Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Colleen Hoover. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Colleen Hoover. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 listopada 2016

November 9 - Dziewiątego dnia listopada

Spotkali się i zakochali w sobie dziewiątego dnia każdego listopada

[ RECENZJA PRZEDPREMIEROWA ]

Dziewiątego dnia listopada Fallon O'Neil po raz kolejny próbowała uciec wspomnieniami od smutnej rocznicy. Umówiona na obiad z ojcem, spotkała się z nim by poinformować o zmianie w swoim życiu. Fallon zostawia przeszłość w Los Angeles i przenosi się na drugi koniec kraju by spróbować swojego szczęścia w Nowy Jorku. Jej ojciec nie pamiętał jednak o rocznicy pożaru, w którym miał swój udział. To nie jego ciało zdobiły od tego czasu blizny i to nie jego kariera aktorska zakończyła się tego dnia. Na bezsilność dziewczyny niespodziewanie reaguje nieznajomy, który przychodzi jej z pomocą. Benton James Kessler przedstawia się jako jej chłopak, choć dopiero przed chwilą się spotkali. Wybawia ją z kłopotliwej sytuacji, a w dodatku proponuje niecodzienny układ. Od tej pory Fallon i Ben spotykać się będą raz do roku - w szczególnym dla obojga dniu dziewiątego listopada. Czy smutną rocznicę można zastąpić pozytywnymi wspomnieniami, umacnianymi co rok?

Idea spotykania się pary raz na rok, po to by mogli opowiedzieć sobie o swoich sukcesach i realizacji marzeń, to pomysł znany przede wszystkim z powieści "Jeden dzień" Davida Nichollsa. Colleen Hoover wykorzystuje ten wątek i przyznaje się do tego na kartkach swojej książki. Gdy znajomi Fallon i Bena poznają reguły ich znajomości, odwołują się właśnie do "Jednego dnia" czy "Bezsenności w Seattle". Ben (który pragnie zostać pisarzem) śpieszy z wyjaśnieniami, dlatego ich pomysł to jednak inwencja. Fallon uważała, że w wieku lat osiemnastu nie można się poważnie zakochać na całe życie, nie żałując tego, co mogłoby się jeszcze przeżyć. Jej matka wychowała ją w poczuciu, że trwałe związki zawiązują się po dwudziestym trzecim roku życia. Czy uczucie Fallon i Bena, aktorki z przekreśloną karierą i pisarza niechętnego by publikować swoje książki, wytrzyma próbę czasu, jeśli tak słabo i krótko się znali, zanim układ wszedł w życie?

Colleen Hoover dotrzymuje danego na wstępie do powieści (oraz w tytule książki) słowa i konsekwentnie opisuje coroczne spotkania dwójki bohaterów, zaczynając od ich pierwszego dnia, kiedy mają po lat osiemnaście. Choć parę dzieli odległość kontynentu, przybywają na kolejne rocznice do wyznaczonego miejsca spotkania. W międzyczasie nie kontaktują się ze sobą w żaden inny sposób i starają się dotrzymać danego sobie słowa by zrobić wszystko na drodze do realizacji marzeń: pisarstwa czy aktorstwa. Dziewiąty listopada okazuje się nie być zawsze szczęśliwym dniem, przypadając w przeróżnych (także trudnych) momentach życia. Wracając do siebie i odchodząc, rozstając się w zgodzie czy gniewie, ostatecznie bohaterowie dochodzą do punktu zwrotnego, w którym to Fallon poznaje kulisy ich pierwszego spotkania. O tym właśnie ma być powieść Bena zatytułowana "Dziewiąty listopada".

"November 9" to powieść inna, ale i podobna pod pewnymi względami do poprzednich książek amerykańskiej autorki. Fallon to miłośniczka romansów, Ben to osoba studiująca kreatywne pisanie, z czasem więc mamy tutaj wiele elementów powieści wewnątrz powieści. Bohaterowie analizie poddają najbardziej znane z romantycznych scen, oceniają pocałunki czy sceny rozstania na podobnej skali. To niewątpliwe źródło humoru tej historii. Jest też głęboko skrywany sekret, który w przeciwieństwie do większości powieści New Adult, akurat tutaj zdołał mnie bardziej przekonać do tego tytułu. Był to wątek, którego nie przewidziałam, a który diametralnie zmienił oblicze tej historii. Wskazówki były widoczne wcześniej w scenach i słowach niedopowiedzianych.
Nie obyło się jednak i bez wad. Fallon i Ben tak po prawdzie wcale się nie znają, choć to romantyczny pomysł. Nie czekają na siebie przez ten rok, choć gdy jedno "zdradzi" drugie, czują się rozczarowani. Fallon może i zbyt łatwo łamie zasady, jakie sobie wyznacza, szczególnie już jeśli chodzi o Bena. Historia ich znajomości jest jednak niczym z romansów przez nią czytanych, nic więc dziwnego, że jej magii tak prędko ulega. Mamy też narrację perspektywy Bena, lecz całości jego losów nie znamy aż do finału.

"November 9" to już ósma powieść Colleen Hoover, jaką czytałam. U amerykańskiej autorki pełno jest młodych i utalentowanych ludzi: muzyka w "Maybe Someday", poezja w "Pułapce uczuć" czy pisarstwo / aktorstwo w najnowszym tytule. Skomplikowane relacje rodzinne, które stają na drodze do realizacji ich uczucia (pośrednio lub bezpośrednio), napędzają akcję, każąc bohaterom szukać innych rozwiązań by uratować wspólną przyszłość. Właśnie ze względu na zaskakujący zwrot akcji w okolicach finału, "November 9" zaliczyłabym do najlepszych powieści spod pióra Colleen Hoover. To historia, której ekranizację chętnie bym zobaczyła, nawet jeśli kilka typowych dla NA scen, można by w niej zastąpić czymś innym.

"November 9" - Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte / Moondrive  /  OPIS
TYP: OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE
RODZAJ: NEW ADULT
Wiek bohaterów: 18 - 23 lata
Miejsca akcji: Los Angeles, Nowy Jork
W kolejności: NR 42/2016/11/01 (475)

PREMIERA JUŻ 9 LISTOPADA! 
Poznaj bohaterów w ten sam dzień, kiedy rozpoczęła się i ich wspólna historia!

środa, 27 lipca 2016

Never Never - Nigdy Przenigdy


"Jeden poranek zaciera wszystkie wspomnienia. Klątwa to czy niespodziewany dar? O tym muszą zdecydować bohaterowie. Trzymająca w napięciu opowieść o tym, jak połączyć przeszłość z teraźniejszością, by ocalić przyszłość."
(fragment mojej rekomendacji z lektury przedpremierowej)

Charlie Wynwood i Silas Nash to para, którą znają wszyscy. Patrząc na nich można by powiedzieć, że równie jest silna miłość jak następująca po niej zemsta. Lecz kto zemścił się na kim?

Charlie budzi się w szkole i nie pamięta nikogo, a tym bardziej tego, kim jest ona sama. Zapomniała swoje imię, swoją przeszłość, wygląd i głos osób, które najwyraźniej kochała. Klucz do odpowiedzi zdaje się mieć jej wieloletni chłopak - Silas. Konfrontacja pokazuje zadziwiającą prawdę - on także doświadczył zatarcia się wspomnień.

Pojawia się podstawowe pytanie: czy należy powiedzieć komuś o tym wszystkim - o tej nagłej i wspólnej amnezji? Automatycznie z drugiej strony jest ta pokusa, by spojrzeć na swoje życie z boku, której ulegają bohaterowie. Nie mówiąc nic nikomu, sami decydują się prowadzić śledztwo na własną rękę.

