Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

czwartek, 26 czerwca 2014

"Zapanować nad losem"

"Ojciec opowiadał mu bajkę o dawnych czasach, kiedy to Magia była starszą siostrą Sztuki."

Dlaczego tak bogato zdobiono ściany miejskich kamienic? Co znaczą fantazyjne zdobienia i umieszczone tam postacie, wyjęte jakby ze świata mitologii? Dziś czasem trudno jest już dociec historii ich powstania.
Odpowiedzi można znaleźć w działalności grupy Ars Dragonia Architektów Wschodu, której poczynania opisywały archiwa tajnych akt pruskich. To też opowieść o rodzinnym darze i pracy trzech pokoleń.

Najbardziej ciekawe, a także stanowiące opowieść samą w sobie, są właśnie tłumaczenia dokumentacji z Tajnych Akt Pruskich. Początkowo to tylko tłumaczone z niemieckiego na język polski dokumenty dotyczące śledztwa, które w rzeczywistości pokazują działalność organizacji Ars Dragonia na przestrzeni wieków. Jednocześnie ukazują one też historię Polski, która traci by następnie odzyskać niepodległość. Choć Ars Dragonia zostaje uznana za organizację sprzyjającą dążeniom niepodległościowym, to tak naprawdę jej członkowie troszczą się tylko o to (na ile mogą przewidzieć przyszłość), aby znaleźć się w zbliżających się lata po odpowiedniej stronie granicy.

"Wiedział doskonale, co się stanie, gdy już będzie po drugiej stronie czasu."

FABUŁA
Pomysł na fabułę jest bardzo dobry. Kto nie zamyślił się choć raz i nie przystanął by podziwiać architektoniczne piękno starych kamienic? Czy chodzi tylko o zewnętrzny pokaz najwyższej formy sztuki, aktualną wówczas modę... a może o coś jeszcze? Ożywienie świata postaci uwiecznionych, lecz i uwięzionych, w kamieniu stwarza wiele możliwości dla poprowadzenia opowieści.
Tu sporo niespodzianek, z tych niełatwych do przewidzenia, znalazło się też w finale opowieści. Mimo to "Ars Dragonia" jawi się jako lekko chaotyczna opowieść. Nie ułatwia tego też podział historii na tak długie rozdziały, które powinny być nazwane raczej częściami.
Piękne ilustracje, jako dodatek do powieści, pomagają rozeznać się wśród tylu licznych strażników portali. Każdy jednak z tych bytów jest odrębny, nie ma klasyfikacji, więc musi zostać zapamiętany - taka różnorodność dobrze by się pewnie sprawdziła, gdyby powieść zaadaptować w postaci mangi czy anime. W postaci książki mocno to wszystko przemieszane.

BOHATEROWIE
Nie przepadam specjalnie za modelem opowieści, gdzie jeden z głównych bohaterów nieustannie (i na własne życzenie) popada w kłopoty, a zadaniem reszty jest go ratować i minimalizować straty. Najczęściej w roli tej obsadzony jest młodszy z bohaterów, którego w krąg błędnych decyzji wpędza młodociany gniew i upór.

"Nawet oni sami nie wiedzą. Jak wielką moc osiągnie takie skumulowanie zgromadzonej tam energii? Podobno będzie można nawet zajrzeć w przyszłość!"

Dla Sebastiana (to właśnie nasz nastoletni bohater, ale nie jedyny narrator tych wydarzeń) walka między siłami dobra i zła prze większość powieści praktycznie nie istnieje. Ważne jest to aby uratować Lunę, dziewczynę, którą dopiero co poznał, a która (jak się zdaje) może również stać po stronie wroga. To nie ma jednak większego znaczenia - liczy się tylko przeszłość, a szczególnie błędy przeszłości.
Sebastian został już wcześniej wykluczony z gry o władzę nad tajemnymi portalami mocy przez swojego ojca, kiedy to w wizji zobaczył, że syn może w przyszłości pozbawić go życia. Odesłał więc dziecko do Stanów. Teraz dziecko wraca jako nastolatek i jeśli są jakieś kłopoty, które może sprawić, to z całą pewnością się do nich przyczyni. Sebastian odrzuca wszystko i wszystkich (poza Luną). Nie ma ochoty słuchać wyjaśnień ojca, ale za to chętnie wkracza w inny świat, który nader chętnie pokazują mu wrogowie, licząc na to, że chłopak jeszcze bardziej zachwieje równowagą.

"Wszyscy uważają się za spadkobierców budowniczych piramid i gotyckich katedr."

Trudno przychodzi polubić Sebastiana, jeszcze trudniej zrozumieć jego ciągły upór i niechęć aby poznać historię swojego dziedzictwa z obu perspektyw. Pełno jest w literaturze młodzieżowej postaci w wieku nastoletnim, które to potrafię często o wiele lepiej niż dorośli ocenić niebezpieczeństwo sytuacji i określić swoją (właściwą) w tym całym zamieszaniu rolę.

