czwartek, 31 lipca 2014

"Ocalić przed utonięciem"

"Z każdym dniem kawałeczki Poprzedniej Kacey układają się na nowo. A może wychodzą z ukrycia. Być może Kacey Cleary przez cały ten czas była schowana gdzieś głęboko w środku, czekając, aż właściwa osoba wyciągnie ją z głębokiej, mrocznej wodyBy ją ocalić przed utonięciem."

Płytkich oddechów jest dziesięć, a etapów dziewięć.Wspaniałe odrętwienie, Zaprzeczenie, Opór, Akceptacja, Zależność, Wycofanie, Załamanie, Powrót do zdrowia, Przebaczenie. Książka dzieli się na etapy, a dodatkowo także na rozdziały, z których wyłania się opowieść.

Narkotyki, alkohol, przygodny seks - tak główna narratorka Kacey Cleary radzi sobie z udziałem w kraksie samochodowej. Po jakimś czasie skupia się na wyładowywaniu agresji poprzez kick-boxing, ale to tylko tymczasowej rozwiązanie, a nie rodzaj długoterminowej pomocy. Razem z młodszą siostrą, za którą czuje się z czasem coraz bardziej odpowiedzialna, zabierają się od wujostwa by zacząć życie z zupełnie czystą kartą w nowym miejscu - wybór pada na słoneczne Miami. W pralni w nowym bloku mieszkalnym spotyka nowego sąsiada, a jedno spojrzenie odmienia dotychczasowe plany dotyczące nie nawiązywania silniejszych więzi emocjonalnych z nikim innym poza ocalałą rodziną.

Tutaj następuje powtarzalna na okrągło scena typu "załatwilibyśmy to już tu i teraz", skoro tak niewiarygodnie mi się on podoba. Mamy jednak wcześniej próby poszukiwania pierwszej, lepiej płatnej, pracy, które prowadzą do nietypowego miejsca zatrudnienia - a tam nasz nowy sąsiad nadzwyczaj często zaczyna nagle bywać. Ten wątek ma swoją mroczną odsłonę (nie AŻ taką jak po opisie powieści przewidywałam), ale też możliwą w trakcie lektury do przewidzenia, lecz ostatecznie całość to opowieść z happy end'em.

Kacey jest przekonana (jak to w tak wielu powieściach NA bywa), że ten wyjątkowy związek - ta właśnie miłość i uczucie, ją całkowicie uzdrowi i zdoła raz na zawsze uleczyć przeszłość. Uczucie jakie łączy dwóch ludzi po przejściach ma tu kluczowe znaczenie, ale jak trafnie pokazuje to ta powieść, nie wystarczy jeśli nie otrzyma się w czasie profesjonalnej pomocy , w tym przypadku psychiatrycznej. Łatwo zauważyć, że powieści spod znaku New Adult prześcigają się w fundowaniu coraz to wymyślniejszych traumatycznych wspomnień przeszłości, tylko jednak niewielka część z tych książek w równym stopniu oferuje bohaterom swych powieści odpowiednią do rozmiaru dawnej traumy/ tragedii pomoc. Dobrym przykładem będzie tutaj "Dziesięć płytkich oddechów" i okrycie tajemnicy ukrytej w tym tytule.

To książka, którą jak sama autorka przyznaje, pisała "decydując się na gatunek, z którym nie miała wcześniej żadnych pisarskich doświadczeń". Choć troszkę zdaje się nie pasować do całej tej opowieści narracja w czasie teraźniejszym i lepiej sprawdziłaby się relacja w przeszłości, to powieść warta rekomendacji - jeśli decydujemy się już na coś z tego gatunku.

Historia ma wymiar dydaktyczny, jak przyznaje K.A. Tucker, i jej pośrednim celem jest także pokazać konsekwencje związane z jedną błędną decyzją: prowadzimy auto czy też oddajemy kluczyki komuś innemu, kto wydaje się w tamtej chwili tylko trochę mniej od nas pod wpływem różnych środków.

Jeśli spojrzeć na całość fabuły, wątek głównej tajemnicy tej historii łatwo przychodzi przewidzieć na długo przed jej wyjawieniem - sekretem pozostają tylko kulisy, znana jest także motywacja działania owego bohatera. Początkowo nie mogłam się wciągnąć w "Dziesięć płytkich oddechów", z czasem czytałam by przekonać się, czy też poprawnie odgadłam owy sekret. Nie ukrywam też, że Kacey nie dołączy do grona moich ulubionych bohaterek, a o wiele częściej stawałam po stronie Livie (młodszej siostry głównej bohaterki), z której perspektywy będzie opowiedziany tom kolejny, na którego lekturę pewnie się zdecyduję.


"Dziesięć płytkich oddechów" - K.A. Tucker
Wydawnictwo: FILIA
W kategorii: NA (pierwsza praca)
W kolejności: NR 45/2014/07/07 (321)
Stron: 337
Miejsce akcji: Miami
Tom II -> "Jedno drobne kłamstwo"

Seria to:
1. Ten Tiny Breaths  / 2. One Tiny Lie  / 3.Four Seconds to Lose   / 4.Five Ways to Fall

"- Będziemy mówili o radzeniu sobie z traumą. O sposobach, dzięki którym każda osoba może tego dokonać. [...] Pomyśl o tych rzeczach, o których słyszałaś. O tym, co sugerowali inni. Pomogę ci zacząć. Rozmowa z innymi o traumie jest jednym z tych mechanizmów. [...] mówienie o bólu i dzielenie go z innymi jest jednym z najlepszych mechanizmów radzenia sobie z nim. Pomaga go uwolnić, a nie kumulować i czekać, aż wybuchnie. Inne mechanizmy to malowanie, czytanie, wyznaczanie celów, pisanie o uczuciach."

Także pamiętajcie: czytanie to terapia, jeśli ktokolwiek zarzuci Wam kiedyś ileż to czasu poświęcacie na czytanie czy też pisanie na blogu :)

niedziela, 27 lipca 2014

"Kiedy jestem w Vegas."

"- To niebezpieczne pragnąć kogoś tak bardzo. Ty próbujesz go ratować, a on ma nadzieję, że ci się uda. To katastrofa. [...]
- O co poszło? - spytał Travis.
- Mówi, że my dwoje to katastrofa.
- Jakbym nie wiedział."

"Piękna katastrofa" zaczyna się dość nietypowo. Poznajemy Abby, która wraz z przyjaciółką postanowiła obejrzeć jedną z nielegalnych walk, organizowanych dla społeczności studentów, często także na terenie kampusu. Tam właśnie skromnie ubrana w sweterek dziewczyna wpada w oko Travisowi, który w owym nielegalnym pojedynku wygrywa. Travis to niebezpieczny egzemplarz nie tylko na ringu, ale także w życiu prywatnym: wszystkie dziewczyny, z którymi się prześpi, rankiem dnia następnego porzuca. Abby miała całkiem inne plany, nowo poznany chłopak nie chce jej jednak dać spokoju. Nie wie tylko, że ta ułożona dziewczyna to jedynie gra, mająca ukryć to, co skrywa przeszłość.

