Bohaterowie legend i baśni nieustannie inspirują. Maia Tamarin już wkroczyła na ich ścieżkę. Czy za ocalenie jej ojczyzny A’landi przyjdzie cesarskiej krawcowej zapłacić duszą?
"Snując Zmierzch" to kontynuacja jak i finał serii "Krew Gwiazd". Baśniowy retelling w realiach dawnego Dalekiego Wschodu mieści się w dwóch tomach, przy czym część pierwsza różni się znacznie od tomu drugiego. W "Tkając świt" jest konkurs i późniejsze niemożliwe zadanie uszycia trzech magicznych sukien: ze śmiechu słońca, łez księżyca i krwi gwiazd. Młoda krawcowa odkrywa swoje dziedzictwo w szepcie zaklętych nożyczek, które nie tylko tną, ale i szyją. Na cesarskim dworze zdobywa też serce nadwornego czarodzieja Edana. By uwolnić go od przysięgi, stawia na szali swoją własną duszą. Tutaj rozpoczyna się tom drugi, w którym Maia mierzy się z konsekwencjami tej decyzji i demoniczną przemianą. Proces z dnia na dzień postępuje. Czy zdołają ocalić cesarską krawcowa trzy magiczne suknie, które uszyła z błogosławieństwem bogów?
Elizabeth Lim wykorzystuje finałowy tom tej serii, aby już teraz nawiązać do innej swojej książki, "Six Crimson Cranes", rozgrywający się w tym samym świcie tylko wcześniej. Można więc powiedzieć, że będzie to luźny prequel dla serii Krew Gwiazd.
Autorka dorastała w miłości do Czarodziejki z Księżyca i Gwiezdnych Wojen... podobnie jak Marissa Meyer - znana dzięki Sadze Księżycowej. I choć "Cinder" rozgrywa się w przyszłości a "Tkając Świt" w świecie przeszłości, to obie historie stanowią retelling połączonych baśni i legend. To styl pełen szybkiej akcji z dobrze poprowadzonym wątkiem romantycznym. Na pierwszy plan wysuwa się też konflikt walki dobra ze złem, ciekawie pokazany poprzez łączność sukni z sercem, umysłem i rozumem. Co zrobić jeśli można uratować ojczyznę od wojny, ale tylko przy pomocy demonicznej magii? A może trzeba za wszelką cenę ochronić bliskie osoby i uciekać? Rozum walczy z sercem, dobro ze złem, a uczucie z poczuciem obowiązku.
Seria "Krew Gwiazd" to też ciekawa alternatywna dla "Wojny makowej". Obie historie mają w sobie magię, wojnę i udział bogów, lecz "Tkając świt" i "Snując Zmierzch" pozbawione są drastycznych szczegółów pełnych okrucieństwa bez jakich nie da się przebrnąć przez "Wojny Makowe".
Co prawda rozwiązania fabularne dla bitew i pojedynków zaczynają z czasem być trochę powtarzalne w "Snując Zmierzch", lecz nie jest to z całą pewnością wykorzystanie sukien w celach wojennych. Bitwy z ich udziałem wyglądałyby dobrze w animowanej adaptacji czy też filmowej ekranizacji, bo kto nie chciałby przywdziać sukni, w której może praktycznie wszystko? Poza tym absolutnie zachwyca tu styl snucia opowieści i brawa należą się tutaj nie tylko dla autora, ale i dla tłumaczki.
Ilość cytatów zaznaczona przeze mnie w części pierwszej i drugiej tej serii jest porównywalna (czyli całkiem sporo), lecz bardziej podobała mi się formuła "Tkając Świt". Może dlatego, że więcej rzeczy zaskakiwało, a w kontynuacji zasady działania tego magicznego systemu są nam już znane. Jednocześnie nie mam nic do zarzucenia takiemu finałowi dla tej "Krwi Gwiazd". Niewiele bym w nim zmieniła.
"Tkając świt" i "Snując zmierzch" to nie tylko okładki niczym najpiękniejszy artprint. To także historia o miłości do szycia, opowiedziana baśniowy stylem pełnym magii słów.
"Snując Zmierzch" - Elizabeth Lim
Seria: Krew Gwiazd - tom 2 (finałowy)
Wydawnictwo: We Need YA / Kategoria: baśniowy retelling
Dla fanów: Sagi Księżycowej, Sailor Moon, Wojen Makowych
Wydanie i wnętrze książki można zobaczyć na Bookstagramie i BookTok'u.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!