"Makówki mogły wypluć z siebie niewidoczne prawie ziarenka, które zdołałyby uśpić każdego. Na bardzo długo.[...] A gdy dostawały się do oka, wywoływały sen na jawie - nawet do końca życia."

I dopiero konfrontacja z magią i wizyta w innym wymiarze będą mogły nauczyć Sebastiana pokory, czyniąc z niego bohatera, jakiego potrzebuje chaotyczny świat portali. Zakończenie tomu pierwszego można interpretować na przynajmniej dwa sposoby, więc trudno ocenić czy opowieść wróciła do samego początku i zaczynamy od startu, czy też może konsekwencje do jakich doszło nie okażą się jednak tylko snem. A może to sam finał nie miał dokładnie takiego przebiegu, jaki przedstawił nam Sebastian? Losy młodego pokolenia Ars Dragonia jeszcze nie do końca rozstrzygnięte.
"Ars Dragonia" - Joanna Jodełka
(początek serii)
Wydawnictwo: Egmont   WYWIAD z autorem plus zdjęcia kamienic
Stron: 292
W kategorii: Literatura polska / młodzieżowa
W kolejności: NR 37/2014/06/05 (313)
W skrócie: Kto patrzy na nas i obserwuje ze ścian starych kamienic? Ciekawa odpowiedź na to pytanie w pierwszym tomie tej serii. Jest to także opowieść, która pozwala zapoznać się z historią Poznania, a miejscem akcji. Kiedy miasto to znajdowało się w granicach Polski, a kiedy nie? Ile razy może zmienić się nazwa jednej i tej samej ulicy?
Świetny pomysł, lekko chaotyczna fabuła, ale i tak całość zachęca by zwrócić uwagę na zdobienia budynków w okolicy :)

W każdym mieście znajdą się fantazyjne wzory na kamienicach, a i w moim tak jest :) KLIK - SMOK!

sobota, 21 czerwca 2014

"Jesteśmy cieniami słońca na tle nocy"

"Plamy światła w oddali - latarnie na autostradzie.  
Świat. 
Tak długo byliśmy od niego odcięci."

Jeśli nachodzi już apokalipsa, jest tylko kilka miejsc w których można być w miarę bezpiecznym. Jednym z nich może się okazać opuszczony hipermarket, zamknięty automatycznie na cztery spusty. Przy dobrej organizacji sporo tam zapasów jedzenia, leków, ubrań i przestrzeni do kreatywnej aranżacji. Jedno jest pewne: po tej lekturze nigdy już tak samo nie spojrzy się na supermarket. Fragmenty tej opowieści będą nieustannie powracać podczas chociażby zwyczajnych zakupów.

"Uśmiechem - błyskiem w naszej ciemności."
W skrócie: Niespotykanej wielkości grad niszczy wszystko wkoło. Jednemu z autobusów szkolnych udaje się wjechać do supermarketu i tam znaleźć schronienie. Okazuje się, że grad to konsekwencja megatsunami, które wywołuje tak silne zaburzenia meteorologiczne, w tym superkomórki burzowe. To one przetoczyły się nad Górami Skalistymi. Tam właśnie dochodzi do awarii w magazynach broni chemicznej w stanie Kolorado, a reakcja u ludzi jest ściśle uzależniona od grupy krwi.

Tak jak nagłe są zmiany w świecie bohaterów, tak bardzo zaskakuje ta powieść. Po prostu świetne się ją czyta, zdaje się, że to właśnie jedna z tych czytelniczych perełek. Apokalipsa nadchodzi, ale pozostaje poczucie humoru, które nie pozwala odejść czytelnikowi do tej historii.

"Specjalnie dla państwa prosto z Greenwaya przy Old Denver Highway w Monumencie w Kolorado!"
Jest dziewczyna o imieniu Astrid i główny bohater (także nasz jedyny narrator), który od dawna się w niej kocha. Jest szkolny autobus i pobliski ośrodek badań, którego chemikalia dopełniają nowy obraz świata chaosu. Ale to nie GONE, lecz inna, a równocześnie tak samo warta uwagi i bardzo dobra opowieść.

Główny bohater...to tak naprawdę jeszcze nie prawdziwy bohater. W czasie zagrożenia nie odzywają się w nim instynkty niezbędne do przetrwania czy też przywódczy zapał lub troska o innych bardziej niż o siebie.
Jednak, przez to iż tak zwyczajny, to nadal dobry narrator. Jego brat jest natomiast rozpoznawanym wszędzie w okolicy geniuszem komputerowy, co przyda się później i to bardzo.

"Monument 14" przedstawia świat podobny do naszego, a jednocześnie widocznie wyprzedzający naszą rzeczywistość. Przykładem może być pisanie za pomocą pióra, a nie klikanie na ekranie tabletu, uznawane w tych czasach przyszłości już za archaiczne.

