Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakup własny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakup własny. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat - Anna Benning

Jak sugeruje tytuł, jest to powieść o vortexach - tutaj rozumianych jako tunelach czasoprzestrzennych. Za ich pomocą bohaterowie w mgnieniu oka zmieniają kontynent czy też przenoszą się w przeszłość. W świecie pełnym możliwości zapowiada się emocjonująca lektura, prawda?

Anna Benning snuje wizję o znanej nam rzeczywistości, która odmieniona została prawie wiek wcześniej przez pravortex. W wyniku zmiany mutacji ulegała też przyroda - zwierzęta jak i ludzie. Teraz spotkać można splitów, a ich moce wymieszane są w jednym z żywiołów: powietrza, ognia, wody lub wiatru.

Elaine w całym tym nowym porządku świata marzy by przynależeć do łowców - utalentowanej grupy o silnej woli, która podróżuje vortexami i wyłapuje niebezpiecznych splitów. Aby znaleźć się w ich gronie musiałaby znaleźć się wśród zwycięzców wyścigu vortexami. I dziewczynie się to udaje... przy drobnej manipulacji czasem. Od tego momentu wydarzenia przyśpieszają. Okazuje się, że niewielu może bezpiecznie podróżować vortexami, ale jeszcze mniej potrafi sterować nimi tak, aby nagiąć tor na inny czas.

Czy "Vortex" to powieść dla fanów "Igrzysk"? Podobnie jest to antyutopia skierowana do młodzieży. Trzeba przywyknąć jednak do obecności mutacji na poziomie X-Menów. Spiterzy mogą się palić (całościowo jako żywe pochodnie) albo z ich rąk wyrastać będą niekończące się pędy. Na sierści zwierząt rośnie trawa i kwitną kwiaty. Woda leje się z wodospadów nieustannie, nie gromadząc się nigdzie poniżej. A tych wodospadów i podobnie zachwianych praw fizyki jest sporo. Powtarzalność tego samego elementu krajobrazu w różnych miejscach fabuły powoduje, że trudno jest potem streścić logicznie całość. Kiedy zmutowane miasta miałyby z pewnością o wiele więcej do zaoferowania. Podobnie zresztą jak wątek romantyczny, w którym Elaine spotyka swojego zaginionego idola - dawnego łowcę. Balian to ciekawa postać, w dodatku inny podróżnik w czasie (co spodoba się fanom Trylogii Czasu od Kerstin Gier). Choć bohaterowie czują coś do siebie, całe sprawy sercowe zepchnięte zostają na drugi tor. To wszystko powoduje, że "Vortex" mógłby być jedną z moich ulubionych powieści, ale nią nie jest.

Początek trylogii wciąga. Zaczyna się od emocjonującego wyścigu vortexami, następnie zaraz przenosi czytelnika do siedziby rebeliantów, gdzie (będąc chwilowo po stronie wroga) każe się kwestionować ustalony porządek świata. Potem zaczyna się nauka przeskoków w czasie i rozpoczyna wątek romantyczny. Całość standardowo kończy próba ocalenia świata. 

"Vortex" to dobra powieść, do której musiałam robić jednak kilka podejść, zanim ostatecznie coś między nami zaskoczyło. Z chęcią poznam tom drugi, ale nie dlatego, że zachęciła mnie do tego fabuła albo strasznie ciekawi mnie, co się stało dalej z bohaterami. Raczej ciekawi tutaj bardziej koncepcja świata. Jak jedynka opisywała miasto grunterów (mutacje z mocami ziemi i za jej pomocą budowane miasta), tak okładka tomu drugiego opisuje podróż w morskie odmęty. 

Dla osób szukających wyróżniającej się antyutopii bardziej niż "Vortex" poleciłabym serię "Brzydcy, Śliczni, Wyjątkowi", która doczekała się nowego wydania na polskim rynku. Również rozgrywając się w przyszłości budzi o wiele więcej emocji.

Wydawnictwo: Media Rodzina
[ TRYLOGIA: TOM 1 ]
W kategorii: ANTYUTOPIA
Miejsca akcji: cały świat, ale głównie Anglia, Stany i Kanada

Książkowe zdjęcia zawsze na Bookstagramie / filmiki z ich udziałem na BookTok.

czwartek, 6 stycznia 2022

Zaginione miasta. Strażniczka - Shannon Messenger

W lokalnej gazecie pojawia się artykuł o genialnym dziecku. Jej imię to Sophie Foster. Dwunastolatka ma nie tylko pamięć fotograficzną, ale i sekret, który codziennie przyprawia ją o ból głowy i to dosłownie. Sophie czyta innym w myślach i nie może tego w żaden sposób powstrzymać. Wkrótce dowie się, że jej umysł skrywa o wiele więcej tajemnic, które ukryto tam wbrew jej woli. Wiedza ta może okazać się tak samo potężna co niebezpieczna.

Shannon Messenger, pisząc serię o "Zaginionych Miastach", chciała połączyć swoją miłość do świata Władcy Pierścieni i X-Menów. Elfy stanowiłyby rasę wyższą na szczeblu ewolucyjnym od ludzi, ale nie zamieszkiwałyby miast przypominających Średniowiecze. Zamiast tego posiadałyby technologię i zakres umiejętności równy X-Menom. Czy to się udało? Magiczny świat i szkoła, do której trafia Sophie, przypominają o wiele bardziej Hogwart. Początek "Strażniczki" jest może i chaotyczny, lecz z każdą kolejną stroną historia już tylko zyskuje

Elfy (szpiczaste uszy widoczne tylko u najstarszych z nich) to weganie, którzy podróżują razem ze światłem. Młodzi adepci uczą się alchemii, astronomii ale i wykorzystują swoje zdolność: telekineza, czytanie w myślach, znikanie, wymazywanie wspomnień, manipulacja uczuciami. A to dopiero początek listy. Tak wiele darów budzi jednak i kontrowersje. Kiedy całą Ziemię trawią pożary, czy elfy nie powinny pomóc, mając do dyspozycji takie zasoby: magię i technologię? Sophie nawet wśród elfów to wyjątek - wychowali ją przecież ludzie. W dodatku do jej umysłu nikt nie potrafi zajrzeć. Tymczasem ktoś nieustannie pokłada dziewczynie wskazówki, nakierowując ją na drogę, która może skończyć się Wygnaniem. Ocalić więc swój stary świat, licząc się z tym, że utraci się ten nowy?

Skoro Sophie Foster ma tylko dwanaście lat, pojawia się więc pytanie o grupę docelową "Zaginionych Miast". Tom pierwszy ma ponad 400 stron. To troszkę więcej niż "Komnata Tajemnic" i mniej niż "Więzień Azkabanu". Kiedy z zafascynowaniem czytałam serię o Harry'm Potterze i szukałam czegoś podobnego, seria o Sophie Foster mogłaby być strzałem w dziesiątkę. Książka ze skalą swojej intrygi i tajemnic spodoba się także fanom Percy'ego Jacksona.

Czy to tylko magia i przygody? Ależ skąd. Shannon Messenger porusza niezwykle ważną tematykę adopcji. Choć Sophie Foster ma rodzinę, to biorąc pod uwagę jej pochodzenie, ludzie Ci mogą być tylko jej przybranymi rodzicami. Dwunastolatka musi więc znaleźć sobie w nowym świecie opiekunów, z którymi będzie się dogadywać, a w przyszłości być może pokochać jak rodziców. Para, która zdecyduje się zabrać do siebie Sophie, ma zaś sanktuarium dla magicznych zwierząt, którego nie powstydziłby się sam Newt Skamander.

Zaginione miasta to seria licząca sobie obecnie osiem tomów, a ma być ich aż dziesięć. To opowieść, w czasie której obserwujemy jak bohaterowie dorastają - choć problemy, z którymi mierzą się już teraz do łatwych nie należą. Bardzo chętnie ocenię historię Sophie Foster, kiedy jeszcze lepiej ją poznam w kolejnych tomach.

"Strażniczka" - Shannon Messenger 
Seria: Zaginione miasta tom 1
Wydawnictwo: IUVI
Stron: 408

Zdjęcia książek zawsze na Bookstagramie / filmiki z ich udziałem na BookTok  


sobota, 4 grudnia 2021

Łańcuch ze złota - Cassandra Clare

Rozpoczyna się XX wiek. W czasach ery edwardiańskiej pełnoletność osiąga kolejne pokolenie Nocnych Łowców. Do Londynu wraz z bliskimi przeprowadza się Cordelia Carstairs. Choć czeka tu na nią przyjaciółka z dzieciństwa Lucie Herondale, dziewczyna ma przed sobą trudne zadanie: szybko znaleźć dobrą partię i wyjść za mąż. Wszystko to zanim ogłoszony zostanie wyrok w sprawie jej ojca, a opinia jej rodziny być może już na zawsze zrujnowana.

Carstairs to także jedna z gałęzi drzewa genealogicznego Nocnych Łowców. To wojownicy z angielską krwią, którzy od pokoleń walczą z demonami, chroniąc przed nimi świat. Cordelia od lat darzy uczuciem Jamesa Herondale, ale on obsesyjnie zakochany jest w Grace Blackthorn - dziewczynie wychowywanej przez kobietę, która poprzysięgła zemstę na Nocnych Łowcach za śmierć jej bliskich. W całości konfliktu nie pomaga wcale fakt, że Lucie i James - mając w sobie krew matki (czarownicy Tessy) - muszą sobie radzić z konsekwencjami anielskiego i demonicznego pochodzenia.

AUTOR I STYL
Cassandra Clare swoją serię o Nocnych Łowcach rozpoczęła w 2007 roku i od tego czasu pisze ją nieprzerwanie, co skutkuje dużą ilością tomów. Fani tego uniwersum jednak nie narzekają na kolejne tomy. Co charakteryzuje styl amerykańskiej autorki? Niespodziewane zwroty akcji, pełne humoru dialogi, opisy krótkie ale niezwykle trafne - pełne obrazowych metafor, działających na wyobraźnię.