"- Nieźle jak na pierwszy pocałunek [...]
- Twój ostatni pierwszy pocałunek."
Ciekawe są kulisy powstania tej książki. Otóż Jamie McGuire napisała "Piękną katastrofę" dla zabawy, w czasie edytowania innej powieści "Providence". Na stronie autorki można przeczytać, że "Piękna katastrofa" nigdy nie miała pójść do druku. Została napisana dla przyjaciół autorki. Jej treść stanowi kilka doświadczeń pisarki z czasów college'u wymieszanych z dużą dozą fikcji. Jamie także spisała ją dla siebie, nie myśląc o tym, że ktoś jeszcze będzie ją czytał (to troszkę zaprzeczenie tego, że napisała to także dla przyjaciół). Pisząc nie miała gotowego planu w głowie, nie dumała nad postaciami czy fabułą - i to niestety widać, kiedy powieść się już czyta.

"Mitoza przebiega w kilku fazach. Łatwo je zapamiętać, bo przedrostki tworzą jakby imię i nazwisko: Prometa Anatelo. [...]
- Prometa Anatelo?
- Profaza, metafaza, anafaza i telofaza."

Pierwsza połowę książki można podsumować tak: dwoje młodych ludzi, nie widzących poza sobą świata, i jedna dodatkowa opcja dla urozmaicenia fabuły, choć i tak wiadomo, jak ten wątek zostanie zakończony. Nic innego się tam nie dzieje! Można by pomyśleć, że skoro akcja ma miejsce w college'u to przynajmniej trochę będzie opisywać początki samodzielnego życia na uczelni. Tego w tej powieści próżno szukać. Abby i Travis skutecznie wykasowali resztę rzeczywistości ze swojego życia. Wykład można opuścić albo się na niego spóźnić - nie ma za to nic pomiędzy. Bohaterowie trochę się wspólnie uczą, chodzą po notatki, ale najczęściej zostają na imprezy, nawet się z akademika na dłuższy czas się wyprowadzając.

"[...]zapomniałam o bransoletce i mojej rozdwojonej osobowości."
Druga połowa tej książki uratowała całą powieść. Pierwszą część trzeba po prostu jakoś przemęczyć. Potem przeszłość Abby nadaje w miarę jakiegoś sensu dla jej związku z Travisem. Nie miała tego w planach, ale ostatecznie wybrała chłopaka z środowiska, z którego sama się wywodziła i od którego postanowiła uciec, wyjeżdżając daleko na studia. Zdolności pokerowe Abby, choć nie chce o nich mówić, nadają ostatecznie charakteru tej postaci, a jej opowieści głębszego sensu. W drugiej części książki można mówić o prawdziwej akcji, a fabuła się rozkręca, czego w żadnej mierze nie można porównać z początkowymi rozdziałami "Pięknej katastrofy".

"- Nic nie rozumiesz? To jest jasne dla wszystkich z wyjątkiem ciebie! - krzyknął ze złością.
- Widocznie jestem idiotką. Masz dziś gadane, Trav. - Pociągnęłam za klamkę.
Chwycił mnie w ramiona.
- To, co do ciebie czuję... Szaleję za tobą.
- Z tym szaleństwem to akurat prawda - burknęłam, odsuwając się od niego."


"Piękna katastrofa" - Jamie McGuire
[SERIA] Tom 1
Wydawnictwo: Albatros / OPIS
Stron: 464
W kategorii: New Adult (college style)
W kolejności: NR 44/2014/07/06 (320)
Okładka: Nasze wydanie posiada okładkę, która zwiastować może fabułę przynajmniej jak dla mrocznego thrillera psychologicznego czy horroru - nie pasuje do NA. Ważna jednak jest opowieść, okładka nie gra roli, kiedy zdecydujemy się już na kupno danego tytułu i lekturę. A jak sprawdza się książka w środku?
Ocena:  Spodoba się tylko wtedy (i tylko wówczas mogę ją polecić), jeśli przepada się za wyznacznikami gatunku New Adult. Niby ta opowieść nie jest napisana jakimś zawiłym stylem, jest on wręcz uproszczony (większość stanowią dialogi, opisy bardzo okazjonalne), ale jakoś ciężko się to czyta w porównaniu z innymi powieściami w ogóle - NA nie wspominając. Albo to kwestia przekładu albo Jamie McGuire nie ma lekkości stylu, jaki umila lekturę, a nie zamęcza w jej czasie. To także kolejna bohaterka, której toku rozumowania za nic nie pojmę, oraz  kolejni bohaterowie, którzy poza sobą nie widzą nic i nie jest to powiedziane jako komplement podsumowujący ich uczucie.

"- Wezmę prysznic - oznajmiłam, sięgając po ręcznik i kosmetyczkę.
- Powiadomię media - mruknęła Kara z kamienną twarzą, nie podnosząc wzroku."

piątek, 25 lipca 2014

"Mrok się rozstąpił."

"Miałam ochotę się rozpłakać, krzyczeć, że to niesprawiedliwe, ale wiedziałam, że nie mam prawa. Życie jest niesprawiedliwe dla wielu ludzi. Nie byłam nikim szczególnym, taki przypadł mi los."

Ani misja (a nawet trzy) ani też życie prywatne młodej alchemiczki nie stało się nawet trochę łatwiejsze. Sydney działa bowiem na trzy fronty. Pozostaje w szeregach alchemików, wypełniając misję w Palm Springs, pomaga zbuntowanym alchemikom w odszyfrowaniu składników tatuażu wymuszającego posłuszeństwo oraz zaczyna używać w większej skali magii. I to magia właśnie zdaje się być ogniwem spajającym pozostałe wątki. Choć o magii morojów z Akademii Wampirów wiemy już całkiem sporo, tutaj mamy do czynienia z innym jej rodzajem, a więc i innymi możliwościami. Światło na tę sprawę rzuca Inez - największa czarownica spoza kręgu w tej części Stanów.
Sporo się też dzieje w tle wydarzeń opowieści tego tomu: rodzice Sydney się rozwodzą, alchemiczka dołączą do kręgu czarownic, w międzyczasie szukając dwóch leków: na ukąszenie strzyg i uwolnienie od posłuszeństwa alchemicznych tatuaży.

