Płytkich oddechów jest dziesięć, a etapów dziewięć.Wspaniałe odrętwienie, Zaprzeczenie, Opór, Akceptacja, Zależność, Wycofanie, Załamanie, Powrót do zdrowia, Przebaczenie. Książka dzieli się na etapy, a dodatkowo także na rozdziały, z których wyłania się opowieść.
Narkotyki, alkohol, przygodny seks - tak główna narratorka Kacey Cleary radzi sobie z udziałem w kraksie samochodowej. Po jakimś czasie skupia się na wyładowywaniu agresji poprzez kick-boxing, ale to tylko tymczasowej rozwiązanie, a nie rodzaj długoterminowej pomocy. Razem z młodszą siostrą, za którą czuje się z czasem coraz bardziej odpowiedzialna, zabierają się od wujostwa by zacząć życie z zupełnie czystą kartą w nowym miejscu - wybór pada na słoneczne Miami. W pralni w nowym bloku mieszkalnym spotyka nowego sąsiada, a jedno spojrzenie odmienia dotychczasowe plany dotyczące nie nawiązywania silniejszych więzi emocjonalnych z nikim innym poza ocalałą rodziną.
Tutaj następuje powtarzalna na okrągło scena typu "załatwilibyśmy to już tu i teraz", skoro tak niewiarygodnie mi się on podoba. Mamy jednak wcześniej próby poszukiwania pierwszej, lepiej płatnej, pracy, które prowadzą do nietypowego miejsca zatrudnienia - a tam nasz nowy sąsiad nadzwyczaj często zaczyna nagle bywać. Ten wątek ma swoją mroczną odsłonę (nie AŻ taką jak po opisie powieści przewidywałam), ale też możliwą w trakcie lektury do przewidzenia, lecz ostatecznie całość to opowieść z happy end'em.
Kacey jest przekonana (jak to w tak wielu powieściach NA bywa), że ten wyjątkowy związek - ta właśnie miłość i uczucie, ją całkowicie uzdrowi i zdoła raz na zawsze uleczyć przeszłość. Uczucie jakie łączy dwóch ludzi po przejściach ma tu kluczowe znaczenie, ale jak trafnie pokazuje to ta powieść, nie wystarczy jeśli nie otrzyma się w czasie profesjonalnej pomocy , w tym przypadku psychiatrycznej. Łatwo zauważyć, że powieści spod znaku New Adult prześcigają się w fundowaniu coraz to wymyślniejszych traumatycznych wspomnień przeszłości, tylko jednak niewielka część z tych książek w równym stopniu oferuje bohaterom swych powieści odpowiednią do rozmiaru dawnej traumy/ tragedii pomoc. Dobrym przykładem będzie tutaj "Dziesięć płytkich oddechów" i okrycie tajemnicy ukrytej w tym tytule.
To książka, którą jak sama autorka przyznaje, pisała "decydując się na gatunek, z którym nie miała wcześniej żadnych pisarskich doświadczeń". Choć troszkę zdaje się nie pasować do całej tej opowieści narracja w czasie teraźniejszym i lepiej sprawdziłaby się relacja w przeszłości, to powieść warta rekomendacji - jeśli decydujemy się już na coś z tego gatunku.
Historia ma wymiar dydaktyczny, jak przyznaje K.A. Tucker, i jej pośrednim celem jest także pokazać konsekwencje związane z jedną błędną decyzją: prowadzimy auto czy też oddajemy kluczyki komuś innemu, kto wydaje się
Jeśli spojrzeć na całość fabuły, wątek głównej tajemnicy tej historii łatwo przychodzi przewidzieć na długo przed jej wyjawieniem - sekretem pozostają tylko kulisy, znana jest także motywacja działania owego bohatera. Początkowo nie mogłam się wciągnąć w "Dziesięć płytkich oddechów", z czasem czytałam by przekonać się, czy też poprawnie odgadłam owy sekret. Nie ukrywam też, że Kacey nie dołączy do grona moich ulubionych bohaterek, a o wiele częściej stawałam po stronie Livie (młodszej siostry głównej bohaterki), z której perspektywy będzie opowiedziany tom kolejny, na którego lekturę pewnie się zdecyduję.
"Dziesięć płytkich oddechów" - K.A. Tucker
Wydawnictwo: FILIA
W kategorii: NA (pierwsza praca)
W kolejności: NR 45/2014/07/07 (321)
Stron: 337
Miejsce akcji: Miami
Tom II -> "Jedno drobne kłamstwo"
Seria to:
1. Ten Tiny Breaths / 2. One Tiny Lie / 3.Four Seconds to Lose / 4.Five Ways to Fall
"- Będziemy mówili o radzeniu sobie z traumą. O sposobach, dzięki którym każda osoba może tego dokonać. [...] Pomyśl o tych rzeczach, o których słyszałaś. O tym, co sugerowali inni. Pomogę ci zacząć. Rozmowa z innymi o traumie jest jednym z tych mechanizmów. [...] mówienie o bólu i dzielenie go z innymi jest jednym z najlepszych mechanizmów radzenia sobie z nim. Pomaga go uwolnić, a nie kumulować i czekać, aż wybuchnie. Inne mechanizmy to malowanie, czytanie, wyznaczanie celów, pisanie o uczuciach."
Także pamiętajcie: czytanie to terapia, jeśli ktokolwiek zarzuci Wam kiedyś ileż to czasu poświęcacie na czytanie czy też pisanie na blogu :)