"Tak to się robi. Zdobywasz czyjeś zaufanie, zdradzając własne sekrety."
W hipermarkecie utknęło łącznie: sześcioro licealistów, dwójka gimnazjalistów i szóstka mniejszych dzieci. To pierwszy tom serii i nowi bohaterowie. Nie znamy ich jeszcze i nie za bardzo wiemy, czego można się po nich spodziewać. A trzeba spodziewać się wiele. Nie ma tu za wiele schematów, które można by przewidzieć, dlatego też lektura zaskakuje i wciąż na nowo wciąga.

To walka o przetrwanie i wykorzystanie w jak najlepszych sposób wcześniej zdobytych zdolności - wszystko jest w cenie w tym nowym świecie chaosu. W każdym katastrofa wywołuje inny instynkt: przywódcy, obrońcy, opiekuna. Odzywają się długo skrywane uczucia. Czy role raz przyjęte uda się utrzymać? Czy przywódca wytrwa i będzie przewodzić grupie? Czy może ten, kto raz się załamał, powróci jeszcze bardziej silny i zdeterminowany by przetrwać?

Wielu z tych bohaterów wartych jest wspomnienia, ale nade wszystko chyba Max i te jego historie - po prostu bezcenne. Jak tylko się zaczynają, nie wiadomo czego się spodziewać, ale rozbawiają i szokują z całą pewnością. Gromadka dzieci mogłaby solidnie przeszkadzać, ale zdaje się właśnie trzymać grupę razem, a przynajmniej jej większość.
"Monument 14" - Emmy Laybourne
[ TRYLOGIA - TOM 1 ]
Wydawnictwo: Rebis
W kategorii: Post-apokaliptyczne, Antyutopijne
Stron: 342
W kolejności: NR 36/2014/06/04 (312)
Ocena: Pierwsze spotkanie z twórczością Emmy Laybourne uważam za bardzo udane. Nie spodziewałam się aż tyle dobrego po tej opowieści - przecież ileż już przeczytało się tych antyutopii/ post-apokaliptycznych opowieści. W tym przypadku nie mogę się doczekać kolejnej części z tej trylogii i liczę na premierę jeszcze w tym roku. Strzał w dziesiątkę i świetny wybór wydawnictwa by zainwestować w serię Emmy Laybourne.
Wiele elementów wspólnych z serią GONE, ale w pozytywnym znaczeniu i z całą pewnością spodoba się fanom tamtej serii (choć nie jest tak brutalna).
Rebis to dodatkowo gwarancja zawsze dobrze wydanych książek. A wydanie powieści "Monument 14" bardzo przypomina ... to znane z "Igrzysk" :)
Trylogia:
1. Monument 14 - Odcięci od świata (OPIS)  -> Będzie ekranizowane :)
2. Sky on Fire - Niebo w ogniu - > PREMIERA 13 SIERPNIA (INFO)
3. Savage Drift

"- Kto to był? - spytał Niko. - Poznałeś ich?
- Dwie osoby. Szły razem. Z walizkami. Takimi na kółkach.
Dwóch postapokaliptycznych nomandów z walizkami na kółkach. Surrealistyczne."

czwartek, 19 czerwca 2014

"Zamiast karać wrogów"

"Prawda jest bowiem taka, że szkoła to nic innego jak jeden wielki tabloid."

Popularność jest marzeniem wielu. U Maddy jest to także swojego rodzaju obsesja, z której śmieją się jej przyjaciele. Madison Kasparkova nie może więc ukryć ekscytacji, kiedy jej marzenie po części wreszcie się spełnia. W ogólnokrajowym czasopiśmie wydrukowano przesłany przez nią materiał i zacytowano jej słowa. I choć to tylko 35 strona magazynu to powinna zmienić status Maddy i jej przyjaciół w szkole średniej na przedmieściach San Francisco.
Opublikowany materiał to rubryka, w której zawsze prezentuje się pięciu wybrańców, wyłonionych spośród tysiąca zgłoszeń: a wśród nich znajduje się tym razem chłopak Maddy.
I choć nagła popularność zdaje się nie ekscytować aż tak bardzo (czy też wcale) jej przyjaciół i sympatii, bohaterka wkrótce doświadcza jej niesławnej odsłony - objawiającej się w zdradzie jej chłopaka Masona.

"Zanim powołałyśmy do życia Klub Karmy."
Trójka przyjaciółek, każda z nich upokorzona przez swojego byłego, przystępuje do zemsty, nie czekając na sprawiedliwość losu. A sam los, czy też karma, zdaje się im w tej misji sprzyjać.

Jessica Brody to autorka znana mi już z powieści "52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" (OPINIA), która wyszła na rynek rok temu (w lipcu). Zapamiętałam z tamtej historii lekki styl, zabawną opowieść i lekcję życia w jednym. Choć część wątków była przewidywalna (kilka sensacji też się znalazło!), lektura z całą pewnością wciągała. Podobnie jest w przypadku "Klubu...".