"W tym świecie tajemnic i kłamstw mało było osób, którym mogłam zaufać."
W czwartym tomie Kronik Krwi autorka zdecydowała się na zmianę narracji. W tym przypadku lepiej było zostać jednak przy niektórych tylko scenach/ rozdziałach z perspektywy Adriana, bo choć lubię go jako postać, to rozdziały z jego perspektywy starałam się przeczytać jak najszybciej aby wrócić do narracji Sydney (konsekwentnie są one układne naprzemiennie). Adriana chyba bardziej ceniłam, zanim uzyskałam dostęp do pełnej wersji narracji. Ze strony na stronę jest jednak coraz lepiej. Sydney i Adrian znajdują się w większej odległości od siebie, a my dzięki temu mam dostęp do większej ilości wydarzeń niż tylko podwójna narracja z Palm Springs. Sam Adrian także przechodzi przemianę, a jego narracja przy tym zyskuje.
Miejsca akcji w tym tomie to nie tylko Palm Springs, ale również Dwór Królewski, a dzięki temu spotykamy sporo bohaterów oryginalnej serii czyli Akademii Wampirów: jest więc Rose, Lissa i Christian :)

"- Nie jesteśmy tymi samymi osobami. Ciągle się zmieniamy, stajemy się coraz lepsi."
Sydney i Adrian zadziwiająco sprawdzili się jako para, szczególnie kiedy się przekomarzają. Jednocześnie Adrian nie uległ stu procentowej poprawie, a Sydney często musi borykać się z jego starymi nawykami - i... dzielnie to wytrzymuje (a my wraz z nią).
Sydney jest jedną z moich ulubionych narratorek, głównie dlatego, że dzięki chłodnej analizie potrafi zachować zimną krew, a jednocześnie nie jest pozbawiona uczuć i współczucia. Choć może czegoś nie pochwalać, potrafi zrozumieć położenie innych osób i powody, dla których ktoś może się na coś decydować.
Adrian rozpoczyna walkę, a nie tylko znieczulanie,  ze swoją wersją mocy Ducha (każdy obdarzony akurat tym "żywiołem" dysponuje trochę innymi - a przez to indywidualnymi talentami), w tym rozważa wizytę u psychiatry. Jest to wybór, którego musi dokonać, pamiętając, że równocześnie na dworze trwają akurat właśnie teraz prace nad udoskonaleniem mikstury, mogącej powstrzymać przemianę w strzygę, gdzie jego wkład może być po raz pierwszy tak kluczowy.

"- Nie wiedziałem, by był wytatuowany.
  - Może w niewidocznych miejscach - odparła.
  Skrzywiłem się.
  - Dzięki za wysłanie mojej wyobraźni tam, skąd już nigdy nie wróci."

Kroniki Krwi to opowieść o młodych ludziach z ogromną odpowiedzialnością, których życiem - szczególnie tym prywatnym - rządzi poczucie obowiązku.
Sprawne poprowadzenie serii to spore wyzwanie stojące nieustannie (na nowo z każdym tomem) przed autorem. W międzyczasie pojawiła się wiele faktów, szczegółów i ciekawostek. Pisarz musi je przypominać w każdej kolejnej części przygód swoich bohaterów, ale tak sprytnie aby nie zanudzać czytelnika, który to pamięta i nie zdezorientować tego, który wiele z lektury zdążył już zapomnieć. Złoty środek trudno osiągnąć, ale Richelle Mead (czyżby dzięki alchemii?) prawie go znalazła.


"Serce w płomieniach" - Richelle Mead
[SERIA]: Kroniki Krwi
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
W kategorii: Ulubione i Wyczekiwane
Stron: 416 (mniejszy druk więc sporo czytania)
Miejsce akcji: Kalifornia Południowa
FRAGMENT DO POCZYTANIA -> KLIK
W kolejności: NR 43/2014/07/05 (319)
Ocena: Czasami narracja serii spin-off przypada bohaterowi, za którym się szczególnie nie przepada w oryginalnej trylogii/ serii. W przypadku Kronik Krwi nie mogło trafić lepiej - Sydney polubiłam już z Akademii Wampirów. Kolejne tomy tej opowieści to zawsze jedne z najbardziej oczekiwanych przeze mnie premier. Bez wgłębiania się w szczegóły: ABSOLUTNIE POLECAM!
Podzielenie narracji to dość znaczna zmiana. Nie przepadam za takimi zabiegami, jeśli nie są od wprowadzone od początku serii (podobnie było w Morganville). Jak bardzo lubię postać Adriana, to początkowo nie spodobała mi się ta perspektywa - dopiero z czasem dostrzegłam jej plusy, szczególnie gdy bohaterowie rozdzielali się na dłużej, a każdy mógł wnosić do całości fabuły zupełnie inne doświadczenia.

Szkoda tylko, że na następny tom przyjdzie u nas znowu czekać tak DŁUGO, zapewne kolejny raz około roku czasu, zakończenie "Serca w płomieniach" to bowiem istny cliffhanger!

Seria Kroniki Krwi:
1. Kroniki Krwi   / 2. Złota Lilia   / 3. Magia Indygo   / 4. Serce w płomieniach
5. Silver Shadows -> 29.07 USA    / 6. The Ruby Circle -> 10.02.2015 USA
"- A ty na pewno jesteś Neil.
- Wasza wysokość... - Dampir skłonił się nisko, dotykając czołem ziemi. Adrian przewrócił oczami.
- Wyluzuj, Lancelocie - mruknął. - Nie musisz tak się kłaniać, gdy stoi przed tobą w dżinsach i papuciach.
Neil podniósł się z wdziękiem.
- Majestatu nie przyćmi strój.
Adrian rozejrzał się wokół, szukając współczucia.
- Spędziłem z nim dzisiaj prawie dziesięć godzin."

poniedziałek, 21 lipca 2014

Zielony Konkurs

Wakacje do czas idealny na wszelkiego rodzaju projekty, na które brak miejsca kiedy praca goni czy też w uczelnianej/ szkolnej rzeczywistości. Startujemy więc z listami książek do przeczytania (także zabierając je na urlopy) czy też nadrabiamy serialowe sezony. Na większość letnich miesięcy przypada często praca czy też praktyki (to mój przypadek).
Niezależnie od sposobu spędzania tego czasu, wakacje to moment idealny by wziąć udział w konkursie. Zapraszam!

REGULAMIN: 
1. Organizatorem konkursu jestem ja, właścicielka bloga Zakładka do Przyszłości, natomiast nagrodę ufundowało Wydawnictwo Bukowy Las :)
2. Konkurs trwa od poniedziałku 21 lipca do czwartku 31 lipca 2014 (do północy), wyniki ogłoszę w terminie trzech dni od zakończenia konkursu. Dodatkowe ogłoszenie listy zwycięzców może się ukazać w osobnej notce, jako edycja tego wpisu lub pod jedną z recenzji, opublikowanej w tych dniach.
3. Zwycięzca ma tydzień na kontakt w celu podania danych do wysyłki.
4. Nagrody zostaną wysłane po otrzymaniu adresu korespondencyjnego.
5. Udział może wziąć każdy, nawet osoby nie posiadające bloga. Tych z was, którzy bloga nie prowadzą, poproszę jednak o podanie imienia w komentarzu.
8. Konkurs tylko dla osób mieszkających na terenie Polski.

