Na zdjęciu Nowy Jork i dobrze znany Most Brookliński. To nie przypadek, że świat tonie w odcieniach szarości, a wysoka siatka odgradza od zagrożenia.
"W Trylogii Delirium"
W tym świecie można być chorym z miłości w dosłowym znaczeniu tego słowa, gdyż w tej przyszłości wszelkie uczucia, namiętności i skrajne emocje towarzyszłące miłości to najgorsza możliwa choroba.
Czekasz aż Cię dopadnie, odbierze wolną wolę i jasność myślenia, być może i zniszczy...
Trudno jest żyć, będąc nieustannie targanym zmianami nastrojów swoich i innych ludzi. Kiedy kontrole przejmują emocje, podejmuje się działanie pod wpływem chwili. Konsekwencji często przychodzi żałować z czasem. Świat, w którym zdecydowano się wyłączyć takie skrajne emocje, nie stał się jednak lepszy, stopniowo poprowadził do obojętności i znieczulenia na los swój własny i innych, aż do apatii wobec rzeczywistości i tego, co się z nią stało - że zmieniła się w antyutopię.
W "Delirium" zostawiliśmy Lenę za siatką ogrodzenia, w Głuszy, czyli tam gdzie spotkać można Odmieńców, a las pełen jest podziemnych azylów rebeliantów. Podobno tak miało być. Lena nie miała też przebywać tam sama. Przekroczyć granicę mieli razem z Alexem, jednym z rebeliantów.
Los chciał, że ona uciekła, a gdy ostatni raz widzieli się przez siatkę ogrodzenia, na jego koszuli wykwitał właśnie purpurowy kwiat, kiedy w powietrzu latały pociski obławy rządowej.
W tomie drugim Trylogii Delirium zastosowano bardzo ciekawy zabieg rozdzielenia akcji. Już od pierwszych rozdziałów przebywamy w dwóch rzeczywistościach o nazwach "Wtedy" i "Teraz". Mimo iż akcja w "Teraz" pokazuje nam, że część bohaterów przeżyła i działa dalej z rewolucjonistami, nie wiadomo jak do tego doszło. Pełno niespodziewanych zwrotów akcji w obu światach, w tej samej jednak narracji. Szalenie ubarwiło to tom drugi, niż gdybyśmy śledzili zdarzenia chronologicznie.
Akcja "Wtedy" to losy Leny od momentu przekroczenia granicy i próby odnalezienia obiecanego azylu.
Plusy i minusy
Od pierwszych stron część "Pandemonium" było dla mnie lepsze od pierwszego tomu tej trylogii. Przyczyniło się do tego rozłożenie akcji na dwa czasy. Bardziej wyczekiwałam losów Leny w "Teraz". Lena to bohaterka, która przechodzi zmianę charakteru i poglądów. Z osoby oczekującej na zabieg staje się wojownikiem przeciw systemowi. Urzekający styl autorki urzeczywistnia główną postać. Jej przemyślenia to jak dobrze znany, ale zapomniany wiersz. Coś co widziałeś, czego doświadczyłeś, ale o czym zapomniałeś i teraz masz szansę to sobie przypomnieć.
Trylogia Delirium w tej części to powieść akcji. Teraz ten zbytnio poetycki i pełen metafor styl pisarki, który bardzo sobie cenię, czasami spowalniał tempo wydarzeń w tych kluczowych momentach zmagań. Parę "tajemnic" można też z tego właśnie powodu przewidzieć zawczasu, zanim odpis dobiegł końca, odpowiedź jest była już znana i wyczekiwana. Można i dać się zaskoczyć. Największa nierozwiązana przez większość tomu drugiego zagadka to losy Alexa. Czy można wierzyć temu co zapamiętał umysł ? Co jeśli nieświadomie przekształciliśmy wspomnienia, aby mieć nadzieję i nią żyć ? Odpowiedzi na te pytania tylko w "Pandemonium".
Podobieństwa
Trylogia Delirium ma w sobie typowe cechy, które spotykamy w tych "młodszych" antyutopiach. Jest Głusza i uporządkowane miasta, są azyle rebeliantów i siły rządowe, które chcą je zniszczyć za wszelką cenę. Taka jak w "Igrzyskach Śmierci" czy "Dobranych", ratunek od obłudy rzeczywistości widać w niezmiennej sile przyrody.
Do tej części podchodziłam z rezerwą. Zostałam mile zaskoczona i tym razem będę o wiele mocniej wyczekiwać ostatniej części "Requiem". Moja ocena 5-/5
Ciekawostki językowe- czyli słowo o Pandemonium
Nazwa "Pandemonium" przewija się w książkach wiele razy. To klub, gdzie Clary po raz pierwszy widzi Nocnych Łowców. Rozdział o takiej samej nazwie można zobaczyć w Klątwie Tygrysa 3: Wyprawa.
Wielu inspiruje, w jakim kontekście zostało jednak użyte po raz pierwszy ?
Odpowiedź przynosi "Raj Utracony" Johna Miltona. Pandemonium to nazwa dla stolicy piekła.
Słowa używa się w języku angielskim, ale jest to też zbitego słów: greckiego 'pan-' i łacińskiego 'daemonium' czyli demon. Po angielsku używając tego słowa mamy na myśli jakieś bardzo głośne miejsce. To też ogłuszająca, dzika wrzawa.
PREMIERA 3 październik 2012[Pandemonium] - Lauren Oliver
Wydawnictwo Otwarte Moondrive
Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję Moondrive