"Testy" zaczynają się właściwie jak większość antyutopii, a przynajmniej podobny schemat już znamy. Z wielu kolonii Zjednoczonej Wspólnoty zostanie wyłonionych około 108 osób, które następnie wezmą udział w dalszych zawodach. Ten wybór nie jest tu postrzegany jako skazanie (na niebezpieczne "Igrzyska") tylko stanowi rodzaj nagrody. Najzdolniejsi uczniowie, już absolwenci, najwyższych klas być może zostaną powołani do udziału w Testach. Nikt nie wie, na czym owe Testy polegają, ale po ich przejściu zyskuje się wstęp na Uniwersytet, a potem ze zdobytą wiedzą rusza w świat by odbudowywać zniszczony klimat, wyjałowioną ziemię i zatrutą wodę - by zmienić świat po Wojnie Siedmiu Faz na lepsze. Któż by tego nie chciał?
Cia, a dokładniej Malencia Vale, marzy o wyborze do Testów, głównie także dlatego, że nie widzi swojego życia nigdzie indziej w Kolonii Pięciu Jezior. Jest córką człowieka, który Testy przeszedł pomyślnie. Teraz pracy jej ojca sektor zawdzięcza wyjście z głodu i coraz lepszą jakość życia. Bohaterka (i nasza główna narratorka) wie, jak życie może wyglądać, jeśli się wygra Testy, a w dodatku ma też talent - co prawda nie do rolnictwa, ale świetnie sobie radzi z tworzeniem przeróżnych pożytecznych urządzeń i rozpracowywaniem systemów. Tylko, że są i zawsze byli także lepsi od niej w jej klasie.
"Jeśli [...] utracę wspomnienia z Testów, to czy stanę się znowu dawną sobą? Czy wytarcie tych wspomnień naprawdę usunie mrok z mojego serca?"
Ceremonia Rozdania Dyplomów się rozpoczyna (myślimy, że znamy już ten rodzaj historii) i kończy... a Cia nie zostaje wybrana - właściwie to nikt nie zostaje wytypowany. Dziewczyna musi niechętnie poszukać innych rozwiązań, a czytelnik zrewidować swoje przypuszczenia.
Cia jednak trafi do Testów, w dodatku nie sama. Ze słowami pożegnania jej ojciec przekaże jej także ostrzeżenie. Choć przebiegu Testów nikt nie pamięta (są wymazywane z pamięci kandydatów), ojciec bohaterki ma niepokojące koszmary, o strasznych rzeczach, które nie miały przecież nigdy miejsca. Efekt uboczny procesu wymazywania wspomnień? Czy może też przebłyski tego, co mogło być częścią Testów. Bohaterka, jak i czytelnik, muszą także przyjąć opcję, że Testy nie są tym, czym wszystkim się wydają.
Stylem opowiadania o antyutopijnym świecie przyszłości "Testy" przypominają bardziej "Rywalki" niż "Igrzyska", a przynajmniej jest tak przez pierwszą połowę książki. Sporo się dzieje przez cały czas, ale akcję, która odzwierciedla dynamikę całości fabuły, można odczuć dopiero w drugiej połowie powieści. Testy faktycznie rozpoczynają egzaminy pisemne z wielu dziedzin nauki, potem są zadania praktyczne do samodzielne rozpracowania (gdzie złe odpowiedzi są już karane) i w grupach. Ostatni etap przez rozmową kwalifikacyjną odbywa się na ogrodzonych terenach bezludnych, gdzie nie przeprowadzona została jeszcze rewitalizacji krajobrazu, rzeki są zatrute, zwierzęta zmutowane, a ruiny pełne pułapek (niczym arena w Głodowych Igrzyskach). Przez wszystkie te etapy można dowolnie "szkodzić" innym kandydatom, starając się ich wyeliminować. I nie było by w tym nic dziwnego... gdyby nie to, że do Testów przystąpiła najlepiej wykształcona i utalentowane elita młodzieży (gdzie z 108 zostało
"[...] sekrety, które nie pozwalały mi usnąć. A kiedy wreszcie zasnęłam, ścigały mnie w snach."
Dopiero pod koniec tej książki zaczęłam pojmować bardziej jej przesłanie, takie niebezpośrednio związane z fabułą, tamtym światem przyszłości czy bohaterami, tylko o wiele bardziej z tu i teraz. Ileż to razy musimy poddawać się ocenie egzaminów pisemnych, a jak często dochodzi jeszcze do tego trud i poświęcenie, jakich dostarcza codzienność? Ona także stanowi formę testów, a od tego czy zdamy te testy "życia" zależne bywa to, czy przystąpimy do tych pisemnych. Czasem także wiedza potwierdzona w egzaminach pisemnych nie przekłada się na to, z czym potem trzeba mierzyć się w życiu.
Ostatecznie "Testy" udowodniły swoją wartość. Znajdzie się tu dużo elementów tak podobnych do "Igrzysk", że wyglądać będzie to prawie jak kalka. Choć Cia to nie Katniss, to z całą pewnością Tomas to praktycznie Peeta (
Dopiero kolejne dwa tomy (już napisane i wydane w Stanach) pokażą jak niezależna potrafi być to opowieść, mimo tego wspólnego początku. To zakończenie tomu pierwszego Testów, a nie jego początek czy też środek, przyprawia o pożądany podczas dobrej lektury dreszcz emocji. Muszę też przyznać, że parę rzeczy mnie porządnie zaskoczyło - były to intrygi, których nie przewidziałam na czas. Większość jednak przyszłego biegu akcji tej historii zgadywałam na bieżąco i były to założenia trafne.
"Testy" - Joelle Charbonneau
W oryginale: The Testing, czerwiec 2013
Wydawnictwo: YA! Tu czytam (OPIS WYDAWCY)
Stron: 382 (średniej wielkości czcionka)
W kategorii: Antyutopia (na schemacie THG)
W kolejności: NR 66/2014/10/03 (342)
Ocena: gwiazdki wg standardów Goodreads oraz LC
Cykl: Testy to trylogia z której (w Stanach) ukazały się już wszystkie trzy części.
Kontynuacja: W tomie 2 - "Independent Study" i tomie 3 - "Graduation Day"
PROMOCJA: Obecnie "Testy" można zakupić -25% taniej w salonach Empiku :)
Brzmi ciekawie. Muszę się zaopatrzyć w tę książkę i jak najszybciej ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie lubię książek przypominających w jakimś stopniu inne, znakomite serie, ale tą recenzją zachęciłaś mnie do zapoznania się z powieścią.
OdpowiedzUsuńZ checia przeczytam;)
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Nawet mnie zaciekawiłaś :) Muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńJak widzę, to mieszanka moich - w większości - ulubionych dystopii. I jak tu przejść obok, nie zwracając na Testy uwagi? :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco :) Z chęcią zapoznam się z tą powieścią :P
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie...
OdpowiedzUsuńDrugastronaksiazek.blogspot.com