WARUNKI UCZESTNICTWA: 
1. Aby wziąć udział w konkursie, należy w komentarzu udzielić odpowiedzi na pytanie konkursowe.
2. Należy także podać swój email (inne odpowiedzi nie biorą udziału w konkursie).
3. Poprawne odpowiedzi biorą udział w eliminacjach, na drodze których wyłowiony zostanie zwycięzca.

OTO ZADANIE - nasze PYTANIE:
John Green to autor kilku bardzo interesujących powieści, na naszym rynku ukazały się już cztery z nich: GNW, Papierowe Miasta, Szukając Alaski i 19 razy Katherine. By wgrać "19 razy Katherine" należy odpowiedzieć na pytanie:

Dlaczego chcę przeczytać 19xK/ Dlaczego interesuje mnie właśnie ta powieść?


BĘDZIE MI BARDZO MIŁO
1. Jeśli zechcecie polubić Zakładkę do Przyszłości na FB (tam wszystkie nowości w formie dziennika)
2. Znajdziecie czas by dodać Zakładkę do kręgów Google + czy Bloglovin.
3. Chętnie poznam Wasze konta na Instagramie (KILK!)
4. A może macie serialową obsesję i także śledzicie stracony czas w miejscach takich jak  TO.
5. Lub też niebezpiecznie dużo godzin spędzacie na tumblr :)

WYNIKI:
Nowym właścicielem powieści "19 x K" jest ... Martha Oakiss
Serdeczne gratulacje! Proszę o kontakt mailowy!

Wszystkim dziękuję bardzo za udział i zapraszam już na następny konkurs na sierpień - do wygrania będzie powieść "Na krawędzi zawsze" :)

poniedziałek, 14 lipca 2014

"To dwie tożsamości"

"Emma miała problemy z przypomnieniem sobie, kim jest, ale przynajmniej wciąż miała własne ciało oraz tożsamość. A w zasadzie to dwie tożsamości - swoją i moją. Dlatego też musiała teraz żyć za nas obie."

Minął dopiero miesiąc od kiedy Emma zajęła miejsce swojej siostry bliźniaczki Sutton. Choć Emma Paxton pragnie zostać dziennikarką śledczą, to prowadzenie prywatnego dochodzenia po tak nikłych poszlakach nawet ją potrafi zniechęcić. Po raz pierwszy Emma ma  też szansę wejść z kimś w bliższe relacje, a Ethan zdaje się sprawdzać w tej roli. Mimo iż zna on sekret bohaterki o udawaniu Sutton, to kiedy Klub Gry w Kłamstwa wyznacza go na swój następny cel, Emma nie potrafi zdobyć się na to by wszystko wyznać chłopakowi. Woli sama przeciwdziałać i zapobiec nikczemnemu dowcipowi, który mają zamiar wyciąć przyjaciółki Sutton.

"Jasne, chciała w przyszłości zostać dziennikarką śledczą, ujawniać skandale w korporacjach i wyjaśniać potworne zbrodnie, ale kiedy zagrożone jest twoje życie, to zupełnie co innego."

Sutton Mercer ogląda z zaświatów dalsze postępy Emmy w prywatnym i dotąd niewyjaśnionym śledztwie dotyczącym zniknięcia jednej z bliźniaczek. Emma przejęła tożsamość swojej niepoznanej nigdy siostry aby znaleźć jej mordercę. Podejrzany numer 1 tomu trzeciego to Thayer Vega. Czy Thayer powrócił by poszukać zemsty czy też może dobrze już zna prawdziwą tożsamość Emmy, a sposób by się zemścić już dawno odnalazł?  Każdy tom, czy to Gry w Kłamstwa czy serii PLL, ma swojego głównego podejrzanego.

"Poza tym Emma powinna wiedzieć, że nawet jeśli gwiazdy wyglądają na leżące blisko siebie, to w istocie dzieją je miliardy lat świetlnych."

Poprzedni tom zakończył się tak, że natychmiast chciało się zabrać za następny: na ostatnich kartach "Nigdy przenigdy" pojawia się poszukiwany przez policję i to od miesięcy Thayer! Zapowiadało się przednio, ale po całości lektury odnieść można wrażenie, że "Nigdy przenigdy" w porównaniu z "Pozory mylą" wypada o wiele lepiej. Styl pozostaje ten sam, ale zmniejsza się tempo akcji i łatwiej przewidzieć przychodzi zagadkę zaszyfrowanych w tym tomie (w pamięci Sutton) wspomnień.
Cecha rozpoznawcza tej serii to już fakt, że bohaterowie niczego nie mówią wprost, a jeżeli już padają nawet jakieś szczegóły, to nadal mogą być to spekulacje. Jedną wypowiedź można analizować na kilka sposobów, a śledztwo porusza się bardzo bardzo, ale to bardzo powoli - a to bezpośrednio wpływa też na tempo wydarzeń.

"Podczas wielu lat spędzonych w rodzinach zastępczych wyrobiła w sobie nawyk, by każde wydarzenie ze swojego życia komentować za pomocą chwytliwego prasowego nagłówka. Traktowała to jako rodzaj przygotowania do pracy dziennikarza śledczego."

Thayer wypada tak przesympatycznie w serialu (pomijając ostatni wyemitowany odcinek), że aż trudno uwierzyć w książkowy pierwowzór. Ethan'a też lepiej zapamiętałam z ekranizacji. W książce bywa romantyczny, ale jednocześnie jego postać jest jakaś "rozmyta". I jeszcze ta ucieczka na samym końcu! Ethan już po tobie w moich oczach.

Oglądając wcześniej serial mam nadal zarys całości spisku w pamięci i teraz, czytają poszczególne tomy serii, właściwie czekam tylko, czy któreś z telewizyjnych wątków okażą się inspirowane książką. Po tym co Thayer zrobił w ostatnim nakręconym odcinku adaptacji, można się spodziewać właściwie wszystkiego. Wcześniej uważałam go za postać (i wybór dla Emmy) o wiele lepszą niż Ethan'a (który pod koniec w książce ... ach, bez komentarza). Ogólnie w "Grze w Kłamstwa" brak jakiegoś bardziej fajnego bohatera z męskiej obsady. Dziewczyny muszą być silne i wszystko załatwić same, na resztę nie ma bowiem co liczyć. Podobnie jest zresztą chyba także z PLL.