KIEDY MOŻNA CZYTAĆ?
"Łańcuch ze złota" to pierwsza książka z nowej trylogii "Ostatnie godziny". Jest to bezpośredni prequel dla serii głównej "Dary Anioła", ale nie prequel dla całej tej historii. Aby więc czytać "Łańcuch ze złota" trzeba znać przynajmniej trylogię "Diabelskie maszyny". I nie będzie to strata czasu. Jak dotąd z 18 powieści o Nocnych Łowcach to właśnie Mechaniczny Anioł, Mechaniczny Książę i Mechaniczny Księżniczka są tymi najlepszymi. "Diabelskie maszyny" pełnią też rolę wprowadzającą, czyli znajdują się tam bohaterowie, dla których rzeczywistość aniołów i demonów jest nowością. Wszystko więc jeszcze raz jest wyjaśnione (przy czym osoby znające "Dary Anioła" nie nudzą się wcale). "Ostatnie godziny" jak i "Mroczne Intrygi" zakładają już, że czytelnik jest z tym uniwersum obeznany.

OSTATNIE GODZINY NA TLE INNYCH SERII
Cassandra Clare opiera częściowo zarys fabuły na odtworzeniu motywu z powieści Charles'a Dickensa "Wielkie Nadzieje". I nawet jeśli w międzyczasie pojawia się sporo mniej interesujących wątków (autorka ma tutaj wielu bohaterów a więc i ich narracji do poprowadzenia), to ostatecznie tom pierwszy kończy się w taki sposób, że jak zawsze nie można się już doczekać kontynuacji. "Ostatnie godziny" nie mają łatwego zadania. Nadal występują w nich bohaterowie "Diabelskich maszyn" (Tessa, Will i Jem). Jednocześnie Ci niezwykle odważni i przenikliwi wojownicy muszą się w jakiś sposób usunąć w cień, aby pałeczkę mogło przejąć młodsze pokolenie. Ciężko to dobrze uzasadnić, dlatego pisanie serii czasowo tak bliskich sobie jest trudne. Tymczasem bardziej niż losy Cordelii i Jamesa interesował mnie duet Lucie Herondale (widzi duchy) i Jesse Blackthorn (zatrzymany na granicy życia i śmierci). Fani serii "Pośredniczka" od Meg Cabot z pewnością docenią ten wątek. 

KIEDY NASTĘPNY TOM?
"Łańcuch z żelaza" (tom 2) jest już w oryginale na rynku od marca 2021. Wydawnictwo MAG przesuwało premierę tomu pierwszego "Ostatnich godzin" kilka razy. Tom drugi miał się ukazać jeszcze w tym roku (listopad). Aktualizacji brak. Co smuci, bo seria ta ma w Polsce swoich wiernych fanów - wychodzą jej kolejne wydania w nowych okładkach i nakład schodzi cały. Ostatni tom trylogii z ery edwardiańskiej "Chain of Thorns" ma się ukazać w oryginale w listopadzie 2022.

"Łańcuch ze złota" - Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG
TRYLOGIA: TOM 1
Stron: 688

Zdjęcia książek zawsze na Bookstagramie / filmiki z ich udziałem na BookTok / Legimi na 30 dni

czwartek, 10 czerwca 2021

Tkając świt - Elizabeth Lim

Maia Tamarin pracuje w rodzinnym warsztacie krawieckim w jednym z portów A'landi. Kiedyś jej marzeniem było zostać najlepszym krawcem w całym kraju, teraz celem jest jedynie przetrwanie. Dziewczyna straciła w dzieciństwie matkę, w wojnie dwóch starszych braci oraz radość, która otaczała ich rodzinny dom. Gdy ogłoszony zostaje konkurs na nadwornego krawca, przychodzi powołanie dla mistrza z jej miasta: jej ojca w depresji lub poranionego na wojnie, ocalałego jedynego brata. Maia postanawia wziąć los w swoje własne ręce i zawalczyć o tytuł. Jest pewna swoich umiejętności, a dar to jedyne co jej w życiu pozostało. Nie wie jeszcze, że postawione zostanie przed nią zadanie, w którym skazana wydaje się być od początku na porażkę. Jak można byłoby upleść suknię z promieni słońca, łez księżyca czy krwi gwiazd? To świat mitów oraz ich bogów, o których interwencji w ludzki w los od dawna nikt już nie słyszał.

Serię Elizabeth Lim reklamuje się jako połączenie "Projektu Runaway" z "Mulan". Prawda jest jednak taka, że niemożliwe zadania wykonywane na czas to nie tylko reality show. Wcześniej mamy przecież baśnie i to tam bohaterowie musieli prześcignąć przeznaczenie aby wywiązać się z trzech magicznych zadań. Maia Tamarin obcina włosy i podszywa się pod swojego brata, zajmując tym w hierarchii cesarstwa miejsce przynależne tylko dla mężczyzn, ale i wskakuje na czarodziejski dywan oraz poznaje losy klątwy, która zazwyczaj dotyczy dżinów. Czy połączenie "Mulan" z "Alladynem" wydaje się niezwykłe? Ależ skąd! Oryginał baśni o "Aladynie i magicznej lampie" rozgrywa się w jednym z miast Chin, wcale nie w mroku arabskiej nocy. Opowieści tak stare jak baśnie podróżują jednak przez czas i miejsce, więc to żaden problem dla kolejnych ich wersji. Miło jest jednak wrócić do początków, a "Tkając świt" o tym przypomina.

Seria "Krew gwiazd" to dwa tomy: "Tkając świt" i "Snując zmierzch". Tom pierwszy, choć podzielony jest wewnątrz na trzy części, to tak naprawdę posiada je dwie. Pierwsza z nich to rozstrzygnięcie konkursu o stanowisko cesarskiego krawca, druga to wyprawa poprzez pustynie, góry i przeklęte wyspy by spróbować dokonać niemożliwego. Czy istnieją takie miejsca, gdzie pochwycić można promienie słońca czy księżyca? Albo gdzie tworzy się między nimi most, a gdy już runie, można dotknąć łez gwiazd? Maia odziedziczyła niezwykłe magiczne nożyczki, które zamiast tylko ciąć także szyją. Do tego jest i nadworny czarodziej (Edan), który postanawia młodej mistrzyni w jej misji pomóc. Wątek romantyczny choć słodki, wydaje się jednak zbyt ponaglany. Zaskakujące jest też jak trudno dostać jest się do niektórych lokalizacji, a jak łatwo i prędko można z nich potem wyjść. Mimo tego "Tkając świt" to udana pierwsza część serii, która każe czekać na tom drugi i zarazem finał historii w jednym

Opowieść polecana dla fanów baśni w nowej odsłonie, gdzie pierwsze skrzypce gra magia, a świat okazuje się być zamieszkiwany także przez bogów, czarodziei, duchy czy demony. I koniecznie uważajcie: te przepiękne projekty graficzne okładek to tak naprawdę niezłe spoilery, jeśli tylko przypatrzeć się dokładniej! Lecz aby odkryć ich sekret, trzeba zacząć czytać.

"Tkając świt" - Elizabeth Lim
Seriach w dwóch tomach
Wydawnictwo: We Need YA
Stron: 432
Fragment do przeczytania na stronie Empik.com (plus piękna mapa krainy)

PYTANIE: KTÓRE OKŁADKI KSIĄŻKOWE SKRADŁY WAM SERCE?

środa, 21 kwietnia 2021

Gołąb i wąż - Shelby Mahurin

Magia, choć potężna i mogąca czynić dobro, zostaje wykorzystana tylko w złej wierze. Czarownice w walce o ziemie swoich przodków nie cofną się przed niczym. Zakon, wysłany do obrony ludności cywilnej przez rodzinę królewską, także. W środku tej waśni znajduje się dwoje młodych ludzi, którzy nie powinni się nigdy spotkać, a razem spróbują odmienić los swojej ojczyzny.

Historia zbudowana na motywie polowania na czarownice, w których to łowca zakochuje się w czarownicy, to nie nowość. Stawia to bohaterów w relacji enemies to lovers (od wrogów do ukochanych). Tutaj dodatkowo występuje element zawarcia związku małżeńskiego pod przymusem. Młodej czarownicy powinno być więc niezwykle trudno utrzymać sekret, jeśli poślubi łowcę i zamieszka w murach jego zakonu, prawda? Nie w tej historii. Lou sporo już przeszła i chce ochronić swoje życie, ale jednocześnie swoim zachowaniem stale prowokuje i zupełnie niepotrzebnie zwraca na siebie uwagę. Gdy cały zakon rycerzy wytrzymuje podśpiewywanie przez nią sprośnych piosenek na porannym nabożeństwie w kościele, to jest to chyba czysta magia.

Sam zaś system magiczny występuje w powieści i to właśnie on zasługuje na uwagę. Świat został podzielony między czarownice i ludzi. Osoby, obdarzone magią i mogące się do niej podłączyć, walczą o odzyskanie odebranej im ziemi. Zsyłają okropne i śmiertelne klątwy także na niewinnych. Gdy grupa czarownic przechodzi przez miasto, wszyscy mieszkańcy uciekają w krzyku, a postradać zmysły można tylko od jednego złego spojrzenia wiedźmy. Nie kimś takim chciała stać się Lou i nie takiemu dziełu zniszczenia pragnęła poświęcić swoje życie. Ten wątek czarnej magii, kiedy możliwe jest nawet obalenie całej dynastii, jeśli zapłaci się za to tylko odpowiednio wysoką cenę, jest niesamowicie hipnotyzujący. To dla niego chce się dalej czytać. Zupełnie nie dotyczy to już wątku romantycznego, czyli relacji Lou i Reid'a. Wielu czytelników chwali ich duet, dla mnie nie ma tu iskry. Mimo iż czytelnik ma do wglądu obie perspektywy narracji: łowcy i czarownicy.

"Gołąb i wąż" miał szeroko zakrojoną promocję zarówno zagranicą jak i na polskim rynku wydawniczym. Na Bookstagramie można znaleźć prace artystów, gdzie przepiękne ilustracje z tomu pierwszego (a szczególnie już drugiego) zachęcają do lektury. Co więcej seria polecana była także dla fanów twórczości Sarah J. Maas (Szklany Tron czy Dwory). Być może będzie miała podobny przebieg fabularny, w którym tom pierwszy stanowi jedynie bardzo szeroki i rozbudowany wstęp do historii, która rozkręca się na dobre dopiero w kolejnych częściach.

"Gołąb i wąż" jako pierwszy tom trylogii sprawuje się dobrze, ale nie jest to jeszcze powieść, dla której zarwałoby się noc. Część bohaterów pojawia się praktycznie znikąd i nagle posiada niezbędne znajomości by rozwiązać naglący problem. Dopiero ścisły finał (kiedy ujawniono kto i jak jest z kim powiązany) sprawia, że cała historia staje się ciekawsza, a niewyjaśnione motywy nabierają sensu. Trzeba jednak jakoś do tego rozdziału dotrwać, tymczasem zdarza się chwilami czytać książkę na siłę i często ją odkładać. Pozostaje teraz tylko sprawdzić czy dla intrygującego systemu magicznego warto było zaryzykować lekturę zarówno tomu pierwszego jak i jego kontynuacji.



