Badanie dowodzą, że jeśli człowiek ma świadomość, że jest obserwowany (kamery w miejscu pracy), zmienia się jego zachowanie. Podobna zasada zdaje się obowiązywać, gdy wiadomo powszechnie, że jakiegokolwiek nadzoru brak - z całą pewnością na wyspie, gdzie mieszka łącznie tylko sześciu biologów. Na archipelagu, który w legendach okrzyknięto mianem "Wysp Umarłych" nie bez powodu. Swoje żniwo zbierały od niepamiętnych czasów i robią to aż do dziś.
"Strażnicy Światła" to tytuł, który niesie w sobie nadzieję na przekór ogarniającej zewsząd ciemności. Tajemnicza okładka polskiego wydania przywodziła na myśl wydarzenia z pogranicza świata duchów. Zupełnie czegoś innego spodziewałam się po tej powieści. Literackich podróży na odcięte od cywilizacji wyspy czytelnik ma już za sobą sporo. Filmy i seriale w tym temacie także nie pozostają daleko w tyle. Choć po prawdzie, to w dobrą pogodę ten niesławny archipelag było widać z San Francisco i odwrotnie. Nie zmieniło to jego natury - ani sumienia jego tymczasowych mieszkańców.
W okolicznych wodach rekiny, plaże pełne słoni morskich, a z nieba spadają dzioby ptaków, celujące prosto w oczy. Kogo i co przyciąga do zamieszkania w takim miejscu? Biologów piękno dzikiej przyrody, Mirandę zaś samotność i pustka. Młoda pani fotograf ma już za sobą noce spędzone na pustyni, dżungli i lodowym pustkowiu. Żadne z tych doświadczeń nie przygotowało ją na "Wyspy Umarłych" oraz zasadę, że w cykl życia za nic interweniować nie można - nieważne czy dotoczyło to zwierząt czy też samych ludzi.
Czytając nagrodzoną powieść Abby Geni, ma się wrażenie, że autorka natknęła się na informacje o "Wyspach Umarłych" i postanowiła do dawnej legendy z czasów kolonialnych dopisać jej współczesną kontynuację. W efekcie zawsze ktoś upada, a dla dwóch osób kończy się to utratą życia. Nie ma w tej powieści za dużo kryminału, więcej w niej z mrocznej opowieści, w której koszmary wypełniły miejsca wypartych wspomnień najgorszych chwil. Młoda kobieta staje się ofiarą napaści, nikomu nie zdradza jednak tego sekretu, który prawie zmusił ją do odebrania sobie życia. Na tak małej wyspie tajemnica długo się nie uchowa, a skoro ktoś inny także o tym wiedział, to zdecydował się nie zareagować. Jak dojść prawdy, gdy pojawiają się kolejne wypadki?
Epilog jest tu bardziej po to by wyjaśnić, kto faktycznie był mordercą, skoro w trakcie powieści nie udało się tego jednoznacznie odkryć, a przedstawionych hipotez nigdy nie potwierdzono. Trzeba jednak przyznać, że jeśli dokładnie spojrzymy na wydanie książki, szczególnie na fragment zamieszczony na początku, łatwiej odgadniemy przebieg wydarzeń.
"Strażnicy światła" to mroczna opowieść, w której bezwzględny świat przyrody staje się odzwierciedleniem natury ludzi, którzy przybyli na te wyspy. Niczym w klasycznych wersjach baśni panuje tu chaos, bo dobro nie zawsze wygrywa, a zło zostaje ukarane na zasadzie zemsty. Trudno zapomnieć przyjdzie przebieg tej historii, choć nie jest to książka, której bohaterów szczególnie polubiłam. Odniesienie co do tytułu powieści znajdujemy praktycznie w finale powieści i dopiero tam odnajdujemy odpowiedzi o prawdziwą naturę "strażników światła".
"Strażnicy światła" - Abby Geni
Wydawnictwo: Kobiecie [ OPIS ]
Typ: opowieść w jednym tomie
Stron: 320
W kategorii: thriller
Miejsce akcji: archipelag Wysp Farallońskich
W kolejności: NR 15/2017/06/02 (499)
Prolog do powieści i początek Sezonu Rekinów można przeczytać na stronie Taniej Książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!