"Pozory mylą" - Sara Shepard
[SERIA] Tom 3 z 6
W oryginale: Two Truths and a Lie (2012)
Wydawnictwo: Otwarte / Moondrive
W kategorii: Duchy, Adaptacje serialowe
W kolejności: NR 42/2014/07/04 (318)
Stron: 296
Miejsce akcji: Arizona  (uwielbiam takie gorące klimatycznie stany!)
Ocena: Ciekawie napisane, ale zbyt długo trwa dotarcie do sedna sprawy. Z perspektywy trzech przeczytanych części tej serii, to właśnie tom trzeci wypada najsłabiej. Mimo to nadal lubię narrację Emmy, która choć wiele przeszła to korzysta z nabytych doświadczeń (pobyty w licznych domach zastępczych, podjętych mnóstwo prac) by dotrzeć do prawdy. Szukając tej jednej jedynej wersji wydarzeń, jaka miała miejsce, sama podoba jednak w kłamstwa. To ciekawy pomysł na fabułę, także dopracowanie pomniejszych scen, któremu towarzyszy lekki styl, dlatego liczę na to, że kolejna część będzie bardziej dorównywać tempu akcji części 1-2.

Tytuł w oryginale: to "Dwie prawdy i kłamstwo" i może odnosić się do postaci głównej bohaterki. Emma nosi w sobie teraz dwie tożsamości, jakby dwie prawdy, i choć zmuszona jest do kłamstwa, to zarówno kiedyś tożsamość Sutton jak i osobowość Emmy - każda z nich osobno była prawdziwa. Tylko w wyniku Gry Kłamstw, zabawy zapoczątkowanej przez Sutton, obie tożsamości się wymieszały, związane jednym kłamstwem.

DO POCZYTANIA -> Prolog, Rozdział Pierwszy i Rozdział Drugi - KLIK

piątek, 11 lipca 2014

"Wszyscy byliśmy aktorami"

"-Nie wydaje ci się, że ta sztuka to jakiś znak? Tyle podobieństw... [...]
Tak naprawdę sądzę, że gdyby Fedra miała szansę rozpocząć wszystko od nowa, i tak zrobiłaby to samo w nadziei, że tym razem się uda. Gdyby nawet miała ponieść klęskę dziewięćdziesiąt dziewięć razy na sto, gdyby wiedziała, że ma tylko jeden procent szans na szczęśliwe zakończenie... I tak byłoby warto."

Bliss jest na ostatnim roku studiów aktorskich, lecz nadal nie jest pewna, jaką ścieżkę kariery powinna wybrać: bycie aktorką czy asystowanie reżyserowi przy produkcjach teatralnych. Dziewczyna czuje się dobrze przed obiektywem kamery (będąc nie sobą lecz odgrywaną rolą), jak i po drugiej stronie, pomagając przy reżyserowaniu całości projektu. Nie ma jednak dalszej specjalizacji, która łączyła ze sobą te dwa kierunki. Trzeba wybierać. Asystowanie na już zapewnione, ale nadal kusi szansa wzięcia udziału w przedostatnim przesłuchaniu, szczególnie, że ma to być jej ulubiony rodzaj dramatu - klasyczny, oparty na mitologii greckiej.

Bliss kiedy chce potrafi być zadziorna. Jeśli jest na imprezie z przyjaciółmi z roku, to z pewnością da się namówić na więcej niż parę drinków. Ogólnie łatwo ją na coś namówić. I choć, jeśli potrafi akurat utożsamić się z daną rolą jest dobrą aktorką, to bywa bardzo emocjonalna, co w praktyce oznacza, że nie tak trudno doprowadzić ją do łez.

Bohaterka postanawia dokonać radykalnej zmiany w swoim życiu i za namową przyjaciółki Kelsey zmiana ta ma się dokonać jeszcze tej samej nocy. Mowa tutaj o utracie dziewictwa.

"- Czasem to, czego najbardziej się lękasz, jest kluczem do odnalezienia szczęścia - oznajmiłam z emfazą. Brzmiało mądrze. Zwłaszcza jak na wróżbę z chińskiego ciasteczka, którą zresztą było."

Dziewictwo jest traktowane jako jarzmo, które koniecznie i najlepiej jak najszybciej trzeba z siebie zrzucić. Bliss zostaje praktycznie wmanipulowana przez  Kelsey aby uporać się z tym naglącym "problemem". Jest to zresztą powszechna presja nie tylko rówieśnicza, ale także medialna. Tak to coraz częściej jest prezentowane w książkach, serialach, filmach - wszędzie. Problem, którego trzeba się pozbyć aby zacząć cieszyć się życiem. Coś czego nigdy nie pojmę.
Tak więc ma to być przygoda na jedną noc. Bliss ma już parę osób wytypowanych w barze, szczególnie podoba jej się barman. Ostatecznie pada jednak na Garricka, który siedząc w klubie czyta książkę. Kiedy już się odezwie, nie bez znaczenia jest też brytyjski akcent :)

"Ciekawe, ile luster stłukłam w poprzednim życiu? Dziesięć? Chyba raczej dziesięć tysięcy."

Dalej to już jak historia Arii i Ezry z serii Pretty Little Liars, z tym wyjątkiem, że środowisko to college, a nie szkoła średnia. Różnica zdaje się być spora, w praktyce jednak zasady pozostają takie same: oboje są już dorośli, lecz romans uczennicy z wykładowcą nie jest tolerowany i grozi utratą stanowiska.

"O to właśnie chodzi w teatrze. Nigdy nie będziemy w stanie powtórzyć tego występu w każdym jego niezwykłym szczególe. Każde przedstawienie odbywa się tylko raz w życiu. Za każdym razem jest inaczej."

To historia o aktorach, co stanowi spory plus. Dzięki temu bowiem to także opowieść wewnątrz opowieści: tu znajduje się omówiony dramat antyczny "Fedry", z którą Bliss wkrótce będzie miała niespodziewanie aż zbyt wiele wspólnego. Hipolit, Tezeusz, Fedra - kto dostanie główne role i czy tragiczne zakończenie dramatu odbije się także w życiu bohaterów?


"Coś do stracenia" - Cora Carmack
Wydawnictwo: Jaguar
W kategorii: New Adults (na wesoło)
Miejsce akcji: Teksas
W kolejności: NR 41/2014/07/03 (317)
Stron: 304
Forma: Rozdział zaczyna się w taki sposób, że 3/4 strony pozostaje białe. Do tego rozdziały są krótkie, a styl lekki. Błyskawicznie więc czyta się całość.
Ocena: Orzeźwiające New Adult, które nie ma żadnej większej tragedii w tle. Zanim ta opowieść jest NA, wcześniej przede wszystkim powinna zostać zakwalifikowana jako komedia. Pomysł na główny wątek został już wcześniej wykorzystany, a dzięki temu wiele można przewidzieć. Jednocześnie Bliss i Garrick to nie jest para, którą będę szczególnie jakoś dłużej wspominać. Ta książka przyciąga jednak do siebie niesamowicie zabawnym stylem pisania, co czyni z jej świetną lekturę na wakacje.
Okładka: Na poprzednim projekcie okładki był kot - intrygujący element, a w powieści związana jest z nią pewna historia. Ta okładka też jest ciekawa (bardziej tajemnicza), ale tamta pasowała lepiej do komedii :)

"Świat nadal darł paszczę, ale wreszcie udało mi się unieść rękę i chwycić budzik. Waliłam w niego tak długo, aż wreszcie na świecie znowu zapanowała cisza."