"Gołąb i wąż" - Shelby Mahurin
TRYLOGIA: TOM 1
Wydawnictwo: We Need YA
FRAGMENT DO PRZECZYTANIA - KLIK!

WAŻNE: Należy pamiętać, że na odbiór lektury wpływa wiele czynników: ile przeczytało się już książek, jakie to były lektury (podobne wątki) czy zwyczajnie typ osobowości czytelnika. Dla jednej osoby książka będzie cudowna, dla innej zupełnie przeciętna. Z tego powodu ważne jest, aby było wiele recenzji, które pomogą dokonać wyboru.

PYTANIE: Czytaliście jakieś książki o czarownicach i ich łowcach? Które polecacie?

Zapraszam na także Bookstagram i BookTok 


niedziela, 21 marca 2021

Zauroczona, zwariowana, zakochana - Laura Steven

Świat szkoły średniej zdaje się mieć z góry ustalony porządek. Jedni są popularni od pierwszego aż do ostatniego dnia liceum, inni stanowią jedynie chwilową rozrywkę. W tej rzeczywistości dość dobrze funkcjonuje Caro Kerber-Murphy. Choć dziewczyna chodzi na zajęcia z zaawansowanej fizyki i ma materiał na tyle opanowany do przodu, że może czytać na lekcji już tylko artykuły naukowe, a zaraz potem biec na kółko szachowe, to wciąż przyjaźni się z popularnymi dziewczynami. Jedna z nich właśnie rozpoczyna swoją karierę wokalną, druga śmiało mogłaby cały dzień spędzać w gronie cheerleaderek. Czy przyjaźń tak skrajnie różnych charakterów przetrzyma nie tylko próbę czasu ale i eksperymentu?

Jak wiele dziewczyn także i Caro cierpi z powodu nieodwzajemnionego uczucia. Sprawa dotyczy chłopaka imieniem Haruki. Bohaterka przekonana jest, że światło zagina się w jakiś magiczny sposób, gdyż mimo uczestnictwa w tych samych zajęciach z fizyki praktycznie nie zamienili ze sobą nawet słowa. Niemożliwość zmiany tej sytuacji powoduje, że Caro decyduje się na udział w eksperymencie. Kilka tabletek (zawierających feromony) ma zwiększyć jej atrakcyjność fizyczną w oczach innych, a w konsekwencji także doprowadzić do tego, że ktoś się w niej zakocha. Nie myśląc dużo o skutkach ubocznych dziewczyna łyka tabletki i następnego już dnia burzy ustalony porządek licealnego świata.

"Zauroczona, zwariowana, zakochana" miała swoją premierę na cztery dni przed Walentynkami. Była więc reklamowana jako idealna propozycja na ten czas. I może właśnie dlatego pojawiło się w mojej głowie kompletnie inne wyobrażenie o jej fabule. 

Z jednej strony jest tutaj masa przeróżnych ciekawostek naukowych i przedstawionych teorii. Czy to prawda, że tylko osoby o tym samym poziomie atrakcyjności będą się łączyć w pary? Jak mocno chemia naszego mózgu wpływa na emocje i czy manipulacja tymi wartościami jest w stanie doprowadzić do wytworzenia się romantycznego uczucia? Co jeszcze sobie cenię w tej książce to odwołania do fascynującego świata astrofizyki. Zjawiska są objaśnione prostym językiem, ale jednocześnie w sposób, który działa na wyobraźnię i każe dodatkowo zainteresować się światem odległych gwiazd.

Z drugiej jednak strony tak wiele scen było tutaj (nawet skrajnie) przerysowanych aby pokazać pełne spektrum działania tajemniczego specyfiku w tabletkach. W zamierzeniu śmiesznych i mających stanowić źródło humoru, często jednak groteskowych. Takich, których nawet po lekturze wyrzucić z pamięci już za bardzo nie można. Jeśli ktoś zaś wciąż liczy na typowy przebieg wątku romantycznego, to też nie ta opowieść. Laury Steven podkreśla mocno wątek przemiany na ścieżce do akceptacji samego siebie. Czy to przyjaźń a może już miłość? Pierwsze skrzypce grają tu wątki LGBT.

"Zauroczona, zwariowana, zakochana" to opowieść w jednym tomie, którą z łatwością można by było sobie wyobrazić jako ekranizację. Bohaterowie szukają nie tylko swojej przyszłości (komu powierzyć serce), lecz i odkrywają swoją przeszłość (Caro została adaptowana i wychowana przez homoseksualne małżeństwo, nie wie jednak nic o swojej biologicznej matce). Pasja do nauk ścisłych posłuży tu pomocą by odpowiedzieć na jedno z najważniejszych pytań: czy wystarczy dostatecznie mocno wsłuchać się w siebie aby wiedzieć, co jest dla nas właściwą ścieżką w życiu?

"Zauroczona, zwariowana, zakochana" - Laura Steven
Wydawnictwo: Media Rodzina
Typ: opowieść w jednym tomie
Wiek bohaterów: liceum
Ilość stron: 344
Projekt graficzny: okładka polskiego wydania zdecydowanie przebija oryginał. 

PYTANIE: Jaką książkę czytaliście w tym roku około Walentynek? 

Relacje z czytanych książek na bieżąco na Bookstagramie !

poniedziałek, 15 marca 2021

Shine - Jessica Jung

Korea Południowa kusi tak samo światem ukazywanym w przejmujących dramach co w zachwycających teledyskach k-pop. Zwabiona tym obrazem zaledwie jedenastoletnia Rachel Kim postanawia poświęcić swoją każdą wolną chwilę by stać się częścią tego blasku. Sześć lat później, gdy wciąż jeszcze nie zadebiutowała, zaczyna kwestionować trening stażystek i zasady panujące w wytwórni. Czy kariera i sława warte są spisania miłości, rodziny i przyjaźni na straty?

Jeśli ogląda się dramy koreańskie, w których gdzieś tam w tle zawsze pobrzmiewa k-pop, to naturalnym jest, że będzie się chciało przeczytać coś napisanego przez współczesnych koreańskich autorów. I tak natrafiamy na "Lśnić".

Jessica Jung to mój rocznik (1989), ponadto w książce bohaterowie oglądają dużo historii, która ja także znam i sobie cenię. Są tam: Pamiętniki WampirówSpirited AwayRuchomy Zamek Hauru czy dramy koreańskie takie jak My Only Love Song Her Private Life. Każdą z tych produkcji z chęcią obejrzałabym jeszcze raz. A jednak losy bohaterów książki "Lśnić" nie tylko mnie nie porwały, lecz nawet nie przejęły. Co poszło nie tak?

Przygody Rachel Kim przestawione zostały tak jak serial komediowy produkcji Disney Channel*.  Akcja jest mocno naciągana. Przykładowo: jak nastolatka (ze swoją jeszcze młodszą siostrą) opuszcza na jedno popołudnie kraj (Korea Południowa) aby polecieć prywatnym samolotem do kawiarni w Japonii? To wycieczka niespodzianka, dziewczyny nie mają paszportów i tak po prostu (bez wiedzy opiekunów) wskakują na pokład, bo oferuje im to zaprzyjaźniony idol? W dodatku nie są zauważeni przez nikogo z jego wiernego międzynarodowego fanklubu? Wszystkie te nadspodziewanie korzystane zbiegi okoliczności zostają wytłumaczone dopiero na ostatnich stronach powieści. Nadają opowieści innego znaczenia, ale założyć przecież trzeba, że czytelnik może nie wytrwać aż do tego momentu.

Jak w takim razie ja wytrwałam? Jessica Jung była przez lata w składzie niesamowicie popularnej grupy Girls' Generation. Z tego też powodu, że chciałam poznać ją jako pisarkę a nie piosenkarkę, nie szukałam wcześniej informacji na temat jej odejścia z zespołu. Gdy fabuła "Lśnić" stała się zbyt absurdalna, sięgnęłam jednak po fakty z przeszłości autorki. I wtedy dopiero zrobiło się ciekawie. Z tej perspektywy "Lśnić" staje się dość ostrą krytyką całego przemysłu k-pop: tego, co robi z młodymi ludźmi, na ile prawdziwe są przyjaźnie w zespole, na ile wyreżyserowane są skandale oraz jaka panuje tam nierówność w traktowaniu wokalistek i wokalistów.

Historia zawarta w "Lśnić" mogłaby się całkiem dobrze przyjąć, gdyby była to drama. Tak zresztą została napisana ta książka. Gatunek taki jak dramy (koreańskie, japońskie czy chińskie) rządzą się  jednak swoimi prawami. Jest tam humor sytuacyjny, który wynika z tego, jak scenę nakręcono oraz poddano edycji (kilka perspektyw, efekty dźwiękowe, odpowiednia muzyka czy ujęcia typu slow motion) co trudne jest do oddania w identycznym stopniu w powieści.

Nim przeczytałam "Lśnić" miałam już za sobą lekturę powieści "K-pop tajne przez poufne". Fabuła tych dwóch książek jest niesamowicie podobna.  Główne bohaterki to wychowane w Stanach Zjednoczonych nastolatki, które przenoszą się wraz z rodziną do Seulu aby rozpocząć tam swoją karierę. Każdej z nich uda się zdobyć zainteresowanie głównego wokalisty zespołu, a nawet mieć szansę jeszcze przez swoim debiutem wystąpić w teledysku. Ciekawiło mnie jak do tematu wymagającego treningu stażystek odniesienie się Jessica Jung, gdyż Stephan Lee swoją książkę oparł na badaniach, wywiadach i rozmowach, zaś autorka "Lśnić" przeżyła to na własnej skórze. Przy książce Stephan Lee bawiłam się trochę lepiej, ale może to wynikać również z faktu, że czytałam ją pierwszą.

Zarówno "Lśnić" jak "K-pop tajne przez poufne" to ciekawe książki, które uświadamiają, że to, co tak kusi w świetle reflektorów ma swoją cenę, którą zapłacić musi każdy. Rozwiewają one iluzję sławy, ale i podkreślają miłość bohaterów przede wszystkim do muzyki. Opowiadają o talencie i drodze, jaką trzeba przejść, aby pasję tą w życiu ochronić. To w tym ich aspekcie jest siła i przesłanie, nawet jeśli fabularnie na sporo rzeczy trzeba by było przymknąć oko.

