Opowieść rozpoczyna się, gdy Nikki, podobnie jak Persefona, powraca na Powierzchnię, ale tylko po to by móc się właściwie pożegnać. Poprzednio odeszła nagle, zostawiają bliskich bez słowa wyjaśnienia.
Gdy jednak przebywając w dziwnym świecie pełnym cieni, zapomniała nawet swoje własne imię, nadal pozostała jej w pamięci twarz młodzieńca, którego kochała.Wspomnienia dawnego życia dało jej prawie sześć miesięcy na Powierzchni i kolejną, choć krótkotrwałą szansę.
Ktoś jednak podąża jej śladem - Wieczny, z którym spędziła ostanie sto lat i nie ma tutaj mowy o żadnej przenośni. Czas ziemski ukradł jej pół roku ostatniej klasy szkoły średniej, ale dziewczyna i tak podejmuje próbę. Stała obecność Cole'a to nie tylko pewność dopilnowania sekretu Podwieczności, ale i próby przekonania Nikki do powrotu z własnej woli, zanim siłą pochłonie ją ciemność tamtego świata.
Nikki wiele straciła i choć próba nadbudowania poszarpanych więzi z ojcem, młodszym bratem, przyjaciółmi, a w szczególności z Jack'iem, jest skazana na porażkę to bohaterka nie rezygnuje. Liczy się każdy dzień, który pozostał. Każdy dzień jako szansę dostrzega też Cole, gdyż z czasem coraz bardziej oczywistym się staje, że przypadek powrotu Nikki jest wyjątkowy i rzadko spotykany.
"Skoro mój los i tak już [...] przesądzony"
"Podwieczność" to opowieść o próbie znalezienia odkupienia w czasie, który pozostał. To ten czynnik właśnie sprawia, że wyprawa do świata Podwieczności jest tak nastrojowo inna od reszty powieści z nurtu historii YA z mitologią w tle.
Mit o zejściu Persefony do zaświatów zostaje przeciwstawiony opowieści o pamięci, oddaniu i miłości Orfeusza i Eurydyki, dla której to bohater schodzi do podziemnego świata, skąd nikt nie powraca. W każdej mitologii drzemie w tej wersji "Podwieczności" ziarno prawdy, a wierzenia starożytnych greków są traktowane na równi z relacjami zapisanymi pod postacią hieroglifów stulecia temu w Egipcie.
W literaturze raz jeszcze odżywają stare mity, układając się w nowe, porywające historie.
Można powiedzieć, że to kolejna powieść z cyklu "rozerwani między światami", ale tak nie jest. Ponownego opowiedzenia mitu o Persefonie podejmowało się już wielu autorów. Byli "Porzuceni" Meg Cabot, "Dziwna i piękna opowieść o Percy Parker", "Strąceni", a także "Spętani przez bogów". Wiele oczekiwałam po reinterpretacji Brodi Ashton i nie zawiodłam się. Była to najbardziej przepełniona emocjami opowieść z nich wszystkich. Czegoś takiego właśnie szukałam.
"Chcę, żebyś zadała sobie pytanie: kto pierwszy porzuca nadzieję? A kto nigdy się nie poddaje?"
Gdy bliżej pozna się Jack'a, zrozumiałe się staje przywiązania Nikki do jego osoby, ale choć Cole jest częściowo czarnym charakterem tej historii - pozostaje to jednak nadal kusząca alternatywa. Tak naprawdę jest to ten typ książki, gdzie z trudem przychodzi nam wybrać.
Tak też i było dla Nikki, gdyby życie jednej z Wiecznych nie było okupione skradaniem uczuć, a tym samym energii, innym po to by samemu przetrwać.
Bohaterka pamięta jednak czas, gdy nagromadzone uczucia straty, zdrady i porzucenia były zbyt silne by z nimi żyć. Pamięta dlaczego wtedy chciała aby ktoś je odebrał, zabierając też i ból. Pamięta też, dlaczego przyszło jej zapłacić cenę, która nadejdzie, gdy Podwieczność znów się o nią upomni. Powody i wydarzenia, jakie doprowadziły ją do takiej decyzji wraz z Nikki musi sobie także przypomnieć i czytelnik, dlatego wiele zdarzeń poznajemy przez retrospekcje, uzupełniającą teraźniejszość.
Powieść to skrawki wspomnień - tych dobrych i złych - wplecione w akcję chwili obecnej na drodze do odkupienia.
"To jak ostatni sen przed przebudzeniem się na wieczność. Bo tylko tym jest życie na Powierzchni, Nik. Dla ciebie to już tylko sen. To już nie jest rzeczywistość."