TRYLOGIA:
To także tzw. "saga / seria rodzinna", gdzie każdy tom opisuje losy innej pary, jakoś jednak powiązanej (zazwyczaj poprzez tylko jedną postać) z bohaterami tomu poprzedniego:
1. "Coś do stracenia" -> Bliss i Garrik
2. "Coś do ukrycia" -> Cade (dawniej przyjaciel zakochany w Bliss)
3. "Finding it" -> opowieść Kelsey o roku przerwy po studiach, czyli podróży po świecie.

wtorek, 8 lipca 2014

"Usunąć koniec świata"

"Usunąć koniec świata, wieki spędzone w otchłani Pamięci i obudzić się w samym środku nowej epoki."

Alex i Jenny zaczęli swoją znajomość dość nietypowo. Choć dzieliło ich pół świata, to pragnęli się spotkać i choć znaleźli się w tym samym miejscu, spotkać się nie mogli. Tak odkryli, przy pomocy przyjaciela i geniusza komputerowego Marco, istnienie światów równoległych. Okazało się, że Jenny i Alex od pewnego już czasu dorastali w alternatywnych wszechświatach. Potem jednak asteroida za jednym zamachem zdołała wymazać wszystkie te "nieskończone" wersje przeszłości wszystkich wszechświatów. Trójka wybrańców uratowała się, przenosząc do Pamięci - miejsca wspólnych wspomnień.

Alex, Marco i Jenny rozdzielają się. Potem każdy z nich dokonuje innych odkryć dotyczących zasad rządzących miejscem jakim jest Pamięć. Główny minus tej serii to dla mnie fakt, że nie polubiłam jej bohaterów, a tym bardziej wszechwiedzącego narratora, który poza trójką dość często także zabiera głos.
Jenny to nastolatka wiecznie pogrążona w swoich pretensjach. Zdaje się, że tylko ich trójka przeżyła uderzenie asteroidy i koniec planety Ziemi, nawet wszystkich Wszechświatów, a tutaj jeszcze znajdzie się miejsce na pretensje! Ocaleli jako uwięzieni we wspomnieniach, to fakt, ale ich istnienie trwa nadal! Chyba jest to lepsze niż alternatywa obrócenia się w pył jak reszta cywilizacji. Dodatkowo Barcelona nie wydaje się być aż tak złym miejscem jako ocalały wycinek Wszechświat/ów. Prawdopodobnie każde miejsce, które zdołałoby przetrwać i zapewnić schronienie, byłoby dobre!

"Przeszukać miejsce wspomnień."
Dość szybko okazuje się, że Pamięć nie jest tylko niezmiennym stanem wspomnień. Od przechodniów, mimo iż to tylko projekcje, można wydobyć kolejne wspomnienia i poszerzać krajobraz "więzienia". W dodatku można też powracać do świata wspomnień własnych, poza Barceloną, i tych innych żywotów alternatywnych by odkrywać nieznane dotąd tajemnice.

Drugi tom serii wyjaśnia, dlatego akurat tej trójce udało się przeżyć kataklizm w skali światowej. Jak wiele wszechświatów autor stworzył, tak pod koniec pierwszego tomu praktycznie wszystkie je unicestwił i teraz są dostępne tylko dzięki doskonałej pamięci bohaterów.

"... w spadku do cywilizacji Dwa Tysiące..."
Z całej trójki jeszcze tylko Marco zdaje się mieć większą misję i zamysł na wykorzystanie tych dodatkowych możliwość, lecz sama podróż Alexa i Jenny nie ma innego sensu, poza tym, że bohaterowie starają się nieustannie odnaleźć. Właściwie nie mają dla nich znaczenia przekraczane kolejne światy, albo co ze swoimi zdolnościami mogliby zrobić. Nie ma żadnego dodatkowego sensu poza powtórnym spotkaniem nastoletnich kochanków.

Nie wiem, co mam zrobić z Alex'em. W tomie pierwszym bohater ma okazje (pod)oglądać Jenny (bez jej wiedzy) zupełnie bez niczego, kiedy dziewczyna "przegląda się" nago w lustrze. W tomie drugim natomiast ma szansę oglądać swoją matkę (jako dużo młodszą kobietę) także w bardzo skąpym stroju. Raz to przypadek, ale dwa razy zmusza już do zastanowienia, czy sceny takie są tak znaczące dla fabuły. Może dla autora, bo powtarzalność o czymś świadczy.

"Uciekasz od chwili, w której Mnemonika dobiła do brzegu."
Miasto na okładce to Horus i jest to miejsce w antyutopijnej przyszłości. Jak tam trafimy?
Otóż około jednej trzeciej powieści (str.88 z 256) autor decyduje się pozostawić Pamięć i zaserwować pełnowymiarową antyutopię w postaci państwa o nazwie Gaja. Część książki, w której Jenny postanawia milczeć, a Alex i Marco jeszcze nie pojawiają się w fabule, czyta się zdecydowanie lepiej. Tam narrację przejmuje naukowiec i badacz tajemnic dna morskiego - Ben. Wielki wątek to sekret rodzinny tego naukowca, jest to jednak łatwy do przewidzenia przebieg wydarzeń.


"Wszechświaty. Pamięć" - Leonardo Patrignani
[TRYLOGIA] Tom II
Wydawnictwo: Dreams
W kategorii: Światy równoległe
W kolejności: NR 40/2014/07/02 (316)
Stron: 256
W skrócie: Kontynuacja daje odpowiedzi i wyjaśnia zakończenie tomu pierwszego. Doszło nie tylko do zagłady Ziemi i znanej rzeczywistości (to przecież za mało), doszło także do unicestwienie wszystkich innych światów. Pozostała tylko Pamięć, jako ocalenie ale i więzienie - jedyny ocalały wszechświat stworzony ze wspomnień. Zdaje się, że nie ma już szansy powrotu, a wszechwiedzący narrator wręcz podkreśla, że w wyniku uderzenia asteroidy umarły ciała, a dalej do miejsca zwanego Pamięcią powędrowały dusze - lecz tylko tych trzech wybranych. "Pamięć" daje odpowiedzi dlatego tak się stało i wprowadza także wątek prawdziwie antyutopijny.
Ocena: Seria o równoległych rzeczywistościach to przepiękne okładki, obiecujące równie porywającą opowieść. Całość historii wydaje się jednak bardzo niestabilna i chaotyczna, skoro wszystkie poznane losy bohaterów można przekreślić za jednym zamachem i jest to taktyka często stosowana przez autora. Akcja zeruje się i całość zaczyna od nowa (niczym gra, gdzie wiemy już jak przejść część poziomów). Nieustannie. Mimo ciekawych teorii iście filozoficzny nastrój, w który dość często wpada wszechwiedzący narrator, wszystko dodatkowo tylko destabilizuje. Autor ma ciekawy pomysł i historię do opisania, ale nie zdecydował się i nieustannie waha tylko, którą z jej wersji ostatecznie pokazać. W efekcie jest chaotyczny szkic i wersje wszystkie.
Seria Multiversum (Wszechświaty) :
1. Wszechświaty   /  2. Pamięć      / 3. Utopia

czwartek, 3 lipca 2014

"W tym dziwnym świecie za światem"