"Lśnić" - Jessica Jung
W oryginale: Shine (2020)
Wydawnictwo: Zyska i S-ka
Stron: 358
Wiek bohaterów: liceum (17 lat)
Seria: tak, będzie kolejny tom

*Bardzo lubię filmowe produkcje Disneya, trudnej jest jednak wytrwać dłużej przy serialach mających wiele sezonów, których fabuła (choć ciekawa) dałaby się zmieścić w paru filmach.

Czytaliście jakąś powieść napisaną przez kogoś, kto wcześniej śpiewał lub grał w filmach?

sobota, 16 stycznia 2021

Królowa niczego - Holly Black

Co musiałoby się stać aby śmiertelna dziewczyna zasiadła na tronie Królowej Elfów? Jakim królem stałby się Okrutny Książę, jeśli włożyłby na głowę koronę? Czy miłość i nienawiść są tak intensywnymi uczuciami, że można by je ze sobą pomylić? "Królowa niczego" to finał trylogii Holly Black, w którym poszukać przyjdzie odpowiedzi na te właśnie pytania.

Seria The Folk of the Air (Okrutny Książę, Zły Król, Królowa Niczego) opowiada historię Jude Duarte i księcia Cardana. Ona (jako ludzka istota) poczucia bezpieczeństwa poszukać musiała w strachu innych, on (będąc daleko w kolejce po tron) w swoim własnym okrucieństwie. Nikomu nie jest łatwo przeżyć w magicznie przepięknej, ale i jakże bezwzględnej, kranie Faerie. Sporo autorów podejmuje się opisania tego świata elfów i robi to równie dobrze. Są to między innymi Cassandra Clare, Sarah J. Maas czy Julie Kagawa.

W każdym tomie The Folk of the Air jest kilka mocnych i pięknie wykreowanych scen (zazwyczaj w okolicach finału), za które zapamiętuje się całość. I do tych scen z całą pewnością się potem wraca, lecz nie do całości książki. Mimo tego nie mogę niestety zaliczyć serii o Okrutnym Księciu do grona swoich ulubionych książek. Przede wszystkim lubię bohaterów razem, ale już nie każde z nich z osobna.

Jude stale coś knuje, czego wykonanie jest najczęściej zdecydowanie ponad jej siły. Fabuła zmienia się przez to w stałą rozgrywkę o władzę, w której każdy może być albo sprzymierzeńcem lub wrogiem. W perspektywie całości ładnie się to splata, w czasie lektury wydaje się zbyt bardzo przeciągnięte w czasie i bywa nużące. 

Cardan przechodzi prawdziwą "transformację", zmieniając się o wiele bardziej niż Jude. Ta, poza uświadomienie sobie swoich uczuć i nabyciem kilku śmiercionośnych umiejętności, w zasadzie jest taka sama jak na początku tej opowieści. I może dla elfów, za te wszystkie ich niegodziwości, należy się właśnie taka królowa. Wiele powieści fantasy radzi sobie z kwestią śmiertelności, czyniąc bohaterkę równą fearie. Holly Black stosuje rozwiązanie pośrednie. Ludzie w Elfhame żyją o wiele dłużej, o ile nie będą odwiedzać świata ludzi. Tylko czy Jude (z jej przybranym ojcem, który łaknie równie mocno władzy jak krwi) uda się przeżyć wystarczająco długo aby dotrwać do ogłoszenia pokoju w krainie elfów?

To pierwsza seria Holly Black, którą udało mi się doczytać w całości i bardzo się z tego cieszę. Lektura wszystkich tomów zleciała bardzo szybko, może poza pierwszą połową pierwszego tomu, która opisuje nękanie Jude przez Cardana i jego ekipę. Holly Black to przyjaciółka Cassandry Clare (jej książki po prostu kocham) i przez to znam Holly z wywiadów. Polubiłam ją jako osobę, ale w kilka poprzednich serii wkręcić się jakoś nie mogłam. Z trylogią Okrutnego Księcia wreszcie się to udało. Seria polecana szczególnie dla fanów rozwoju relacji typu enemies to lovers (od wrogów do ukochanych). Choć tak po prawdzie ta para podejrzewać się będzie o najgorsze chyba aż do końca.

"Królowa niczego" - Holly Black
Trylogia: Tom 3
Wydawnictwo Jaguar
W kolejności: NR 28/2020/12/01 (608)

Jest jakaś seria, z której jesteście dumni, że udało się Wam ją ukończyć w całości?
Zapraszam na Bookstagram - chętnie odwiedzę też Wasze konta!
***

piątek, 10 kwietnia 2020

Królestwo Mostu - Danielle L.Jensen

Źródło: @bookmark_to_the_future
Wśród piasków Czerwonej Pustyni, w ukrytym ośrodku szkoleniowym dla córek króla Maridriny, rywalizację wygrywa Lara. Nagrodą jest szansa na zostanie królową sąsiedniego Królestwa Mostu - Ithicany. Dziewczyny nie jest jednak szkolona w tradycyjny sposób, lecz stworzona z myślą o wytrenowaniu doskonałego szpiega, który przeniknąć ma tajemnice niezdobytego do tej pory Mostu. Ten bowiem, kto kontroluje potężną budowlę, ma władze nad handlem morskim, decyduje o głodzie lub dostatku panującym w królestwie oraz o przyszłości tej części kontynentu.

"Jedno królestwo do ocalenia. Jedno królestwo do zniszczenia."

Larę uczono tylko nienawidzić, wyszkolono ją by zwyciężała. Młoda kobieta nie jest jedynie nieświadomym pionkiem, wie doskonale iż po wypełnieniu swego zadania zginie: czy to z ręki swego ojca czy też przyszłego męża. Dlatego jej plan jest prosty - wejść do królestwa, zdobyć tajemnice, przekazać je i zniknąć raz na zawsze. Najlepiej w sposób ostateczny i niepodważalny - jeśli świat uzna, że zginęła, będzie mogła żyć w spokoju w innym królestwie.

"-Zawsze masz taką minę, jakbyś chciała kogoś zabić - zauważył. - Może mnie."

Kiedy w dniu swojego ślubu na Moście Laura po raz pierwszy spotyka Króla Ithicany (Arena) przeczuwa, że nim ona zdąży kogokolwiek zdradzi, wcześniej ją samą zdradzi jej własne serce. Tymczasem Królestwo Mostu zaczynają nękać sztormy i napaście, a z każdą bitwą Laura jest coraz mniej pewna celu swojej misji i tego, co od zawsze jej mówiono o wrogim i winnym wszystkiemu narodzie. Czy ze szpiegowskiej misji można się jednak w ogólne wycofać?

SZTORMY SERCA: Początek tej powieści zupełnie mnie do mnie nie przemówił. Szczerze rozważałam zwyczajnie odłożyć lekturę. Choć fani powieści z cyklu New Adult pewnie nie będą zawiedzeni pierwszymi rozdziałami. Mnie przekonały dopiero kolejne dni, które Laura spędzała na Ithicanie i jej stanowcze (choć niszczycielskie) dążenie do celu oraz zachowywana zimna krew w obliczu zagrożenia. Do tego Arena spełnia wszystkie wysokie standardy książąt i królów. Nowy Król i Królowa Ithicany od początku sobie nie ufają (narracja prowadzona jest z obu perspektyw), tym bardziej czytelnik zainteresowany jest ich losami. Królestwo Mostu może liczyć dodatkowo na wielu świetnych dowódców i kobiet żołnierzy w swoich szeregach, którzy chronią nienaruszalności jego granic. Kolejne tajemnice Ithicany odsłaniane są stopniowo wraz z rozwojem fabuły, a najważniejsza z nich pozostaje na sam finał (choć może kojarzyć się fanom Dworów z pewnym ukrytym przez cały tom pierwszy miejscem).

STYL AUTORKI: Historia Lary i Arena to dla mnie pierwsze spotkanie z twórczością Danielle L. Jensen, choć mam już jej poprzednie książki w domowej biblioteczce od dość dawna. W przebiegu fabuły nie ma zbyt dużo zbędnych wstawek, choć można powiedzieć, że jest tutaj pewna powtarzalność scen. Konstrukcja świata przedstawionego zasługuje na uznanie, gdyż tytułowe "Królestwo Mostu" wyobrażałam sobie jako zimne obszary. I choć faktycznie są to wyspy, rozrzucone wkoło potężnego krytego mostu, to bardziej tropikalne i targane tak samo sztormami jak i tajfunami. Wyszkolone rekiny pilnują wód, a las porastający wyspy to dżungla pełna jadowitych stworzeń. Jedyne czego mi tutaj brakowało to mapa świata. Jest nie tylko ojczyzna Lary jak i Królestwo Mostu, ale i sąsiadujące królestwa. Ich położenie i relacje są istotne dla określenia sytuacji politycznej i potencjalnego zagrożenia. Serie, zawierające o wiele mniej rozwiniętą mapę geopolityczną, posiadają takie schematy. To spore niedopatrzenie ze strony wydawcy.

KONTYNUACJA: "Królestwo Mostu" to jedna z nowszych książek autorki. Tom pierwszy serii ukazał się w oryginale w sierpniu 2019 roku. Tom drugi (luty 2020) to "The Traitor Queen", co można przetłumaczyć jako "Królowa Zdrajców" lub "Zdradziecka Królowa". Nie brzmi to jednak za dobrze. Nie budzi pozytywnych skojarzeń, a Laura (co by nie było) to pozytywna postać w tej historii. A może by tak samo jak "Królestwo Mostu" oddać znaczenie tytułu jako "Królowa Zdrady"? To tytuł, którym można by uhonorować księżniczkę. Całość serii ma się składać z czterech części, z czego dwa ostatnie nie zostały jeszcze nazwane.


REKOMENDACJA:
Bardzo dobrze zapowiadający się początek serii, która skradnie serce fanów Piratów z Karaibów. Nastawieni przeciwko sobie bohaterowie (podobnie jak w Klątwie Zwycięzców) krok po kroku zdobywają swoje zaufania i dają szansę miłości, która na przekór zdradzie puka do drzwi duszy już od pierwszego ich spotkania. Fani powieści New Adult znajdą coś dla siebie, a choć nie ma w tym świecie magicznych mocy (jak na Dworach), tak świat wysp rozrzuconych wkoło Mostu zaczaruje czytelnika do ostatnich stron powieści.