Są teraz uciekinierami od własnego życia, ale mają ku temu powód. Najwyraźniej dawni Charlie Wynwood i Silas Nash zamierzali ze sobą zerwać. Prawdopodobnie doszło też do zdrady... i to celowej. Dlaczego więc, nie mając żadnych wspomnień, tak dobrze i bezpiecznie czują się w swojej obecności? Dlaczego tylko sobie postanowili zaufać, zamiast przerzucać się oskarżeniami? Kluczem do przeszłości są wspomnienia - i nieważne jak bolesne - należy pamięć odzyskać.

Miejscem akcji jest Nowy Orlean. To tam dwójka najlepszych przyjaciół od czasów dzieciństwa zakochała się w sobie. To tam także spędzili razem wiele chwil, gdy ich rodziny żyły w przyjaźni, a jako wspomnienia zapisały się wspólne święta czy wyjazdy wakacyjne. Cudowny okres życia kończy wyrok więzienia dla ojca Charlie. Dziewczyna wierzy w jego niewinności i jednocześnie zdradę ojca Silas'a. To nieodwracalnie rzuca cień na jej uczucia do - zdawać by się mogło - miłości jej życia.

Nienawidzące się rodziny jak rody Romea i Julii, dwójka młodych raniących się nawzajem, brak szansy na wyrównanie rachunków i klątwa utraconych wspomnień... Lecz czy na pewno jest to przekleństwo losu, a może jego dar?

"Never Never" to seria trzech nowelek napisanych wspólnie przez dwie amerykańskie autorki powieści z nurtu New Adult: Colleen Hoover i Tarryn Fisher. Odstępy między częściami wynosiły sporo czasu: pierwsze opowiadanie ukazało się w styczniu 2015, drugie w maju tego samego roku, zaś na trzecie czytelnicy musieli czekać aż do stycznia 2016. W polskim wydaniu (już w sierpniu) wszystkie trzy ukażą się jako wydanie zbiorcze w jednej książce. Dzięki temu "Never Never" ocenić można zarówno jako całość historii jak i osobne części.

Miłość może być piękna, lecz w powieści z wątkiem utraconych wspomnień - w dodatku takiej zbiorowej amnezji - na pierwszym miejscu dla czytelnika będzie od początku droga do rozwiązania zagadki. Przez to właśnie można odnieść wrażenie, że czyta się swego rodzaju thriller młodzieżowy. Co jest przyczyną nagłej amnezji: zażyte narkotyki, przebyty wypadek, a może eksperyment rządowy? Czy może być to dalszy ciąg zemsty jednej z rodzin? Wszelkie spekulacje ucinają autorki sugerując działanie klątwy... Ostatecznie miejscem akcji jest Luizjana i Nowy Orlean. Nie będzie w tym wątku większej sensacji, a powieść pozostaje w kategorii New Adult bez udziału sił nadnaturalnych. Rozwiązanie jest bardziej... zwyczajne, związane ze znanym twierdzeniem, ale mimo wszystko mało wiarygodne dla czytelnika po tak uknutej intrydze dwóch pierwszych nowelek.

W "Never Never" kolejna para przyjaciół wychowujących się razem, potem decyduje się chodzić ze sobą mimo okropnego charakteru drugiej osoby. Taki obraz można mieć na początku tej historii zapomnianych wspomnień. Potem jednak w odnalezionych listach i dziennikach (sporządzanych zarówno przez Charlie jak i Silas'a) odkrywamy inny obraz. To przeszłość, do której chciałoby się powrócić. Jest to jednak przeszłość daleka, a ta najbliższa nie wyglądała za ciekawie.
Silas to romantyczna dusza. Łatwo przychodzi go polubić, co innego Charlie. Równie mocno uparta, co zagubiona. Wydawać by się mogło, że postać ta jest podobna do innej z stworzonych przez Tarryn Fisher (będą to wiedzieć czytelnicy "Mimo moich win"). Wątek amnezji wystąpił także w tamtym cyklu powieści. Za romantycznymi gestami (i całą oprawą) z całą pewnością stoi zaś z tego duetu Colleen Hoover (Hopeless - Maybe Someday - Ugly Love - Pułapka uczuć).

PREMIERA: 03.08.2016!
To losy współczesnej legendarnej pary - Romea i Julii - gdyby z dnia na dzień doznali zaniku pamięci. Uczyniłoby to ich szczęśliwszymi czy może wręcz odwrotnie? Colleen Hoover i Tarryn Fisher to zgrany debiut, który dobrze się uzupełnia. Historia przedstawionej pary wciąga, nieustannie interesuje czytelnika i zmusza do dalszej lektury w poszukiwaniu prawdy - rozwiązania całej intrygi kryjącej się za słowami "Nigdy, przenigdy". Może dlatego po poznaniu finału trzeciego opowiadania czuć lekki niedosyt przy tak nagromadzonym napięciu i hipotezach. Nie zmianie to jednak faktu, że do fragmentów "Never Never" miło będzie powracać wielokrotnie i nie sposób żałować czasu poświęconego na lekturę tej powieści.

"Never Never" - Colleen Hoover, Tarryn Fisher
[ OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE ]
Wydawnictwo: Otwarte, Moondrive
W kategorii: New Adult
Ilość stron: 382 (czytane jak ebook)
W kolejności: NR 31/2016/07/05 (464)
Książka dostępna już w sprzedaży przedpremierowej -  Never_Never

niedziela, 29 maja 2016

"Mimo wszystkich moich win"

"Żąda szczerej odpowiedzi, lecz nie wie, że udzielić jej może jedynie osoba, która jest szczera."

Zaczęło się bardzo tajemniczo - zdjęcia bohaterów, których dopiero mieliśmy poznać. Teraz już wiem, że postacie te na osobnych zdjęciach mogą wystąpić, ale za nic nie chcieliby się znaleźć na jednym ujęciu wszyscy razem. Do tego opis powieści, w której uczucie miłości tak mocno powiązane jest z poczuciem winy. Jak można kochać kogoś w miłości pełnej kłamstw? Olivia, Leah i Caleb to bohaterowie trylogii i historii, która rozgrywa się mimo wszystkich ich win, łez i kłamstw.

[ RECENZJA PRZEDPREMIEROWA ]

Olivia Kaspen zostaje zauważona na kampusie przez jedną z największych sław uczelni. Caleb Drake to znana jej osoba, ale tylko z plotek i relacji innych studentów. Dziewczyna ma jednak serce chłodne i pełne cynizmu, nikt jej nie złowi na uśmiech czy kilka trafnych komplementów. Caleb udowadnia, że szczerze się nią interesuje, Olivia wreszcie dostrzega swoją szansę... lecz obawia się, że wszystko co piękne równie szybko i przykro się zakończy. Tak właśnie traci chłopaka po raz pierwszy... A kiedy kolejny raz będzie próbowała go odzyskać, będzie to już okupione ceną wielu kłamstw.

"Mimo moich win" to historia rozgrywająca się Teraz i Kiedyś. Wydarzenia z przeszłości bohaterów poprzeplatane są z tym, co dzieje się aktualnie, gdy Olivia i Caleb znów się spotykają. On cierpi na amnezję po wypadku samochodowym, ona dostrzega swoją kolejną szansę by wszystko naprostować, ale czy rzeczywiście tak właśnie jest? Trudnością jest też teraz Leah Smith - wciąż aktualna dziewczyna Caleb'a i również bardziej do niego pasująca pod względem statusu społecznego jak i sfer, z których oboje pochodzą.

