Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

niedziela, 21 marca 2021

Zauroczona, zwariowana, zakochana - Laura Steven

Świat szkoły średniej zdaje się mieć z góry ustalony porządek. Jedni są popularni od pierwszego aż do ostatniego dnia liceum, inni stanowią jedynie chwilową rozrywkę. W tej rzeczywistości dość dobrze funkcjonuje Caro Kerber-Murphy. Choć dziewczyna chodzi na zajęcia z zaawansowanej fizyki i ma materiał na tyle opanowany do przodu, że może czytać na lekcji już tylko artykuły naukowe, a zaraz potem biec na kółko szachowe, to wciąż przyjaźni się z popularnymi dziewczynami. Jedna z nich właśnie rozpoczyna swoją karierę wokalną, druga śmiało mogłaby cały dzień spędzać w gronie cheerleaderek. Czy przyjaźń tak skrajnie różnych charakterów przetrzyma nie tylko próbę czasu ale i eksperymentu?

Jak wiele dziewczyn także i Caro cierpi z powodu nieodwzajemnionego uczucia. Sprawa dotyczy chłopaka imieniem Haruki. Bohaterka przekonana jest, że światło zagina się w jakiś magiczny sposób, gdyż mimo uczestnictwa w tych samych zajęciach z fizyki praktycznie nie zamienili ze sobą nawet słowa. Niemożliwość zmiany tej sytuacji powoduje, że Caro decyduje się na udział w eksperymencie. Kilka tabletek (zawierających feromony) ma zwiększyć jej atrakcyjność fizyczną w oczach innych, a w konsekwencji także doprowadzić do tego, że ktoś się w niej zakocha. Nie myśląc dużo o skutkach ubocznych dziewczyna łyka tabletki i następnego już dnia burzy ustalony porządek licealnego świata.

"Zauroczona, zwariowana, zakochana" miała swoją premierę na cztery dni przed Walentynkami. Była więc reklamowana jako idealna propozycja na ten czas. I może właśnie dlatego pojawiło się w mojej głowie kompletnie inne wyobrażenie o jej fabule. 

Z jednej strony jest tutaj masa przeróżnych ciekawostek naukowych i przedstawionych teorii. Czy to prawda, że tylko osoby o tym samym poziomie atrakcyjności będą się łączyć w pary? Jak mocno chemia naszego mózgu wpływa na emocje i czy manipulacja tymi wartościami jest w stanie doprowadzić do wytworzenia się romantycznego uczucia? Co jeszcze sobie cenię w tej książce to odwołania do fascynującego świata astrofizyki. Zjawiska są objaśnione prostym językiem, ale jednocześnie w sposób, który działa na wyobraźnię i każe dodatkowo zainteresować się światem odległych gwiazd.

Z drugiej jednak strony tak wiele scen było tutaj (nawet skrajnie) przerysowanych aby pokazać pełne spektrum działania tajemniczego specyfiku w tabletkach. W zamierzeniu śmiesznych i mających stanowić źródło humoru, często jednak groteskowych. Takich, których nawet po lekturze wyrzucić z pamięci już za bardzo nie można. Jeśli ktoś zaś wciąż liczy na typowy przebieg wątku romantycznego, to też nie ta opowieść. Laury Steven podkreśla mocno wątek przemiany na ścieżce do akceptacji samego siebie. Czy to przyjaźń a może już miłość? Pierwsze skrzypce grają tu wątki LGBT.

"Zauroczona, zwariowana, zakochana" to opowieść w jednym tomie, którą z łatwością można by było sobie wyobrazić jako ekranizację. Bohaterowie szukają nie tylko swojej przyszłości (komu powierzyć serce), lecz i odkrywają swoją przeszłość (Caro została adaptowana i wychowana przez homoseksualne małżeństwo, nie wie jednak nic o swojej biologicznej matce). Pasja do nauk ścisłych posłuży tu pomocą by odpowiedzieć na jedno z najważniejszych pytań: czy wystarczy dostatecznie mocno wsłuchać się w siebie aby wiedzieć, co jest dla nas właściwą ścieżką w życiu?

"Zauroczona, zwariowana, zakochana" - Laura Steven
Wydawnictwo: Media Rodzina
Typ: opowieść w jednym tomie
Wiek bohaterów: liceum
Ilość stron: 344
Projekt graficzny: okładka polskiego wydania zdecydowanie przebija oryginał. 

PYTANIE: Jaką książkę czytaliście w tym roku około Walentynek? 

Relacje z czytanych książek na bieżąco na Bookstagramie !

poniedziałek, 15 marca 2021

Shine - Jessica Jung

Korea Południowa kusi tak samo światem ukazywanym w przejmujących dramach co w zachwycających teledyskach k-pop. Zwabiona tym obrazem zaledwie jedenastoletnia Rachel Kim postanawia poświęcić swoją każdą wolną chwilę by stać się częścią tego blasku. Sześć lat później, gdy wciąż jeszcze nie zadebiutowała, zaczyna kwestionować trening stażystek i zasady panujące w wytwórni. Czy kariera i sława warte są spisania miłości, rodziny i przyjaźni na straty?