"Królestwo Mostu" - Danielle L. Jensen
Seria: Tom I
Główni bohaterowie: Lara i Aren
Czas akcji: podobny do Gry o Tron
Dla fanów: Piratów z Karaibów / trylogii Klątwa Zwycięzców
Stron: 400 (mniejszy format książki i mniejsza czcionka)
W kolejności: NR 04/2020/04/02 (584)


Pierwsze cztery rozdziały książki do przeczytania na stronie  Empik.com

niedziela, 8 września 2019

Ktoś mnie okłamuje - A.V. Geiger

Instagram bloga
"Odśwież... Swoje życie"

Eric Thorn staje się prawdziwą sensacją, gdy znika ze sceny muzycznej, a jego fanka Tessa Hart podejrzana zostaje o morderstwo. Mało kto jednak wie, że para ta ucieka razem w kierunku Meksyku. Dopiero kiedy morderstwo innego piosenkarza okazuje się sprytnie upozorowanym sposobem na promocję, na jaw wychodzi miejsce pobytu Eric'a i Tessy. Zmuszeni kontraktem wyruszają ponownie w trasę koncertową, a na ich tropie raz jeszcze pojawia się prześladowca ukrywający się za osłoną social media.

"Nie miał jej tu kto obserwować. Tessa nauczyła się podchodzić do irracjonalnych obaw z klinicznym dystansem. To był zwykły niepokój, anomalia procesów chemicznych w jej umyśle. Nic więcej. Nic prawdziwego."

Dwutomowa seria młodzieżowa "Follow Me Back" od amerykańskiej pisarki A.V. Geiger to współczesna opowieść o świecie mediów społecznościowych oraz tym, jak coraz częściej dyktują one warunki życia młodych osób. Jak w pierwszym tomie dominował Twitter, tak tutaj autorka postawiła na Snapchat. Technologia nowa dla Erica, ale i nieznana dla wielu czytelników, którzy bardziej przyzwyczajeni są do codziennego korzystania z Instagram'a czy Facebook'a. Czy któraś z tych właśnie platform nie byłaby przypadkiem lepszym wyborem na temat przewodni drugiego tomu?

"Tymczasem nic z tego nie było prawdą. Iluzja, ułuda... i public relations. Jak wszystko w tej sztucznej, plastikowo-popowej egzystencji."

Kiedy tom pierwszy zakończył taki cliffhanger, podobnie jak wielu czytelników wyczekiwałam już tylko nadejścia kontynuacji. O ile "Ktoś mnie obserwuje" zrobiło na mnie w większości pozytywne wrażenie, tak drugi tom nie zdołał utrzymać już tego poziomu. Przez pierwszą część obserwujemy ucieczkę bohaterów, którą potem zastępuje już tylko powolne popadnie Tessy w coraz to większą obsesję. Całość zmierza do kluczowego momentu, w którym nawet widząc konkretne osoby z bliska, dziewczyna nie jest w stanie ich rozpoznać. Znajdzie się tu też obraz lęków zaszczepianych w dzieciach przez rodziców do tego stopnia, że są one potem zdolne determinować ich dalsze dorosłe już życie. Bohaterowie za pomocą aplikacji internetowych (o tym to przecież opowieść) dokonują sami na sobie psychoterapii, co stanowi ciekawe źródło przeróżnej terminologii w dziedzinie lęków, ale nic poza tym.

"Najgorszy rodzaj wroga, bo przebrany za przyjaciela."

Tak więc z ciekawego pomysłu na fabułę, w którym to fanka nawiązuje kontakt a później także spotyka swojego idola w prawdziwym świecie, całość przerodziła się w zwykłą opowieść dla nastolatków z elementami thrillera jakich sporo. W tej historii drzemał spory potencjał. Tyle osób ma przecież swoich idoli, których losy nie tylko śledzi, ale i czerpie z nich siłę oraz motywację do działania. W dodatku postacie zostały skonstruowane z pomysłem. Eric Thorn nie był tylko idolem, którego obserwuje się i podziwia z daleka. Był dla Tessy tym, dzięki któremu radziła sobie z zaburzeniami lękowymi. Ostatecznie okazywało się, że jej stałe uczucie niepokoju nie było takie bezzasadne.

"Tessa miała wrażenie, że gdy wyjeżdżali na główną drogę, jej spokój ducha skręcił w przeciwną stronę."



"Ktoś mnie okłamuje" nie wnosi nic nowego do tej koncepcji, a dobudowanie do niej spisku istniejącego niby od początku fabuły sprawia, że całość wydaje się trochę naciągana. Nadal mógłby wyjść z tego ciekawy serial czy też film, ale kontynuacja musiałaby w jakiś inny sposób wzbogacać opowieść o dobrodziejstwie i zarazem klątwie mediów społecznościowych.

"Ktoś mnie okłamuje" - A.V. Geiger
Wydawnictwo: Jaguar
Seria: historia w dwóch tomach
Stron: 320
Wątki dominujące:
- uczucie idola i fanki
- życie w trasie koncertowej
- media społecznościowe
- prześladowcy
- toksyczne relacje z rodzicami
W kolejności: NR 27/2019/08/03 (579)

piątek, 23 sierpnia 2019

Pod taflą - Louise O'Neill

Więcej inspiracji na bookmark_to_the_future

Tak bardzo czasem chcielibyśmy żyć w świecie baśni, że nie zastanawiamy się już nad tym, ile płacą tak naprawdę baśniowe postacie za to aby móc przynależeć do świata ludzi. Dla Małej Syrenki każdy krok jest bólem. Nogi, które noszą ją po plaży czy rezydencji, opłaciła straszną ceną - oddała swój talent i niepowtarzalną część siebie w imię nieodwzajemnionej miłości. Jak zdobyć czyjeś serce, skoro nie można użyć słów, nie zna się świata do którego się przybyło, a można tylko tańczyć, gdy krew wypełnia pantofelki? Na nowo rozpoczyna się dobrze znana baśń czy nadal pamiętasz jej przebieg?




" - Kim jesteś? Moim zdaniem istotniejsze pytanie brzmi: Kim będziesz? 
Kim się staniesz teraz, gdy odzyskałaś wolność?"

Louise O'Neill w próbie ponownego opowiedzenia baśni o "Małej Syrence" (tzw. retelling) prawie połowę książki poświęca wydarzeniom, które poprzedzają pamiętny sztorm i zatopienie statku. Wcześniej dokładnie poznajemy relacje łączące Króla Mórz z jego córkami. Syreny, trytony i rusałki - poza znanym z baśni wyglądem - zyskują tutaj nowe cechy. Tajemnice spowijając Rubieże, którymi rządzi Wiedźma Morska, tak samo gęsto skrywają przeszłość Królowej Muireann i jej zniknięcie w pierwsze urodziny najmłodszej z córek. Mała Syrenka to zarazem najpiękniejsza księżniczka. Nazywana przez wszystkich Muirgen, a przez matkę jako Gaja, skrycie sprzeciwia się otaczającej jej rzeczywistości i tęskni za czymś innym. Za czymś, co nie znajduje się "Pod Taflą", lecz w blasku słońca na powierzchni.

"Musisz być dwa razy lepsza od mężczyzn, żeby w ogóle był remis."

Tak mocno jak władza sprawowana przez mężczyzn pozbawia kobiety prawa głosu i decydowania o sobie, tak mocno prawie każda scena przesycona jest tu feministycznym przesłaniem. Czy to na dworze Króla Mórz czy już na powierzchni los Muirgen nie jest w jej rękach. Ucieczkę przed okrutnym przyszłym mężem opłaca utratą niespotykanie pięknego głosu. Wmówiono jej jednak, że o wartości kobiety nic nie przemawia tak mocno nic jak jej uroda. Przystojny młodzieniec, Oliver, choć przygarnia ją do swojej rodziny, wydaje się nie odwzajemniać jej uczuć. Dla księżniczki, która pogodziła się już praktycznie z wizją małżeństwa podyktowanego względami politycznymi, uczucie pierwszej miłości warte jest zaryzykowania wszystkiego. Czy przyjdzie jej zapłacić za tych kilka chwil szczęścia życiem?

"Cóż innego mogłabym jednak powiedzieć? Mogę milczeć na powierzchni albo przez resztę życia krzyczeć o litość, pozwalając, by woda tłumiła moje wrzaski."

Kto szuka "Pod taflą" opowieści o poświęceniu wszystkiego w imię miłości, tak samo jak w oryginalnej baśni, nie znajdzie w niej szczęśliwego zakończenia. Prezentowana przez Louise O'Neill wizja zakończenia historii jawi się tu jeszcze bardziej mrocznie. To retelling z rodzaju tych, który czarne charaktery wysuwa na plan pierwszy i choć nie wybiela ich natury tak samo nie dostarcza też czytelnikowi dostatecznego wytłumaczenia ich działań. Młodzieniec, w imię którego rozpoczęła się cała ta wędrówka na powierzchnię, zostaje zupełnie pominięty w finale - tak jakby jego obecność nie miała znaczenia od samego początku. Jak w wielu, także osadzonych współcześnie powieściach, kluczem jest przeszłość jednego z rodziców.


W SKRÓCIE: Retelling "Małej Syrenki" od Louise O'Neill to książka warta polecenia ze względu na feministyczne przesłanie jakie w sobie zawiera. Coraz mroczniejszy przebieg historii przypomina ten znany z innej reinterpretacji tej samej baśni w powieści "Wiedźma morska". Mimo licznych świetnych cytatów (z niej wypisanych) i przepięknej szaty graficznej, nie jest to książka do której bym wracała. Trochę za dużo miejsca poświęcono powtarzającym się scenom ucisku dziewcząt przez ich ojca, a za mało przeznaczono na rozwinięcie właściwej historii i nadanie jej znaczenia. Jeśli o mnie chodzi, to nadal będę poszukiwać swojego ulubionego retellingu o "Małej Syrence".