Choć można z całą pewnością stwierdzić, że "Mimo moich win" to powieść z gatunku New Adult, to okres czasu jaki obejmuje jest zaskakująco spory. W "Kiedyś" poznajemy Olivię i Caleb'a za czasów studenckich, w "Teraz" są to już młodzi dorośli, praktykujący po raz pierwszy w swoim zawodzie. Na czytelnika czeka jeszcze jeden duży przeskok czasowy, który pokaże ich życia (oraz ponowne spotkanie) po ukończonych studiach i zdobyciu pewnego stażu w życiu zawodowym.

Tom II
Olivia uznała siebie za winną całego starcia sił w miłości i spustoszenia, jakie po nim nastąpiło. Początkowo narrator przyznaje jej racje, uznając jej winę. Jednak im bardziej szczegółowo poznajemy losy bohaterów, widzimy iż między Olivią a Caleb'em można postawić znak równości. Czy warto żyć dla miłości, która obciążona jest takim bagażem kłamstw i intryg? Istnieć tak można z całą pewnością (bo to także udowadniają bohaterowie), pytanie tylko czy życie powinno właśnie takie być? Niestety jest to pytanie jak i odpowiedź na o wiele więcej niż jeden tom, choć finał "Mimo moich win" przedstawia nam już (pozorne tylko) rozstrzygnięcie tego konfliktu.

"Mimo moich win" udowadnia istnienie Klątwy Pierwszej Miłości - uczucia, które gdy raz zawładnie bohaterami, już nigdy nie odpuści. Nie będzie miało znaczenie kto i kiedy stanie na przeszkodzie. Para nie jest już razem, ale nigdy o sobie nie zapominają, co oznacza... że w międzyczasie skrzywdzili mnóstwo innych ludzi. Nie wspominając już niezliczonych ran zadanych sobie nawzajem.

Z ciekawości zerknęłam na zapowiedzi dwóch kolejnych tomów serii. Jak sugerowały okładki, narrator będzie się zmieniał co tom. W pierwszym (Mimo moich win) jest to Olivia, w drugim (Mimo moich łez) będzie to Leah, a w finałowym trzecim (Mimo naszych kłamstw) historię dokończy Caleb.

Tom III
Powieść ma bardzo ciekawy styl. Olivia potrafi trafnie i z ciętym komentarzem podsumować wydarzenia, jakie mają miejsce w jej życiu (i powieści którą jednocześnie śledzimy). Konstrukcja postaci też zasługuje na plus, choć przydałoby się troszkę więcej szczegółów dotyczących ich życia (np. tego zawodowego, które często ma ogromny wpływ na przebieg wydarzeń - przykładowo proces sądowy).

Choć nie pochwalam ani wyborów ani decyzji tej trójki bohaterów, to nie mogę powiedzieć, że przeszkodziło mi to pozwolić by tak kompletnie i nieodwracalnie wciągnęła mnie ich historii. Szczególnie początki znajomości Olivii i Caleb'a są wyjątkowo hipnotyzujące. Bez problemu można potem zrozumieć, dlatego bohaterka tak desperacko chce to odzyskać. Olivia może wydawać się wplątana we własną obsesję i momentami troszkę szalona, ale to właśnie część tej Klątwy Pierwszej Miłości - o której zapomnieć się nie da.

Powieść w oryginale ukazała się w roku 2011 pod tytułem The Opportunist (Oportunistka). Zmiana tytuły okazała się w tym przypadku strzałem w dziesiątkę, choć powiedzieć nie można, że "Oportunistka" by nie pasował. To po części określenie osobowości Olivii, która często ma szansę skorzystać z okazji, jaką stworzył przed nią los.

Tarryn Fisher ma na koncie duet pisarski z Colleen Hoover w postaci trzech nowelek zebranych razem pod tytułem "Never Never" (Nigdy nigdy). Już z okładki "Mimo moich win" dowiedzieć się można o planowanej przez wydawnictwo publikacji tego duetu pisarskiego. Automatycznie pojawia się więc porównanie stylu i historii, jakie w swoich książkach tworzą obie pisarki. O wiele szybciej czytało mi się powieść Tarryn Fisher niż w przypadku poprzednich książek Colleen Hoover, które poznałam do tej pory (a były to: "Hopeless", "Pułapka uczuć", "Nieprzekraczalna granica", "Losing Hope", "Maybe Someday" i "Ugly Love"). Opowieść Fisher będzie miała o wiele bardziej rozpaczliwy przebieg niż losy bohaterów stworzonych przez Colleen Hoover. Mniejsza zdaje się też być szansa na możliwość szczęśliwego zakończenia, lecz kto wie?

"Mimo moich win" to powieść o zaskakującym przebiegu akcji, która spowoduje, że Tarryn Fisher trafi do kategorii tych autorek, których kolejne powieści z przyjemnością się czyta. W jej historiach odnajdą się fani książek spod znaku New Adult. Przede wszystkim warto poznać ją jednak dlatego, by wiedzieć, czy naprawdę możne istnień miłość - mimo tych wszystkich kłamstw.

"Mimo moich win" - Tarryn Fisher
TRYLOGIA: Tom I
Wydawnictwo: Otwarte
W kategorii: New Adult
Stron: 305
W oryginale: The Opportunist (2011)
W kolejności: NR 19/2016/05/03 (452)

Seria Love Me With Lies to trzy tomy, każdy relacjonowany przez innego z trójki bohaterów. "Mimo moich łez" (26.10.2016) to opowieść Leah - czy uda się jej utrzymać miłość, którą ukradła? "Mimo naszych kłamstw" (11.01.2017) dopowie zaś Caleb - bo tylko chyba jego decyzja rozsądzi cały spór racji. Żadna z dziewczyn się nie podda, każda podjęła już decyzję. Czy Caleb zdoła wszystko odwrócić tak by uratować uczucie pierwszej miłości czy zdecyduje się dalej żyć jedynie jego wspomnieniem? Miłość, zemsta i ich konsekwencje - wszystko w tej serii.

PREMIERA: 1 CZERWIEC 2016

wtorek, 12 kwietnia 2016

W Morzu Ciekawostek: Ugly Love

Cóż bardziej zachęca do lektury książki niż różne ciekawostki na jej temat? Szczególnie jeśli znajduje się ona na drodze do filmowej adaptacji! Oto co można już w tej chwili dowiedzieć się o "Ugly Love" - pierwszej z ekranizowanych powieści Colleen Hoover.

#1 W rolę Miles'a wcieli się Nick Bateman. Jego filmografia obejmuje już kila większych projektów, z których można go rozpoznać (link). Aktor to rocznik 1986, urodził się w Kanadzie i jak najbardziej zdaje się pasować do książkowego pierwowzoru.

[ Źródło ]
#2 Co zaskakujące znany jest już wybór dla roli Corbina. Wcieli się w niego Cody Hackman. Zarówno filmowy Miles jak i Corbin wystąpili już wcześniej razem w jednej produkcji - filmie "Smak zemsty" (z roku 2014). Tam Cody grał rolę główną. W "Ugly Love" będzie zamiana kolejności.

#3 W skrócie "Tapped out" (czyli Smak zemsty) opowiada o osobistej krucjacie głównego bohatera, który pragnie sprawiedliwości za zaznane krzywdy - tragedię, jaka dotknęła jego rodziców. Gdy na ringu rozpoznaje sprawcę, postanawia stanąć z nim do walki. Oglądając już sam zwiastun, możemy zobaczyć aktorskie umiejętności przyszłego Corbina (zwiastun).

#4 Co się tyczy głównej obsady, nie podano jeszcze, kto zagra Tate - główną bohaterkę. Podobno Nick Bateman oświadczył, że znaleźli już odpowiednią aktorkę, nie ogłoszono jednak jeszcze oficjalnie wyboru tej osoby.

