Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GW Foksal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GW Foksal. Pokaż wszystkie posty

środa, 17 kwietnia 2019

Prawda o Kłamstwach - Tracy Darnton

Bookstagram @bookmark to the future
"Zapamiętywanie wydarzeń to co innego niż zapamiętywanie faktów - na zapamiętanie wydarzeń ma się tylko jedną szansę."

Jess Wilson to niecodzienna bohaterka. Jeśli trzeba udawać rozpacz, zrobi to w jednej chwili. Siedemnastolatka ze względu na swoją nadprzyrodzoną pamięć unika kontaktu nie tylko z dorosłymi, ale i rówieśnikami. Po co zaśmiecać sobie pamięć setką bezsensownych rozmów, które potem będzie się potrafiło tak dokładnie przywołać? To właśnie stanowi dar i zarazem przekleństwo dla dziewczyny, której prawdziwe imię nie brzmi nawet tak jak wszyscy w jej szkole sądzą. Freya ma sekret, a cena jego utrzymania to cena jej bezpieczeństwa a może nawet i życia.

"Musicie sprawić, żeby mózg skupiał się tylko na tym, co chcecie wchłonąć. W innym razie niemal natychmiast odrzuci część informacji, a one nigdy nie trafią do pamięci długotrwałej."

Początek historii opisanej w "Prawdzie o kłamstwach" owiany jest tajemnicą i (jak to w thrillerach bywa) fakty dotyczące tych najskrytszych tajemnic czytelnik poznaje w formie retrospekcji. Jak Freya znalazła się w Programie badawczym doktor Coleman? Osoby o jakich jeszcze niesamowitych umiejętnościach brały w tym udział? Jak przeprowadzano badania nad pamięcią? Nastolatce niewiele już brakuje do pełnoletności, a co za tym idzie także i samodzielności finansowej. Musi tylko jeszcze chwilę wytrzymać. Nowa obsada na wykładach nagle skoncentrowanych wokół technik pamięciowych nie wydaje się przypadkowa.

"Jak oddzielić to, co istotne, od tego, co trywialne, prawdę od kłamstw lub od tak zwanych faktów alternatywnych, kiedy w zasięgu jednego kliknięcia jest tak wiele informacji?"

Angielska szkoła średnia z internatem przypomina swoją atmosferą "Neverworld Wake". Mamy tutaj (podobnie już na wstępie) tragiczne okoliczności odejścia jednej z uczennic i zjednoczenie się jej kręgu przyjaciółek (pojednanie niczym w "Pretty Little Liars"). Choć powieść porównano do "Mrocznych Umysłów" (korzystając z tej rekomendacji nabyłam ten tytuł) o wiele bliżej jej do trylogii "Wezwanie, Przebudzenie, Odwet" od Kelley Armstrong. Tam bohaterka co prawda widziała duchy, ale wspólnie z innymi nastolatkami również uciekała (wielokrotnie) z programu badawczego, którego twórcy skrupułów nie mieli.

"Przeszłość znowu tu jest, zapętlona w nieskończoność."

Co stanowi o wyjątkowości tej historii to dar Jess. Do repertuaru jej umiejętności należy nie tylko dokładnie przywołanie treści dokumentu, który widziała tylko raz w życiu, ale przede wszystkim pamięć emocjonalna. Przypominając sobie dany moment życia jest w stanie poczuć, jak dokładnie się wtedy czuła - ponownie przeżyć ten moment jakby wydarzył się raz jeszcze. Biorąc pod uwagę fakt, że mózg bardziej zapamiętuje to, co negatywne niż pozytywne, nic dziwnego iż bohaterka woli w swoim życiu nie wprowadzać dodatkowych komplikacji. Tych już teraz jest całkiem sporo. Choć będzie tutaj wątek romantyczny, Freya to tak nieufna dziewczyny (trudno się dziwić), że większość powieści skupia się na jej drodze do zrozumienia czym był Projekt, w którym uczestniczyła, oraz co z niej uczynił.

"Minuty, godziny i dni mojego życia pchają się niecierpliwie naprzód, chcą być ponownie przeżywane."

Choć cel może i być szlachetny (taki jak znalezienie lekarstwa na choroby umysłu czy zabieranie ładunku emocjonalnego z najbardziej traumatycznych wspomnień) to nie będzie mógł usprawiedliwić wszystkiego. Teraz bohaterka staje w wyzwaniu przeciwko samej sobie. Czy to, co pamięta, naprawdę się wydarzyło? Czy możliwe, że możliwościami jej tak doskonałej pamięci także zmanipulowano?

Akcja przebiega szybko, im szybciej czytelnik chce poznać rozwiązanie zagadki. Tracy Darnton sama w specjalnym dodatku (na zakończenie powieści) ujawnia, że brała udział w programie, który wyszukiwał osoby będące superrozpoznawaczami twarzy. Podobnymi umiejętnościami obdarzyła swoich bohaterów, poziom ich zdolności wznosząc jednak na zupełnie inny level.

"Prawda o kłamstwach" to powieść godna polecenia, choć niedopracowane wydaje się jej zakończenie. Jak na powieść w jednym tylko tomie następuje ono zbyt chaotycznie, w efekcie kilku fundamentalnych kwestii jednoznacznie nie wyjaśniając. Choć jasno wskazano na rozwiązanie zagadki, historia Jess przepełniona była tajemnicami, co każe wierzyć, że dopóki bohaterowie nie doświadczą czegoś osobiście, nie powinni ufać jedynie relacji innych osób. Mimo tego cieszę się z faktu, że ukazała się książka ta w polskim przekładzie. Imponująca jest też ilość cytatów, jakie warto z niej zapamiętać, a słowo "pamięć" jest tu kluczem do wszystkiego.

P.S.: Tak - ten basen na okładce zdecydowanie ma znaczenie :)

Ciekawostka: Techniki pamięciowe jak i inne źródła wiedzy o pamięci przywoływane są na początku każdego rozdziału. To dobra propozycja dla wszystkich zainteresowanych tym tematem.

"Prawda o kłamstwach" - Tracy Darnton
Wydawnictwo: GW Foksal / YA!
Typ: Opowieść w jednym tomie
Wiek bohaterów: 17 - 19
Stron: 352
Na stronie Empik com do przeczytania dwa pierwsze rozdziały.

Pamiętacie jakieś książki, w których bohaterowie posiadali podobny dar niesamowitej pamięci?

środa, 6 lutego 2019

Tylko ty - Rosie Blake

Zdjęcia zawsze na Instagram.com/bookmark_to_the_future
"Lubię być w domu sama ze sobą i swoimi rzeczami. Żadnych sprzeczek, kłótni, walki o pilota od telewizora, pozornie nieszkodliwych komentarzy, które prowadzą do awantury, jakiej się wcale nie chciało. Nie ma nikogo, kto złamałby mi serce."

Nicola Brown pracuje w agencji reklamowej. Jej życie jest uporządkowane tak samo jak jej biurko. Wszystko ma swoje miejsce, a rutyna nie przeszkadza lecz uspokaja i zapewnia poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Wkrótce będzie miała trzydzieści lat (aktualnie 29), ale status niezależnej osoby jej nie przeszkadza. Ceni sobie powrót do własnego mieszkania, gdzie panuje cisza i spokój. Choć czasem coś chwyta za serce, kiedy widzi na ulicach zakochanych, nie zamierza nic w życiu zmieniać. Dopiero wyzwania rzucone przez Caroline (koleżankę z pracy) sprawia, że Nicola podejmuje się zmiany stylu życia. Cel to znaleźć kogoś do czasu Walentynek.

"Chciałam powiedzieć, że lubię swoje towarzystwo."

Powieść rozpoczyna się na kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem, poprzez Sylwestra swój finał znajdując w Dniu Zakochanych. Już prolog pokazuje, że misja trwać będzie do ostatniej chwili. W międzyczasie młodą kobietę czeka seria katastrofalnych randek - część umówionych przez jej znajomych czy rodzinę, część stanowiąca próbę nawiązania kontaktów ze znajomymi z czasów studiów. Autorka podziękowała osobom, które z takich okropnych spotkań jej się zwierzyły, więc sporo z nich opartych jest na prawdziwych sytuacjach.

"Byłam sama. Zupełnie sama i nikt nie mógł nic z tym zrobić, poza mną."

Sama Rosie Blake swoją powieść "Jak zyskać życie (miłosne)" - gdyby tłumaczyć tytuł dosłownie - po raz pierwszy opublikowała w 2014 roku. Jest to początek serii, w której kolejnych tomach występują inni bohaterowie, a łączy je podobnie sformułowany tytuł. Styl, jak na gatunek taki jak chick-lit przystało, jest bardzo lekki. Kolejne rozdziały rozpoczyna opis, jaki zamieszczać można na mediach społecznościowych pod swoim zdjęciem profilowym. Zawiera się w nim zawsze przykre doświadczenie wynikające z poprzednich randek. Dialogi są zabawne, a sytuacji komediowych tu nie brakuje.

Bardzo łatwo przychodzi też się zidentyfikować się z rozmyślaniami bohaterki, szczególnie kiedy jest się w podobnym wieku (tak jak ja - nawet ten sam znak zodiaku). Sama panna Brown to niesamowicie pozytywna osoba, która łatwo się nie zniechęca. Może troszkę ma na to wpływ fakt, że całość traktuje jako swego rodzaju projekt? Tyle nieudanych randkowych spotkań mało kto byłby w stanie znieść.

"... w duszy zamigotał mi maleńki płomyk nadziei. Nie mogę się poddawać. Muszę szukać dalej. Miałam naoczne dowody, że warto."

Gdzie można spotkać tego jedynego? Może właśnie na portalu randkowym? Może ukrywa się wśród znajomych znajomych? A może na warsztatach rozwijających wspólne pasje i zainteresowania? Czy może się zdarzyć, że to ktoś, kogo zna się już od lat?

