w kinach? Jak Wam podobał się nowy odcinek świata czarodziejów?

poniedziałek, 14 listopada 2016

K2 - Zgłaszam się na rozkaz


CZY LUSTRO PRAWDĘ MI POWIE?

W Barcelonie spotyka się dwoje uciekinierów. On próbuje jej pomóc, ale ostatecznie sam ma za sobą pościg. Tak poznajemy losy córki kandydata na prezydenta uwięzionej przez przebiegłą macochę. To wiedźma, która rządzi wszechpotężnym lustrem. A może okaże się, że to lustro rządzi jej światem? Jak daleko można się posunąć, jeśli władza jest wszystkim, co się w życiu ma, bo na drodze do jej zdobycia i utrzymania nic już nie zostało? Sytuację obu kobiet odmieni pojawienie się najemnika o kryptonimie "K2". Którą ze stron wybierze i o czyim przesądzi zwycięstwie?

Opowieść rozpoczyna się i kończy w Hiszpanii, choć główne wydarzenia rozgrywać się będą w całości w Korei Południowej - w czasach współczesnych. To właśnie tam trwa wyścig wyborczy o przyszłą prezydenturę. Każda ze stron pragnie zdobyć kartę przetargową by wyeliminować swojego kontrkandydata, a pozostało ich już tylko dwóch. Przy bliższym poznaniu dowiadujemy się szybko, że żaden z nich nie powinien rządzić krajem - nieczysta gra towarzyszy im bowiem od dawien dawna.

(PRAWIE) JAK W BAŚNI: Można śmiało powiedzieć, że "K2" to częściowo także realizacja baśniowego wątku - historii Śpiącej Królewny. Mamy tutaj wiedźmę, która korzysta z mocy potężnego lustra. Jest jej pasierbica, odesłana w odległe miejsce by ograniczyć jej kontakt z ojcem. Życie dziewczyny to stała karta przetargowa w konflikcie króla z królową (tutaj przyszłej pary prezydenckiej). Pojawia się wreszcie i rycerz: początkowo służy królowej by z czasem serce oddać młodej dziedziczce fortuny. Bohaterowie "K2" mają poza baśniowym dodatkowe oblicze.

Nawet jeśli sam najemnik potrafi się obronić, to na resztę jego bliskich czyha stałe niebezpieczeństwo.
Córka prezydenta nie może znieść ostrego światła (szczególnie fleszy) i przez lata odcięta była od świata w klasztornych murach. Wiedźma choć wydaje wiele wyroków, sama kiedyś także utraciła prawo do dziedziczenia swojej fortuny, którą próbuje odzyskać. Król mimo iż tęskni za córką, równie mocno kocha władzę. Najemnik zrobi wszystko by pomścić śmierć ukochanej... Ma jeden blokadę, którą uniemożliwia mu zabijanie, więc o pomoc musi się zwrócić do wiedźmy i jej lustra. Jak jednak rozsądzić sumienie, kiedy w życiu pojawi się nowa szansa na miłość?

K2 - PSEUDONIM ZNISZCZENIA: Głównego bohatera tej serii nigdy nie poznajemy z jego prawdziwego imienia i nazwiska. To oczywiste, gdyż poszukiwany jest międzynarodowym listem gończym za dokonanie zbrodni wojennych. Choć przyznaje się do bycia najemnikiem, prawda jest całkiem inna. Nie ma to jednak znaczenia przy poziomie jego śmiercionośnych wręcz umiejętności - a rozbroić potrafi każdego i... w każdej licznie. Trzeba się nastawić na to, że "K2" to widowisko pełne (dość długich) scen walki. Troszkę więcej fabuły, a mniej (albo przynajmniej krótsze wersje) pojedynków i przyczyniłoby się to do wyższej oceny tego tytułu.

W SKRÓCIE: Nie jest to drama, którą bez chwili zastanowienie poleciłabym jako obowiązkowy seans. Warto oglądać taki tytuł, jeśli występują w nim ulubieni aktorzy (w tym przypadku Ji Chang Wook - główny odtwórca roli "Healer"). Słabszym punktem "K2" jest rozkład sił między bohaterami. Osobowość bardziej odpowiadającą głównej postaci ma tutaj wiedźma, a nie pozytywna bohaterka jak to być powinno. Może to przez obsadę głównej roli żeńskiej, może przez grę aktorską, ale do córki prezydenta przekonałam się dopiero z czasem. Zdecydowanie można byłoby rozegrać to lepiej, bo opowieść ta niewątpliwie potencjał miała.