"Każdy człowiek ma kontrolę nad własnym przeznaczeniem. W końcu taki jest sens naszego istnienia. Nie wpływanie na życie innych, ale kształtowanie własnego."

Tutaj to wątek Spencera jest do rozszyfrowania już od samego początku. Może to czytelnicze przeczucie, ale wiadomo, że ta postać nie jest wprowadzona tylko informacyjnie czy też jako tło.
W czasie lektury pojawia się też ciekawa kwestia skrótów imion. Przykładowo imię Spencer to też męskie imię, kiedy mi zazwyczaj kojarzy się ono ze Spencer Hastings, bohaterką serii PLL. Podobnie jak Alex czy Cam czasem oznacza inne imiona, jako odniesienie do Camryn (żeńskie) czy Cameron (męskie).

"Zamiast karać wrogów, naprawiajmy siebie."
Finał również jest po części do przewidzenia. Początkowo los jakby sprzyja działalności Klubu Karmy, a potem sam bierze odwet za samozwańczą zemstę. Dziewczęta też nieźle się zapędziły i będą musiały to odkręcić zanim i je (ponownie) dosięgnie kara. Opowieść może nie taka kultowa jak film "Wredne dziewczyny", ale o podobnym przesłaniu i zbliżonej fabule. Czyta się to jednak wciąż lotem błyskawicy, gdyż jest to opowieść zarówno zabawna jak i lekka.
"Klub Karmy" - Jessica Brody
[ OPOWIEŚĆ W JEDNYM TOMIE ]
Wydawnictwo: Fabryka Słów / OPIS
W kategorii: Bez wątków paranormalnych
Szkoła Średnia
Stron: 312  / FRAGMENT do poczytania :)
W kolejności: NR 34/2014/06/02 (310)
OcenaJessica Brody to zawsze gwarancja dobrego pomysłu na powieść - i choć niewątpliwe w efekcie jest ciekawie, to wyobraźnia nadal w czasie lektury podpowiada bardziej wymyślne scenariusze. Zarówno dla "52 powodów" jak i dla "Klubu..." zamysł jest kapitalny, tylko po fabule obiecuję sobie zawsze czegoś więcej. Dobra lektura na rozluźnienie, kiedy przychodzi chęć by poczytać coś lekkiego i niezobowiązującego.
Zwiastun wprowadzi Was w świat tej opowieści w jednym tomie - trailery dla książek tej autorki są zawsze iście filmowe :)
PREMIERA: 20 CZERWCA 2014 

sobota, 14 czerwca 2014

"TFIOS"

"TFIOS" czyli The Fault in Our Stars

Udało się i zobaczyłam dziś ekranizację powieści ""TFIOS" - jednym tylko słowem: świetna adaptacja. Nic dodać, choć wiem, że parę ważnych scen, które pamiętałam z książki (RECENZJA), tam nie wystąpiło. Lecz nadal twierdzę, że nic dodać, nic ująć w przypadku tej ekranizacji, po prostu trzeba zobaczyć (oczywiście najpierw przeczytać!). Co prawda nie zdarza mi się płakać w miejscach publicznych, ale uśmiech nie schodził mi z twarzy przez większość tego filmu. Adaptacja godna polecenia jak mało która.

Dwoje głównych aktorów można było już razem zobaczyć na ekranie całkiem niedawno - a dokładniej w świecie "Niezgodnej". Tam aktorzy odegrali rodzeństwo, ale w ""TFIOS"" to zupełnie inna bajka. Beatrice i Caleb Prior tutaj nie istnieją, a ożywają Hazel Grace Lancaster i Augustus Waters.
Hazel, Gus, Frannie, Van Houten czy Lidewij to role niezaprzeczalnie idealnie oddane na ekranie. Bohaterowie z książki ożyli w postaciach tych aktorów.

Kilka ciekawostek w tematyce tej ekranizacji (o niej już ani słowem - trzeba przeczytać i obejrzeć!):
1. Sam John Green tak się zaangażował w promocję filmu (nawet występuje w jednej ze scen - niestety tej dodatkowej do DVD, a sam autor cieszy się, że wycięto ją z filmu), że trudno by odgadnąć, iż  ekranizacji swojego dzieła w wydaniu Hollywood nie chciał. Zdanie jednak zmienił i adaptacji doczekają się także "Papierowe miasta" (moim zdaniem druga najlepsza powieść tego autora po "TFIOS").

2. Woodley po przeczytaniu "TFIOS" napisała nawet maila (podobno był on objętościowo spory) do Greena, w którym opisała jak bardzo książka ją poruszyła, jak zależy jej na tej historii i aby wiernie oddać postać Hazel, lecz nie od autora książki zależy wybór odtwórców ról. Woodley wygrała mimo wszystko dzięki swojej grze aktorskiej.