"Tylko Ty" to powieść, która równie mocno jak na ekranizację (ma już prawdziwie filmową okładkę) nadaje się na lekturę idealną w okresie poprzedzającym Walentynki - niczym komedia romantyczna z happy endem, gdzie rzucone wyzwanie staje się początkiem drogi by zmienić siebie.

"Tylko ty" - Rosie Blake
Wydawnictwo: W.A.B. [ OPIS ]
Stron: 366
Miejsce akcji: Wielka Brytania (Anglia)
Wiek bohaterów: 29 / 30 lat
W kategorii: chick-lit, bez wątków paranormalnych, romans
W kolejności: NR 04/2019/01/04 (556)
Prolog i dwa pierwsze rozdziały do przeczytania na stronie Empik. com

Znacie jakieś książki, których akcja rozgrywa się w Walentynki?

piątek, 8 lipca 2016

"Samotność to mój temat przewodni"

„Tak dalej nie może być. Muszę być znów sobą.
 Jesteśmy tylko my, jest tylko teraz. Pożegnaj żal albo w niepamięć życia przyjdzie ci odejść."

Mówi się, że życie to teatr, a my wchodzimy w skład obsady spektaklu jakim jest codzienność. Najsławniejsze musicale i sztuki to historie zarazem najbardziej tragiczne w swej odsłonie. Porywają swymi losami serca widowni, bo czyny bohaterów są nieodwracalne niczym klątwa, której nie sposób złamać... więc zamiast tego łamią nam serca.

Dla Lucy Moore życie przypominało spektakl o wiele bardziej. Od dziecka mogła realizować swoje pasje na scenie. W najgorszym scenariuszu dostała jej się druga główna rola. Jeśli wszystko szło zgodnie z planem, ona i jej chłopak (Ty Parker) grali pierwsze pary opowieści - tak ma być i teraz, kiedy wcielić się mają w postacie Romea i Julii na deskach teatru w szkole średniej Eleanor, w południowym stanie Nowy Jork. Partie Julii dostała jednak największa rywalka Lucy (Elyse St. James), a pocałunki z Romeo wcale tylko sceniczne już nie są. To zaledwie zwiastun prawdziwej katastrofy

Lucy przypomina na pierwszy rzut oka Rachel z serialu "Glee": wychowuje ją dwójka ojców, marzy o występie na Broadway'u i od najmłodszych lat prawie zawsze udało jej się zgarnąć najlepsze role w przedstawieniach. Do tego komponuje własne piosenki, choć jej największą pasją pozostaje aktorstwo i teatr. Nie wszystko można tak łatwo ukryć za maską aktora. Biologiczna matka Lucy znów się pojawia, tym razem nie tylko wraz ze swoim narkotycznym nałogiem ale i dzieckiem w drodze. Rola Merkucja w sztuce, zachowanie jej sympatii i powrót rodzicielki to zbyt wiele dla bohaterki. Robi więc sobie "przerwę od życia" i dopiero wtedy spektakl jej życia przybiera prawdziwie mroczny ton.

Jedna noc pełna jest niewyobrażalnych konsekwencji. To film, który się urwał i przerażające wspomnienia powracające częściowo. Czy wynik wstępnego testu się potwierdzi i bohaterka całe życie będzie musiała mierzyć się ze skutkami tej jednej nocy? Czy słowo "pozytywny" zniknie z jej wyników badań na HIV?

Zdradne są kroki zbyt śpiesznie podjęte. W kółko czytałam ten sam wers…”

Fabuła powieści "Moje życie od teraz" ma niestandardowy przebieg. Początkowo to lekka opowieść o typowo licealnych problemach, następnie przekształca się nagle i nieodwracalnie. Zakładałam, że bohaterka może zajść w niechcianą ciążę, ale nie przypuszczałam, że autorka urzeczywistni groźbę tej nieuleczalnej choroby. To wątek z którym u postaci pierwszoplanowej jeszcze się nie spotkałam. Pokazano tu wizytę w pierwszej klinice (tej, gdzie można przebadać się anonimowo), spotkania grupy wsparcia (z pytaniami innymi niż "Jak się dziś czujesz? Czy chcesz się czymś podzielić z grupą?") oraz reakcję innych ludzi na wiadomość o jakimkolwiek kontakcie z osobą zakażoną wirusem. Choć o HIV/ AIDS słyszy się wielokrotnie, to wiedza o codziennym życiu  osób chorych nadal jest znikoma. Był to też jeden z powodów, dla których powstało "Moje życie od teraz".

W czasie lektury przypominała mi się inna książkowa seria o aktorach teatralnych oraz ich przygodach na imprezach (także tych z nadmierną ilością alkoholu i urywającymi się filmami, lecz nie tak ostatecznymi w konsekwencjach). "Coś do stracenia / ukrycia / ocalenia" to jednak New Adult z elementami komedii. W "Moje życie od teraz" początek zwiastuje lekką opowiastkę, która po kilku rozdziałach przemienia się w opowieść o wyjątkowo trudnych doświadczeniach życiowych.

Może to wcześniejsza lektura finałowego tomu serii The Lying Game ("Słodka Zemsta") tak na to wpłynęła, ale matka biologiczna Lucy bardzo przypominała mi w swoim skrajnie nieodpowiedzialnym zachowaniu Becky, która także konsekwentnie ściągała nieszczęścia na pozostałości rodziny Mercerów. Obie matki to postacie nieobliczalne, niedojrzałe i  niestabilne emocjonalnie. Może się wydawać, że ten stan dotyczy tylko ich samych, lecz to kłamstwo - wpływa on bowiem na zachowanie ich córek, ich sposób definiowania siebie i przyszłe decyzje. Tylko część odpowiedzialności można w takiej sytuacji zwalić na innych, reszta wciąż spoczywa na bohaterkach głównych. Będą musiały się z tego rozliczyć już same.

Po mrocznym epizodzie i ostatecznej diagnozie pojawia się też jaśniejszy ton. Wciąż jest w planie realizacji i przygotowań sztuka Szekspira. Jej ponadczasowość, która znajduje zastosowanie także we współczesnym życiu bohaterów, udowadnia z biegiem akcji fabuła książki. I choć to tak znana sztuka, jest przedstawiona w niestandardowy sposób, gdyż główna bohaterka dostaje rolę Merkucja... i w niej także potrafi się odnaleźć. Widowiskowy pojedynek, w którym mierzy się z Evan'em odzwierciedla relacje tej dwójki, kiedy chłopak poznaje jej sekret. Przebieg ich historii łatwo spisać na straty, choć w życiu i miłości nic i nigdy nie jest stracone... póki walka trwa.

"Moje życie od teraz" - Jessica Verdi
[ OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE ]
Wydawnictwo: OLE / GW Foksal
W kategorii: Bez wątków paranormalnych
W oryginale: My Life After Now, 2013
W SKRÓCIE: "Moje życie od teraz" to opowieść o tym, jak łatwo jest popełnić błąd, nawet jeśli chodzi o tylko jedną noc, a wcześniejszy rachunek życia był wyłącznie na plus. Krótkie rozdziały, czcionka z tych większych i niewiele stron (mniej niż 300) przyczyniły się do tego, że książkę pochłonęłam w jeden dzień - zaledwie parę godzin. Tu fabuła zaskakuje i wymusza dalszą lekturę przy tak niecodziennym temacie. Tytuł, który zakupiłam rok temu na letniej wyprzedaży, okazał się historią, której po tak wakacyjnej okładce z całą pewnością się nie spodziewałam.
CZY WARTO? Nie jest to najlepsza powieść, jaką czytałam. Nie powiem też, że bezwzględnie trzeba zapoznać się akurat z tym tytułem. Warto z całą pewnością, jeśli fabuła lub jakieś z przedstawionych wątków Was zainteresowały. Warto poznać także ku przestrodze.
W kolejności: NR 25/2016/06/07 (459)

środa, 29 lipca 2015

"Wieczności trwać nie dano"


Wiele jest wersji tej samej miejskiej legendy. Choć dziś to legenda miejska, nie sposób wskazać jej jednego źródła. Być może jest to stara opowieść, która dostosowała się do współczesnych norm by przetrwać? Tak może być w przypadku historii o Krwawej Mary - można odwoływać się do postaci jednej czy drugiej królowej, można i do wersji, która umożliwia na przeniknięcie historii do czasów współczesnych.

Szczegóły tego rytuału są powszechnie znane, powtarzane wielokrotnie przez przeróżnych bohaterów w różnych filmach i książkach. James Dawson, brytyjski pisarz, swoją szansę na ponowne opowiedzenie historii dojrzał w możliwość przedstawienie kulis powstania tej miejskiej legendy oraz wyjaśnienia, dlatego z tysiąca wypowiadanych na świecie wezwań tylko uczniowie Piper's Hall muszą za to potem zapłacić.

Autor dobiera własne tło do kolejnej wersji miejskiej legendy o Krwawej Mary. Wszystko oczywiście w brytyjskim wydaniu. Jest więc i angielska szkoła z internatem pośród wrzosowisk, usytuowana akurat na klifie. Akcję rozpoczyna wieczór Halloween. Są świecie, jest i lustro w przestronnej łazience oraz troje śmiałków, który wypowiedzą imię. Wyzwanie czy też kawał, ale imię ducha powtarzają trzy osoby: Roberta 'Bobbie' Rowe, jej najlepsza przyjaciółka Naya oraz Caine - chłopak z pobliskiej szkoły.

Czy koleżanki ze szkoły tylko się podpuszczają i to wszystko jest jedną wielką intrygą... czy też może wydarzyło się kiedyś naprawdę? To pytanie, które trzeba rozstrzygnąć już na początku tej historii. Kiedy znajdziemy na nie odpowiedź? A może tak jak bohaterowie jak najdłużej będziemy walczyć o to, by na zaistniałe wydarzenia było jakieś logiczne wytłumaczenie?