#5 "Ugly Love" może stać się pierwszym przeniesieniem powieści amerykańskiej autorki Colleen Hoover na duży ekran. Wstępny zwiastun (link) pojawił się na YT w maju 2015 roku. Z oficjalnej obsady wystąpił w nim tylko Nick Bateman. Film ma pojawić się w roku 2016, by zdjęcia się zaczęły potrzeba jeszcze wiele pracy - w tym skompletowania pełnej obsady.

#6 Pojawia się też kwestia finansowa. Produkcją zajmuje się Hackybox Pictures, a jest to film podobny pod wieloma względami do adaptacji serii o Wampirach z Morganville - tam też bowiem zbierano środki na sfinansowanie produkcji (głównie spośród fanów, którzy skorzy byli pieniądze na ten cel przekazać). Wówczas powstał serial, który obejrzeć można na YT (link). Pod uwagę w takich przypadkach należy brać jakość produkcji. Przeważać nad tym miała wierność książce... co akurat w kwestii Morganville zachować się nie udało.

#7 Sama autorka (Colleen Hoover) nie uczestniczy w procesie tworzenia filmu. Powiedziała jedynie, że jest absolutnie pewna, że twórcy oddadzą sprawiedliwość historii, którą stworzyła - a fani na całym świecie pokochali. Jak pokazał jednak przypadek ekranizacji Morganville (które jest świetną serią książek - polecam!), czasem nakład finansowy (jaki mają twórcy) zmusza ich do zastosowania innych rozwiązań... a to skutkuje odejściem od fabuły.

#8 Jak głosi plotka, Nick Bateman ubiegał się też o rolę Grey'a. Czy to możliwy powód dla którego zwiastun filmu utrzymany jest w podobnym stylu? Jeśli o książkę chodzi... scen na pokładzie samolotu nie znajdziemy - chyba, że o ścisły finał chodzi.

#9 Colleen Hoover podejrzewa, że duża część ujęć do filmu może być kręcona nie w Stanach... a w Kandzie. Nie powinno robić to większej różnicy, gdyż sporo seriali (przykładowo ONCE) właśnie tam ma swój plan filmowy.
#10 Kogo sama Colleen wyobrażała sobie w roli swoich bohaterów? Tate mogłaby zagrać Nina Dobrev (najbardziej znana z serialu - także adaptacji serii książek - Pamiętniki Wampirów), a w rolę Rachel autorka widziałaby Jane Levy (która jak nie ukrywa jest jedną z jej ulubionych aktorek).

#11 Porównania jednych książek do drugich (zwykle tych bardziej rozpoznawanych) bywają krzywdzące. Collen zgadza się jednak z odniesieniem "Ugly Love" to dwóch innych powieści: "Pamiętnika" Sparksa oraz "Pięćdziesięciu twarzy". Punkt, w którym te obie historie by się spotykały, miałby stanowić terytorium dla "Ugly Love" (cały wywiad dostępny jest w języku angielskim). Odnieść mogę się tylko do znajomości dwóch z tych trzech książek i prawdą będzie, że uczucie w "Pamiętniku" w swojej intensywności i rozpaczy przypomina troszkę to, co odczuwają Miles i Tate. Przebieg historii jest jednak diametralnie różny. Miles i Tate poznają się jako ludzie dorośli, bohaterowie powieści Sparksa zakochali się w sobie jako nastolatkowie i po latach spotykają się ponownie... tak jak odżywa ich uczucie.

PREMIERA "Ugly Love" już jutro!
W oczekiwaniu na szansę na wyjście do księgarni, polecam wrażenia z przedpremierowej lektury.
Jakie ciekawostki Was zaskoczyły, a ile z nich już znaliście?

piątek, 18 marca 2016

"Love gets ugly"

 Źródło
"Kiedy Tate, początkująca pielęgniarka, wprowadza się do mieszkania swojego brata, nie spodziewa się tak gwałtownych zmian w życiu. Wszystko przez przystojnego pilota Milesa Archera. 

Miles ustala tylko jedną regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy ta sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywają jego dramatyczne wspomnienia.

Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa – całą sobą, sercem i duszą, a po zakończeniu nic już nie jest takie samo."

Kolejna powieść amerykańskiej autorki Colleen Hoover już w przyszłym miesiącu zawita do księgarni. Z samej zapowiedzi można już śmiało wnioskować, że sporo z akcji tej historii rozgrywać się będzie ponad chmurami. Co ciekawe, realia pracy w liniach lotniczych to dla głównej bohaterki (Tate) znany temat - kilka osób z jej własnej rodziny pracuje właśnie w tej branży. Czy przez to lepiej zrozumie Milesa? A może łatwiej przejrzy jego grę?

Colleen Hoover poznałam w roku 2014 dzięki jej powieści "Hopeless" (RECENZJA), która jasno pokazała, że trudno przychodzi dokładnie przewidzieć przebieg akcji jej opowieści. Inna perspektywa wydarzeń tej samej powieści to "Losing Hope" (RECENZJA).
Następne były "Pułapka uczuć" (RECENZJA) i "Nieprzekraczalna granica" (RECENZJA), które udowodniły jak łatwo się zakochać... a jak trudno wywalczyć trwałość takiego uczucia. Obie rozgrywały się w szkole średniej.
Powieść najbardziej zbliżona do "Ugly Love" to w tym momencie "Maybe Someday" (RECENZJA), ze względu na wiek bohaterów (studenci / osoby już pracujące). Tamta historia opisywała narodziny nowego uczucia, kiedy nie wygasło jeszcze poprzednie zauroczenie. Jaka będzie sytuacja postaci z "Ugly Love"?

Każda z tych powieści pokazywała, jak ważne i silne może okazać się wsparcie osób, które dopiero w życiu poznaliśmy... ale jednocześnie tak mocno zależy im już na naszym losie. Ścieżki bohaterów są poplątane, często zarówno przez ich problematyczną przeszłości jak i zawirowania teraźniejszości. Miłość, gdy już zostaje wyznana, zawsze zostaje wystawiona na próbę - czy to czasu czy sił.  Colleen Hoover to niewątpliwie gwarancja zaskakującej i emocjonującej lektury... Jaka okaże się "Ugly Love"?

Odpowiedzi znajdziecie w recenzji przedpremierowej (24 marca), a potem sami poszukacie ich już w książce (PREMIERA: 13 KWIETNIA 2016)

Znacie powieści Colleen Hoover? Które z nich zrobiły na Was największe wrażenie?

Powieść dostępna jest już w przedsprzedaży (bit.ly/UglyLOVE)
P.S.: Polecam zamówić online z opcją dostawy do salonu i płatnością na miejscu - wychodzi taniej!

czwartek, 20 sierpnia 2015

"Maybe Someday - Może Kiedyś"

"A jednocześnie bardzo podoba mi się myśl, że przyczyniłabym się do powstania piosenki."

Sydney wbrew woli rodziców rzuciła prawo by studiować muzykę. Pozbawiło ją to wsparcia finansowego ze strony rodziny, ale dało więcej wiary w siebie i sens tego, co chciałaby w życiu robić. Z jej wynajmowanego mieszkania widać balkon, na który wychodzi często młody mężczyzna by grać na gitarze. Piękno utworów nieznajomego muzyka urzeka dziewczynę do tego stopnia, że zaczyna wymyślać teksty piosenek do słyszanych melodii. Kiedy Sydney i Ridge wreszcie się spotkają na jaw wyjdzie wiele tajemnic - wśród nich romans chłopaka Sydney z jej współlokatorką, niemoc twórcza gitarzysty, a także fakt, że Ridge muzykę wyczuwa i to dosłownie, gdyż nie ma możliwości by ją usłyszeć.