"- To chyba nie fair tak walczyć ze swoim cieniem - zabrzmiał rozbawiony głos ciotki. - W końcu nie może się nawet bronić.
Podnosząc koszulę, Griffin wytarł nią twarz i klatkę piersiową, zanim wsunął ręce w rękawy.
- Radzi sobie - odparł z wymuszoną lekkością."

W XIX wiecznej Anglii szesnastoletnia Finley Jayne próbuje scalić swoje dwie osobowości. W tym samym czasie Griffin King, osiemnastoletni Książę Greythorne, zbiera grupę niezwykłych młodych ludzi. Obdarzeni zostali oni nadprzyrodzoną siłą, szybkością, inteligencją czy też władzą na skrajnie niestałym Eterem, w tym świecie tworzącym kolejny wymiar - krainę zamieszkaną przed duchy. Londyn rok 1897 to także miasto, które zamieszkuje coraz więcej automatów. Technologia obraca się przeciwko ludziom, kiedy na scenę wkracza tajemniczy Machinista.

"Zeszłej nocy Finley udało się zachować kontrolę i "cień" stał się jej częścią, a nie tylko czymś, czego musiała się strzec."
Pierwsza część Kroniki Steampunkowych to książka do przeczytania której potrzebowałam kilku podejść. Przeżyłam prawdziwe zaskoczenie, kiedy po pewnym czasie (mniej więcej połowa książki) poczułam, że o wiele lepiej się je czyta. Tom pierwszy to książka, gdzie bohaterka może wziąć bohatera na ręce i wynieść z niebezpiecznego miejsca, kiedy owemu młodzieńcowi zabraknie już sił. W przypadku Finley to plus tej drugiej osobowości, o nadprzyrodzonej sile fizycznej, która przejmuje kontrolę nad sytuacją w razie zagrożenia. Wątek jest ciekawy, lecz początkowo wypadł jako dość sztuczny i naciągany - zyskał dopiero przy procesie scalania się osobowości bohaterki.

"-Najmocniej przepraszam - powiedziała Finley, trochę wstrząśnięta po tym, jak ochronił ją jej cień, i samym faktem, że potrzebowała ochrony - ale czy nie uznaje się za niegrzeczne próby wdarcia się do czyjegoś umysłu bez zaproszenia?"

Od połowy książki robi się ciekawiej. Autorka pokusiła się o opisanie stopniowego scalania się dwóch skrajnych osobowości bohaterki. Oczywiście każdej z tych tożsamości podoba się inny chłopak ;) Mroczna strona osobowości Finley budziła się wtedy, kiedy delikatna i spokojna zazwyczaj część znajdowała się w bezpośrednim niebezpieczeństwie. Kim stanie się dziewczyna, kiedy skrajne osobowości ulegną scaleniu? Pozostanie jak jej dobra czy ta zła strona, a może stanie się kimś zupełnie innym?

"Zacznę od uruz, która wzmaga siłę i pomaga przepędzić zwątpienie w siebie i słabość."
Trudno jednak uniknąć porównania Finley do Tessy Gray. W Mechanicznej Trylogii także mamy ukrytą przeszłośći i niezwykłe, niewytłumaczalne zdolności. Kady Cross tworzy ciekawe postacie i wątki, ale nie jest to tak barna i bogata rzeczywistość jak Mechaniczna Seria Cassandy Clare. Nie da się uniknąć porównań, kiedy obie historie mają miejsce w à la wiktoriańskim Londynie, a bohaterowie starają się powstrzymać tajemniczego twórce automatów.

"...eksperymenty w kwestii mrocznej i dobrej strony natury ludzkiej."
Griffin z czasem o wiele bardziej mi się spodobał, Finley została też lepiej ukazana pod względem zmiany osobowości. Sam to ciekawa koncepcja postaci, ale sam bohater (ach, ta gra słów!) mnie już nie przekonał. Emily to kopalnia pomysłów, które potrafi natychmiast wykorzystać i zrealizować w postaci swoich mechanicznych wynalazków. Mimo iż to fikcyjne lata przeszłości bohaterowie sięgają więc po takie wynalazki jak odpowiedniki dzisiejszych motocykli, GPS, krótkofalówki czy sms'ów.  Innymi słowy: młodzież ratuje świat.

" ...kimś w rodzaju obrońcy królestwa."
Wszystkich bohaterów o niezwykłych zdolnościach (które wciąż rosną) i całość fabuły łączą organity - małe stworzona (przypuszczalnie) odpowiedzialne za nadprzyrodzone talenty przyjaciół księcia Greythorne. Książkowa rzeczywistość to także świat eteru, energii i innego wymiaru (gdzie przebywać mogą duchy), a który nieustannie i cierpliwie czeka obok aż tylko zostanie zawezwany. W drugiej połowie książki akcja przyśpiesza, przestaje być monotematyczna i obfituje w sporo wydarzeń. Można właściwie powiedzieć, że ten tom miesza (silnie inspiruje się) wydarzenia z trzech tomów Mechanicznej Trylogii.
"Dziewczyna w stalowym gorsecie" - Kady Cross 
[SERIA] Steampunk Chronicles - Tom 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
W kategorii: Wiktoriańska Era, Steampunk
Miejsce akcji: XIX wieczna Anglia / Londyn rok 1897
Wiek bohaterów:  Finley Jayne - lat 16, Griffin King / Książę Greythorne - lat 18
Stron: 440
W kolejności: NR 39/2014/07/01 (315)
OCENA: Mechaniczna trylogia narobiła niesamowitego apetytu na steampunk wymieszany z odrobiną magii. Podobne połączenie wątków obiecywała "Dziewczyna w stalowym gorsecie". Do książki tej powracać mi przyszło kilka razy, ale wznowienie lektury po przerwie przyczyniło się ostatecznie do lepszego jej odbioru. Druga połowa powieści wypada o wiele lepiej niż jej pierwsza część.
W słowach autora: "...chcę napisać skrzyżowanie Ligi niezwykłych dżentelmenów z nastoletnimi
X-menami."