W STRASZNYM STARYM STYLU: Ten młodzieżowy horror troszkę wpisuje się w gatunek klasycznych opowieści o duchach. Żadne tam paranormal romans typu "Anna we krwi". Tutaj musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, do czego pragnie doprowadzić Mary? Chce kolejnej zemsty czy też wybawienia od udręki? Należy starać się jej pomóc czy też szukać drogi by ją powstrzymać? James Dawson nie daje jasnej odpowiedzi, a finał - jak to w historiach o duchach - jest tak skonstruowany, że czytelnik może się opierać tylko na swoich domysłach i teoriach. Zakończenie nie jest wyrażone wprost, a intencje zdefiniowane.

PIĘĆ DNI: Tyle czasu trwa akcja tej powieści. Tyle mają mieć też według miejskiej legendy osoby, które odważą się wypowiedzieć jej imię. Jeden raz powtórzone imię za jeden dzień. Miejscem akcji jest za to przeważnie budynek internatu, wraz z tajnymi korytarzami z czasów prześladowań katolików, usytuowany na zboczu klify... gdzieś u skraju Anglii. Czasem grupa bohaterów podróżuje w okolice pobliskiej miejscowości Oxsley. Ograniczony teren by w czasie pięciu dni znaleźć odpowiedzi, ale próbować zawsze trzeba.

W ROLI GŁÓWNEJ: Choć jest to typ opowieści, gdzie to tajemnica przeszłości gra pierwsze skrzypce, jest też narrator główny, który ma własne problemy - początkowo nie natury nadprzyrodzonej. Główna bohaterka ponownego uaktywnienia się klątwy to Bobby, a właściwie Roberta, która stara się przetrwać, nie wyróżniając się z tłumu... Skrycie jednak marzy o zostaniu pisarką. Materiał do jednego ze swoich opowiadań w mrocznym stylu zdobędzie dość szybko wraz z wypowiedzeniem pewnych słów na wprost zwierciadła w noc Halloween. Można by się spodziewać, że będzie tu troszkę więcej o tym, jak może działać umysł pisarza, ale w tej powieści to wątek niewykorzystany.

OPOWIEŚĆ DLA MŁODZIEŻY: Jest tutaj wątek romantyczny, a właściwie to dwa. Jeden w akcji teraźniejszej, jeden w przeszłości. Można się łatwo domyślić, że ten aktualny dotyczy Bobby, nie dominuje on jednak zbytnio wydarzeń i przebiegu akcji. Za to ten w  przeszłości jest niespodziewany - tak samo jak i przebieg zagadki. Jeśli to historia dla młodzieży w typie horroru, to jak straszna jest to opowieść? Nie jest to powieść z typu tych, które nie dają spać po nocach. Są sceny jak i triki znane z filmów o duchach, ale większość z tego, już widzieliśmy. Jak zaakceptuje się obecność wątków nadnaturalnych, w tym momencie przestaje być strasznie. Nie oznacza to jednak, że książki nie czyta się dobre. Może się wydawać, że stron jest mało (271), ale czcionka w tej powieści jest z gatunku tych mniejszych, przez co jedną stronę nie czyta się aż tak prędko. Rozdziały nie są przydługie, a dzięki temu wzrasta tempo tej lektury.

TYPOWO INFORMACYJNIE: Powieść ukazała się na rynku anglojęzycznym prawie rok temu, bo w czerwcu 2014 roku. Autor książki jest Brytyjczykiem. Wcześniej pisywał dla lokalnych gazet i magazynów, jednocześnie pracując jako nauczyciel w szkole podstawowej. W roku 2011 porzucił zawód nauczyciela by zostać pełnoetatowym pisarzem. Na swoim koncie ma wiele powieści i "Wypowiedz jej imię" nie jest debiutem, tylko jedną z kolejnych powieści tego pisarza.

REKOMENDACJA: Troszeczkę sceptycznie podchodziłam do tej powieści. Może to dlatego, że przy obecnym trendzie na obecność wątków nadnaturalnych, siły nadprzyrodzone występują po obu stronach konfliktu: dobrej i złej. W "Wypowiedz jej imię" mamy powrót do klasycznej formy opowieści, gdzie bohaterowie nie mogą liczyć na odkrycie w sobie nadprzyrodzonych mocy, tylko muszą się z nimi zmagać i odnaleźć sposób by wygrać na czas. To w żadnym wypadku paranormal romance, tylko opowieść o duchach - ze wszystkimi elementami jakie zwykle towarzyszą takiej historii.

"Wypowiedz jej imię" - James Dawson
TYP: OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE
Wydawnictwo: GW Foksal / YA! Tu czytam
W kategorii: Opowieści o duchach / 
literatura młodzieżowa
W kolejności: NR 42/2015/07/04 (398)
W SKRÓCIE: Wykorzystany motyw miejskiej legendy z przypisaniem jej do konkretnego miejsca i czasu. James Dawson najbardziej rozsławioną opowieść o duchach umiejscawia w angielskiej szkole z internatem dla dziewcząt. Jako to horrory, oczywiście najbardziej potrafią zrelaksować, kiedy czyta się je w dzień :)
INNE opowieści z wątkami O DUCHACH -> KLIK

Czytaliście niedawno jakieś opowieści o duchach? Albo powieści z takimi wątkami? 

Informacje o autorze na podstawie źródeł:
https://www.goodreads.com/author/show/542967.James_Dawson

poniedziałek, 1 czerwca 2015

"Jako labirynt bez końca"

"Sam na sam z osobą, którą się stała. Długie tygodnie letnich wakacji jawiły się jako labirynt bez końca, bez wyjścia."

Kiedy książka przyciąga nie tylko za sprawą okładki, ale już samego tytułu i opisu, wiadomo od razu, że sporo osób po nią sięgnie. Każdy chce choć troszkę znać odpowiedź na pytanie: Do czego odnosi się tytułowe "Bez końca" (a w oryginalne różnie mocno działające na wyobraźnię "Never Endling")? Wiadomo już, że przejaśniające się niebo nad skalistym wybrzeżem to jedna z greckich wysp - a jednocześnie miejsce wakacyjnych wspomnień. I jak to w thrillerach młodzieżowych bywa - dramatycznych.

Martyn Bedford osadza akcję swoje powieść na fikcyjnej (a przynajmniej Google jej nie zidentyfikował) wyspie Kyritos. Z drugiej strony patrząc nie powinno to nikogo dziwić, bo czy aby nie za często na mapie Stanów Zjednoczonych autorzy dodają fikcyjne miasta? O ile łatwiej jest więc dodać jedną skalną wyspę i uczynić ją wakacyjnym kurortem dla obcokrajowców? 

To tam właśnie poznajemy historię Siobhan (w skrócie Shiv). Jest to model opowieści, która przez cały czas swojego trwania rozdzielona jest na dwa czasy i dwie teraźniejszości. Przed i Po to tutaj "Przed Kyritos" i "Po Kyritos", co już samo sprawia, że nazwa tego wakacyjnego raju (obiecane w broszurach turystycznych) brzmi nader złowieszczo. Tak też jest. Nie wiemy bowiem, co dokładnie się stało, lecz jasne jest iż piętnastoletnia Shiv czuje się winna nieszczęśliwego wypadku swojego (wówczas dwunastoletniego) brata. Czy naprawdę jest winna? Odpowiedź na to pytanie, zarówno dla Shiv jak i dla czytelnika, ma zapewnić 60 dniowy pobyt bohaterki w Klinice Korsakoffa. Terapia ta ma być inna niż wszystkie - na co liczy zarówno Shiv jak i czytelnicy.

"Bez końca" to przede wszystkim historia niezwykłej więzi, jaka łączyć może tylko rodzeństwo. Siv i Declan taka para, która nawet jeśli nie byłaby ze sobą spokrewniona, to i tak zaczęłaby spędzać razem czas. Ona jest starszą siostrą, on jej młodszym bratem... ale zdarza się, że i ona potrzebuje jego pomocy. Razem z rodzicami tworzą obraz szczęśliwej i w żadnym wypadku nie dysfunkcyjnej rodziny, która spędza wakacje w kolejnym egzotycznym miejscu. To mają być wakacje jak z folderu - czy i takie się okażą?

Powieść, która zapowiadała się zarówno z okładki jak i z opisu, na emocjonujący thriller młodzieżowy jest tak po prawdzie ukazaniem drogi do normalności przez terapię w odizolowanym ośrodku. Zanim zaczną się dodatkowe teorie dodam, że we wspomnianym zakładzie nie ma uknutej żadnej intrygi - są jedynie zajęcia grupowe, monotonia codzienności jak i troszkę alternatywna terapia na drodze do uzdrowienia, która z czasem... przybiera ekstremalne formy według zasady, że by odbić się dobrze od dna, trzeba najpierw na nie dotrzeć. Zagadkę stanowią początkowo tylko pozostali nastoletni "rezydenci", a z czasem już tylko czas wakacji rodzeństwa na pewnej greckiej wyspie. Główne źródło napięcia w powieści to kolejne wspomnienia i pytanie... w którym momencie został popełniony błąd. Czy będzie to właśnie to wspomnienia, ta lokalizacja, te osoby?

Narracja prowadzona jest nieustannie (może by rzec "Bez końca") w czasie teraźniejszym i... w osobie trzeciej. Całość w tym przypadku tworzy troszkę dziwne wrażenie. Czasami zdaje się bowiem, że bohaterka główna (i jedyny narrator wydarzeń teraźniejszych jak i przeszłych) mówi w osobie pierwszej by nagle... powiedzieć o sobie w trzeciej osobie - choć takie wrażenie mogło też być celowym zabiegiem ze strony autora. Narracja jest też w czasie przeszłym, ale tylko we wspomnieniach - te fragmenty czyta się też lepiej.

"Bez końca" to moja pierwsze spotkanie z twórczością tego autora, choć mam już w biblioteczce powieść "Filip, Filip", ale nie została ona jeszcze przeczytana. Nie nawiązałam emocjonalnej więzi z Shiv ani z żadnym z pozostałych bohaterów (choć zapamiętaj jej najlepszą przyjaciółkę - jednocześnie jednego z rezydentów kliniki - Caron za jej bezkompromisowe poczucie humoru).