3. Książka przenosi swoją akcję do Amsterdamu i tam też kręcono właśnie te sceny. Wiele dialogów z książki zostało w całości przeniesionych na duży ekran, czasem coś dodano - ogólnie zmieniono na lepsze, poprawiono jak twierdzi nawet sam autor :) Oglądając ten film czułam się jak w świecie tej książki, dokładnie jakby właśnie czytała "GNW". Na tym prostym przykładzie widać jasno i wyraźnie, jak udany może być film i jak dobra może być adaptacja książki, jeśli tylko zachowa się wierność pierwowzorowi.
4. "Gwiazd naszych wina" to najlepsza książka tego autora i zapewne trudno będzie napisać coś lepszego czy choćby równie dobrego. Ten sam charakterystyczny styl opowiadania historii losów jakże poplątanych można znaleźć także w jego innych książkach.
W jakiej kolejności czytać te książki? Trzeba pamiętać, że każda to opowieść w jednym tomie, więc można samemu doprać kolejność.

Lista od najbardziej ulubionych (w nawiasie rok publikacji w Stanach):

I. Gwiazd Naszych Wina (2012) - przed wyjściem do kina koniecznie!
II. Papierowe Miasta (2008) - następne w kolejce do adaptacji i zdecydowanie nadające się na film akcji, gdzie jest spora dawka napięcia - plus RECENZJA MIAST
III. Szukając Alaski (2005)  WSPOMNIENIA Z LEKTURY

I jest jeszcze dopiero co wydana powieść "19 razy Katherine" (z roku 2005 w USA). Ciekawa jestem, gdzie też ona znajdzie się w moim prywatnym notowaniu książek tego autora ;) Do wygrania będzie jeden egzemplarz tej oto powieści już wkrótce na blogu, więc trzymajcie rękę na pulsie :)

5. Ponieważ Helios w moim rodzinny mieście nie zdecydował się grać tego jakże udanego filmu, to obejrzałam go w Multikinie (Poznań) a tam przed seansem, w czasie reklam i zwiastunów, pokazano zapowiedź "Hopeless"! Super, że premiery książkowe wchodzą do kin, ale jeszcze lepiej byłoby gdyby od wydawnictwa był to jednak jakiś zwiastun - niczym trailer do tej powieści, skoro kampania dotarła już do kin.

Jeśli mielibyście ułożyć powieści Greena od najlepszej, to jak wyglądałby wasz ranking?
Byliście już w kinie? Jak wrażenia? :D
Czytajcie, oglądajcie - warto :) W tym zwiastunie do dialogów przypisano numery stron z książki, jako dowód bezpośredniego źródła dla adaptacji.

Źródła ploteczek
http://blogs.wsj.com/speakeasy/2014/06/06/five-little-known-facts-about-john-green-and-the-fault-in-our-stars/
http://www.andpop.com/2014/06/04/five-facts-fault-stars/

czwartek, 12 czerwca 2014

"Jeśli pragniesz korony..."

"Jeśli pragniesz korony, Ami, weź ją. Weź ją, ponieważ powinna należeć do CiebieAle jednocześnie... Jeśli nie chcesz brać na swoje barki takiego ciężaru, nie będę Cię za to winić. Powitam Cię w domu z otwartymi ramionami."

America zakwalifikowała się do kolejnego etapu Eliminacji i stanie do rywalizacji wśród Elity. Pozostało już tylko sześć dziewcząt... a może aż sześć?
Panna Singer znajduje się w trudnej sytuacji, gdy dwóch młodzieńców stawia jej ultimatum czasowe. Kiedy dziewczyna w końcu już praktycznie decyduje się wybrać księcia, ten zdaje się od niej stopniowo odsuwać. Czy oznacza to, że wszystko było tylko grą z jego strony? Jak długo można znosić sytuację, w której poza nią Maxon nieustannie spotyka się z pozostałą piątką Elity?
Czy w takim razie America powinna zdecydować się ponownie zaufać swojemu byłemu? Gwardzista Aspen to pod tym względem lepsza momentami opcja, ale chłopak także wywiera na nią sporą presję.

"Tu nie chodzi o jakąś tam nagrodę, ale o męża, koronę, przyszłość."
Szansa na zostanie księżniczką, wyłonioną z ludu, jest zarazem ekscytująca jak i lekko archaiczna, a przez to i sprzeczna z poglądami bohaterki. Kuszącą opcją jest możliwość znalezienia się u władzy, by móc dokonać zmian. Jednocześnie przez lata panował będzie jeszcze stary król, a America musi być pewna, że chce spędzić resztę swego życia u boku księcia Maxona.

