Nie minęło wcale tak dużo czasu od momentu, kiedy życie Katy Swartz zyskało nowy - nadprzyrodzony wymiar. Rodzeństwo zamieszkujące dom pod drugiej stronie ulicy to przybysze z innej strony galaktyki i, jak się okazuje z każdą stroną drugiego już tomu serii Lux, wcale aż tak bardzo nie różnią się od ludzi.
Jak to jest być tylko gościem na innej planecie? Nie za ciekawie. Po pierwsze jest druga, wroga rasa, która także przybyła na Ziemię w celach imigracyjnych. Po drugie jest DOD (skrót od angielskiego Department of Defense), który stale kontroluje Luksjan i ich życie. Być może to jednak nie wroga rasa a rząd stanowić będzie dla bohaterów największe zagrożenie? Komu i dlaczego warto zaufać, a od kogo najlepiej trzymać się z daleka?
Kto by się jednak tym przejmował, kiedy nie się na ten konflikt zbyt wielkiego wpływu, a na horyzoncie pozostają kłopoty natury emocjonalnej? Czy Daemon naprawdę chce być z Katy, czy to niesamowite przyciąganie między nimi jest jedynie skutkiem oddziaływania więzi, którą narodziła się pod koniec "Obsydianu"? Katy nie może się oprzeć temu uczucie, podczas gdy Daemon to szalenie przyciągająca osobowość i choć w jego obecności serce zawsze jej przyśpiesza, to jednak bohaterka chce czegoś więcej. Więź ma być prawdziwa, szczerza i trwała, a Katy nadal nie może zapomnieć, jak obcy (dosłownie) odnosił się do niej jeszcze na początku ich znajomości.
Katy to narratorka bliska blogerowi, bo sama prowadzi bloga z książkowymi recenzjami. Ma więc pełno znanych zwyczajów, takich jak nowy "książkowy chłopak", kiedy któryś z bohaterów w trakcie lektury wpadnie jej w oko. Fakt, że w jej życiu jest ktoś taki jak Daemon wcale nie dyskwalifikuje wzdychania do książkowych postaci, co zasługuje na duży plus. Dodatkowa zaleta to też podejście Katy do całej tej "kosmicznej" oprawy jej rzeczywistości. Może i przybysze z innej części galaktyki zamieszkują dom naprzeciwko, ale nie oznacza to jeszcze, że jako blogerka nagle przestanie czytać książki z wątkami paranormalnymi. Katy urządza też sobie własne maratony pisania recenzji, gdy nadrabia zaległości w blogowym świecie. Czy wspomniałam już, że Daemon zapragnie wziąć udział w jednym z jej filmików, w którym prezentuje książkowe zdobycze z mijającego miesiąca? Ten aspekt tej historii tak mocno do mnie przemawia, że serii Lux pozostanę wierna mimo tych paru jej wad. A jakie są to minusy?
Powieść jest trochę niejednolita w swojej strukturze. Czasem czyta się ją jak każdą inną dobrą książkę, a momentami jak czyste fanfiction. Na szczęście są to tylko niektóre sceny przy których można odnieść takie wrażenie. Niestety są to często sceny interakcji Katy i Daemona. Wygląda to raczej jak marzenia bohaterki aby to się stało i wówczas czytelnik troszkę odczuwa, jak bywa to wszystko nierzeczywiste. Także Katy i Daemon to się odpychają, to znów przyciągają i tak na okrągło. Są tutaj też wciąż elementy rodem z Sagi Zmierzchu, są i takie znane dobrze fanom serialu "Roswell". Dee (siostra Daemona) jest niczym Alice (siostra Edwarda). "Roswell" chyba dominuje jednak o wiele bardziej w tym tomie głównie przez te kosmiczne reguły parowania osobników dorosłych obcego gatunku, któremu grozi wyginięcie. W "Onyksie" temat głównym jest też wątek przekazywania mocy między Luksjanami i ludźmi oraz konsekwencje takiego transferu.
"Onyks" potrafi zaskoczyć, ale zdarzają się równie często wątki, które można przewidzieć od samego początku. Do takich należeć będzie sprawa zaginionego brata Daemona i Dee. Czego nie można było zgadnąć na czas, to konkretne zainteresowania DOD (które przez większość fabuły nazywałam niestety "dodo") a nie są oni tylko ciekawi zdolności rasy obcych, lecz przede wszystkim ludzi, którzy weszli z Luksjanami w interakcję. Niby oczywiste, ale i tak rozwój będzie dla czytelnika zaskakujący.
Katy i Daemon to przede wszystkim pełno uroczych pojedynków słownych. Zdarzają się lepsze i gorsze, ale są i takie dialogi mistrzowskie, które chce się czytać od nowa i raz po raz. Katy walczy o to by Daemon traktował ją jak równą sobie, a nie tylko jak słabowitego człowieka, który nie dość, że sprawia kłopoty, to nieustannie trzeba go jeszcze chronić, narażając przy tym pełno innych osób. Trudno wywalczyć sobie to tego drogę, ale bohaterka się nie poddaje i chwała jej za to.
Seria Lux to także prosty styl, krótkie rozdziały, nieskomplikowane dialogi oraz brak przydługich opisów. Wszystko to przekłada się na ekspresowe tempo lektury. I powiedzmy sobie jeszcze szerze: takiej serii okładek i historii, jaką zwiastują, nie jestem w stanie się oprzeć. Nie wspominając już o tym, jak lubię takie kosmiczne wątki i ile naoglądałam się (za młodu) serialowego "Roswell: W kręgu tajemnic", a potem jak bardzo chciałam aby "Star-Crossed" (OPINIA) okazało się o wiele lepszym serialem.
"Onyks" - Jennifer L. Armentrout
SERIA LUX: tom II z V
Wydawnictwo: Filia
W kategorii: Paranormalne (obcy)
Ocena: "Onyks" to już moja trzecia książka od Jennifer L. Armentrout. Jak w przypadku każdej z poprzednich powieści jest to niewątpliwie lektura, przy której można odpocząć. Czyta się niezwykle szybko, a fabuła nie jest nużąca, mimo iż parę wątków przewidzieć przychodzi łatwo przed czasem. Interakcja Katy i Daemona przyciąga niebywale, a pod względem ilości ulubionych scen, "Onyks" stanowi jako kontynuacja lepszą część serii niż wprowadzający w ten świat "Obsydian". Do poznawania dalszych przygód bohaterów wróciłam z radością i chętnie będę dalej z nimi oczekiwać na rozwój tej iście kosmicznej przygody.
W ramach wyzwania: Kiedyś przeczytam
Seria Lux to pięć tomów:
1. Obsydian 2. Onyks 3. Opal (już wydany) 4.Origin 5. Opposition