MOŻE KIEDYŚ: Problem bohaterów "Maybe Someday" jest taki - choć Sydney i Ridge czują, że do siebie idealnie pasują, nie mogę być razem ze względu na lojalność muzyka względem swojej aktualnej dziewczyny - Maggie. Dalej sytuacja powinna być jasna, bo skoro Ridge nie rezygnuje ze starej relacji na rzecz nowej, to nie ma w zasadzie o czym mówić. Zamiast tego bohaterowie nieustannie się zadręczają, pogłębiają swoją przyjaźń, zmniejszają dystans aż do zatarcia się granic. Potem mieli wyrzuty sumienia, ustanawiali nowe reguły by... zaczął wszystko od nowa - i tak przez całą opowieść z nadzieją, że nastąpi jakaś szansa na tytułowe "Może Kiedyś".

GATUNKOWO: To zdecydowanie New Adult - popularny gatunek opowiadający o młodych dorosłych, często jeszcze na studiach i bardzo często również w trudnej sytuacji życiowej (standard dla NA można powiedzieć). Sydney oficjalnie jest studentem uczelni, lecz poza kilkoma zdaniami na początku opowieści na ten temat nie uświadczymy w tej książce ani jednej sceny rozgrywającej się na terenie kampusu. Praktycznie cała akcja "Maybe Someday" rozgrywa się w mieszkaniu Ridge'a do którego po zerwaniu ze swoim chłopakiem wprowadza się pewnej deszczowej nocy - akurat swoich urodzin - główna bohaterka.

NA WODZIE PISANE: "Maybe Someday" to narracja podzielona po równo między perspektywę Sydney i Ridge'a. Na powieść składają się też wymiana sms'ów (ile Ci bohaterowie tracą na to pieniędzy), zapisy z chatów, konwersacje na Facebook'u oraz teksty piosenek. Zarówno tytuł tej powieści jak i teksty całych utworów pozostawiono po angielsku, a tłumaczenia umieszczona jako dodatek do książki. Tylko czy nie powinno być dokładnie na odwrót? Piosenki stanowią część powieści i także podlegają tłumaczeniu - są jego integralną częścią. Osobiście nie musiałam korzystać z tych tłumaczeń, ale nie wszyscy czytają przecież płynnie po angielsku... dlatego czekają na powieść w polskim tłumaczeniu zamiast zabrać się za nią w oryginale. Za przykład takiego tłumaczenia może posłużyć powieść "Wróć, jeśli pamiętasz", gdzie teksty piosenek (także było ich sporo) przetłumaczono tak...jakby to były piękne wiersze - prawdziwa poezja, która działa nawet bez muzyki. Nie ma takiego wrażenia po zapoznaniu się z tłumaczeniem "Maybe Someday" czy też innych utworów - po angielsku nawet nie jest to rewelacja, jeśli mają być one porównane z tymi z "Wróć, jeśli pamiętasz".

BOHATEROWIE: Niezwykłą sympatię mam do imienia "Sydney", które przypomina mi nieustannie postać nieustępliwej alchemiczki z "Akademii Wampirów", a następnie już w roli głównej z "Kronik krwi". Postać kreacji tej Sydney w wykonaniu Colleen Hoover jest o wiele mniej zdecydowana, niezorganizowana i o wiele bardziej płaczliwa - wystarczy kilka przykryw czy też miłych słów, by dziewczyna się kompletnie rozkleiła. Jak można sobie łatwo wyobrazić, imię Ridge kojarzy mi się z popularnym na całym świecie wielosezonowym serialu "Bold & Beautiful". Ten książkowy Ridge jako tajemniczy i utalentowany sąsiad zaczął bardzo dobrze, ale jego późniejsze decyzje troszkę już ten wizerunek zburzyły. Rozumiem, że bohater był rozdarty między starym a nowym uczuciem, ale... często miałam wrażenie, że nie był w porządku wobec Sydney... jeśli porównać to z tym, co wcześniej zrobił dla Maggie. Były takie momenty, kiedy można się było w tej postaci zakochać, ale minęły bezpowrotnie.

PODOBIEŃSTWA: Czy to opowieść podobna do poprzednich powieści autorki? Można dostrzec podobieństwa, między innymi w wykorzystaniu pisemnych form komunikacji, takich jak pozostawione listy, pisanie wierszy czy piosenek. To w "Pułapce uczuć" Colleen Hoover swoim bohaterem uczyniła nauczyciela zafascynowanego nietypową formą poezji, jaką jest slam (LINK). Tutaj Ridge tworzy muzykę i pisze do niej teksy, czasem także z Sydney. Kolejne podobieństwo to wyczekiwanie ustalonego terminu, który na parze bohaterów wymuszają rodzina czy też przyjaciele. W "Nieprzekraczalnej granicy" para zakochanych czeka by swoją relację przenieść na dalszy etap, w "Maybe Someday" Rigde dwa razy czeka na dzień (konkretny termin - zupełnie abstrakcyjnie ustalony dodam), kiedy znów możne pojawić się w drzwiach swojej przyszłej dziewczyny. Dużą rolę odgrywają także pozostawione (celowo lub nie) wiadomości w postaci listów czy historii korespondencji. Czasem dają one ukojenie bohaterom, czasem prowadzą do rozpadu związków.

REKOMENDACJE: Nie trudno znaleźć pozytywne opinie na temat książek tej amerykańskiej autorki. Osobiście z powieściami Colleen Hoover mam zawsze podobny problem i "Maybe Someday" także to potwierdza. Czy to było "Hopeless" czy może "Pułapka uczuć" wyłania się ten sam schemat. Bardzo podoba mi się zawsze początek opowieści, a jej akcja momentalnie wciąga. Bohaterowie są ciekawi, sytuacje nietypowe, dialogi zabawne, a narracja często pełna poczucia humoru. Tak jest zawsze do mniej więcej połowy książki, potem zaś... bohaterowie robią takie rzeczy, że jak bardzo ich wcześniej polubiłam, tak stopniowo tracę do nich sympatię. Przez to właśnie książki Colleen Hoover mogę polecić ze względu na styl, w jakim są napisane, oraz pomysł na zarys fabuły. Widziałabym tylko inne poprowadzenie zaprezentowanych już wątków. Kolejna powieść New Adult, w której miałam nadzieję znaleźć coś więcej, (by wreszcie znaleźć tytuł z tego nurtu, który by mi się całkowicie spodobał)... a więc poszukiwania nadal trwają :)


"Maybe Someday" - Colleen Hoover
[ OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE ]
Wydawnictwo: Otwarte
Stron: 381
W kategorii: New Adult / Muzyka
W kolejności: NR 49/2015/08/05 (405)
Tutaj można przejrzeć treść utworów i ich posłuchać -> LINK

INNE POWIEŚCI TEJ SAMEJ AUTORKI:
"Hopeless"  plus  inny punkt narracji tych samych wydarzeń w "Losing Hope"
"Pułapka uczuć"  oraz  kontynuacja historii w "Nieprzekraczalnej granicy"

Znacie już "Maybe Someday"? Czytaliście? 
Jak oceniacie zachowania bohaterów / sposób poprowadzenia fabuły?

wtorek, 31 marca 2015

"Cześć, Hopeless"

"Zupełnie jakbym tego dnia, gdy połączyłem ich imiona, tworząc przezwisko Hopeless, nazwał tak też samego siebie."