Pałac i jego tajemnice to nieustanna pokusa. Pobyt tam jest zupełnie oderwany od codziennej rzeczywistości, poprawia sytuację finansową w domu dziewczyny, a jej samej pozwolił wybić się w systemie klasowym. W tomie drugim rozłąkę z bliskimi łagodzi przybycie z wizytą rodzin kandydatek Elity do zamku. Wyprawiony zostaje też bal z okazji Halloween - a tutaj jako dawno już zapomnianego święta.

"Musisz dać mi szansę, żebym cię wybrała."
America nie może się zdecydować, nieustannie zmieniając zdanie, co faktycznie może momentami lekko irytować w czasie lektury, gdyż wątek ten rządzi niepodzielnie praktycznie całością akcji. Kandydatów do ręki bohaterki też nie należy łatwo rozgrzeszać. Maxon jak i Aspen często zachowując się w taki sposób, że aż wydaje mi się, że Amerika powinna szukać szczęścia dalej - kiedy jest już częścią Elity i wzrósł jej status. Istnieje możliwość poznania innej osoby. A może jakiś przywódca rebeliantów z Północny lub Południa?

"Jak to możliwe, że cała historia została zapomniana? Jak to możliwe, że nikt nie opowiadał o dawnych krajach? Gdzie podziały się te wszystkie informacje? Dlaczego nikt o niczym nie wiedział?"
America trafia na interesującą lekturę - są to dzienniki pierwszego króla. Raz jeszcze okazuje się jak zafałszowana potrafi tylko być historia i przeszłe losy antyutopijnych państw przyszłości.
System klasowy miał pomóc opanować chaos, jaki wywołał kryzys gospodarczy i wojna, a okazał się czymś zupełnie innym.

"Zanim na jej głowie znalazła się korona"
Zdecydowanie mniejsze napięcie niż w tomie pierwszym. Elita dostaje bardziej odpowiedzialne zadania, takie jak podejmowanie delegacji czy też proponowanie projektów zmian w państwie. Jednocześnie taka rola pozostaje nadal pod zbytnim nadzorem by móc cokolwiek zmienić.
Pojawiają się też wątki sojuszu poza granicami państwa oraz bardziej bezpośrednie spotkanie z buntownikami (tymi, co to się włamują do pałacu), ale to wciąż nierozwinięte jeszcze opowieści. Końcowe starcie z obecnym królem wypadło sztucznie - nie ma w tej groźbie napięcia, które przyśpieszyłoby akcję. Tom pierwszy obfitował w zdecydowanie więcej zdarzeń. Może dzieje się tak dlatego, że za dużo zdaje się kręcić wkoło wyboru bohaterki, a za mało wkoło tematu zmiany istniejącego świata - a o tym przede wszystkim są te antyutopijne opowieści przyszłości, o obalaniu systemu i zmianie.

"Elita" - Kiera Cass
[ TRYLOGIA TOM II ]
Wydawnictwo: Jaguar
W kategorii: Antyutopijne
Ocena: "Elita" to taka lekka antyutopijna opowieść. W porównaniu z niektórymi wyjątkowo mało brutalna (choć w tym tomie poleje się krew). Trzeba pogodzić się z tym, że to książę ma zawsze większy wybór i więcej opcji. Serce księcia państwa, w którym się żyje, trzeba więc wygrać. Można się na to także nie godzić i wybrać inną drogę, lecz jak wówczas zmienić ten antyutopijny świat?  Czy można zdobyć koronę i miłość? A może warto poświęcić miłość by dokonać zmiany otaczającej bohaterów rzeczywistości? America dopiero wybierze, o co tak naprawdę pragnie walczyć. Tom drugi przedstawia i uzmysławia możliwości, wyjaśnia także dlaczego być może rodzina dziewczyna zajmuje się różnymi formami sztuki i czemu jej przodkowie trafili do tej właśnie klasy społecznej. "Elita" wypada słabiej niż rozpoczęcie serii ("Rywalki"), liczę jednak nadal na mocny finał, gdyż jest tutaj potencjał tego świata przyszłości.
W kolejności: NR 35/2014/06/03 (311)
Tom trzeci ("The One") podobno u nas już w październiku :D

piątek, 6 czerwca 2014

"Once Upon A Dream"

"-Nie pojąłeś tego jeszcze? Przeklęłam ją, bo coś takiego, jak prawdziwa miłość, nie istnieje!"

Dawno, dawno temu krążyły legendy o wróżkach z wrzosowisk Szkocji. Choć nie w same baśnie to wierzono, że warto zaskarbić sobie przychylność mieszkańców skrytych mgłą wrzosowisk. Wyjątkowa część tego baśniowego ludu to przedstawiciele wzrostu człowieka. Taką właśnie wróżką była Diabolina, zanim Czarownicą nazwali ją ludzie. Diabolina ze zdradzonym sercem to po prostu mroczna wróżka, która przeklęła księżniczkę Aurorę. Co się stanie, jeśli po latach zapragnie poznać niewinną osobę, na którą rzuciła kiedyś klątwę z zemsty na królu?