"THE K2"
Emisja: 23 września - 12 listopada 2016
Ilość odcinków: 16 (około 59 minut)
Gatunek: Akcja, romans, polityczne
Od którego odcinka wciąga: Scen walki i akcji jest pełno, dla mnie jednak najbardziej interesującymi wątkami "K2" był ten miłosny oraz fakt istnienia sztucznej inteligencji pod postacią lustra, mieszczącego się w Cloud Nine - dziewięć pięter poniżej wieżowca prywatnej firmy ochroniarskiej.

"K2" to moja dziewiąta już drama. Zarówno przedstawiona w niej historia jak i główna para nie skradły mojego serca. Na rozpoczęcie przygody z dramami koreańskimi zdecydowanie bardziej polecam: "W - Two Worlds", "Healer", "Moonlight Drawn by Clouds" czy moje najnowsze odkrycie "Mask" - które tematycznie choć zbliżone jest do "K2" to fabularnie prezentuje o wiele wyższy poziom, gdzie każdy odcinek wciąga od początku. O tym tytule więcej jednak następnym już razem!

niedziela, 6 listopada 2016

November 9 - Dziewiątego dnia listopada

Spotkali się i zakochali w sobie dziewiątego dnia każdego listopada

[ RECENZJA PRZEDPREMIEROWA ]

Dziewiątego dnia listopada Fallon O'Neil po raz kolejny próbowała uciec wspomnieniami od smutnej rocznicy. Umówiona na obiad z ojcem, spotkała się z nim by poinformować o zmianie w swoim życiu. Fallon zostawia przeszłość w Los Angeles i przenosi się na drugi koniec kraju by spróbować swojego szczęścia w Nowy Jorku. Jej ojciec nie pamiętał jednak o rocznicy pożaru, w którym miał swój udział. To nie jego ciało zdobiły od tego czasu blizny i to nie jego kariera aktorska zakończyła się tego dnia. Na bezsilność dziewczyny niespodziewanie reaguje nieznajomy, który przychodzi jej z pomocą. Benton James Kessler przedstawia się jako jej chłopak, choć dopiero przed chwilą się spotkali. Wybawia ją z kłopotliwej sytuacji, a w dodatku proponuje niecodzienny układ. Od tej pory Fallon i Ben spotykać się będą raz do roku - w szczególnym dla obojga dniu dziewiątego listopada. Czy smutną rocznicę można zastąpić pozytywnymi wspomnieniami, umacnianymi co rok?

Idea spotykania się pary raz na rok, po to by mogli opowiedzieć sobie o swoich sukcesach i realizacji marzeń, to pomysł znany przede wszystkim z powieści "Jeden dzień" Davida Nichollsa. Colleen Hoover wykorzystuje ten wątek i przyznaje się do tego na kartkach swojej książki. Gdy znajomi Fallon i Bena poznają reguły ich znajomości, odwołują się właśnie do "Jednego dnia" czy "Bezsenności w Seattle". Ben (który pragnie zostać pisarzem) śpieszy z wyjaśnieniami, dlatego ich pomysł to jednak inwencja. Fallon uważała, że w wieku lat osiemnastu nie można się poważnie zakochać na całe życie, nie żałując tego, co mogłoby się jeszcze przeżyć. Jej matka wychowała ją w poczuciu, że trwałe związki zawiązują się po dwudziestym trzecim roku życia. Czy uczucie Fallon i Bena, aktorki z przekreśloną karierą i pisarza niechętnego by publikować swoje książki, wytrzyma próbę czasu, jeśli tak słabo i krótko się znali, zanim układ wszedł w życie?

Colleen Hoover dotrzymuje danego na wstępie do powieści (oraz w tytule książki) słowa i konsekwentnie opisuje coroczne spotkania dwójki bohaterów, zaczynając od ich pierwszego dnia, kiedy mają po lat osiemnaście. Choć parę dzieli odległość kontynentu, przybywają na kolejne rocznice do wyznaczonego miejsca spotkania. W międzyczasie nie kontaktują się ze sobą w żaden inny sposób i starają się dotrzymać danego sobie słowa by zrobić wszystko na drodze do realizacji marzeń: pisarstwa czy aktorstwa. Dziewiąty listopada okazuje się nie być zawsze szczęśliwym dniem, przypadając w przeróżnych (także trudnych) momentach życia. Wracając do siebie i odchodząc, rozstając się w zgodzie czy gniewie, ostatecznie bohaterowie dochodzą do punktu zwrotnego, w którym to Fallon poznaje kulisy ich pierwszego spotkania. O tym właśnie ma być powieść Bena zatytułowana "Dziewiąty listopada".