POWÓD DO LEKTURY: Colleen Hoover to autorka, której przeczytałam już cztery książki i zabieram się za kolejną. Moje pierwsze spotkanie z jej twórczością miało miejsce przy lekturze "Hopeless" i od razu powiem, że do grona fanów ani tej pisarki ani tej konkretnej powieści nie należę. Do samej Colleen przekonał mnie najbardziej bardzo osobisty wstęp, który zamieściła ona na wstępnie do "Szukając Kopciuszka". Jej powieść "Losing Hope" kupiłam jednak wcześniej, zanim zabrałam się za owy wstęp. Skoro "Hopeless" nie jest takim rodzajem książki, do której lektury bym wielokrotnie wracała, to dlaczego chciałam ją przeczytać raz jeszcze, tylko że tym razem z perspektywy Holdera? Odpowiedź jest prosta: bo Holder coś ukrywa, jego działa i motywy nie są jasne, a czytelnik zawsze chce jakiegoś wyjaśnienia. Powinniśmy wskazówki co tego znaleźć w kontynuacji "Hopeless", tylko już lekkim mój sprzeciw budzi samo użycie słowa "kontynuacja". Skoro to te same wydarzenia jak w "Hopeless" to jaka z tego kontynuacja?

O KONTYNUACJI SŁÓW KILKA: Słowo "kontynuacja" można rozumieć jako "dalsze wykonywanie jakiejś czynności". W tym znaczeniu tego słowa "Losing Hope" rzeczywiście stanowi kontynuację powieści "Hopeless", ponieważ Colleen Hoover faktycznie "kontynuuje" pisanie (czynność) o tych samych bohaterach. Jako czytelnicy jesteśmy jednak przyzwyczajeni do innego znaczenia słowa "kontynuacja", o wiele bardziej określonym zakresie. Dla mnie "kontynuacja" stanowi dalsze losy poznanych w poprzednim tomie bohaterów, w tym przypadku Sky i Holdera.
Okazuje się, że mając coś takiego na myśli, odnoszę się jednak bardziej do pojęcia takiego jak "sequel", który już jednoznacznie wskazuje, że o "dalsze losy" chodzi. Z sequelami jest też taki problem, że nie zawsze tworzą je ci sami autorzy, którzy odpowiadają za część pierwszą. Kolejne kwestia jest też taka, że sequel może opisywać dalsze losy... ale już kolejnego pokolenia (jak w przypadku serii Cassandry Clare).

POV czy MIDQUEL: Czym więc jest "Losing Hope" skoro nie oddają natury tej książki słowa takie jak "kontynuacja" czy też "sequel"? W języku angielskim oczywiście jest zawsze łatwiej. Jeśli w zagranicznej recenzji zobaczymy skrót POV to już wiemy, o co chodzi. POV (od "point of view") jasno wskazuje, że będzie to ta sama opowieść, co w tomie pierwszym, opowiedziana jednak z punktu widzenia innego bohatera. Oczywiście POV zobaczymy w tekście o wiele częściej, bywają powieści (Dary Anioła czy Wampiry z Morganville), które w kolejnych tomach (gdzie mamy dalszy ciąg wydarzeń)rozszerzają perspektywę narracji na innych bohaterów. Okazuje się jednak, że jest pojęcie na taki rodzaj powieści jakim jest "Losing Hope" i zdaje się to być "midquel". Jest to bowiem taki "rodzaj kontynuacji, którego akcja rozgrywa się w trakcie wcześniejszego dzieła" [źródło]. 

MIDQUEL, TROSZKĘ PREQUEL I SEQUEL: To właśnie idealnie pasuje do wydarzeń znanych już z powieści "Hopeless". Jeśli zaś o prawdziwy rodzaj kontynuacji chodzi, to jest tutaj i owszem. Są to jednak tylko strony 335 - 355. Cała reszta to narracja tych samych wydarzeń, jedynie z innej perspektywy. Co prawda nasz Holder często bywał też w miejscach, w których Sky nie było - te sceny stanowić będą nowość dla czytelnika, mają one miejsce jednakże w trakcie trwania akcji "Hopeless". "Losing Hope" to także rodzaj prequelu, gdyż poznamy szczegóły przeszłości Holdera.

O CZYM JEST 'LOSING HOPE': Opowieść Holdera rozpoczyna się od kulis samobójstwa jego siostry bliźniaczki, Les. Całość zaczyna się jeszcze o wiele wcześniej, od trójki przyjaciół z dzieciństwa: Holdera, Les i Hope. Hope została porwana (co wiemy z akcji "Hopeless"), lecz okazuje się, że choć dziewczyna została wyrwana z rodzinnego dramatu, to przeniósł się on jeszcze na kogoś innego. Samobójstwa nigdy nie można zrozumieć i wydarzenie to zmienia psychikę Holdera. Bohater nieustannie szuka też w obcych twarzach uprowadzonej Hope, aż ją znajduje. I tutaj zaczyna się wcześniej wspomniana tajemnica i problem z tomem pierwszym.

KLUCZOWE PYTANIA: Jakim cudem Holder przez taki czas utrzymał sekret tożsamości przed Sky / Hope? Jak mu się to mogło udać? Dlaczego był z nią, wiedząc o jej utraconych wspomnieniach i milczał? Jeśli chodzi o Colleen Hoover to takich irracjonalnych (frustrujących czytelnika) zachowań znalazłoby się parę, nie tylko w "Hopeless" ale i "Pułapce uczuć". Odpowiedzi nie ujawni żadna dodatkowa perspektywa, a kwestia "chciałem / chciałam cię / was chronić, to dla twojego/ waszego dobra" jakoś nie wydaje się nawet wystarczać.

POWIEŚĆ I JEJ CZĘŚCI: Nowość stanowią tutaj rozdziały połówkowe czy ułamkowe. To co prawda tylko i wyłącznie numeracja, ale też jakiś ciekawszy sposób manipulacji strukturą tekstu powieści. Kolejna nowość to listy w dzienniku do Les. Po odejściu siostry Holder zwraca się do niej w taki sposób: prosi o radę ale i próbuje zrozumieć coś, czego zrozumieć się nie da. Tam znajdzie się też pewien "brakujący - odnaleziony z czasem list". Perspektywa Holdera potwierdza też gatunek tej powieści, czyli New Adult. Zarówno Sky jak i Holder mają traumatyczną przeszłość, z którą muszę się uporać (standard). Holder pamięta ją całą, choć nie zna części wydarzeń. Sky brała w nich udział, choć pamięć w obronie przed skrajnymi emocjami zablokowała część z nich. Opowieść o czułości, która rodzi się z więzi dwojga ludzi - tak w telegraficznym skrócie.

DLA KOGO: Podobnie jak "Tak krucho", te same opowieści tylko opowiedziane z innej perspektywy to coś dla tych fanów, którym tak spodobał się tom pierwszy, że chętnie by go przeczytali raz jeszcze. Skoro można przeczytać jednak to samo, tylko z innej perspektyw, która ujawni coś nowego z teraźniejszości akcji, a może coś nowego jeszcze dopowie z przeszłości innego bohatera... to dlaczego nie? Czasem wciąga taka lektura, ale momentami już troszkę nuży - znamy przecież dokładnie przebieg akcji tomu pierwszego. Jeśli danych bohaterów jednak bardzo lubimy, to pewnie sama radość. Ja akurat w przypadku powieści Colleen Hoover nie potrafię się w tych bohaterach zakochać. Także jeśli chodzi o ulubionych autorów i ich serie (wspomniane Dary Anioła czy Wampiry z Morganville) nie zawsze już tak cieszy zmiana w narracji, nawet jeśli dotyczy lubianej (bardzo) przez czytelnika postaci. Czy dany "midquel" czy też zabieg taki jak wprowadzenie nowej osoby do narracji się spodoba - to kwestia bardzo indywidualna.

COŚ NOWEGO: Tutaj (w LH) też po raz pierwszy zarysowana jest historia Daniela i jego "Kopciuszka", ale nici z klasycznego odwołania do motywów tamtej sławnej baśni. To raczej wyniki przyzwyczajenia przyjaciela Holdera aby nie nazywać ludzi tak jak wszyscy inni, czyli po imieniu, lecz poprzez zastosowanie różnych ksywek. Tutaj mamy inny przykład:

"- Cześć, Hopeless - mówi.
- Mówiłem już, żebyś mnie tak nie nazywał, dupku.
- Trzeba było tym pomyśleć, zanim walnąłeś sobie ten tatuaż - odgryza się."