"Prawdziwa historia Diaboliny" to kompletny scenariusz filmu, uzupełniony tylko tak by przybrać formę powieści. Jestem pewna, że film zachwyca efektami specjalnymi, ale poczekam na edycję DVD - jeśli zaś chodzi o fabułę i akcję to wykorzystano tam pewien (już stały) motyw z OUAT, a gdy o baśniach mowa, to fanów tej serii trudno jest zaskoczyć. W ponownym opowiedzeniu baśni o "Śpiącej Królewnie" jest też wiele innych, a spotykanych w podobnych historiach wątków, przez to brak elementu zaskoczenia. Film z całą pewnością oddaje ten klimat, którego brakuje jego książkowej adaptacji.

"Klątwa, którą kiedyś tak nierozważnie nazwała darem."

To prawda, że trójka wróżek-opiekunek Aurory była trochę roztrzepana, ale w tej adaptacji ich rola została znaczenie zmieniona. Nie ma więc trzeciej wróżki, która wieczny sen łagodzi przebudzeniem pocałunkiem prawdziwej miłości. Ten element klątwy dodaje sama Diabolina, wówczas przeświadczona o tym, że tego rodzaju miłość jest oszustwem.
Z czasem mroczna wróżka, teraz Czarownica, zapragnie poznać osobą, którą przeklęła. Jak to zmieni losy klątwy? 
W tej wersji baśni to Diabolina i Aurora ratują się same, nie potrzeba mocy trzech wróżek czy też dzielnego księcia aby złamać moc czaru. Jest smok, jest czarownica i jej klątwa - ale to inna opowieść. Można by też rzec, że pierwsza wersja "Śpiącej Królewny" była o wiele, wiele mroczniejsza. Może dzieje się tak wówczas, kiedy poznamy przyczyny rzucenia klątwy wiecznego snu i całość nie jest już owiana tajemnicą. Książka (adaptacja filmu) wyjaśnia, dlaczego Diabolina mogła chcieć rzucić klątwę, nie tylko dopełniając znaną baśń, ale i całkowicie odmieniając jej bieg.

Historia Diaboliny to losy wojny i starcia dwóch królestw: magii i ludzi, gdzie przeklęta dziewczyna może okazać się jedyną szansą na pokój.
To także zupełnie inny bieg baśni niż ta klasyczna adaptacja Disney'a z 1959 roku. Tamten film wydawał mi się o wiele lepszą baśnią niż opowieść prezentowana z perspektywy Diaboliny, a powinno być chyba inaczej? Utwór Lany Del Rey  "Once Upon A Dream" wprowadza atmosferę niewyjawionej wcześniej mrocznej opowieści, ukrytą w baśni. W książce jednak, która jest adaptacją filmu, kompletnie tego nie widać.

"Czarownica. Prawdziwa historia Diaboliny" - Elizabeth Rudnick
Wydawnictwo: Dream Books
W kategorii: Reinterpretacje Baśni
Stron: 260 (spory druk - lektura na jeden dzień, za to szata graficzna i ozdobienia stron na miarę baśni)
W kolejności: NR 33/2014/06/01 (309)
Ocena: Książka przeczytana z miłości do baśni i dlatego, że ciekawią mnie nowe aranżacje czy też reinterpretacje znanych baśniowych wątków oraz postaci. Baśnie można zmieniać, jeśli potrafi się stworzyć coś równie interesującego czy też nawet lepszego niż oryginał. W "Prawdziwej historii..." nie dostrzegłam jednak tego, czego nie widziałabym już wcześniej w innych powieściach czy serialach (tutaj bogaty repertuar zapewnia seria OUAT). Polecam tylko zobaczyć film, ewentualnie później sięgnąć po książkę. Element zaskoczenia już umknął, więc poczekam na film w wersji DVD.

P.S.: A teraz czytam właśnie widoczny też na tym zdjęciu "Klub Karmy" :)

niedziela, 1 czerwca 2014

"HopeLess"


Sky postanowiła klasę maturalną spędzić w murach szkoły średniej... i będzie tam po raz pierwszy w życiu. Wcześniej uczyła się w domu, bo tak postanowiła jej adopcyjna matka Karen. Dziewczyna dorastała także bez zdobyczy technologii ostatnich lat, takich jak komórka, internet czy też telewizja.
Six to najlepsza przyjaciółka bohaterki. Wiele je dzieli, ale połączył więzią przyjaźni szacunek do obstawiania na swoim, a to każda z nich potrafi. Pierwszy, znany z wielu przeczytanych powieści jako okropny, dzień szkoły miały przeżyć razem, lecz Six wybiera się właśnie na wymianę zagraniczną. Sky odpuściłaby szkołę i dokończyła edukację w domu, gdyby nie jej upór właśnie.