"November 9" to powieść inna, ale i podobna pod pewnymi względami do poprzednich książek amerykańskiej autorki. Fallon to miłośniczka romansów, Ben to osoba studiująca kreatywne pisanie, z czasem więc mamy tutaj wiele elementów powieści wewnątrz powieści. Bohaterowie analizie poddają najbardziej znane z romantycznych scen, oceniają pocałunki czy sceny rozstania na podobnej skali. To niewątpliwe źródło humoru tej historii. Jest też głęboko skrywany sekret, który w przeciwieństwie do większości powieści New Adult, akurat tutaj zdołał mnie bardziej przekonać do tego tytułu. Był to wątek, którego nie przewidziałam, a który diametralnie zmienił oblicze tej historii. Wskazówki były widoczne wcześniej w scenach i słowach niedopowiedzianych.
Nie obyło się jednak i bez wad. Fallon i Ben tak po prawdzie wcale się nie znają, choć to romantyczny pomysł. Nie czekają na siebie przez ten rok, choć gdy jedno "zdradzi" drugie, czują się rozczarowani. Fallon może i zbyt łatwo łamie zasady, jakie sobie wyznacza, szczególnie już jeśli chodzi o Bena. Historia ich znajomości jest jednak niczym z romansów przez nią czytanych, nic więc dziwnego, że jej magii tak prędko ulega. Mamy też narrację perspektywy Bena, lecz całości jego losów nie znamy aż do finału.

"November 9" to już ósma powieść Colleen Hoover, jaką czytałam. U amerykańskiej autorki pełno jest młodych i utalentowanych ludzi: muzyka w "Maybe Someday", poezja w "Pułapce uczuć" czy pisarstwo / aktorstwo w najnowszym tytule. Skomplikowane relacje rodzinne, które stają na drodze do realizacji ich uczucia (pośrednio lub bezpośrednio), napędzają akcję, każąc bohaterom szukać innych rozwiązań by uratować wspólną przyszłość. Właśnie ze względu na zaskakujący zwrot akcji w okolicach finału, "November 9" zaliczyłabym do najlepszych powieści spod pióra Colleen Hoover. To historia, której ekranizację chętnie bym zobaczyła, nawet jeśli kilka typowych dla NA scen, można by w niej zastąpić czymś innym.

"November 9" - Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte / Moondrive  /  OPIS
TYP: OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE
RODZAJ: NEW ADULT
Wiek bohaterów: 18 - 23 lata
Miejsca akcji: Los Angeles, Nowy Jork
W kolejności: NR 42/2016/11/01 (475)

PREMIERA JUŻ 9 LISTOPADA! 
Poznaj bohaterów w ten sam dzień, kiedy rozpoczęła się i ich wspólna historia!

środa, 26 października 2016

Moonlight Drawn By Clouds


"Moonlight Drawn By Clouds" czyli tytuł, który kryje w sobie światło księżyca przesłonięte przez chmury. Piękna tajemnica, a jednocześnie prawda, która w takim świetle nocy wydawała się być tylko kłamstwem. To moja ósma już drama koreańska i zdecydowanie jedna z lepszych. Nie można przegapić tak niesamowitej historii. Oto kilka ciekawostek i informacji na temat tego tytułu.

NA PODSTAWIE OPOWIEŚCI: Web novel, czyli komiks internetowy, publikowany w latach 2013 - 2014 stał się podstawą do scenariusza tej niezwykłej opowieści. Historia obrazuje losy córki rebelianta i księcia koronnego, których ścieżki dziwnym trafem zbiegły się ze sobą w miejscu i czasie.
Hong Ra On (imię, które ukrywa) od dziecka zmuszana była przez matkę by w przebraniu chłopca ukrywać swoją tożsamość. Nie zdołała poznać powodu, a ścieżki rodziny zostały okrutnie rozdzielone. Nieświadoma swojego dziedzictwa, zostaje (wbrew swojej woli) sprzedana do pałacu by zostać eunuchem. Jak trudno może być dziewczynie (18 lat) zdać egzamin i udowodnić, że "pewna procedura" przebiegła pomyślnie? Nie znacie jeszcze dobrze naszej bohaterki! Wcześniej żyła z udzielania porad sercowych, podróżowała też z trupą teatralną, więc pomysłów jej akurat nie brakuje.

Jest też Lee Yeong, młody mężczyzna, którego przypadkiem spotyka (oboje poszli na spotkanie w imieniu innych osósb) i poważnie obraża. Nie podejrzewa nawet, że za chwilę się spotkają... tylko, że już na pałacowych korytarzach.
Stopniowo od niechęci zrodzi się przyjaźń, a może i coś więcej. Ale Hong Ra On ma już przypisaną rolę, która chroni jej życie. I tożsamość, której za nic nie wolno jej wyjawić. Co jednak obie strony gotowe będą zrobić w imię takiej z pozoru "złej miłości"?  Na to trzeba być emocjonalnie gotowym - ta opowieść trafia bowiem prosto do serca widza. Okaże się, że szaty eunucha były lepsze niż prawda o rebelii, która splamiła obie strony konfliktu - bo zarówno rebelianci ani dwór królewski nie wyszli z tego cało. Czy miłość niczym z baśni i tu pokona wszystkie przeszkody?