Nie tyle ze względu na ciekawość losów Daniela i Six, ile na cień szansę na jeszcze jakieś bardziej bezpośrednie nawiązanie do baśni oczywiście "Szukając Kopciuszka"... dokładnie przeczytam :)

POWIEŚĆ W POWIEŚCI I... REKLAMA: Sky czyta Holderowie powieść pod tytułem... "Pułapka uczuć", która jest pierwszą opowieścią Colleen Hoover.... Niezła reklama, prawda? Czytając "Hopeless" nie zwróciłam na to uwagi, nie było wtedy jeszcze "Pułapki uczuć" na naszym rynku. Jeśli ktoś jednak pierwszą powieść tej pisarki zna, będzie miał bardzo dobre odniesienie co do tej sceny:
"Czyta dalej, a ja nie protestuję. Po kilku rozdziałach zaczynam się zastanawiać, czy mój przyśpieszony puls jest wynikiem tak długiego wsłuchiwania się w jej głos czy seksualnego napięcia, jakim przesycona jest ta książka. Może jednego i drugiego." Nie pierwszy raz widzę taki rodzaj reklamy, ale zawsze śmiesznie jest znaleźć takie triki.

PRAWDA, CZYLI CO DAJE POV: Wychodzi na to, że Sky od początku kogoś Holderowi przypominała. Cała prawda przedarła się i ujawniła w jego snach, już po pierwszym spotkaniu w sklepie i rozmowie na parkingu. Holder jednak, podobnie jak Sky, odrzuca od siebie taką wersję. W tej chwili Sky interesuje go jedynie jako osoba nowo poznana. Fascynuje go fakt, że jeszcze nigdy nie poczuła do żadnego innego młodego mężczyzny przyciągania, a za jego sprawą to właśnie się zmienia. Holder więc nie chcąc przerwać tej magii, nie zważa na prawdę i skutki jej ukrywania. Jednocześnie sam Holder to jednak bardzo wyrozumiała i empatyczna postać, jest więc przy dziewczynie we wszystkich najtrudniejszych momentach.

CO ZMIENIA PERSPEKTYWA: Coś w tym jest, że bohaterki w oczach bohaterów zawsze wyglądają tak skrajnie bezbronnie. To znowu irytuje czytelnika, który do narracji poprzedniej postaci jest już przyzwyczajony i wcale nie widział jej w taki sposób. Przykładowo: "Odwraca się i patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami." - Sky i jej "szeroko otwarte oczy" to często powtarzający się element w narracji Holdera. Chyba aż za częsty, bo z czasem zaczyna... Dość już o minusach. Ponowne przerabianie fabuły łatwe pewnie nie jest. W przypadku "Hopeless" wyjątkowość tej historii polegała na efekcie zaskoczenia, a jeśli i ten element zabierzemy, to przy powtarzalności fabuły całość zaczyna z czasem lekko nużyć. Muszę jednak przyznać, że i tutaj w "Losing Hope" finał (ten odnaleziony list) i tak ponownie jest dość emocjonujący i nadaje całość opowieści większy sens niż można by przypuszczać.

"Losing Hope" - Colleen Hoover
RODZAJ: midquel do powieści "Hopeless"
Wydawnictwo: Otwarte/ Moondrive
W kategorii : New Adult (szkoła średnia)
W kolejności: NR 23/2015/03/09 (379)

Lubicie czytać raz jeszcze te same historie, tylko opowiedziane z innej perspektywy? Co myślcie o teorii, że "LH" to midquel?

poniedziałek, 16 lutego 2015

"Ze względu na Ciebie"

Czy ten pan z okładki Wam także kogoś znajomego przypominał? ;)
Jeszcze na początku tego miesiąca miałam okazję poznać kolejną opowieść autorstwa amerykańskiej pisarki Colleen Hoover. "Pułapka uczuć" okazała się książką, której lektura wywołać musi reakcję u czytelnika. Zwykle opowieści z gatunku New Adult zawierają historie, gdzie bohaterowie najbardziej traumatyczne wydarzenia mają już za sobą, a odnaleziona miłość stanowi drogę do wyleczenia. Colleen Hoover lubi jednak zaskakiwać, tak więc nieprzyjemne niespodzianki od losu zaskakuję parę zakochanych i ich przyjaciół dokładnie w środku opowieści. Dałam się zaskoczyć przy tomie pierwszy i tak samo w przypadku kontynuacji. O czym jest "Nieprzekraczalna granica" i co oznacza ten tytuł?

Mówiąc szczerze, "Pułapkę uczuć" można by potraktować jako opowieść w jednym tylko tomie... lecz ile wtedy uciekłoby nam z dalszych losów Lake i Willa! Jeśli przeczytało się już pierwszy tom, zdecydowanie warto sięgnąć po kontynuacje, gdyż... pokazuje ona zupełnie inny punkt widzenia dla tej historii.

Drugi tom udowadnia, czy związek Lake i Willa jest w stanie wytrzymać nie tylko próbę czasu ale i stracie z żywymi wspomnieniami przeszłości, a także z tym, co jeszcze czeka parę. Czy bohaterów rzeczywiście połączyło tylko podobieństwo losów, czy może było też coś więcej, co wydarzyłoby się bez względu na rozwój wydarzeń "Pułapki uczuć"? Zwrot wydarzeń sprawi, że Lake także poddać w wątpliwość teorię tej historii.

"Nieprzekraczalna granica" to określenie, którego para używa w odniesieniu do swojego związku. Oboje obiecali matce Lake, że ich związek nie posunie się "dalej" aż nie minie minimum rok. Z uwagi na jej pamięć uszanowali złożone przyrzeczenie, a teraz zbliża się już wyznaczony termin "nieprzekraczalnej granicy". Jak można przewidzieć, na drodze bohaterów stanie jeszcze wiele przeciwności, zanim / jeśli dojdzie do realizacji tej obietnicy.


niedziela, 8 lutego 2015

"Wszystko podawaj w wątpliwość"

"To, co według ciebie jest twoją wadą, jest powodem, dla którego się w tobie zakochuję."

Błękitna okładka, znane nazwisko i obietnica odpoczynku od wątków paranormalnych lub wizji totalitarnej władzy ścigającej bohaterów w antyutopijnym świecie czy też konsekwencji wojny nuklearnej w postapokaliptycznej rzeczywistości. Romantyczna opowieść w czasach współczesnych, czyli kolejna próba odnalezienie ulubionej powieści z gatunku New Adult. Czy to jest ten tytuł?

"- Na serio? Nie masz chłopaka? Możemy to naprawić.
- Nie trzeba. Nie zepsuło się."

Z Teksasu do Michigan - taką właśnie trasę przebywa na początku opowieści Layken Cohen, nasza narratorka na czas trwania tej historii. W rodzinnej miejscowości jej matki, Ypsilanti, pozostała część rodziny ma mieć szansę rozpocząć nowy etap życia. Layken, w skrócie Lake, wolałaby co prawda pozostać w Teksasie, mimo wspomnień straty, jakie wiążą się z nagłym odejściem ojca i głowy rodziny. W tej samej chwili, w której zaparkowała przed nowym domem, na drugim końcu Stanów, jej młodszy brat już znalazł nowego przyjaciela zabaw, sąsiada z naprzeciwka. Jest też i starszy brat, Will Cooper, i być może Lake także znalazła coś więcej niż kiedykolwiek przypuszczała.