Liczyłam po części na thriller i może przez to wydawało mi się, że akcja nie ma tak szybkiego tempa, jakie mieć powinna. Jest to bowiem zupełnie inny rodzaj powieści - historii o wybaczeniu sobie, a przez to także uzdrowieniu duszy. Mimo iż "Bez końca" rewelacyjnym thrillerem nie jest, to porusza ważną problematykę coraz młodszych wiekowo osób, które w skutek różnych okoliczności znalazły się w stanie głębokiej traumy na tak wczesnym etapie swojego życia. Jako taką opowieść "Bez końca" mogę śmiało polecić, jako zaś pasjonujący thriller młodzieżowy już nie za bardzo.

"Bez końca" - Martyn Bedford
[ OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE ]
Wydawnictwo: GW Foksal / OPIS WYDAWCY
W kategorii: Tajemnice Pamięci - Thriller młodzieżowy
Narrator: Shiv - lat 15
Czy jest wątek miłosny? Tak jest i niezła z nim intryga oraz zamieszanie, "Bez końca" nie posiada jednak typowego wątku romantycznego - bo on sam stanowi tu tło dla innych wydarzeń. Samego tajemniczego Nikosa obsadzałam już w roli mordercy jeszcze przed lekturą książki, ale.. jak już pisałam - to nie ten typ historii.
Stron: 318
W kolejności: NR 34/2015/05/05 (390)

Jeśli zaś interesuje Was bardzo emocjonujący thriller młodzieżowy, pełen akcji i rozgrywający się w odosobnionej klinice, gdzie personel ewidentnie ma coś na sumieniu, a główna bohaterka pozbawiona została wspomnień, więc już sama dociec musi prawdy -> to gorąco polecam "Tabula Rasa" (WRAŻENIA Z LEKTURY)

niedziela, 17 maja 2015

"Tabula Rasa" - Świat Białej Karty

"Ale ostatnia szansa, jedyna szansa, szansa jedna na milion to jedno i to samo. Szansa to szansa."

Sara kolejny już dzień budzi się w ośrodku, zmierzając na następny z cyklu zabieg usuwania wspomnień. Im bliżej obiecanego zakończenia leczenia, tym więcej budzi się jednak wątpliwości. Czy Sara to jej prawdziwe imię? Jakie ma to znaczenie, skoro ma wkrótce być jak tytułowa biała karta - nowa historia życia do zapisania, gdzie nie liczy się już przeszłość?

Ośrodek położony wśród zimowych gór to oaza spokoju, która w jedną noc przemienia się w scenę dla emocjonującego thrillera. Zaraz po częściowej (i tajemniczej) ewakuacji personelu, wkracza oddział szturmowy z zamiarem wyeliminowania jednej tylko osoby - Sary. Dziewczyna nie zamierza jednak oddać życia bez walki, nawet jeśli nie wie jeszcze, czemu miałaby być winna. I tylko sumienie podszeptuje nieustannie, że pozbawiono jej pamięci nie bez powodu.

"Thriller, który naprawdę wciąga. Tabula Rasa to napięcie, intensywność i obawa przed przyszłością."  - Michael Grant

SARA I PIERCE: Choć świat Białej Karty ze strony na stronę wprowadza coraz więcej bohaterów (równie szybko ich eliminując), to po lekturze trudno byłoby zapomnieć relację dwójki bohaterów: uczestniczki projektu "Tabula Rasa" i pewnego hakera, który przyszedł tylko wykraść dane. Żadne z nich nie pisało się na takie ryzyko, ale choć byli sobie obcy, znaleźli w sobie siłę na "tymczasowe bezgraniczne zaufanie". Może nie polubiłabym ich tak mocno osobno, ale sceny z udziałem Sary i Pierce'a należą do jednych z najlepszych. W dialogach gości zarówno lekki sarkazm jak i poczucie humoru - równi sobie partnerzy i niezapomniana para.

BIAŁA KARTA: Kiedy spotykamy się z kolejnymi odsłonami opowieści o paranormalnych zdolnościach, można czasem zatęsknić już za fabułą bardziej skupioną na człowieku i możliwościach w jego zasięgu - bo nawet jeśli niezwykłych, to nie nadnaturalnych. Pozbawienie głównego bohatera wszelkich wspomnień to motyw nie za często, ale jednak spotykany. Nie pamięta kim jest Thomas, gdy znajduje się w Labiryncie. Podobnie jest z bohaterem powieści "BOY 7" od Mirjam Mous. Często mózg sam odsuwa pamięć traumatycznych wydarzeń, by ocalić osobowość - tak dzieje się w przypadku Mary Dyer czy Cadence ("Byliśmy łgarzami"). Różnica między tymi powieściami a "Tabula Rasa" jest jednak taka, że w debiucie Kristen Lippert-Martin główny nacisk położono na bardzo szybkie tempo akcji, której napięcie dobrze równoważy wątek miłosny.

NAWIĄZANIA: Na okładce książki, w polskim wydaniu, przeczytamy, że "Tabula Rasa" to powieść, którą porównać można do "Igrzysk", a której bohaterka podobna jest pod względem odwagi do Tris z Niezgodnej Trylogii. Opowieść Sary to bardziej naukowe science fiction niż kolejna antyutopia. Jeśli zaś chodzi o odwołanie do "Niezgodnej", to jest w książce Kristen Lippert-Martin sporo wspinania się (bez zabezpieczeń) na dźwigi przemysłowe. Sporo najemników biega też z karabinami w celu zabicia jednej tylko osoby. Co łączy obie serie z jednotomową "Tabula Rasa" to akcja na najlepszym poziomie.

AUTORKA: Od publikacji książki na anglojęzycznym rynku nie minął jeszcze rok (wrzesień 2014), a debiutancka powieść już ukazała się w tłumaczeniu na język polski, co tym bardziej cieszy, że to godna rekomendacji historia. O samej autorce nie dowiemy się zbyt wiele ani z jej profilu na portalu Goodreads ani z jej strony internetowej. To tak jakby autorka chciała by skupić się na historii przez nią opowiedzianej, a nie na niej samej (z czego mogłoby brać przykład sporo innych pisarzy, gdzie często promocja danej osoby przesłania wartości prezentowanej książki).

HISTORIA DEBIUTU: Na rynku anglojęzycznym sporo jest powieści o tytule "Tabula Rasa". Powieść Kristen Lippert-Martin warto jednak zapamiętać. Opowieść o Sarze to debiut autorki i jednocześnie należy to uznać za debiut bardzo udany. Zapowiedziana jest już jej kolejna powieść o tytule "Incognita", data jej premiery do jednak dopiero 19 stycznia 2016 roku. Nie wydaje się by była to kontynuacja losów Sary, ale trudno powiedzieć, kiedy nie ma jeszcze opisu fabuły.


"Tabula Rasa" - Kristen Lippert-Martin 

[ OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE ]
Wydawnictwo: GW Foksal
Rekomendacja od: Michael Grant (autor serii GONE)
Wiek bohaterki: 16 lat
Narracja: w pierwszej osobie (Sara)
Stron: 350
W kolejności: NR 32/2015/05/03 (388)
JEDNYM ZDANIEM: Debiut, który niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczył, trzymał w napięciu i przedstawił rozwój relacji bohaterów zdecydowanie wartej zapamiętania.
OCENA NA LC / GR: Zaskakujące potrafią być czasem średnie ocen na portalach czytelniczych. Na GR dla tego tytułu mamy 3,74 na 4, podczas gdy na LC to jedynie 6,72 na 10 gwiazdek do zdobycia. Tytuł jest idealny zarówno dla fanów "GONE" jak i "Niezgodnej" czy też fanów tych wszystkich innych historii, gdzie odszyfrowanie wspomnień stanowi klucz nie tylko do wygranej, lecz i do przetrwania.

Pamiętacie tytuł jakiejś z książek, w której występuje wątek utraty (częściowej lub całkowitej) wspomnień?

wtorek, 21 kwietnia 2015

Wiedza z bajek na dobranoc

"I przepraszam za to, co powiedziałam, że tylko słuchasz rozkazów. To nieprawda. Słuchałeś tylko swojego sumienia. Teraz to rozumiem. Naprawdę."

Ogrom Muru Tytana rzuca cień na życie mieszkańców futurystycznego miasta. Korzystają z dobrodziejstw najnowszej technologii, ale potężna budowla przypomina o historii, z którą mieszkańcy dawnych Stanów Zjednoczonych jeszcze się nie rozliczyli.

EXODUS: To kolejna antyutopijna opowieść, w której znajdziemy Stany Zjednoczone podzielone na dwie części. Tym razem przyczyną izolacji Zachodu od Wschodu było rozprzestrzenianie się wirusa  ferae, który doprowadzał do mutowania się zwierzęcego DNA z ludzkim. Początkowo wyglądało to jak wścieklizna, do momentu aż nie ujawniły się skutki ugryzienia i powstawanie hybryd. Zdrowa część społeczeństwa skryła się na Zachodzie kraju, pozostawiając Wschód pogrążający się w szaleństwie, gdy ferae doprowadzało do zezwierzęcenia nie tylko wyglądu zewnętrznego, ale i umysłu.

NARRACJA: Bohaterka i jedyna narratorka wydarzeń, Lane,  jest już z tego pokolenia, które nie pamięta wzniesienia ogromnego Muru Tytana. Budowla powstała osiemnaście lat temu, więc dla szesnastoletniej Lane i jej przyjaciół jest to rodzaj atrakcji, ale i symbol strachu, gdyż mur stanowi granicę kwarantanny - ochrony przed plagą. Co się kryje w Dzikiej Strefie? Lane będzie wkrótce miała okazję sama o tym się przekonać.

