"Próbowałam nie myśleć o tym, co traciłam, zyskując nowy początek."
Katy i Daemona rozdzielają zamykające się drzwi tajnej organizacji rządowej. Dziewczyna zostaje i wpada w zasadzkę wroga by umożliwić ucieczkę swoim przyjaciołom. Katy znajduje się w sytuacji jeszcze bardziej podobnej do tej z fabuły powieści paranormalnych, w których zaczytywała się jako blogerka. Jednostka szkoleniowa taka jak Daedalus ma już swój plan związany z udziałem dziewczyny, której DNA uległo zmianie, po tym gdy uratował ją jeden z cywilizacji obcych - Luksjan zamieszkujących Ziemię.
"Origin" to już czwarty tom serii Lux opowiadający historię Katy Swartz. Tajemnicze rodzeństwo z sąsiedztwa zaintrygowało ją na tyle, by odkryć ich sekret. Najbardziej motywowała ją do tego niechęć jaką wobec niej przejawiał Daemon, a który to jednocześnie bardzo odpowiadał wizerunkowi wszystkich tych bohaterów, o których Kary nieustannie czytała. Który czytelnik oparł by się pokusie rozwiązania tego typu zagadki? Nie tak często fabuła powieści zaczyna przypominać codzienność.
O ile trzy pierwsze tomy obejmowały także szkolną codzienność bohaterów, tak brak tego aspektu całkowicie w tomie czwartym. Tutaj Katy (jako zmutowana przez kosmitów hybryda) trafia pod prawdziwy ostrzał eksperymentów i prób, którym ledwo może sprostać. W tym samym czasie okazuje się, że Daedalus swoje okrucieństwo i bezwzględność w dążeniu do celu tłumaczy przygotowaniami przed nadejściem inwazji obcych. Po której stronie stanie Katy, jeśli faktycznie dojdzie do takiego zwrotu akcji? Czy ważniejsze będzie uczucie do jednego z obcych Luksjan czy też walka w imieniu ludzkości?
Seria Jennifer L. Armentrout choć stawia tego rodzaju pytania, nie rozstrzyga ich całkowicie. Odpowiedź mamy więc standardową: bohaterowie zawsze wybierają miłość. Jest to zwycięstwo dla obu stron, bo i Luksjanie chcą żyć w pokoju, Ziemię uznając już za swój nowy dom. Inwazja to jednak zdecydowany temat dla tomu finałowego serii (Opposition).W tomie czwartym drzemał spory potencjał. Daedalus mógłby przecież przekonać pannę Swartz, że warto walczyć w imieniu ludzkości. Wówczas czytelnik miałby konflikt, w wyniku którego bohaterowie musieliby przewartościować swoje zasady by raz jeszcze stwierdzić, po której stronie powinni się opowiedzieć. W obecnej postaci Daemon zjawia się jak na gotowe, nie musząc robić w tym temacie praktycznie nic. Znamy narrację także z jego punktu widzenia, gdyż on też opowiada o wydarzeniach z tego tomu. Nie przepadam za rozszerzeniem punktów narracji na większość ilość bohaterów już w trakcie trwania serii. Jeśli było tak od początku lepiej się to odbiera niż nagłą zmianę. Taki zabieg stosowany jest jednak w wielu cyklach: Wampirach z Morganville, Kronikach Krwi czy Darach Anioła. Zawsze wspominam lepiej te pierwsze tomy, gdzie mamy jednego narratora - opowieść utrzymuje wtedy więcej ze swojej tajemniczości. Dodatkowi narratorzy nie wnoszą też nic więcej do fabuły, jeśli nieustannie znajdują się w tym samych miejscach razem.
Nadeszli origini... Troszkę dziwnie to brzmi w tłumaczeniu. Wiem, że w oryginale już nie, ale pewnie lepiej niż "początkowi"? Tutaj "origin" to nazwa nowego gatunku, o którym bohaterowie nie wiedzieli do tej pory, choć postacie z tego właśnie rodzaju występowały już w fabule serii. Ma być to nowy początek i odniesienie do mitologii i opowieści o Prometeuszu. Jak bardzo cenię sobie nowe interpretacje mitów we współcześnie rozgrywających się historiach, tak tutaj wątek ten wydawał mi się przyszyty na siłę.
