Produkcja stacji CW to naprawdę dobra historia opowiedziana na nowo, a jednocześnie jest to opowieść taka, która
Podobno Reign bezkonkurencyjnie wygrało z dwoma innymi produkcjami stacji CW: ekranizacjami "Rywalek" i "Delirium". Jeśli chodzi o antyutopijny świat, gdzie miłość uznano za chorobę, to odcinek pilotażowy streścił praktycznie cały tom pierwszy trylogii. Z "Rywalek" udostępniono natomiast tylko parę scen, ale pozmieniano masę rzeczy - jak i w przypadku "Delirium". Tak więc wróciłam do przerwanego wcześniej (a pierwsze 10 odcinków oglądałam jeszcze na bieżąco) "Reign".
Wcześniej przerwałam na epizodzie 10, a szkoda! Otóż od jedenastki wszystko się zdecydowanie rozkręca! Francis nadal za nic mnie do siebie nie przekona, a Bash i Mary mogli być tylko przez moment razem. Tak więc zdecydowanie jestem ... Team Mary - momentami mam serdecznie dość obu tych kandydatów,
A gdzieś tam w tle hasają sobie innowiercy po ciemnych lasach otaczających zamek. Lecz i na francuskim dworze panuje zamęt, kiedy umysł króla dotyka szaleństwo, choć i tak jest bezpieczniej odkąd jeden duch z zamkowych tajnych przejść już zniknął -
"Reign" to także opowieść o damach dworu Mary, które miały pomagać, a najczęściej (mimo przyjaźni ze swoją królową) jednak jej szkodzą. Numer jeden to Kenna, której początkowo za nic polubić nie mogłam. Młoda dama dworu szybko stała się kochanką króla, mając nadzieję, że zdetronizuje poprzednią. Początkowo nie skojarzyłam, że aktorkę już znam - i to z ekranizacji pierwszego tomu serii "Jutro". Tak więc jako dawna Ellie (Caitlin Stasey) jest o wiele lepsza w odbiorze, niestety po pewnym czasie zupełnie rujnuje mi TeamBash, ale nie porzucam nadziei na mój OTP. Numer dwa to Lola, czyli jak podejrzewałam
Jak widać dramaty na drugim planie często dominują plan pierwszy. A Mary łatwo nie jest, kiedy cały czas na głowie na nieustannie spiski z dworu i spoza (Ci Anglicy...) zazwyczaj z swoją teściową Catherine de' Medici w roli głównej. Król Henryk II nie przetrwał sezonu pierwszego, więc o tyle jeden problem zniknął, ale przyśpieszył także inne wydarzenia na horyzoncie, a Mary (ta historyczna) życie miała krótkie i niełatwe (na tym świecie łącznie 45 lat).
POWRÓT: Po tym jak zobaczyłam inne produkcje, które "Reign" zdetronizowało (czyli telewizyjne adaptacje "Delirium" i "Rywalek") o wiele bardziej doceniam ten serial. Sporo produckji z jesiennej ramówki wypadło, a miałam tam swoich ulubieńców (TTP czy OUATIW), kiedy to właśnie "Reign" tak prędko dostało zgodę na sezon drugi, że... jakoś tak zawiesiłam oglądanie.
OCENA: Sezon 1 "Reign" (czyli odcinki11-22) obejrzałam w ramach wakacyjnych seansów serialowych Tak się cieszę, że wróciłam do tej serii, dlatego polecam raz jeszcze, jeśli także mieliście moment zwątpienia. "Reign" to u mnie miłość od drugiego wejrzenia, ale czasem warto spojrzeć dwa razy :)
Może ktoś z Was ogląda/ czeka na nowy sezon? Czego oczekujecie po II sezonie? Kogo chcecie widzieć częściej?
Z PODOBNEJ KATEGORII: Z tej tęsknoty za dworem i za "Reign" zabrałam się za inny, może w nie tak dowolnej interpretacji jak ten stacji CW, serial - "Biała Królowa", aczkolwiek magia jest tu nadal w akcji.
Obrazuje on lata wcześniejsze niż życie Mary Stuart i pokazuje sytuację z innej strony, tym razem z perspektywy Anglii, gdzie toczy się wojna dwóch róż, która poprzedza bezpośrednio dynastię Tudorów. To opowieść o Białej i Czerwonej Królowej oraz o pewnym Twórcy Królów - ale o tej historii innym razem - już w całości ;)
DZIŚ 31 SIERPNIA! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA BLOGERA!