LOS PRZEMYTNIKA: Wszystkie dobre opowieści akcji zaczynają się od tajemnicy i szantażu. Choć to może i dość utarty obecnie schemat to nadal się sprawdza, napędza fabułę i nadaje jej odpowiednie tempo. Lane zostaje zgarnięta z imprezy u znajomych przez zespół prewencyjny. Wszyscy się od niej odwracają, bo wiedzą, że może oznaczać to tylko jedno: została zainfekowana ferae. Okazuje się jednak, że problemem jest nie Lane a jej ojciec - przemytnik dzieł sztuki ze wschodu kraju. Zgromadzone dowody przeciw niemu zostaną wymazane, jeśli... wykona on jeszcze jedno zlecenie. Tylko Lane nie ma pojęcia, gdzie jest jej ojciec - co więcej, nie miała pojęcia, że jest przemytnikiem! Szybko się okaże, że by odwrócić wydanie wyroku śmierci, Lane sama podejmie się realizacji zlecenia.

WIEDZA Z BAJEK NA DOBRANOC: Ojciec, szmugler dzieł sztuki, zwykł opowiadać swojej jedynej córce bajki na dobranoc, ale jak się okazuje ta antyutopijna rzeczywistość wiele się od tych baśni nie różni. To jednak wiemy, dopiero gdy przekroczymy olbrzymi Mur Tytana i granicę kwarantanny - wprost do Dzikiej Strefy. Lane była szkolona, ale nieświadomie. Ojciec zapisał ją na lekcje surwiwalu - tylko czy taka wiedza wystarczy? Bardziej przydają się niebezpośrednie wskazówki co do osób i miejsc, przekazywane przed snem.

TRÓJKĄT: Lane, ze swoją urodą nieskażoną wirusem oraz ciałem, które nie znaczą jeszcze blizny, to fenomen to tamtej stronie mury. Już na początku nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim swoją determinacją (oraz tym, ze sporo osób znało jej ojca przemytnika) zyskuje sobie towarzyszy podróży. Są to strażnik Everson oraz Rafe, wychowany w Dzikiej Strefie. Rozwój relacji między bohaterami powoduje to, że działa tutaj coś w rodzaju trójkąta, ale nie jest to wątek mocno rażący. Niemniej Lane w czasie podróży... powiedzmy, że ma na co popatrzeć.

WYTRZYMAŁOŚĆ BATERII W KOMÓRCE: Lane pracowała w schronisku dla zwierząt, może właśnie dlatego tyle empatii skierowała w stronę mieszkańców Dzikiej Strefy. Może to właśnie jej narracja tak zmienia obraz tego świata, lecz sama Dzika Strefa to już raczej Kraina Czarów niż futurystyczny świat pełen ludzi w jakimś stopniu zmutowanym przez wirusa ferae. Początkowo wyglądają oni jak obywatele różnych planet z Gwiezdnych Wojen. Taki spory mix wszystkiego i miszmasz, z którym czytelnik jakoś musi sobie poradzić. Lane sporo z wizyty w Dzikiej Strefie stara się nagrać... i wiem, że to świat przyszłości, ale wytrzymałość baterii w komórce, noszonej na łańcuszku na szyi, budzi podziw... Czasem wydawało się aż, że autorka zapomniała na dłuższy moment, że Lane włączyło rozdziały temu nagrywanie.

ZWODNICZY UROK BAŚNI: W połowie powieści (i wizyty w Dzikiej Stefie) zrobiło się tak bajkowo, że miałam wrażenie, że bohaterka jest co najmniej w Krainie Czarów a nawet w okolicach Szmaragdowego Grodu w krainie Oz. Lane po prostu zachwycała się kolejnymi mutacjami, a trudno się ich bać, skoro wyglądały jak postacie z aktorskiej wersji "Czarnoksiężnika z Oz". Trudno było w tym dopatrzeć się antyutopii... a ona tam niewątpliwie jest. Dopiero, kiedy pryska czar odmienności mieszkańców Dzikiej Strefy, opowieść wraca do gatunku, w jakim się rozpoczęła.

ZWIERZEŃ CZAS: Dziwna jest też troszkę struktura tej powieści, w której obce bohaterom postacie czują się niejako zobligowane do tego by podchodzić do trójki bohaterów głównych i na start zaczynać im przedstawiać historię swojego życia. Nikt nie musi tutaj wyciągać z nikogo informacji - wszystko zdaje się podane jak na tacy... aż nadchodzi ścisły finał i tutaj znowu dałam się zaskoczyć autorce. Także choć wiele rzeczy zdaje się w "Nieludziach" zbyt oczywistych, to Kat Falls trzyma asy w rękawie do ostatnich stron swojej opowieści.

GATUNEK: Sporo odnośnie tej historii wyjaśnia notka "O Autorce", zamieszczona na ostatnich stronach. Z jej lektury dowiemy się, że Kat Falls tworzy "lekkie powieści fantastycznonaukowe" - gdzie kluczowe jest słowo "lekkie". W "Nieludziach" jest to ta bajkowa oprawa, która towarzyszy opisowi przeróżnych mutacji ludzkiego DNA ze zwierzęcym.

INNE POWIEŚCI: Co jeszcze się odnosi do tej notki to spostrzeżenie, że nie przetłumaczono tytułu serii "Dark Life"... która ma już swój przekład na język polski. Seria nazywa się Podwodny Świat i liczy sobie dwa tomy: "Mroczny Dar" (Dark Life) oraz "Osada" (Rip Tide). Taka informacja jest niezbędna, jeśli są to wcześniejsze publikacje, a czytelnik chciałaby sięgnąć także do innych powieści tej autorki. Tak się składa, że "Mroczny Dar" mam już od jakiego czasu, więc powinnam się za niego zabrać ;)


"Nieludzie" – Kat Falls
[SERIA] Tom I
Wydawnictwo: GW Foksal  [PRZEDPREMIEROWO]
W kategorii: Antyutopijne opowieści
Stron: 400
Wiek głównej bohaterki: 16 lat
W kolejności: NR 29/2015/04/06 (385)
OCENA: "Nieludzie" to lekka antyutopijna opowieść, która wprowadza w świat, gdzie ludzkie DNA zmutowało się z zwierzęcym. Empatia i zachwyt bohaterki światem za granicami kwarantanny sprawia, że całość przypomina raczej wyprawę do Oz czy też Krainy Czarów. Córka przemytnika wiedzę i ostrzeżenia czerpie z bajek, które ojciec opowiadał jej na dobranoc, nieświadomie przekazując jej tajniki szmuglerskiego fachu. Gdy czar pryska, świat zgliszczy ogarnięty szaleństwem wirusa często przypomina zmagania z chordami zombie. Choć "Nieludzie" to powieść lekko niejednolita, pełna jest wydarzeń i akcji, do tego potrafi zaskoczyć nie jeden raz: czy to przy poznawaniu przeszłości korporacji Tytana czy też w czasie wizyty na dworze króla Chicago.

PREMIERA: 22 KWIETNIA 2015

Czytaliście już jakieś powieści Kat Falls? 

czwartek, 2 kwietnia 2015

"Moja niepamięć"

"- Rozumiesz, Cady? Milczenie to warstwa ochronna, zabezpieczająca przed cierpieniem."

Już na samym wstępie powiem, że jeżeli jesteście przekonani do lektury powieści "Byliśmy łgarzami", to najlepiej zrobicie nie czytając żadnych recenzji aż do momentu, gdy sami nie zapoznacie się z całością książki E. Lockhart. Wyjątkowość tej powieści opiera się w dużej mierze na efekcie zaskoczenia i nie warto go sobie odbierać. Jeśli jednak nie jesteście jeszcze zdecydowani, czy taka lektura jak "Łgarze" to coś, co mogłoby was zainteresować - wówczas zapraszam serdecznie do moich wrażeń z tej literackiej podróży na pewną wyspę, która ożywa tylko i wyłącznie w środku lata.

NAGRODZONA: Pierwsze co przyciąga uwagę do tej książki, jeśli nie wliczać wakacyjnej okładki, to nagroda przyznana przez użytkowników portalu Goodreads w kategorii najlepsza powieść young adult (fiction) opublikowana w 2014 roku. Niemałe nadzieje stwarza też rekomendacja od samego autora "Gwiazd naszych wina". Można też zobaczyć listę innych znanych autorów, którzy "Łgarzom" przyznali po pięć gwiazdek, a miedzy nimi Beth Revis, Jessica Brody, Kami Garcia i Margaret Stohl. Poprzeczka ustawiona jest więc od samego początku już dość wysoko.

MAPA I DRZEWO: Na wstępie do tej historii wita nas mapka wyspy Beechwood. Dowiadujemy się z niej już, że akcja rozgrywać się będzie u wybrzeży stanu Massachusetts i na granicy oceanu Atlantyckiego. Na Beechwood znajduje się aż pięć domów, z czego jeden przeznaczony jest dla służby. Jeśli chodzi o przystanie to są dwie, jednak także dla służby. Całość wyspy obiega ścieżka, a w poprzek przecinają ją liczne alejki wyłożone drewnianymi deskami. Po co tyle tych rezydencji? Odpowiedź zawiera już następna strona, która ukazuje drzewo genealogiczne rodziny Sinclairów. Całość zawiłości rodzinnych więzi lepiej uwidoczni się jednak już w czasie lektury.

HISTORIA RODZINNEJ WYSPY: Sinclairowie to nie byle jaka rodzina. Ich przodkowie byli jednymi z pierwszych kolonistów, którzy przypłynęli do wybrzeży Ameryki na statku "Mayflower". To także jedna z takich rodzin, które podziwia się tylko z daleka.

KRÓL I JEGO TRZY CÓRKI: Jedyną narratorką wydarzeń jest Cadence - najstarsza wnuczka, a jednocześnie ta pierwsza z reszty wnuków, które przyszły na świat. Cady uwielbia baśnie i to na ich podstawie, używając pewnego schematu ich opowiadania, przedstawia historię swoją i Sinclairów. Dziadek Harris to głowa rodziny. Tak więc (król) miał on trzy córki: Carrie, Bess i Penny. Cadence to pierwsza wnuczka, ale od najmłodszej z córek. Kuzynostwo w jej wieku to Johnny (jeden z synów Carrie) oraz Mirren (jedna z córek Bess). Jeszcze tylko Gat, który jest synem siostry partnera życiowego ciotki Carrie. Teraz mamy już ich czworo i możemy rozpocząć opowieść Łgarzy.