Dość szybko i niespodziewanie Blake Saunders znajduje w tym tomie zastępstwo. Nie mogłam uwierzyć w tak gwałtowne wycofanie tej postaci z fabuły po tym, kiedy tyle miejsca w poprzedniej części poświęcono na jej wprowadzenie. Do ostatniej strony liczyłam, że wszystko okaże się jakimś podstępem ze strony organizacji. Miejsca Blake'a zajmuje jednak Archer, który powoli staje się jednym z ulubionych bohaterów tej serii. Choć udaje zwykłego szeregowca w oddziałach Daedalusa, jest to zaledwie ułamek prawdy.
Nie ma co ukrywać faktu, ze seria Lux to opowieść budowana na schemacie innego a bardzo rozpoznawalnego cyklu - czyli "Twilight". Zamiast wampirzej rodziny tutaj są kosmici, co przybliża opowieść troszkę bardziej w stronę serialowego "Roswell: W kręgu Tajemnic". Tam także dochodziło do uzdrawiania i w jego efekcie przejmowania nadprzyrodzonych umiejętności. Tym bardziej widoczne jest to w tym tomie, kiedy faktycznie bohaterowie trafiają do obszaru zlokalizowanego blisko sławnej Strefy 51. Odwołania do "Zmierzchu" nie dotyczą też tylko początku serii, ale również kolejnych jej tomów - szczególnie pewnych aspektów "Przed świtem".Nie ma też sensu ukrywać, że autorka przywiązała mnie do tego cyklu właściwie jednym - Katy prowadzi bloga książkowego i odwołania do tej działalności bohaterki to coś, czego wyczekuję w tej historii. Podobnie było w przypadku Emmy (seria The Lying Game), w którym dziewczyna wymyślała nagłówki prasowe dla wydarzeń ze swojego życia. W "Grze w kłamstwa" czekałam też na rozwiązanie całej intrygi (a u Sary Shepard poczekać trzeba ... zwykle parę lub kilkanaście tomów), co nie ma za bardzo miejsca w sadze Lux.
Warto też wspomnieć, że wątek uwięzienia głównego bohatera i prób jego wydostania dość często się powtarza. Katy i Daemon większość tego tomu spędzają w zamkniętej bazie Daedalusa. Co zaskakujące, jest też scena z Vegas, która kojarzyć się będzie bardzo fanom "Kronik krwi". Tam także para bohaterów (nadal ścigana przez organizację) zdecydowała się na podjęcie niezwykłej decyzji w tak młodym wieku.
Seria Lux jest dokładnie taka jak wskazują na to okładki jej książek - tutaj na pierwszym miejscu jest i zawsze będzie romans. Choćby się waliło i paliło, muszą być jakieś priorytety. Może nie razi to aż tak bardzo w tomie czwartym (Origin), ale z całą pewnością ma to już miejsce w finałowym "Opposition". Katy i Daemon polubiłam, lecz inaczej odbiera się ich historię, kiedy powieść czyta się tak jakby to było jedynie fanfiction na ich temat. Był w przebiegu tej relacji jakiś czar, który gdzieś zniknął. Przy lekturze tej serii trzyma mnie w tej chwili przede wszystkim czysta ciekawość i chęć zakończenie rozpoczętego cyklu oraz sympatia do serialowego Roswell. Nie sądzę jednak abym sięgała w najbliższym czasie po inne powieści tej autorki."Origin" - Jennifer L. Armentrout
SERIA: Lux tom IV (przedostatni)
Wydawnictwo: FILIA
W kategorii: Paranormalne - Obcy
W kolejności: NR 32/2016/07/06 (465)
Ciekawostka: Autorka wydaje książki także pod pseudonimem J. Lynn. Jedną z takich powieści jest "Zaczekaj na mnie", czyli typowa powieść z gatunku New Adults.
DLA KOGO? Tylko i wyłącznie dla fanów serii, którzy poznali już poprzednie trzy tomy (Obsydian - Onyks - Opal). Wiele elementów wspólnych zarówno z sagą "Twilight" jak i serialowym "Roswell".
Znacie Jennifer L. Armentrout? Jakie jej książki już czytaliście? Jak się Wam podobały?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zawsze i chętnie czytam wszystkie komentarze.
Staram się na nie odpowiadać. Zostaw po sobie ślad!