Jeśli ogląda się dramy koreańskie, w których gdzieś tam w tle zawsze pobrzmiewa k-pop, to naturalnym jest, że będzie się chciało przeczytać coś napisanego przez współczesnych koreańskich autorów. I tak natrafiamy na "Lśnić".

Jessica Jung to mój rocznik (1989), ponadto w książce bohaterowie oglądają dużo historii, która ja także znam i sobie cenię. Są tam: Pamiętniki WampirówSpirited AwayRuchomy Zamek Hauru czy dramy koreańskie takie jak My Only Love Song Her Private Life. Każdą z tych produkcji z chęcią obejrzałabym jeszcze raz. A jednak losy bohaterów książki "Lśnić" nie tylko mnie nie porwały, lecz nawet nie przejęły. Co poszło nie tak?

Przygody Rachel Kim przestawione zostały tak jak serial komediowy produkcji Disney Channel*.  Akcja jest mocno naciągana. Przykładowo: jak nastolatka (ze swoją jeszcze młodszą siostrą) opuszcza na jedno popołudnie kraj (Korea Południowa) aby polecieć prywatnym samolotem do kawiarni w Japonii? To wycieczka niespodzianka, dziewczyny nie mają paszportów i tak po prostu (bez wiedzy opiekunów) wskakują na pokład, bo oferuje im to zaprzyjaźniony idol? W dodatku nie są zauważeni przez nikogo z jego wiernego międzynarodowego fanklubu? Wszystkie te nadspodziewanie korzystane zbiegi okoliczności zostają wytłumaczone dopiero na ostatnich stronach powieści. Nadają opowieści innego znaczenia, ale założyć przecież trzeba, że czytelnik może nie wytrwać aż do tego momentu.

Jak w takim razie ja wytrwałam? Jessica Jung była przez lata w składzie niesamowicie popularnej grupy Girls' Generation. Z tego też powodu, że chciałam poznać ją jako pisarkę a nie piosenkarkę, nie szukałam wcześniej informacji na temat jej odejścia z zespołu. Gdy fabuła "Lśnić" stała się zbyt absurdalna, sięgnęłam jednak po fakty z przeszłości autorki. I wtedy dopiero zrobiło się ciekawie. Z tej perspektywy "Lśnić" staje się dość ostrą krytyką całego przemysłu k-pop: tego, co robi z młodymi ludźmi, na ile prawdziwe są przyjaźnie w zespole, na ile wyreżyserowane są skandale oraz jaka panuje tam nierówność w traktowaniu wokalistek i wokalistów.

Historia zawarta w "Lśnić" mogłaby się całkiem dobrze przyjąć, gdyby była to drama. Tak zresztą została napisana ta książka. Gatunek taki jak dramy (koreańskie, japońskie czy chińskie) rządzą się  jednak swoimi prawami. Jest tam humor sytuacyjny, który wynika z tego, jak scenę nakręcono oraz poddano edycji (kilka perspektyw, efekty dźwiękowe, odpowiednia muzyka czy ujęcia typu slow motion) co trudne jest do oddania w identycznym stopniu w powieści.

Nim przeczytałam "Lśnić" miałam już za sobą lekturę powieści "K-pop tajne przez poufne". Fabuła tych dwóch książek jest niesamowicie podobna.  Główne bohaterki to wychowane w Stanach Zjednoczonych nastolatki, które przenoszą się wraz z rodziną do Seulu aby rozpocząć tam swoją karierę. Każdej z nich uda się zdobyć zainteresowanie głównego wokalisty zespołu, a nawet mieć szansę jeszcze przez swoim debiutem wystąpić w teledysku. Ciekawiło mnie jak do tematu wymagającego treningu stażystek odniesienie się Jessica Jung, gdyż Stephan Lee swoją książkę oparł na badaniach, wywiadach i rozmowach, zaś autorka "Lśnić" przeżyła to na własnej skórze. Przy książce Stephan Lee bawiłam się trochę lepiej, ale może to wynikać również z faktu, że czytałam ją pierwszą.

Zarówno "Lśnić" jak "K-pop tajne przez poufne" to ciekawe książki, które uświadamiają, że to, co tak kusi w świetle reflektorów ma swoją cenę, którą zapłacić musi każdy. Rozwiewają one iluzję sławy, ale i podkreślają miłość bohaterów przede wszystkim do muzyki. Opowiadają o talencie i drodze, jaką trzeba przejść, aby pasję tą w życiu ochronić. To w tym ich aspekcie jest siła i przesłanie, nawet jeśli fabularnie na sporo rzeczy trzeba by było przymknąć oko.

"Lśnić" - Jessica Jung
W oryginale: Shine (2020)
Wydawnictwo: Zyska i S-ka
Stron: 358
Wiek bohaterów: liceum (17 lat)
Seria: tak, będzie kolejny tom

*Bardzo lubię filmowe produkcje Disneya, trudnej jest jednak wytrwać dłużej przy serialach mających wiele sezonów, których fabuła (choć ciekawa) dałaby się zmieścić w paru filmach.

Czytaliście jakąś powieść napisaną przez kogoś, kto wcześniej śpiewał lub grał w filmach?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...