KAŻDE WAKACJE NA WYSPIE: Trzy siostry przybywają co wakacje na wyspę Beechwood by spędzić tam wakacje. Od Ósmego Lata zapraszano też Gata. Trójka najstarszych kuzynków plus ich przyjaciel zawsze sprawiała kłopoty aż do pewnego pamiętnego razu...

PIĘĆ CZĘŚCI: "Byliśmy łgarzami" to opowieść składająca się z części: Powitanie, Vermont, Lato Siedemnaste, Spójrzcie pożar oraz Prawda. Można by śmiało pomyśleć, że to Lato Siedemnaste będzie takie pamiętne, ale wręcz przeciwnie - cała tajemnica zawarła się w wydarzeniach i utraconej części wspomnień z wakacji Lata Piętnastego. Wszystko było tak jak zawsze, może poza faktem, że Gat kogoś miał, a wcześniej miał już serce Cadence. Wakacyjny pobyt na wyspie zakończył się o wiele szybciej niż zwykle, a Cady wylądowała z okropnymi migrenami... i została oddelegowana na zwiedzanie Europy. Łgarze istnieli tylko na czas wakacji, nie kontaktowali się ze sobą w roku szkolnym i nie zdziwiło (choć zraniło) Cadence, że na jej listy i maile nikt nie odpowiedział.

MOJA NIEPAMIĘĆ: Cadence nie wie, co jej się przytrafiło, ale wie, że jeśli umysł wyparł te wydarzenia to nie mogło być to nic błahego. Tenis, szkoła, studia - wszystko to przepadło przez sesje z lekarzami, szukającymi przyczyny jej migrenowych epizodów. Teraz Cady ubłagała powrót na wyspę, gdyż lato Szesnaste już straciła, a Lato Siedemnaste musi udzielić jej odpowiedzi, wypełnić luki pamięci i przywrócić to, co utracone.

NASTROJOWO:  Poprzez ten wątek sztuki odtworzenia utraconych wspomnień atmosfera jest tu troszkę jak w przypadku Mary Dyer (OPINIA), gdzie poskładać w całość trzeba resztki wspomnień z pewnego wypadku. Rodzina nie chce nic powiedzieć, lekarze zalecają aby pamięć owych wydarzeń mogła powrócić sama, we własnym tempie, kiedy osoba będzie na to gotowa. W efekcie każdy strzępek prawdy trzeba w praktyce wyrwać. Nie ma aż takiej intrygi jak w "Revenge" (serialowa Zemsta panny Thorne), ale jest to podobny nastrój, jeśli chodzi o rodzinę Sinclairów: utrzymacie sekretów to najważniejsza zasada, smutki topi się w procentach, a gra pozorów występuje tu na najwyższym poziomie, w którym niezbędne jest skrywanie prawdziwych emocji - bez względu na konsekwencje.

EFEKT ZASKOCZENIA: Powieść "Byliśmy łgarzami" czyta się niewiarygodnie szybko. Tak to już jest z powieściami, gdzie została dla czytelnika pozostawiona tajemnica, która musi odkryć. Przewidywałam różne możliwość i scenariusze dla niepamięci Cadence, a także tego co rodzina mogła przed nią zataić. Finałowego zwrotu akcji jednak nie brałam pod uwagę. Może dlatego, że powieść nagle przekroczyła granice gatunku. Sam zabieg ten jest znany głównie z filmów takich jak przykładowo "NG"*. Nie jest więc to jakiś nowatorski wątek, ale trudno przewidzieć jego nadejście, kiedy czyta się powieść.

W SKRÓCIE: Życie pięknych i bogatych sfer zawsze interesowało pozostałą resztę, która do tego zamkniętego świata nie miała dostępu. W tej rzeczywistości nazwisko znaczy więcej niż osobowość. Ojciec potrafi szantażować córki testamentem, a one same zabiegając o jego względy, popadają w nienawiść do siebie nawzajem. Tutaj siła kryje się w młodszym pokoleniu, która odmawia udziału w intrygach, szukając sposobu na pogodzenie rodziny. Prowadzony dotychczas styl ich życia uniemożliwia im jednak wygranie tej batalii, niosąc za sobą nieodwracalne konsekwencje. "Byliśmy łgarzami" to thriller młodzieżowy, który choć rozgrywa się w promieniach wakacyjnego słońca, to potrafi skrywać mroczniejsze sekretny niż bezgwiezdna noc.

"Byliśmy łgarzami" - E. Lockhart
W oryginale: We Were Liars, 2014
[OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE]
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
Nagrody: w głosowaniu użytkowników portalu Goodreads w kategorii najlepsza powieść YA 2014
W kolejności: NR 24/2015/03/01 (380)
Stron: 248 (błyskawicznie się czyta, do czego także przyczynia się styl, który jest prosty ale i wciągający: część opisów jest bardzo obrazowa, a czasem nawet balansuje na granicy i nie wiadomo już, czy to tylko metafora czy też coś takiego rzeczywiście miało miejsce)
CIEKAWOSTKA: W opisie książki (klik!) możemy przeczytać: "Dwóch braci i ich piękna siostra zaprzyjaźniają się z charyzmatycznym rówieśnikiem o politycznych ambicjach". Łgarzy jest czwórka i faktycznie jest tam dwóch młodzieńców i dwie dziewczyny. Jednak Cadence, Johnny i Mirren są dla siebie kuzynami (choć szczerze przyznam, że spotkałam się już z określeniem, że "kuzyn / kuzynka to przecież prawie jak siostra/brat"). Gat nie jest z resztą w żaden sposób spokrewniony, choć on i Johnny odnoszą się do siebie jak bracia. Matka Johnny'ego (ciotka Carrie) jest w luźnym związku z wujem Gata. Tyle jeśli o opisy książek i więzi rodzinnego chodzi :)
_______________________________
*ten film to "Nieproszeni goście"

PREMIERA: 8 KWIECIEŃ 2015

wtorek, 17 marca 2015

Rola stworzona dla ciebie


To niespotykana czerwień pewnego jabłka skusiła Śnieżkę do złamania swoich zasad, w konsekwencji czego urzeczywistniła się klątwa, a dziewczyna zapadła w wieczny sen. Jaka jest więc tajemnica czarnego jabłka? Co jeszcze może być "Czarne jak heban"? I czy Lumikki w roli współczesnej Śnieżki odnajdzie to na czas?
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

Mało kto, kiedy pojawia się tajemnicza wiadomość od nieznanego nadawcy, nie przypomni sobie fabuły serii Pretty Little Liars- serialowej czy to książkowej. Scenariusz pozostawiania anonimowych wiadomość to także schemat dla fabuły trzeciego tomu fińskiej serii kryminalnej dla młodzieży - "Czarne jak heban". Tym razem Lumikki w roli detektywa-amatora będzie musiała rozwiązać zagadkę nie cudzej, ale własnej przeszłości. Jak zdradliwe potrafią być wspomnienia?

NOWI BOHATEROWIE: Perełka tego tomu to Sampsa. To obecny chłopak Lumikki. Tak, tak sporo się pozmieniało od zakończenie fabuły "Białe jak śnieg". Postać, którą bardzo polubiłam i troszkę szkoda, że bohaterka nie skorzystała w pełnym wymiarze z tej szansy na szczęście. Lumikki ostro bowiem krytykuje wszystko, co związane z kulturą masową (amerykańską). Otrzymujemy więc zakończenie neutralne, bo nie jest to ani szansa na happy end ani nostalgiczne pożegnanie z bohaterami opowieści.

TAJEMNICZA TOŻSAMOŚĆ: Innymi słowy zagadka tego tomu. Nie czytam za wiele powieści kryminalnych, ale miałam tutaj trzech podejrzanych i jeden z nich okazał się tajemniczym prześladowcą - wielbicielem. W kryminalnej opowieści to finał stanowi perełkę, a jeśli nagromadzone napięcie nie znajdzie odpowiedniego zakończenia wątku, wówczas zostaje lekki niedosyt. Jeśli nie wprawia w zupełne osłupienie, jako widzowie / czytelnicy czujemy się troszkę zawiedzeni. To nie przypadek zagadki tylko tego tomu, ale i również poprzedniego. Wyobraźnia podpowiada o wiele więcej, niż serwuje autor opowieści.

TRÓJKĄT: Ha! Żartuję! Nie można tego nazwać trójkątem, ale Lumikki w nowym związku nie jest jeszcze pewna, czy aby zapomniała o intensywnej więzi sprzed roku... A poprzedni obiekt uczuć znów pojawia się w akcji i to nie za sprawą jedynie retrospekcji (jak w "Białe jak śnieg"). Obserwowanie interakcji trzech młodych ludzi napędza fabułę tego tomu o wiele bardziej niż tajemnicze anonimy... choć szczerze to podejrzewałam o prześladowanie obu panów :) Chyba za dużo "Eye Candy".

ODZYSKANE WSPOMNIENIA: To jest wątek, który zasługuje tu na pochwałę. Rozpoczyna się jeszcze w "Białe jak śnieg". Tam jednak trop jest fałszywy, a rozwiązanie zagadki zyskujemy dopiero w finałowym odcinku. Nadal pozostaje dla mnie niezwykłe, jak można sobie przypomnieć scenę z dzieciństwa z tak dobrym odwzorowaniem szczegółów, dialogów i całej reszty. Lumikki cechuje jednak prawie nadprzyrodzona pamięć, choć ta trylogia nie ma żadnych elementów fantastycznych.