"Pod taflą" - Louise O'Neill
Wydawnictwo: We Need YA
Stron: 335
W kategorii: Retelling klasycznych baśni
W kolejności: NR 26/2019/08/02 (578)
Dwa pierwsze rozdziały do przeczytania na stronie Empik com

Jaką książkę / film / serial o syrenach Wy ostatnio poznaliście?

poniedziałek, 22 lipca 2019

Ucieczka z Krainy Czarów. Prawdziwa historia

Bookstagram @bookmark_to_the_future
"Bez przerwy powtarzajcie sobie, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy"

Przyszła Królowa Kier podejmuje wyścig z Czasem aby - nawet za wszelką cenę - nie objąć tronu królestwa Krainy Czarów. Dziewczyna nie chce w wieku lat trzynastu wychodzić za mąż. Nie chce iść też w ślady wszystkich swoich poprzedników. Nadzieja jak i problem w tym, że sam Czas to osoba, z którą można się spotkać. Trzeba go tylko odnaleźć, lecz jak tego dokonać? Rozpoczyna się niebezpieczna przygoda, w której nagrodą jest przyjaźń jak i wolność. Czy uda się odmienić los i ubłagać Czas aby się zatrzymał dla jednej tylko osoby?

"Nikt oczywiście nie zawrócił z drogi, by opowiedzieć swoje przygody, lecz mówią, że wśród drzew krąży mroczny duch, który żywi się pamięcią wędrowców."

Wydawnictwo Akapit Press zaskarbiło sobie moją sympatię inwestycjami w ciekawe tytuły z działu literatury młodzieżowej. To dzięki nim mamy powieści Joss Stirling, której niesamowity styl opowiadania potrafi tak oczarować (szczególnie fanów romansów), czy pełną napięcia antyutopijną opowieść "Misja Ivy" (nadal liczę na ukazanie się kontynuacji). Kiedy więc zobaczyłam tytuł inspirowany losami bohaterów Krainy Czarów, złamałam swoje zasady i po raz pierwszy od dłuższego czasu kupiłam książkę bezpośrednio w księgarni (zwykle odbieram tam tylko zamówienie dokonywane przez internet jako preorder, a przed kupnem jeszcze sprawdzam opinie na Goodreads - każda książkowa decyzja jest u mnie dokładnie przemyślana... bo nie mam miejsca na tyle książek, ile bym chciała).

"Nie staraj się na siłę być tym, kim nie jesteś. Nikt nie powinien. Każdy z nas ma prawo zachowywać się tak, jak podpowiada mu serce. I dążyć do tego, co czyni go szczęśliwym."

Po retellingu jakim jest "Bez serca" od Marissa Meyer (autorki Sagi Księżycowej), książka taka jak "Ucieczka z Krainy Czarów" wydaje się być skierowana głównie do młodszego czytelnika. Nie znajdziemy tutaj też odkrywczych teorii na temat samej Królowej Kier i choć wiele pomysłów jest co najmniej intrygujących, to pozostają one w większości przypadków w postaci mglistych idei, które nie zostały zrealizowane tak dobrze jak mogłyby być, patrząc na ich potencjał. Sama walka jaką podejmuje przyszła królowa jest imponująca, finał zaś sprawia, że czytelnik wątpi w sens całego tego wysiłku i poświęcenia.

"- Jesteśmy przyjaciółmi - powtarzała gorliwie. Leśmy mrok wykonał kolejny krok w tył. Na świecie istnieją moce potężniejsze od złowrogich sił."

Jednocześnie cytaty, jakie wynotowałam, są wspaniałe. Elisa Puricelli Guerra wie dokładnie, jak czarować słowem. Choć powieść ta nie jest zbyt obszerna (dodatkowo pięknie ozdobiona na początkach rozdziałów), nie tak szybko można ją przeczytać. Całość ma niewątpliwie formę bajki - snutej przez kogoś innego opowieści. Narrator ten ujawnia się dopiero na ostatnich kartach powieści.

"Którędy do Krainy Czarów?"

Dla fanów romantycznych zwrotów akcji jest tu wiele nierozwiniętych wątków. Ostatecznie jest to historia o sile przyjaźni, która rodzi się w wirze walki. Niewątpliwie byłaby z tego ciekawa adaptacja filmowa, lecz dla wielbicieli klasycznej Krainy Czarów lektura ta obowiązkowa nie jest. Niech Was więc nie zmyli tytuł (tak chwytliwy i działający na wyobraźnie jak robi to "Ucieczka z Krainy Czarów"), chyba że akurat faktycznie macie ochotę na powrót w strony królestwa Krainy Cudów, bo retellingi ukochanych baśni i tak czytacie niezależnie od wszystkiego.

"Kraina Czarów bywa koszmarem - rzekła, uśmiechając się do przyszłej Królowej - lecz przede wszystkim nie brak tu snów."

"Ucieczka z Krainy Czarów. Prawdziwa historia Królowej Kier"
Autor: Elisa Puricelli Guerra
Wydawnictwo: Akapit Press  / OPIS
Stron: 240 (duża czcionka)
W kategorii: Retelling
Wiek bohaterów: 13 lat
W kolejności: NR 39/2018/12/08 (551)

Jakie znacie nowe wersje Krainy Czarów? Moim ulubionym nadal pozostaje serialowe ONCE - konkretnie to spin-off (Once Upon a Time in Wonderland) z 2013 roku. Książkowo wygrałaby zapewne Marissa Meyer, gdyby jej finał nie był taki "bez serca". Okazuje się jednak, że w żadnej z tych wersji (a Królowa Kier z przeszłości w każdej z ich to pozytywna postać) przyszła władczyni Krainy Czarów nie ma szans na szczęśliwe zakończenie swojego wątku.

środa, 17 kwietnia 2019

Prawda o Kłamstwach - Tracy Darnton

Bookstagram @bookmark to the future
"Zapamiętywanie wydarzeń to co innego niż zapamiętywanie faktów - na zapamiętanie wydarzeń ma się tylko jedną szansę."

Jess Wilson to niecodzienna bohaterka. Jeśli trzeba udawać rozpacz, zrobi to w jednej chwili. Siedemnastolatka ze względu na swoją nadprzyrodzoną pamięć unika kontaktu nie tylko z dorosłymi, ale i rówieśnikami. Po co zaśmiecać sobie pamięć setką bezsensownych rozmów, które potem będzie się potrafiło tak dokładnie przywołać? To właśnie stanowi dar i zarazem przekleństwo dla dziewczyny, której prawdziwe imię nie brzmi nawet tak jak wszyscy w jej szkole sądzą. Freya ma sekret, a cena jego utrzymania to cena jej bezpieczeństwa a może nawet i życia.

"Musicie sprawić, żeby mózg skupiał się tylko na tym, co chcecie wchłonąć. W innym razie niemal natychmiast odrzuci część informacji, a one nigdy nie trafią do pamięci długotrwałej."

Początek historii opisanej w "Prawdzie o kłamstwach" owiany jest tajemnicą i (jak to w thrillerach bywa) fakty dotyczące tych najskrytszych tajemnic czytelnik poznaje w formie retrospekcji. Jak Freya znalazła się w Programie badawczym doktor Coleman? Osoby o jakich jeszcze niesamowitych umiejętnościach brały w tym udział? Jak przeprowadzano badania nad pamięcią? Nastolatce niewiele już brakuje do pełnoletności, a co za tym idzie także i samodzielności finansowej. Musi tylko jeszcze chwilę wytrzymać. Nowa obsada na wykładach nagle skoncentrowanych wokół technik pamięciowych nie wydaje się przypadkowa.

"Jak oddzielić to, co istotne, od tego, co trywialne, prawdę od kłamstw lub od tak zwanych faktów alternatywnych, kiedy w zasięgu jednego kliknięcia jest tak wiele informacji?"

Angielska szkoła średnia z internatem przypomina swoją atmosferą "Neverworld Wake". Mamy tutaj (podobnie już na wstępie) tragiczne okoliczności odejścia jednej z uczennic i zjednoczenie się jej kręgu przyjaciółek (pojednanie niczym w "Pretty Little Liars"). Choć powieść porównano do "Mrocznych Umysłów" (korzystając z tej rekomendacji nabyłam ten tytuł) o wiele bliżej jej do trylogii "Wezwanie, Przebudzenie, Odwet" od Kelley Armstrong. Tam bohaterka co prawda widziała duchy, ale wspólnie z innymi nastolatkami również uciekała (wielokrotnie) z programu badawczego, którego twórcy skrupułów nie mieli.

"Przeszłość znowu tu jest, zapętlona w nieskończoność."

Co stanowi o wyjątkowości tej historii to dar Jess. Do repertuaru jej umiejętności należy nie tylko dokładnie przywołanie treści dokumentu, który widziała tylko raz w życiu, ale przede wszystkim pamięć emocjonalna. Przypominając sobie dany moment życia jest w stanie poczuć, jak dokładnie się wtedy czuła - ponownie przeżyć ten moment jakby wydarzył się raz jeszcze. Biorąc pod uwagę fakt, że mózg bardziej zapamiętuje to, co negatywne niż pozytywne, nic dziwnego iż bohaterka woli w swoim życiu nie wprowadzać dodatkowych komplikacji. Tych już teraz jest całkiem sporo. Choć będzie tutaj wątek romantyczny, Freya to tak nieufna dziewczyny (trudno się dziwić), że większość powieści skupia się na jej drodze do zrozumienia czym był Projekt, w którym uczestniczyła, oraz co z niej uczynił.

"Minuty, godziny i dni mojego życia pchają się niecierpliwie naprzód, chcą być ponownie przeżywane."

Choć cel może i być szlachetny (taki jak znalezienie lekarstwa na choroby umysłu czy zabieranie ładunku emocjonalnego z najbardziej traumatycznych wspomnień) to nie będzie mógł usprawiedliwić wszystkiego. Teraz bohaterka staje w wyzwaniu przeciwko samej sobie. Czy to, co pamięta, naprawdę się wydarzyło? Czy możliwe, że możliwościami jej tak doskonałej pamięci także zmanipulowano?

Akcja przebiega szybko, im szybciej czytelnik chce poznać rozwiązanie zagadki. Tracy Darnton sama w specjalnym dodatku (na zakończenie powieści) ujawnia, że brała udział w programie, który wyszukiwał osoby będące superrozpoznawaczami twarzy. Podobnymi umiejętnościami obdarzyła swoich bohaterów, poziom ich zdolności wznosząc jednak na zupełnie inny level.

"Prawda o kłamstwach" to powieść godna polecenia, choć niedopracowane wydaje się jej zakończenie. Jak na powieść w jednym tylko tomie następuje ono zbyt chaotycznie, w efekcie kilku fundamentalnych kwestii jednoznacznie nie wyjaśniając. Choć jasno wskazano na rozwiązanie zagadki, historia Jess przepełniona była tajemnicami, co każe wierzyć, że dopóki bohaterowie nie doświadczą czegoś osobiście, nie powinni ufać jedynie relacji innych osób. Mimo tego cieszę się z faktu, że ukazała się książka ta w polskim przekładzie. Imponująca jest też ilość cytatów, jakie warto z niej zapamiętać, a słowo "pamięć" jest tu kluczem do wszystkiego.

