Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

sobota, 9 kwietnia 2016

"Żyje się tylko dwa razy"

„– Wyluzuj. Żyje się tylko dwa razy.”

PRZEDPREMIEROWE WRAŻENIA Z LEKTURY

Travis stracił głowę. I to dosłownie dwa razy. Pierwszy, kiedy zakochał się w Cate. Drugi, gdy dosięgła go wiadomość o diagnozie i chorobie, która doprowadziła do dramatycznej nadziei - zawierzenia swojego życia już teraz medynie przyszłości. Podejrzewano, że stan hibernacji będzie trwał przynajmniej dwie dekady - jeśli nie więcej. Tymczasem Travis budzi się o wiele prędzej, bo już zaledwie po połowie jednego dziesięciolecia. W jakim świecie przyjdzie mu teraz żyć?
"Właśnie. W przyszłości. Wyobraź sobie, Travis, że zwyczajnie zasypiasz w tym życiu i pewnego dnia budzisz się w zupełnie nowym.
Tak więc minęło tylko pięć lat, a tak wiele zdołało się zmienić. Ulice nie opustoszały, a zamiast nich po niebie nie latają statki. Zmiany zaszły przede wszystkim w ludziach, który byli obecni wcześniej w życiu bohatera. Szesnaście lat - tyle dokładnie miał Travis, kiedy pozwolił sobie obciąć głowę i ją zamrozić. W chwili rozpoczęcia akcji przebudza się by doświadczyć tego, czego nie doświadczył jeszcze nikt. Jest co prawda drugim przypadkiem, w którym taka operacja się powiodła, ale społeczeństwo nadal nie wie, jak sobie z tym radzić. Rodzina Travisa pożegnała go wcześniej, a teraz wita na nowo. Czy zaliczyć to jako powrót "z tamtej strony"? Czy nie rozważać nad tym wiele i cieszyć się z tego cudu?
„– Wiem, że czujesz się nieswojo. Jesteś zdezorientowany i pewnie zszokowany. Ale nie wraca się bez powodu.
– Słucham?                                                                                                                           Właśnie wręczono ci klucze do królestwa, Travis. Nie marnuj czasu na użalanie się nad sobą.”

Książka, mimo tego że skierowana jest typowo do młodzieży, porusza kwestie nad którymi zastanawia się wiele osób. A gdyby tak móc zamrozić ciało, umysł i osobowość do czasu wynalezienia technologii, które umożliwią przeskoczenie barier - tych ograniczających nas dzisiaj?  Autor powieści idzie o krok dalej i zadaje pytania o psychologiczne, socjalne i emocjonalne skutki takiego przełomu. Kim bylibyśmy już po przebudzeniu? Jak szybko zdołalibyśmy na nowo odnaleźć się w nowej rzeczywistości?
"Na chwilę zamknąłem oczy, a w tym czasie świat się postarzał.”
"Chłopak, który stracił głowę" napotyka na taką właśnie przeszkodę. Znajduje się w świecie pomiędzy. To nie jest już przeszłość, ale jeszcze nie tak odległa przyszłość, która pozwoliłaby mu spojrzeć na wszystko to z dystansu i rozpocząć życie w zupełnie nowej dekadzie. Zamiast tego musi wrócić do liceum, które to jego rówieśnicy dawno już ukończyli, udając się na studia wyższe. Ponadto zmuszony jest oglądać swoją ukochaną dziewczynę Cate (zdawałoby się, że miłość jego życia) w ramionach innego - obcego faceta... którego to zaledwie pięć lat temu jeszcze nie znała. I obiecała na Travis zaczekać. Bohater nie zamierza jednak się poddawać - a szczególnie w tej sprawie. Znaczenie też nie będzie miał fakt, że Cate Conroy jest już po słowie.
„Pamiętasz ten tysiąc dolarów, który tata dał mi na Gwiazdkę?
– Tak.
– Kupię jej za to pierścionek.
Czy ona już przypadkiem nie ma pierścionka zaręczynowego?                                 Nie ma tego, który mieć powinna – odparłem. – Pora to naprawić.”

Zdawałoby się w tym momencie, że to historia typowo miłosna. Tak jednak nie jest, choć Travis to niezwykle sympatyczny jak i romantyczny chłopak. Opowieść skupia się nie tylko na odzyskaniu uczucia ukochanej, ale i naprawieniu więzi przyjaźni. Z czasem okazuje się, że coraz więcej rzeczy wymaga naprawy, poglądy - zmiany, a przyszłość - obrania bardziej konkretnego kierunku. Całość narracji opisana jest z punktu widzenia Travisa, nie znamy więc przemyśleń całej reszty. Ale nie powinno być z tym problemu, prawda? Z powrotu osoby, który miała już nigdy nie wrócić na ten świat, można się tylko i wyłącznie cieszyć, czyż nie? John Corey Whaley zaskoczy nas odpowiedziami na to właśnie pytanie.
Co miałem do stracenia? Albo się uda, albo nie. Albo to pomoże, albo niczego nie zmieni."
Wiele mogło wydarzyć się w historii zatytułowanej "Chłopak, który stracił głowę".  Gdyby tak bohaterowie książki "Gwiazd naszych wina" mogli zasnąć i obudzić się, gdy zostanie wynaleziona skuteczna dla nich terapia... Jakaż byłaby to radość! Kogo obchodziłby wtedy powrót do liceum czy reakcje różnych ludzi na taką formę leczenia? John Corey Whaley chciał udowodnić, że nawet największy cud traci na swoim znaczeniu, jeśli nie ma wokoło osób, które są dla nas ważne.

Travisa jako bohatera polubiłam bardzo. Jego przemyślenia są źródłem poczucia humoru tej historii. Doceniam jego oddanie Cate, ale... nie za bardzo je rozumiem, gdy już samą Cate poznałam. Nie zdawała się być osobą ze wspomnień Travisa. Równie trudno jak cieszyć się z cudu w samotności, jest też zaakceptować fakt, że ludzie się zmieniają... i często aż tak bardzo, że stają się kimś zupełnie innym. Choć o to zapewne chodziło, by opowieść miała otwarte zakończenie, finału do takiej historii zabrakło - przez co mamy wrażenie, że powieść się urywa. To jedyne minusy, resztę książki zdecydowanie zapisuję na plus i polecam.

"Chłopak, który stracił głowę" - John Corey Whaley
[ OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE]
Wydawnictwo: Otwarte / Moondrive
Opis na stronie wydawnictwa: Klik
Liczba stron: 350
Podobne tematycznie: John Green i jego książki 
W kolejności: NR 15/2016/04/01 (448)

PREMIERA: 13 KWIETNIA 2016
Macie ochotę na taką opowieść?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...