JAKO FINAŁ SERII: Pokusiłam się na lekturę powieści fińskiej autorki głównie ze względu na możliwe adaptacje klasycznych baśni. Dopiero w trzecim tomie serii jest takie bardziej bezpośrednie nawiązanie, a to za sprawą przedstawienia, które wystawia szkoła Lumikki. Będzie to nowa adaptacji baśni o Królewnie Śnieżce - bardziej mroczna. Książę zdecydował się zabrać szklaną trumnę, bo chciał podziwiać królewnę taką, jaka wówczas była - wiecznie zatrzymaną w chwili piękna, wiecznego snu. Śnieżka po przebudzeniu ma jednak odmienioną osobowość, bardziej mroczną, pragnie wrócić do lasu, który ją przyciąga. Książę zaś sprowadził sobie królową, a jeśli ta jest aż tak niepokorna, to niech lepiej wróci do swojej poprzedniej roli w szklanej wystawce. Ta adaptacja to oczywiści wersja z tragicznym finałem, ale Lumikki niesamowicie w tej aranżacji się odnajduje.

POLSKI PRZEKŁAD JAKO PIERWSZY: W kwietniu 2014 roku poznałam pierwszy tom tej serii ("Czerwone jak krew"), a już niecały rok później mamy premierę finałowej jej części. Z tego co można wyczytać na stronach Goodreads, nasz polski przekład pojawia się jako jeden z pierwszych.Wersja anglojęzyczna (As Black as Ebony) ma premierę dopiero na sierpień tego roku. Nie często miejsce ma taka sytuacja, także brawa dla wydawnictwa.


"Czarne jak heban" - Salla Simukka
[TRYLOGIA] Tom III
Wydawnictwo: GW Foksal
W kategorii: Reinterpretacje baśni, 
powieść kryminalna - młodzieżowa
Stron: 190
OCENA: Czytałam opowieść Sally Simukki w nadziei na prawdziwe odwołanie do klasycznej baśni, o wiele bardziej rozległe niż kilka myśli czy też scen i to właśnie otrzymałam w "Czarne jak heban". Choć zagadka kryminalna tego tomu nie pozbawiła tchu, to dla wizji przedstawienie i alternatywnej wersji dla losów przebudzonej ze snu Śnieżki warto było poświęcić czas na lekturę całości trylogii.
W kolejności: NR 21/2015/03/07 (377)
PREMIERA: 18 MARCA 2015


TRYLOGIA ŚNIEŻKI:
1."Czerwone jak krew"     2. "Białe jak śnieg"   3. "Czarne jak heban"

AUTORKA W POLSCE: Jeśli czytaliście książki Sally Simukki (albo dopiero zamierzacie) i chcecie poznać autorkę osobiście, nadarza się właśnie taka możliwość. Pisarka będzie w tym miesiącu w Polsce! Oto miasta, które odwiedzi:
Poznań - 25.03    Białystok - 26.03     Warszawa - 27.03

niedziela, 15 marca 2015

"Tęsknię za krajem, którego nie ma"

"Wierzysz w dobro?"

Z nieba nad Pragą leje się żar, a to właśnie tam nasza Lumikki spędza miesiąc swoich wakacji za ciężko zarobione... mafijne pieniądze. Oczywiście młoda Finka nie należy do żadnych struktur mafijnych, wręcz przeciwnie - Lumikki popsuła im znacząco plany. Weszła jednak w posiadanie pieniędzy, które... wołałaby jak najprędzej wydać, a że miło by było odpocząć od tego wszystkiego, to wakacje spędza w jakimś cieplejszym miejscu. Pobyt w Pradze już trochę trwa, kiedy do Lumikki podchodzi obca dziewczyna, niewiele od niej starsza (Lenka), by oświadczyć, że jest jej siostrą. Młoda pani detektyw amator za nic nie może zostawić takiej sprawy bez wyjaśnienia.

W KOLEJNOŚCI CZYTANIA: Początek tej powieści to błyskawiczne streszczenie, dosłownie na parę zdań, wydarzeń fabuły pierwszego tomu trylogii. Już nawet kilka stron poświęcono na zakończenie wątku postaci poznanej w "Czerwone jak krew", pośredniej bohaterki poprzedniej kryminalnej zagadki. Poza tym do fabuły tomu pierwszego nie ma zbyt dużo nawiązań, a przez to właściwie można byłoby przeczytać "Białe jak śnieg" i dobrze się bawić w czasie lektury, nie znając wydarzeń opisanych w "Czerwone jak krew".

"Wiedziała, że tęskni na próżno, zupełnie na próżno.
Tęsknię za krajem, którego nie ma."

PRAGA: Tym razem miejscem akcji staje się Praga, a czasem dla wydarzeń - letnie dni wakacji. Nie pozwiedzamy jednak zbyt wiele, gdyż to młodzieżowa powieść kryminalna. Atmosferę od samego początku autorka stara się podkręcać poprzez tajemnicze wypowiedzi nieznanego narratora, które jednak zbyt szybko okazują się być fragmentami filozofii pewnej sekty. A jak sekta powiązana jest z opowieścią Lumikki? Nie trudno zgadnąć.

WĄTEK GŁÓWNY: Trudno jednoznacznie wskazać po pierwszym tomie, co jest główną zagadką tej trylogii. Może jest nią sama młoda pani detektyw? Pojawiły się już wcześniej znaki wskazujące na jakiegoś rodzaju zawód miłosny i "Białe jak krew" tą tajemnicę rozstrzygnie.Okazuje się, że Lumikki byłam wcześniej w... powiedzmy, że interesującym związku. TO na bank będzie wyróżniać serię spośród grona innych opowieści. Wszystko jednak dotyczące osoby Liekki'ego to jedynie retrospekcje.

"Kłamstwo stało się historią, a historia prawdą.
Nie żałowała."

Ciekawszym kandydatem na zagadkę trylogii wydaje się wątek rodzinny. W rodzinie Lumikki obowiązuje reguła milczenia. Przekłada się to także na to, że bohaterka będąc w sytuacji zagrażającej życiu za nic nie powie o tym rodzinie, nawet jeśli mogłoby to uratować jej życie. Najlepszy wątek tomu drugiego to podejrzenia dotyczące posiadania fałszywych wspomnień i próba ich weryfikacji. Nie jest to temat jedynie epizodyczny, stanowi wyraźnie część większej zagadki, i autorka niewątpliwie jeszcze do niego powróci.

BAŚNIOWE TYTUŁY: Do lektury powieści fińskiej autorki skłoniło mnie nawiązanie do baśni. Czerwone jak krew, białe jak śnieg, czarne jak heban - jednak nawiązania do klasycznych baśni w tej serii młodzieżowych opowieści kryminalnych są przeważnie tylko w tytule. Znajdzie się kilka scen, które można by odnieść do tytułu, ale z pewnością nie jakieś większe fragmenty fabuły. Do baśni odwołują się za to bardzo mocno okładki: na pierwszym tomie sama Śnieżka, na drugim zaczarowane zwierciadło, na trzecim zatrute jabłko. W obrazie lustra na okładce tomu "Białe jak śnieg" pojawia się most praski, na którym rozegra się jedna z scen wchodzących w skład finału.

"Złamać regułę milczenia"

ZAGADKA "BIAŁEGO" TOMU: Wydarzenia czasu teraźniejszego są powiązanie niejako z działalnością sekty - Białej Rodziny. Lumikki nie wpada na nich jakoś tak zupełnie przypadkiem. We wszystko wplątane będą jeszcze kulis powstawania najlepszych reportaży dziennikarskich. Mniej więcej połowa książki to moment, gdzie akcja znacznie przyśpiesza. Jest tutaj troszkę fabularna powtórka z "Czerwone jak krew", kiedy to bohaterka znów znajduję się na celowniku zawodowców - tym razem płatnego zabójcy.

MŁODA PANI DETEKTYW: Z postacią Lumikki wiążę się kilka wątpliwości. Po pierwsze, jak na powieść bez wątków paranormalnych, zdolności bohaterki są bardzo niesamowite. Żeby przypomnieć sobie wszystkie szczegóły nieznaczącej sceny, która miała miejsca parę dobrych godzin temu... mózg musiałby bez przerwy rejestrować wszystko. I rejestrować by tak mógł, dogłębnie analizując, ale czy wszystko zapamiętując? Lumikki ma być co najmniej jak Sherlock Holmes: ponadprzeciętny umysł i niespotykana przenikliwość, że o osobowości już nie wspomnę. To właśnie dlatego nawet płatni zawodowcy nie są zdolni wyeliminować cel, jaki stanowi młoda turystka w zupełnie obcym sobie mieście. Po drugie, zwykle postacie lekko aspołeczne i odizolowane nie ze swojej winy darzy się sporą sympatią, a w przypadku Lumikki nie miałam takiego odczucia. Nadal nie zdołałam jej polubić jako bohaterki wydarzeń czy narratorki (narracja przypadka także na inne osoby).

AKCJA W 7 DNI: Akcja tomu zamyka się dokładnie w czasie tygodnia (od jednego czwartku do następnego). Może to także decyduje o dynamice tej powieści. Stron nie jest dużo, a czcionka jest spora, co jeszcze bardziej potęguje wrażenie, że powieści fińskiej autorki czyta się błyskawicznie.

CIEKAWOSTKI: Zawsze zaskakuje mnie to, jak sami autorzy przekonują czytelnika o tym, jak trafny jest wątek, jaki obrali oni na ten czas trwania swojej opowieści. Salla Simukka też nas o tym w pewnym momencie zapewnia: "Byłby to pewnie niezły temat na fascynującą książkę dla młodzieży". Jeszcze bardziej lubię wstawki z języka angielskiego, nagle pojawiające się w tekście. Tutaj też takie mamy: "szybko przeprowadziła mały research i wyguglowała firmę na komórce". Tego rodzaju fragmenty zawsze sobie wynotowują, zaraz obok wartych zapamiętania cytatów.