Mocny plus tej historii to wyważony przez większość fabuły udział poszczególnych wątków: poszukiwania prawdy i drogi ratunku, wspomnienia, wypróbowanie różnych sposobów by ponownie się pożegnać i oczywiście scalanie złamanych serc. Finał jest naturalnie zdominowany przez ten jeden główny, będący także przesłaniem całości: wieczność to bardzo długo, ale miłość też potrafi zdać próbę czasu.
Niezaprzeczalny udział w sukcesie tej opowieści ma też styl pisania autorki - delikatny, nostalgiczny, ale porywający.
Słodko-gorzki i lekko melancholijny nastrój, gdzie wpleciona została ta opowieść, przemieszana z nadzieją tkwiącą w półprawdach zawartych w mitach z początków czasów, to propozycja nie do odrzucenia.
Zostaje w pamięci i każe dzielnie wytrwać w czekaniu na tom drugi i następny.
Zapowiada się mocno wyczekiwana trylogia.
"Podwieczność" - Brodi AshtonWydawnictwo: Papierowy Księżyc
[TRYLOGIA]
1. Everneath
(1.5 Neverfall)
2. Everbound
3. Evertrue- USA 2014
Ocena: Jedna z najlepszych propozycji wydawniczych tego roku. Najlepsze wykorzystanie mitu o zejściu do Podziemia. Piękna i nastrojowa opowieść o miłości i drugich szansach.
Okładka: Trafne nawiązanie do oryginalnego projektu, a jednocześnie indywidualna całość, piękna i tajemnicza sama w sobie.
W kolejności: NR 27/2013/04/07 (209)
Zwykle nie dedykuję recenzji, ale ta jest dla Tirindeth - dziękuję raz jeszcze! Dobrze wiesz za co ;)
PREMIERA: 22 maj 2013
Za możliwość przedpremierowego zejścia do świata "Podwieczności" dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.
Okładki są obłędne, rany! A to wszystko brzmi tak ciekawie, że chyba dam się pokroić za tę opowieść :D
OdpowiedzUsuńTyle osób chwali, że coś musi w tej historii być. Mam nadzieję, że niedługo dane mi będzie się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest piękna, a mit o zejścciu do Podziemia jest jednym z moich ulubionych. Chętnie przeczytałabym tę książkę :-)
OdpowiedzUsuńOkładka jest piękna, a mit o zejściu do podziemia jest jednym z moich ulubionych. Chętnie przeczytałabym tę książkę :-)
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz rozbudzić ciekawość
OdpowiedzUsuńKsiążkę właśnie wczoraj zaczęłam, mam nadzieję, że mi się spodoba;))
OdpowiedzUsuńPapierowy Księżyc ma cudne okładki, nigdy nie mogę się powstrzymać od wzięcia ich książek w łapska w księgarni :D
OdpowiedzUsuńTrututu, a jak powiem, że ,,dwójka" jest jeszcze lepsza? Może nie jakoś spektakularnie lepsza, ale budzi większe emocje ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Neverfall to nowela z perspektywy Cole'a i rozgrywa się pomiędzy pierwszym a drugim tomem ;) Trzeci tom jak na razie nosi roboczą nazwę ,,Evertrue" ;)
Faktycznie! Zwiodła mnie ta okładka przy "Neverfall"!
UsuńJak to dwójka lepsza ?! Jeszcze bardziej emocjonalna?!
To mnie uspokoiłaś :D Bo się bałam, że to klasyczne "rozdzielenie" bohaterów między światami będzie mocno przewidywalne.
Na wersję z perspektywy Cole'a też się cieszę :D Te połówki serii zawsze mi wszystko mieszają XD
Losie, mitologiA! <3 I okładki są obłędne!
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja narobiła mi gigantycznego smaku na tę książkę.
Niesamowite okładki. Książka też mnie zaciekawiła, głównie za sprawą tych emocji o których napisałać
OdpowiedzUsuńJest coś co mnie niesamowicie przyciąga do tej książki i mam nadzieję, że niebawem będzie mi dane ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńJakoś tak na początku nie byłam przekonana, ale chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, dwójka jest lepsza :) I nie ma za co, cieszę się, że książka się podobała ;)
OdpowiedzUsuńNie no teraz to wiem, że obowiązkowo muszę ją przeczytać. Zdecydowanie. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Strąconych i książka była dość ciekawa. Skoro twierdzisz, ze ta jest lepsza to nie mam innego wyboru jak ją gdzieś upolować :)
OdpowiedzUsuń