"Czy on mi się przypadkiem nie przyśnił? Przystojny facet, który potrafi mnie rozśmieszyć i kocha poezję? Niech ktoś mnie uszczypnie. Albo nie - wolę się nie budzić."

Dużą część tej opowieści zajmuje tematyka slamu, pewnego rodzaju poezji, który pomaga uwolnić się od negatywnych emocji. Trzeba jednak do tego czynu szczyptę odwagi, gdyż wiersze własnego autorstwa, opowiadające o bardzo prywatnych sprawach, wygłasza się przed oceniającą publicznością. Bohaterowie powieści Colleen Hoover będą mieli niewątpliwie o czym opowiadać.

"- To nierealne.
- Wiem. Ale to mój real."

"Pułapka uczuć" obrazuje troszkę to, jak to jest z poznawaniem i zauroczeniami w dzisiejszych czasach. Pierwsze co się liczy to wygląd zewnętrzny i stwierdzenie faktu, czy jest między osobami jakaś chemia - przyciąganie. Dopiero potem myśli się o całej reszcie aspektów otaczającej nas rzeczywistości, które trzeba uwzględnić. Może dlatego doszło do takiej komedii omyłek w przypadku Lake i Willa? Wydaje się raczej logicznym, że jeśli ktoś nam się tak strasznie podoba, to staramy się o tej osobie dowiedzieć jak najwięcej. Przecież już możliwe ponowne spotkanie tej szczególnej osoby spędza nam sen z powiek, chyba więc przeprowadza się taki początkowy "wywiad" czy też jak kto woli "rozpoznanie" na jej temat?

Lake to w miarę twardo stąpająca po ziemi dziewczyna. Mama nauczyła ją myśleć najpierw umysłem, a dopiero potem sercem. Tymczasem kiedy nowy przystojny sąsiad wielokrotnie w rozmowie wspomina, że wychodzi / wraca z pracy, pierwszym pytaniem które się nasuwa jest chyba to, gdzie też ten przystojniak z naprzeciwka pracuje? Prawda? Prawda? Ależ skąd!

"Przede wszystkim jednak chciałabym opowiedzieć o naszym spotkaniu na szkolnym korytarzu, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że nie jest nam dane decydować o naszym losie."

Tak więc mamy, to co mamy. Osobiście jako czytelnik zapomniałam, że Lake ma przed sobą jeszcze ostatni rok szkoły i przeprowadzka na drugi kraniec kraju jest jej raczej nie na rękę. Może główna narratorka za bardzo się tym nie przejmowała, że wyleciał fakt ten wyleciał mi z głowy? Dziwiło mnie jednak, że mając osiemnaście lat może tak sobie siedzieć w domu i nigdzie się nie śpieszyć (studia, poszukiwania pracy). Minął jednak weekend i wybrała się Lake pierwszego dnia do nowego liceum by tam na korytarzu spotkać swojego sąsiada - jej nauczyciela angielskiego, w szczególności zaś poezji.

"Kochałem kiedyś ocean,
Wszystko w niej kochałem"

Wiem, co sobie właśnie pomyślicie. Romans nauczyciela z uczennicą, and here we go. Aria i Ezra, kto oglądał serial Pretty Little Liars lub też czytał książki, zna wszelkie szczegóły takiej relacji. Przypomina się też Cora Carmack i jej "Coś do stracenia", gdzie powinno być łatwiej, bo obserwujemy romans wykładowcy ze studentką (oboje pełnoletni), ale reguły nadal obowiązują (i on można stracić pracę). Mimo wszystko Colleen Hoover się udało i jej "Pułapka uczuć" to jeszcze coś innego. Nie można zapomnieć, że to przecież New Adult, prawda? Cora Carmack to co prawda ten sam gatunek, ale tam jest to raczej komedia niż dramat - choć opowiada o aktorach. "W pułapce uczuć" musi być i traumatyczna przeszłość. Jeśli chodzi o Will to ten warunek zostaje spełniony, jeśli zaś chodzi o Lake, to tylko częściowo, część walki będzie się rozgrywać w fabule tomu pierwszego serii.

"kiedy panicznie machacie rękami, próbując zwrócić
na siebie
uwagę, ale przyjaciele
tylko
wam odmachują...?"

Opis wydawcy na okładce "Pułapki uczuć" jest bardzo zdawkowy i w efekcie nie dowiadujemy się z praktycznie nic o przebiegu fabuły. Romantyczne i (aktualnie) zakazane uczucia bohaterów schodzą jednak na dalszy tor, kiedy pojawia się tematyka choroby - walki z rakiem. Nie jest to "Gwiazd naszych wina" czy "Zac & Mia", gdzie stanowi to stałe tło dla wydarzeń. Tutaj mamy raczej negatywny przykład tego jak sobie radzić w obliczu diagnozy, może dlatego, że autorka chciała zamienić to w opowieść o odchodzeniu, a  całość przekształcić tak by wykazać podobieństwo losów Layken i Willa.

"Pułapka uczuć" to jednak przede wszystkim opowieść o uczuciu, które połączyło bardzo młodego nauczyciela i uczennicę najstarszej klasy. On ma dwadzieścia jeden lat, ona od dwóch tygodni już osiemnaście - nie powinna to być aż taka znacząca różnica, prawda? A jednak jest. Choć gatunkowo jest to New Adult, nie ma tutaj przeładowanie scen erotycznych. Choć można zrozumieć, czemu Lake ulega magii tego uczucia, a Will kilka serc by złamał, to w moim przypadku opowieść tej pary nie trafi na listę tych, które wspomina się często i chce do niej wciąż powracać.

"- A jeśli się mylisz?
- A jeśli nie? Wszystko podawaj w wątpliwość. A jeśli on chce cię wybrać? Nigdy się nie dowiesz, jeśli nie powiesz mu, co czujesz. Zupełnie się od niego odcięłaś. Nie dałaś mu szansy, żeby cię wybrał."

"Pułapka uczuć" nie jest moim pierwszym spotkanie z twórczością Colleen Hoover, gdyż mam już za sobą lekturę "Hopeless". Co prawda amerykańska autorka w przyjemny sposób opowiada historie, a kartki książki szybko mijają wraz z rozwojem akcji i Potrafi też ona czasem rozbawić czytelnika na całego, mimo to nie należy jednak do grona moich ulubionych pisarzy.

Na lekturę "Pułapki uczuć" zdecydowałam się w sumie przypadkiem, widząc ten tytuł po sporej przecenie i znając już styl pisarki. Nie żałuję lektury, ale też nie jest to tego typu powieść, do której całości czy też fragmentów bym wracała.

Wiersze w wersji slam czasem niemal zajmują całe strony, rozdziały nie są zbyt długie, a każdy z nich rozpoczyna fragment piosenki zespołu The Avett Brothers - ulubionej kapeli Lake i Willa, w której można się doszukać filozofii życia. Fabuła powieści wciąga i chcemy poznać jej finał. Ciekawi to, co myśli o tym wszystkim Will, bo zdarza mu się zmieniać zdanie. Odpowiedzi na część pytań dostarczy "Nieprzekraczalna granica", którą opowiada nikt inny a pan Cooper.

"Pułapka uczuć" - Colleen Hoover
[TRYLOGIA] Tom 1
Wydawnictwo: W.A.B., Grupa Wydawnicza Foksal
W kategorii: New Adult
W kolejności: NR 09/2015/02/02 (365)
Stron: 320
W ramach wyzwania: Biblioteczne Wariant III

Trylogia:
1. "Pułapka uczuć"      2. "Nieprzekraczalna granica"     3. "This Girl"

Znacie powieści Collen Hoover? Czekacie na "Nieprzekraczalną granicę"?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...