P.S.: Tak - ten basen na okładce zdecydowanie ma znaczenie :)

Ciekawostka: Techniki pamięciowe jak i inne źródła wiedzy o pamięci przywoływane są na początku każdego rozdziału. To dobra propozycja dla wszystkich zainteresowanych tym tematem.

"Prawda o kłamstwach" - Tracy Darnton
Wydawnictwo: GW Foksal / YA!
Typ: Opowieść w jednym tomie
Wiek bohaterów: 17 - 19
Stron: 352
Na stronie Empik com do przeczytania dwa pierwsze rozdziały.

Pamiętacie jakieś książki, w których bohaterowie posiadali podobny dar niesamowitej pamięci?

poniedziałek, 25 marca 2019

Smocza Perła - Yoon Ha Lee

Źródło: Bookmark to the Future
"Przypomniałam sobie nocne rozmowy o gwiazdach i ich legendach"

Pustynna planeta Jinju to jedna z wielu należących do Ligi Tysiąca Światów. Choć leży na zupełnym uboczu, stanowi dom dla Min i jej rodziny. Codzienność trzynastoletniej dziewczyny to ciągnąca się lista obowiązków, kiedy w sercu marzy by wyruszyć śladami starszego brata i służyć w Siłach Kosmicznych. Kiedy zamiast brata powraca posłaniec z wiadomością, że Jun zdezerterował, Min nie potrafi w to uwierzyć. Postanawia uciec z domu i sama poszukać brata oraz oczyścić imię swojej rodziny. Na szczęście ma w sobie ukrytą magię lisa, choć oparta na iluzji, może pomóc jej w podróży.


"Wiedziałem, że piszę się na długą podróż, ale nie chciałem, żeby była wieczna."

Od kiedy Rick Riordan włączył do swojego cyklu mitologię koreańską, wiedziałam, że od razu zabiorę się za lekturę tej powieści. "Smocza perła" to wizja przyszłości, w której dokonano ekspansji kosmosu, a spory udział w tym procesie miały stworzenia znane obecnie już tylko z koreańskiej mitologii: smoki, gobliny, tygrysy i przebiegłe lisy. Wszystkie te istoty występują na statkach kosmicznych oczywiście pod ludzką postacią ze względów praktycznych. Ich natura znana jest jednak innym, z wyjątkiem lisów. Te ze względu na okazywaną względem ich nieufność rzadko ujawniają swoją prawdziwą formę - a tych przybranych mogą mieć wiele. Potrafią sprawić, że człowiek lub inna istota za pomocą ich magii uwierzy w iluzję, którą im przedstawią. Może to być sugestia aby odwrócić wzrok, zapomnieć o czymś lub uwierzyć, że widzi się przed sobą zupełnie inną osobę.

"Ten, kto będzie posiadł klejnot, będzie kontrolował kolejną falę kolonizacji i ekspansji Tysiąca Światów."

Smoki mają tu moc, która pomaga przy przekształcaniu pustynnych planet, w takich zdatne do życia. Także z tego powodu poszukują one legendarnej (i tytułowej) "Smoczej Perły", która bez ich wsparcia mogłaby formować planety. Niestety jej moc to broń obosieczna. Mogłaby istniejące już cywilizacje wynieść na jeszcze wyższy poziom lub też obrócić je w niwecz. Min marzy o przemianie Jinju w planetę bardziej przyjazną, a nie taką gdzie trzeba skrywać się przed pyłem za maską - całkiem jak w obecnej stolicy Korei Południowej.

"Według dawnej wiedzy przepływy energii są w stanie zniszczyć całe cywilizacje albo przynieść szczęście."

Autor jest Koreańczykiem - wychowanym po części w Stanach i Korei, dlatego tak wszechobecne są tu wątki koreańskiej kultury. Utrzymała się także w nazewnictwie czy też imionach postaci. Biały to kolor żałoby, ważny jest układ przedmiotów na statkach kosmicznych (aby bałagan nie zaburzał równowagi), a liczba cztery potrafi przynosić nieszczęście. To legenda Sektora Upiorów i Czwartej Kolonii, która przypomina losy zaginionej kolonii Roanoke u wybrzeża Stanów Zjednoczonych w czasie ekspansji kolonialnej i zdobywania Nowego Świata.

"Szczęście w drobnych sprawach buduje szczęście w wielkich."

Źródło: Bookmark to the Future
Może się wydawać, że Min jak na zaledwie trzynastolatkę śmiało sobie poczyna (uciekając samodzielnie w kosmos z pomocą przemytników czy udając kadeta), jednocześnie warto przypomnieć sobie, co wyrabiał Harry Potter będąc zaledwie na drugim roku nauki (odkrycie Komnaty Tajemnic) czy trzecim (podróże w czasie i uwolnienie zbiega). Yoon Ha Lee pokazuje jak na początku podróży zaradna była bohaterka, a jaka się stała w miarę trwania jej podróży, która wbrew pozorom (iż to powieść dla młodszej młodzieży) nie musi mieć tak szczęśliwego zakończenia.

"Każda bitwa, którą przeżyłeś, to dobra bitwa."

Statki, z którymi ludzki organizm (inżyniera) może się całkowicie synchronizować, to wątek podobny do tych znanych ze steampunkowej serii "Lewiatan, Behemot, Goliat" od Scott'a Westerfelda. Tam także to dziewczyna, aby dostać się do sił powietrznych i zostać żołnierzem, udawała chłopaka. Podobnie robi tutaj Min aby móc pozostać na statku Sił Kosmicznych. Dodatkowo wchodzi ona w kontakty z duchem, który ten pobyt jej umożliwił. Dziewczyna cieszy się z ucieczki od domowych obowiązków, ale jednocześnie obawia konsekwencji. Wszyscy przyjaciele, których zdobywa, wierzą w iluzję żołnierza, a nie w Min. Pozostawać tak długo w samodzielnej misji i tak zasługuje na podziw.

"Zastanawiałam się, czy kiedy wrócę do domu, będę odruchowo salutowała ciotkom, gdy zawołają mnie po imieniu. Oczywiście otwartą kwestią pozostawało, czy do tego czasu będę jeszcze reagowała na własne imię."

"Smocza Perła" to obraz przyszłość w kosmicznej ekspansji, której towarzyszą koreańskie wierzenia. Jest tu wszechobecna tradycja, ale i postęp. Goblin, z którym zaprzyjaźnia się Min, ma płeć nijaką. Podobna sytuacja miała miejsce w "Mrocznym Duecie" autorstwa Victorii Schwab. Nastręcza to problemu dla tłumacza jak i czytelnika, stanowi jednak obraz nowego społeczeństwa. Historia koncentruje się przede wszystkim na Min i choć brak tu wątku romantycznego, będzie tu sporo podróży kosmicznych (poprzez bramy sprowadzające prorocze sny), walk oraz tajemnic. Kto zdobędzie pierwszy Smoczą Perłę? Jakie będą tego konsekwencje?

"Czy to nie ty wcześniej czyściłeś toalety? Może powinieneś zostać przy tym zadaniu, póki nie ogarniesz rzeczywistości?"

Na ten moment "Smocza Perła" to samodzielna powieść, dla której nie przewidziano kontynuacji, mimo zakończenia skonstruowanego w taki sposób, że równie dobrze czytelnik mógłby takiej wyczekiwać. Choć w swojej przedmowie "Tysiąc Niebezpiecznych Światów" Rick Riordan nie tylko nieźle spoileruje początek, ale i zapewnia, że zatęsknimy za kolejnymi przygodami w tamtej rzeczywistości. Pozostaje nam czytać inne książki przez autora polecane oraz wyczekiwać dalszych losów Min lub zupełnie innych bohaterów w świecie Smoczej Perły.

"Smocza Perła" - Yoon Ha Lee
Wydawnictwo: Galeria Książki
[ OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE ]
W cyklu: Rick Riordan Przedstawia
W kategorii: Kosmiczna Odyseja, Legendy i Baśnie
Stron: 348 (mniejszy format książki to i mniejsza czcionka)
Fragment (Wstęp + 3 rozdziały) na stronie Empik com

Znacie jakieś powieści z udziałem wierzeń koreańskich?
A może czytaliście coś z literatury koreańskiej?

wtorek, 15 stycznia 2019

36 pytań, które zmieniły wszystko między nami - Vicki Grant

Naukowiec w powieści zbiera figurki...może Funko?
bookmark_to_the_future
"- Wiem, co mówię. Miłość jest jak nic innego. A po drodze do szczęścia zawsze trzeba zaliczyć parę katastrof. I one powinny być konkretne. Inaczej szkoda czasu.
- Konkretne katastrofy to moja specjalność.
- I super. Nie bój się zafundować sobie kolejnej. Nie będziesz żałowała. To znaczy, może będziesz. Ale mniej, niż gdybyś odpuściła."

"36 pytań, które zmieniły wszystko między nami" to opowieść w jednym tomie, którą od dawna chciałam przeczytać. Kiedy znalazłam ją w empikowej promocji o połowę taniej, uznałam iż czas na lekturę. Fabuła oparta została na psychologicznym eksperymencie, w wyniku którego istnieje szansa, że dwoje uczestników zbliży się do siebie na tyle aby się zakochać. Ma tego dokonać zadanie 36 pytań. Czy tak się stanie?

Kanadyjska pisarka Vicki Grant odnosi się do prawdziwego badania przeprowadzanego przez psychologa Artura Arona. Lista pytań dotyczy spraw osobistych, o który zazwyczaj nie opowiada się osobom kompletnie obcym. Całość podzielona jest na trzy zestawy pytań, które z łatwością znaleźć można w Internecie.

"Paul: Mówienie prawdy też ci przeszkadza?
  Hildy: To często nieporozumienie. Tak zwana szczerość nie zawsze jest najlepszą taktyką, zwłaszcza jeśli służy tylko temu, żeby komuś dopiec."