TŁO HISTORYCZNE: Nie przepadam za dramami historycznymi. Takie czasowe przeniesienie akcji nie za bardzo potrafiło mnie porwać także w mangach czy seriach anime. Tutaj jednak już po pierwszym odcinku przełamał się opór. Może to za sprawą faktu, że początkowo "Moonlight Drawn By Clouds" to przede wszystkim komedia. Dopiero potem robi się z tej historii emocjonująca karuzela. Z odcinka na odcinka (choć humoru nie brakuje) jest to coraz bardziej poważna opowieść. Dobry wstęp (podobnie jak sławna kampania reklamowa) świetnie zadziałał. Kto (nieprzekonany do oglądania dram historycznych) nie chciałby obejrzeć historii, która zapowiada się takim trailerem?

HISTORYCZNIE - JUŻ NA POWAŻNIE: Akcja osadzona jest w czasach, kiedy nie ma Korei ani Chin. Są za to skonfliktowane ze sobą Goryeo (lata 918 - 1392) i Yuan. Sama nazwa "Goryeo" to także nazwa dynastii, która rządziła tym królestwem i znacznie powiększyła przez czas swojego panowania granice państwa. Dynastia, która nadchodzi po Goryeo to Joseon - ale o jej rządach opowiada już inna drama. Choć "Moonlight Drawn By Clouds" ma w sobie wiele poczucia humoru, pokazuje także trudy życia w tamtych czasach. Córka rebelianta by przeżyć musi przez całe swoje życie ukrywać się i przekonać społeczność, że jest mężczyzną, a kiedy jest już w pałacu - dowieść jakoś tego, że jest eunuchem. Jedno nieodpowiednie spojrzenie karane może być utratą życia, a co dopiero słowo czy inne dowody. Mamy tutaj i księcia koronnego, który marzy o zmniejszeniu podziałów społecznych, lecz napotyka sprzeciw całej grupy najwyższych urzędników i premiera... a jak się okazuje to oni decydują w o wiele większym stopniu niż obecny król Goryeo - ojciec jedynego następcy tronu. Jeśli zaś młodego przyszłego władcy nie da się utemperować, trzeba udowodnić brak jego kompetencji do dzierżenia władzy.

W GRZE: Świetna rola Park Bo-Gum, który zauroczył wiele swoją rolą księcia koronnego. Równie duże brawa dla Kim You-Jung za jej emocjonalne zobrazowanie dziewczyny, która przez całe swoje dotychczasowe dni zmuszona była udawać, że jest mężczyzną by... ocalić życie. Kiedy w ciężkim dotychczas życiu przydarzyła się wreszcie ta jedyna miłość, mogła ona tylko przysporzyć bólu, a nawet odebrać dziedzictwo i prawo do tronu przyszłego króla. Wszak miłość wobec córki przywódcy rebelii to nic innego jak zdrada. Kwak Dong-Yeon w roli strażnika sprawdził się równie dobrze. Ogólnie jest to seria, w której bardzo dużo dobrego powiedzieć można na temat gry aktorskiej. Obsada spisała się na medal.

W SKRÓCIE: Przy pierwszy spotkaniu - niesamowite poczucie humoru. Przy kolejnych - ujmująca opowieść, z każdym odcinkiem coraz bardziej obfitująca w niespodziewane zwroty akcji. Przy finale serii - niezapomniana historia uczucia (miłości i przyjaźni) mimo wszelkich przeszkód, które rzuca przed nas los.

"Moonlight Drawn By Clouds"
Emisja: 22.08 - 18.10.2016
Ilość odcinków: 18 (około 58 minut)
Gatunek: historyczne, komedia, romans
Od którego odcinka wciąga: Od samego początku! Jeśli zaś o wątek romantyczny chodzi, to musi się troszkę poczekać - pełna siła tego aspektu historii widoczna jest od 4 epizodu. Konkretnie jest to jedna scena tańca... I choć przypomina to baśń o Kopciuszku, historia o córce rebelianta jest zupełnie inna - zdecydowanie zaś warta obejrzenia.
Jeśli szukacie czegoś nowego, ale choć troszkę lubicie wątki historyczne, to właśnie ta opowieść jest na jesienne wieczory - wywoła uśmiech i rozświetli serce!