Seria Kroniki Steampunkowe obejmuje:
1. Dziewczyna w stalowym gorsecie  2. Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu
3. The Girl with the Iron Touch   4. The Girl with the Windup Heart

wtorek, 1 lipca 2014

"Na wszystkie gwiazdy i słońca"

"- Tak i dlatego, że jesteś człowiekiem. Ludzie są słabi. Przysparzają nam tylko kłopotów. [...]
- Nie jesteśmy słabi. I jesteście na naszej planecie. Trochę szacunku, facet."

Kat i jej matka chcą zacząć wszystko od nowa, a pomóc w tym ma przeprowadzka do zupełnie nowego miejsca. Trwają jeszcze wakacje, jednak tak się składa, że w domu naprzeciwko podobno mieszkają rówieśnicy Katy. Dziewczyna więc za namową matki idzie się przywitać i w taki sposób poznaje aroganckiego Daemona, a niewiele później tego samego dnia jego przesympatyczną siostrę Dee. Kat nie ma jeszcze świadomości, że przeprowadziła się do miasteczka zupełnie innego niż wszystkie, a jej sąsiedzi są jeszcze bardziej "obcy" niż ona sama jako nowa postać w mieście mogłaby kiedykolwiek być. 

"I oczywiście jego siostra musiała być tak atrakcyjna, jak on. A czemu by nie? 
Witamy w Wirginii  Zachodniej - świecie zagubionych modeli."

Na samym wstępie trzeba już powiedzieć, że bohaterka tutaj to także blogerka, co nie zdarza się znowu aż tak często. Pamiętam taki wątek w "Anna i pocałunek w Paryżu", ale tam Anna recenzowała filmy z klasyki kina. Tutaj Katy jest jeszcze nam bliższa, gdyż prowadzi bloga na którym recenzuje książki. Miłość od pierwszego wejrzenia, kiedy czyta się o czymś takim. Wątek ten jest, ale raczej jako ozdoba - dodatek, czasem wspominamy, ale też często zapominany - ważne, że został uwzględniony i to doceniam :)

"jeszcze bardziej szalony niż fakt, że obcy żyli wśród nas"

Wątek paranornalny wkracza powoli. To może być kosmicznie zakręcona prawda, ale równie dobrze pasuje zawsze na ekstremalne warunki pogodowe czy urojenia.
Równocześnie nie ma aż tak wielu powieści YA z kosmitami w roli zjawiska nadprzyrodzonego. Jeśli chodzi o seriale mamy Roswell i nowsze Starcrossed. Romantyczne uczucia wobec innej rasy, która przybyła z kosmosu, to także "Piąta fala", "Jestem numerem cztery" i troszkę nawet Saga Księżycowa.
W serii Lux możliwości przybyszy to właściwie istna plejada wielu znanych już niecodziennych talentów: od zmiany formy, poprzez przemieszczanie się z prędkością światła aż do pozostawiania znaków na ludziach, jakie zyskuje się przebywając w czasie ujawniana się zdolności Luksjan.

Początek "Obsidianu" jest wciągający i było bardzo ciekawie, aż do momentu gdy zrobiło się iście "zmierzchowo", czyli pojawiają się: łąka pośrodku lasu, wrogość lecz spieszenie na ratunek w obliczu zagrożenia życia, wyprawa do miasta i napaść, pobyt w szpitalu, niespokrewniona ale bliska sobie rodzina, wrogowie z ich "innego" gatunku oraz pościg za Katy, ponieważ ma na sobie pozostawiony znak, który przyciąga wrogie istoty z bardzo dużej odległości.

Dochodzenie to sedna sprawy trwa jednak troszkę za długo, potem natomiast tajemnica już eksploduje, a kolejne sekretne informacje wyjawiane są z prawdziwą prędkością światła. Ciekawy wydaje się wątek agentów federalnych, obecnych w małym miasteczku w Wirginii Zachodniej, którzy mają trzymać rękę na pulsie. Sam fakt, że rząd wie o obecności obcych wśród ludzi i częściowo finansuje (kontrolując) ich działania to również spora nowość.

"[...] tym, co rozświetla gwiazdy we wszechświecie"
Całość wypada lepiej niż pierwsza powieść tej autorki, którą czytałam, czyli "Zaczekaj na mnie",  gdzie autorka posługuje się pseudonimem J. Lynn - dla powieści pisanych z gatunku NA. Nadal można wskazać wiele cech wspólnych, różnica jest jednak spora, a styl jakby odmienny. Gdybym wcześniej nie wiedziała, że to ta sama autorka, pewnie bym tego nie odgadła.

Około 50 stron "Obsydianu" to dodatki do książki. Pierwszym z nich jest kilka scen z fabuły pierwszego tomu, lecz otworzonych z perspektywy Daemona. Niby nie tak wiele, ale potwierdza uczucie bohatera do Katy, w co w czasie lektury można poważnie czasami zwątpić. Kat nie pragnie jednak takiego "zauroczenia" a nawet dziwnego przyciągania, tylko prawdziwej i silnej miłości jaka łączyła kiedyś jej rodziców. Bohaterce zdarzają nie skrajnie nierozważne działania, ale wiele w jej charakterze zasługuje na zdecydowany plus. Drugim dodatkiem są dwa rozdziały następnego już tomu "Onyx"! To bardzo miła niespodzianka. Sceny ze zmianą perspektywy to najczęściej dodatki tylko na stronie autora, natomiast wprowadzenie do drugiej części o wiele bardziej wzmaga apetyt na nią już teraz :)

"Obsydian" - Jennifer L. Armentrout
[SERIA - TOM 1]
Wydawnictwo: Filia   FRAGMENT do poczytania
Stron: 346
W kategorii: Paranormalne = Obcy
W kolejności: NR 38/2014/06/06 (314)
Ocena: Początek serii Lux nie jest pierwszą książką tej autorki, którą czytam. Ta jednak zdecydowanie bardziej mi się spodobała. Są tu lepsze i mniej świetliste momenty. Czasem fabuła zdaje kręcić się w kółko. Za często przypomina się też w trakcie lektury scenariusz "Zmierzchu". Kosmici w nurcie romansu paranormalnego to jednak wciąż nieczęsto wykorzystywany wątek, a przez to o wiele bardziej atrakcyjny.
Chętnie zobaczyłabym jak dalej rozwinie się ta opowieść, a dołączone dwa rozdziały drugiego tomu zwiastują już spore zmiany, odchodząc bardziej w tematykę z serialowego "Roswell". Lekka powieść, w której zdecydowanie jest potencjał :)


Seria Lux to pięć tomów:
1. Obsidian / 2. Onyx  / 3. Opal / 4. Origin / 5. Opposition