Tak więc pierwszego dnia w "normalnym" dla wszystkich świecie poznaje Holdera.
Ich też wiele, wiele dzieli, a łączyć się zdaje jedynie zamiłowanie do długodystansowego biegania. Holder jednak wydaje się znać dziewczynę bardzo podobną z wyglądu do niej... a może to tylko podstęp?

Sky od dawna ma też inny problem: nie czuje pociągu nawet do tych przystojnych chłopaków. Razem z Six zastanawiają się już, cóż też może być z nią nie tak, ale Holder udowadnia, że wszystko jest w porządku... przynajmniej jeśli o prawidłowe reagowania na męskie wdzięki chodzi.
Przyjemna bohaterka jako zabawna narratorka to podstawa sukcesu opowiadanej historii. Początek "Hopeless" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, a lektura wciągnęła.

Choć bohaterowie nie są jeszcze na studiach, a wciąż w ostatniej klasie liceum, to powieść można zaliczyć chyba do kategorii New Adult. Chyba takiego początku wielkiego uczucia jeszcze nie było. Kluczem do sukcesu jest sposób, w jakim to wszystko zostało opisane. A bywa wprost przezabawnie! Jeśli zdarzają się między bohaterami chwile napięcia, to jedno z nich zwykle coś chlapnie, a drugie... potrafi to umiejętnie obrócić w żart. Sky jest też skrajnie bezpośrednia. Bohaterowie raz po prostu są ze sobą, to znowu się rozstają by potem do siebie wracać. Bardziej niż lubią, ale nie na tyle bardziej by powiedzieć kocham.Taki jest właśnie początek, środek powieści skupia się tylko na intensyfikacji uczucia tych postaci i wypada o wiele słabiej - nie różniąc się zbytnio od innych podobnych wątków romantycznych.

W pewnym momencie wątek uczuciowy dominuje już całość, jakby nie istniało już nic innego z pozostałej fabuły. Lecz na drodze do realizacji uczucia staje traumatyczna przeszłość - w tym przypadku już praktycznie zapomniana, wymieszana jeszcze ze snami i tym, co kiedyś się widziało. Nie widać natomiast już tak jasno, gdzie przebiegała granica między prawdą a fikcją. Ktoś ewidentnie skrywa prawdę i nie jest to tylko jedna osoba - tu zwykle NA staje się bardziej jak thriller albo kryminał i historia sekretów znów przyciąga czytelnika.

Nasze najwcześniejsze wspomnienia to nie wszystko, co nam się we wczesnym dzieciństwie przydarzyło. Wymieszane ze snami, tym wszystkim, co widzieliśmy potem, a często i z filmami - kolaż przekształconych prawd i kłamstw niezwykle trudny do rozszyfrowania. Większość prawdy bezpowrotnie zapominany. Jedyne źródło prawdy to inny strażnicy sekretów, Ci którzy wtedy nas znali. Tylko czy zechcą wyznać prawdę, jeśli jeszcze kiedyś ich spotkamy?

Początek jest zniewalający i szybko udaje się polubić Sky jako narratorkę. Środek powieści jest jak większość stopniowo uzależniających uczuć, które dopiero się rozwijają, lecz w dość szybkim tempie. Rozwikłanie tajemnicy i finał to kolejne punkty na plus. Podobnie jak w przypadku "Morza spokoju" sekretem będzie historią nadającą się na kryminał czy też thriller, tylko tutaj w NA uczucie gra pierwsze skrzypce. Sky początkowo polubiłam, ale z biegiem opowieści nie mogłam wyjaśnić motywów jej działania i choć ona sama sobie wydawała się sprawiedliwa - dla mnie było akurat odwrotnie (nie można zdradzić szczegółów bez spoilerów dla fabuły). Holder też nie wejdzie do mojego kanonu ulubionych męskich bohaterów.

"Hopeless" - Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte / opis wydawcy
W kategorii: New Adult (jeszcze w szkole średniej)
W kolejności: NR 32/2014/05/08 (308)
Ocena: Podobne odczucie jak przy lekturze "Morza spokoju", jeśli chodzi o całość fabuły. O wiele lepsza narratorka.
Czasami mam nieodparte wrażenie, że opowieści NA z wątkiem traumatycznej przeszłości to po prostu thrillery, gdzie historia została opowiedziana w odwrotnej kolejności. Tu drogą do przezwyciężenie przeszłości i tychże wspomnień staje się tylko i wyłącznie nowo odkryta ale jakże uzależniająca miłość.

Pełen skład to:
1. Hopeless -> PREMIERA 18 CZERWIEC
2. Losing Hope - to opowieść z perspektywy Holder
2.5 Finding Cinderella - historia Daniela i Six (przyjaciółki Sky)
Wszystkie już napisane i wydane. To taka seria na niby, ale pierwszy tom wygląda już jak zakończona opowieść sama w sobie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...