Na bohaterów swojej kolejnej powieści młodzieżowej pisarka wybiera dwa skrajnie różne charaktery. Jest Hildy, która pozornie ma wszystko: jej ojciec jest dyrektorem, mama szefem oddziału w szpitalu, dziewczyna za rok uda się na studia - prawdopodobnie aktorskie. Paul to chłopak, który zbyt szybko wejść musiał w dorosłość. W eksperymencie bierze udział tylko dlatego, że dostanie za to pieniądze. Postawieni naprzeciw siebie młodzi bohaterowie często będą się kłócić i sprzeczać aby dowiedzieć się czegoś więcej o otaczającym ich świecie jak i o sobie samych. Nigdy wcześniej się nie spotkali, a teraz w międzyczasie się zakochają? Czy to możliwe?

Paul od początku zdobywa serce czytelnika zarówno swoim poczuciem humoru jak i zabawnymi rysunkami. Co zaskakujące to Hildy jest tu tym uczestnikiem, który hamuje zadawanie kolejnych pytań, stale dociekając i dopytując. Z czasem okazuje się, że idealne życie to tylko bajka oglądana oczami postronnych obserwatorów, a pod sarkastycznymi uwagami kryje się wrażliwa dusza. Eksperyment zostaje jednak przerwany, do ponownego umówionego spotkania nie dochodzi, w wirtualnej przestrzeni niknie ślad. Jak zakończy się ta opowieść dwójki kompletnie obcych sobie osób? Czy Hildy znajdzie wreszcie odwzajemnioną miłość? Czy Paul otrzyma zapłatę za udział w eksperymencie? (Ok, to było pytanie bardzo w stylu tego bohatera.)

"Jasne. Podpiszę, tylko... może najpierw dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi? W sensie są granice tego, co jestem gotowa zarobić w imię nauki."

Powieść Vicki Grant to niestety zbyt otwarte zakończenie. Są tu wątki (rodzinne) będące na miejscu pierwszy przez większość czasu, które potem porzucane zostają bez wyjaśnienia. Co w jednej chwili jest najważniejsze, w kolejnej jest już absolutnie nieistotne. 

Wykorzystanie sławnego eksperymentu w fabule stanowi jedynie udowodnienie tego, że losy dwojga ludzi można w ten sposób związać. Dalszego rozwoju eksperymentu nie śledzi już naukowiec, który go rozpoczął. Chociażby podobnie jak wprowadzający rozdział z jego perspektywy mógłby on także podsumować badanie i dopełnić historie bohaterów. Tak się jednak nie dzieje. Choć książkę bardzo szybko się czyta (to w dużej części powieść epistolarna - są tu listy, zapisy rozmów i czatów), to pozostaje samemu zadać komuś obcemu te 36 pytań by przekonać się czy eksperyment faktycznie będzie miał moc sprawczą.

"36 pytań, które zmieniły wszystko między nami" - Vicki Grant
Wydawnictwo: Publicat  #goyoung
Typ: opowieść w jednym tomie
Stron: 280 
W kategorii: Bez wątków paranormalnych / psychologiczne
W kolejności: NR 02/2019/01/02 (554)

Książka - jako jedna z wielu -  nadal w promocji na Empik com (16,50). Do przeczytanie jest tam także fragment na tej powieści.

Czytaliście jakieś powieści, w których dużą rolę odgrywał eksperyment psychologiczny?

niedziela, 6 stycznia 2019

Geekerella - Ashley Poston

Bookstagram źródłem inspiracji do lektury
"Pamiętaj, żeby się uśmiechać i być po prostu najlepszym sobą, na jakiego cię stać."

Elle i Darien żyją w zupełnie innych światach, ale łączy ich jedna wspólna rzecz - to przynależności do fandomu Starfield. Dziewczyna wiedzie życie baśniowego Kopciuszka. Po śmierci ojca jej rodzinny dom przejęła macocha z dwiema córkami. Teraz chce go sprzedać, ale to jedyne miejsce szczęśliwych wspomnień i Ella Wittimer broni go za wszelką cenę. Jej radością pozostaje miłość do serialowego świata Starfield, którego sława dawno już przebrzmiała, ale teraz nabiera nowej siły wraz z nadejściem jej nowej kinowej odsłony. Gdyby tylko głównej roli nie miał grać Darien Freeman.

"- Nie - mówię sobie na głos. - Przestań tak myśleć. Jesteś ufny. Kochasz swoich fanów. Jesteś zabawny i wyluzowany. Jesteś jak Jennifer Lawrence."

Tymczasem sława nie jest tak cudowna, jak mogłoby się każdemu wydawać. Darien za spełnienie marzeń uznaje grę w ekranizacji swojej ukochanej serii, lecz choć nie wszystko w nowej odsłonie mu się podoba, oficjalnie nie może tego skrytykować. Sława zabrała mu najlepszego przyjaciela, a pozostawiła samotność. Kiedy chce skontaktować się z organizatorami konwentu, natrafia na nieaktualny już numer jego założyciela, z którego odpisuje do niego pewna inna samotna dusza. 

"Niedługo zniknę jak księżniczka Amara w Czarnej Mgławicy 
i nikt więcej o mnie nie usłyszy."

Magiczna Dynia to zaś food truck ze zdrową żywnością, w której pracuje Kopciuszek i jej Dobra Wróżka - ktoś, kto może magią nie dysponuje, ale potrafi za to genialnie szyć. Marzeniem Elle jest uciec od macochy i sióstr, wygrać konkurs na cosplay, za nagrodę się usamodzielnić i nigdy już nie wracać. Co jednak jeśli na konwencie spotka Dariena i odkryje z kim tak naprawdę prowadziła najbardziej szczerze rozmowy?

"Jeśli to jest niemożliwy wszechświat, mam nadzieję, że dzisiaj wydarzy się to dobre niemożliwe."

Współczesne reinterpretacje baśni to gatunek, któremu nie potrafię odmówić. Choć o bardzo podobnym zarysie fabuły była powieść "Cinder i Ella", bez chwili wahania chciałam przeczytać historię tej nowej gry słów (Cinder&Ella to po angielsku "Kopciuszek"). W jakim stopniu będzie inna, a w jakim podobna? Jeśli Was także to ciekawi, tutaj znajdziecie odpowiedź.

Jak to się stało, że Kelly Oram oraz Ashley Poston (autorka cyklu "Cinder i Ella"), nie pokłóciły się w sądzie o prawa autorskie, nie wiem do dziś. Fabuła jest łudząco podobna, podobnie jak i bohaterowie. Na początku warto jednak wspomnieć, że zagraniczna premiera książki "Cinder i Ella" miała miejsce w październiku 2014 roku, później została wydana "Geekerella", bo dopiero w kwietniu 2017 roku.

"Robię jeden krok. Każda wielka przygoda zaczyna się od pierwszego kroku, prawda? 
Wystarczy ten jeden. A potem kolejny. I kolejny."

Gdzie można dostrzec podobieństwa? Nie trzeba za bardzo szukać, kiedy:
- grający (w ekranizacji kultowej serii) ulubionego bohatera aktor nie chce wyjawić swojej prawdziwej tożsamości dziewczynie, z którą nawiązał kontakt za pośrednictwem Internetu / telefonu
- obie bohaterki prowadzą bloga z recenzjami i odważnie krytykują obsadę,
- do spotkania bohaterów dochodzi na konwencie fanów, 
- bohaterki mają znajomych projektantów mody, 
- "książkę" swojego "Kopciuszka" odnaleźć musi za pomocą współczesnych mediów,
- bohaterowie przybierają imiona głównych postaci z serii i tak się do siebie w korespondencji zwracają,
- obie bohaterki uważają, że odtwórca głównej roli (choć przystojny) nie nadaje się do udziału w ekranizacji, 
- obu aktorów udaje fałszywe związki ze swoimi koleżankami z planu filmowego, według wskazówek swoich managerów, 
- kariera synów to obszar, którym zarządzają ich ojcowie, 
- jedna siostra "Kopciuszka" jest dobra i próbuje jej pomóc, druga w tym czasie wymyśla kolejny podstęp,
- książkowa / serialowa główna rola żeńska to swego rodzaju kapłanka / przewodniczka, której miłość nie zostaje odwzajemniona przez głównego bohatera.

Podobieństw znalazłoby się więcej, a mimo to obie historie dobrze się czyta - to jednak zasługa planu klasycznej baśni, na której obie zostały oparte, oraz najciekawszych zdobyczy współczesności, które uatrakcyjniają całość i nadają jej troszkę inny niż baśniowy przebieg.

"Jestem zagubioną księżniczką. 
Jestem dobrą i złą postacią w swojej powieści. 
Po części mamą i po części tatą. 
Jestem faktem wszechświata. 
Jestem tym, co możliwe i niemożliwe.
Nie jestem nikim."

Co zasługuje na uwagę w obu seriach, to fandom do którego przynależą bohaterowie. W jednej historii są to książkowe Kroniki Cindera, w drugiej serialowa gwiezdna saga - rozgrywająca się wśród gwiazd. To historia w historii, której nie poznajemy w całości, a mimo to bardzo nas intryguje i przyciąga. Zarówno Brian Oliver (lepsze teksty) jak i Darien Freeman (bardziej wrażliwy) świetnie sprawdzają się w roli współczesnego księcia. Na serię Kelly Oram patrzę już za perspektywy przeczytanych dwóch tomów i dlatego wydaje mi się ona pełniejsza. Więcej jest czasu na opowiedzenie historii, mamy też cały tom o tym baśniowym "Długo i Szczęśliwie". 

Druga część serii Ashley Poston (The Princess and the Fangirl) nie dotyczy zaś bezpośrednio Elle i Dariena, ale jego koleżanki z planu i zamiany miejsc: supergwiazda w miejsce identycznie wyglądającej fanki Starfield. Może spotkamy jeszcze bohaterów tomu pierwszego i poznamy ich dalsze losy? Na ten moment jednak (choć Starfield bardziej chwyta za serce) wygrywa dla mnie seria "Cinder i Ella". Dla fanów baśni w nowej odsłonie polecić można obie te historie. Zalecam jednak powieść Kelly Oram na początek.

"Geekerella" - Ashley Poston
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria tematyczna: tom 1
Typ: Reinterpretacje Baśni (we współczesnym świecie)
Stron: 403
W kolejności: NR 33/2018/12/02 (545)
Do poczytania: FRAGMENT na stronie empik com (do przeczytania rozdział z perspektywy Elle i Dariena)

Czytaliście już "Cinder i Ella"? A może znacie powieść "Geekerella"?
Jakie książki z baśniowym motywem baśni o Kopciuszku są Wam znane?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...