"Białe jak śnieg" - Salla Simukka
[TRYLOGIA] Tom II
Wydawnictwo: GW Foksal, YA!
W kategorii: Powieść kryminalna - młodzieżowa
Stron: 221
W skrócie: Nawiązanie do baśni opiera się w tej trylogii TYLKO na tytułach i kilku scen do nich się odnoszących. Młodzieżowa opowieść kryminalna o młodej pani detektyw to historia zajmująca, którą czyta się prędko, ale zagadkę łatwo jest przejrzeć przed czasem, a do tego sporo w niej niewiarygodności. Może to "Czarne jak heban" zaskoczy swoim rozwiązaniem zagadki całej tej trylogii i sprawi, że na opowieści spojrzy się raz jeszcze, tym razem z zupełnie innej perspektywy?
W kolejności: NR 20/2015/03/06 (376)
W RAMACH CYKLU: MIESIĄC BAŚNI


Trylogia to:
1. Czerwone jak krew    2. Białe jak śnieg      3. Czarne jak heban

Znacie już opowieść Lumikki? 

niedziela, 8 lutego 2015

"Wszystko podawaj w wątpliwość"

"To, co według ciebie jest twoją wadą, jest powodem, dla którego się w tobie zakochuję."

Błękitna okładka, znane nazwisko i obietnica odpoczynku od wątków paranormalnych lub wizji totalitarnej władzy ścigającej bohaterów w antyutopijnym świecie czy też konsekwencji wojny nuklearnej w postapokaliptycznej rzeczywistości. Romantyczna opowieść w czasach współczesnych, czyli kolejna próba odnalezienie ulubionej powieści z gatunku New Adult. Czy to jest ten tytuł?

"- Na serio? Nie masz chłopaka? Możemy to naprawić.
- Nie trzeba. Nie zepsuło się."

Z Teksasu do Michigan - taką właśnie trasę przebywa na początku opowieści Layken Cohen, nasza narratorka na czas trwania tej historii. W rodzinnej miejscowości jej matki, Ypsilanti, pozostała część rodziny ma mieć szansę rozpocząć nowy etap życia. Layken, w skrócie Lake, wolałaby co prawda pozostać w Teksasie, mimo wspomnień straty, jakie wiążą się z nagłym odejściem ojca i głowy rodziny. W tej samej chwili, w której zaparkowała przed nowym domem, na drugim końcu Stanów, jej młodszy brat już znalazł nowego przyjaciela zabaw, sąsiada z naprzeciwka. Jest też i starszy brat, Will Cooper, i być może Lake także znalazła coś więcej niż kiedykolwiek przypuszczała.

"Czy on mi się przypadkiem nie przyśnił? Przystojny facet, który potrafi mnie rozśmieszyć i kocha poezję? Niech ktoś mnie uszczypnie. Albo nie - wolę się nie budzić."

Dużą część tej opowieści zajmuje tematyka slamu, pewnego rodzaju poezji, który pomaga uwolnić się od negatywnych emocji. Trzeba jednak do tego czynu szczyptę odwagi, gdyż wiersze własnego autorstwa, opowiadające o bardzo prywatnych sprawach, wygłasza się przed oceniającą publicznością. Bohaterowie powieści Colleen Hoover będą mieli niewątpliwie o czym opowiadać.

"- To nierealne.
- Wiem. Ale to mój real."

"Pułapka uczuć" obrazuje troszkę to, jak to jest z poznawaniem i zauroczeniami w dzisiejszych czasach. Pierwsze co się liczy to wygląd zewnętrzny i stwierdzenie faktu, czy jest między osobami jakaś chemia - przyciąganie. Dopiero potem myśli się o całej reszcie aspektów otaczającej nas rzeczywistości, które trzeba uwzględnić. Może dlatego doszło do takiej komedii omyłek w przypadku Lake i Willa? Wydaje się raczej logicznym, że jeśli ktoś nam się tak strasznie podoba, to staramy się o tej osobie dowiedzieć jak najwięcej. Przecież już możliwe ponowne spotkanie tej szczególnej osoby spędza nam sen z powiek, chyba więc przeprowadza się taki początkowy "wywiad" czy też jak kto woli "rozpoznanie" na jej temat?

Lake to w miarę twardo stąpająca po ziemi dziewczyna. Mama nauczyła ją myśleć najpierw umysłem, a dopiero potem sercem. Tymczasem kiedy nowy przystojny sąsiad wielokrotnie w rozmowie wspomina, że wychodzi / wraca z pracy, pierwszym pytaniem które się nasuwa jest chyba to, gdzie też ten przystojniak z naprzeciwka pracuje? Prawda? Prawda? Ależ skąd!

"Przede wszystkim jednak chciałabym opowiedzieć o naszym spotkaniu na szkolnym korytarzu, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że nie jest nam dane decydować o naszym losie."

Tak więc mamy, to co mamy. Osobiście jako czytelnik zapomniałam, że Lake ma przed sobą jeszcze ostatni rok szkoły i przeprowadzka na drugi kraniec kraju jest jej raczej nie na rękę. Może główna narratorka za bardzo się tym nie przejmowała, że wyleciał fakt ten wyleciał mi z głowy? Dziwiło mnie jednak, że mając osiemnaście lat może tak sobie siedzieć w domu i nigdzie się nie śpieszyć (studia, poszukiwania pracy). Minął jednak weekend i wybrała się Lake pierwszego dnia do nowego liceum by tam na korytarzu spotkać swojego sąsiada - jej nauczyciela angielskiego, w szczególności zaś poezji.

"Kochałem kiedyś ocean,
Wszystko w niej kochałem"

Wiem, co sobie właśnie pomyślicie. Romans nauczyciela z uczennicą, and here we go. Aria i Ezra, kto oglądał serial Pretty Little Liars lub też czytał książki, zna wszelkie szczegóły takiej relacji. Przypomina się też Cora Carmack i jej "Coś do stracenia", gdzie powinno być łatwiej, bo obserwujemy romans wykładowcy ze studentką (oboje pełnoletni), ale reguły nadal obowiązują (i on można stracić pracę). Mimo wszystko Colleen Hoover się udało i jej "Pułapka uczuć" to jeszcze coś innego. Nie można zapomnieć, że to przecież New Adult, prawda? Cora Carmack to co prawda ten sam gatunek, ale tam jest to raczej komedia niż dramat - choć opowiada o aktorach. "W pułapce uczuć" musi być i traumatyczna przeszłość. Jeśli chodzi o Will to ten warunek zostaje spełniony, jeśli zaś chodzi o Lake, to tylko częściowo, część walki będzie się rozgrywać w fabule tomu pierwszego serii.

"kiedy panicznie machacie rękami, próbując zwrócić
na siebie
uwagę, ale przyjaciele
tylko
wam odmachują...?"

Opis wydawcy na okładce "Pułapki uczuć" jest bardzo zdawkowy i w efekcie nie dowiadujemy się z praktycznie nic o przebiegu fabuły. Romantyczne i (aktualnie) zakazane uczucia bohaterów schodzą jednak na dalszy tor, kiedy pojawia się tematyka choroby - walki z rakiem. Nie jest to "Gwiazd naszych wina" czy "Zac & Mia", gdzie stanowi to stałe tło dla wydarzeń. Tutaj mamy raczej negatywny przykład tego jak sobie radzić w obliczu diagnozy, może dlatego, że autorka chciała zamienić to w opowieść o odchodzeniu, a  całość przekształcić tak by wykazać podobieństwo losów Layken i Willa.

"Pułapka uczuć" to jednak przede wszystkim opowieść o uczuciu, które połączyło bardzo młodego nauczyciela i uczennicę najstarszej klasy. On ma dwadzieścia jeden lat, ona od dwóch tygodni już osiemnaście - nie powinna to być aż taka znacząca różnica, prawda? A jednak jest. Choć gatunkowo jest to New Adult, nie ma tutaj przeładowanie scen erotycznych. Choć można zrozumieć, czemu Lake ulega magii tego uczucia, a Will kilka serc by złamał, to w moim przypadku opowieść tej pary nie trafi na listę tych, które wspomina się często i chce do niej wciąż powracać.

"- A jeśli się mylisz?
- A jeśli nie? Wszystko podawaj w wątpliwość. A jeśli on chce cię wybrać? Nigdy się nie dowiesz, jeśli nie powiesz mu, co czujesz. Zupełnie się od niego odcięłaś. Nie dałaś mu szansy, żeby cię wybrał."

"Pułapka uczuć" nie jest moim pierwszym spotkanie z twórczością Colleen Hoover, gdyż mam już za sobą lekturę "Hopeless". Co prawda amerykańska autorka w przyjemny sposób opowiada historie, a kartki książki szybko mijają wraz z rozwojem akcji i Potrafi też ona czasem rozbawić czytelnika na całego, mimo to nie należy jednak do grona moich ulubionych pisarzy.

Na lekturę "Pułapki uczuć" zdecydowałam się w sumie przypadkiem, widząc ten tytuł po sporej przecenie i znając już styl pisarki. Nie żałuję lektury, ale też nie jest to tego typu powieść, do której całości czy też fragmentów bym wracała.

Wiersze w wersji slam czasem niemal zajmują całe strony, rozdziały nie są zbyt długie, a każdy z nich rozpoczyna fragment piosenki zespołu The Avett Brothers - ulubionej kapeli Lake i Willa, w której można się doszukać filozofii życia. Fabuła powieści wciąga i chcemy poznać jej finał. Ciekawi to, co myśli o tym wszystkim Will, bo zdarza mu się zmieniać zdanie. Odpowiedzi na część pytań dostarczy "Nieprzekraczalna granica", którą opowiada nikt inny a pan Cooper.

"Pułapka uczuć" - Colleen Hoover
[TRYLOGIA] Tom 1
Wydawnictwo: W.A.B., Grupa Wydawnicza Foksal
W kategorii: New Adult
W kolejności: NR 09/2015/02/02 (365)
Stron: 320
W ramach wyzwania: Biblioteczne Wariant III

Trylogia:
1. "Pułapka uczuć"      2. "Nieprzekraczalna granica"     3. "This Girl"

Znacie powieści Collen Hoover? Czekacie na "Nieprzekraczalną granicę"?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...