Szukaj w tym blogu/ wpisz tytuł, którego szukasz

wtorek, 30 września 2014

Podsumowanie Września 2014

Podsumowania czytelnicze miesiąca to zestawienia, które prezentowałam (tylko) raczej na Facebook'u Zakładki. Zdałam sobie jednak sprawę, że często zdarza się tak, że chcemy dodać jakiś komentarz do przeczytanej książki już po napisaniu (i opublikowaniu) do niej recenzji. To, co przeczyta się po danej książce, wpływa na odbiór poprzedniej lektury, często coś jeszcze uświadamia.

Wrzesień 2014 to u mnie 10 przeczytanych książek plus jedna ekranizacja obejrzana w kinie. Liczyłam co prawda na 11, lecz "Zła krew" (od Sally Green), którą już od dłuższego czasu czytam... cóż, nie wciąga aż tak bardzo.
Słowo wyjaśnienia co do numeracji - jest to sposób jaki opracowałam sobie na porządkowanie przeczytanych książek. Na przykładzie:  NR 60/2014/09/07 (336)
60 - kolejność książki w roku,    2014 - oczywiście rok      09 - kolejność książki w miesiącu
(336) - liczba w nawiasie to numer recenzji (liczone od początku bloga, czyli kwietnia 2011)


NR 54/2014/09/01 (330) "Urodzona o północy" - C.C. Hunter
NR 55/2014/09/02 (331) "Nigdy nie gasną" - Alexandra Bracken
NR 56/2014/09/03 (332) "Ania z Zielonego Wzgórza" - Lucy Maud Montgomery
NR 57/2014/09/04 (333) "Przebudzona o Świcie" - C.C. Hunter
NR 58/2014/09/05 (334) "Mara Dyer. Tajemnica" - Michelle Hodkin
NR 59/2014/09/06 (335) "Jedyna" - Kiera Cass
NR 60/2014/09/07 (336) "Dziewczę z sadu" - Lucy Maud Montgomery
NR 61/2014/09/08 (337) "Coś do ukrycia" - Cora Carmack
NR 62/2014/09/09 (338) "Ania z Avonlea" - Lucy Maud Montgomery
NR 63/2014/09/10 (339) "Wściekły wiatr" - Emmy Laybourne  PRZEDPREMIEROWO

Najlepiej bawiłam się przy lekturze: "Nigdy nie gasną" i "Ania z Avonlea" (i byłby tutaj także tom pierwszy przygód Ani, gdybym nie widziała TYLE razy wcześniej filmowej adaptacji i nie zaspoilerowałam sobie porządnie tej historii).

Niepozwalające odłożyć lektury na dłużej to: "Mara Dyer. Tajemnica", "Wściekły wiatr" (jutro na blogu), a także "Jedyna" (było finałem i wygląda jak finał, ale już zmieniło status, kiedy autorka zapowiedziała tomy IV i V).

We wrześniu niepodzielnie króluje projekt "Klasyka zawsze w cenie", a w ramach jego przeczytałam trzy książki L.M.Montgomery, w tym "Anię z Zielonego Wzgórza", którą w wersji papierowej chciałam poznać od zawsze. Na szczęście w tym czasie miałam okazję przeczytać też opowieść w jednym tomie tej autorki "Dziewczę z sadu", a jest to chronologicznie trzecia napisana przez Montgomery powieść, czyli wszystko po kolei :) Dzięki temu widać ewolucję stylu danego autora i nawiązania pomiędzy poszczególnymi książkami.

Zabrałam się także za polecaną serię C.C. Hunter i choć pierwszy tom był lekko chaotyczny, to przy lekturze drugiego było już o wiele lepiej. Spodziewałam się też o wiele lepszej historii po "Coś do ukrycia", a dostałam kolejne New Adult (nie za bardzo się z tym gatunkiem lubię).

Choć "Więźnia Labiryntu" kwalifikuję jako bardzo udane wyjście do kina, to jednak nie wyczekiwałam tego filmu aż tak bardzo (a poprzez "wyczekiwanie bardzo" rozumiem ekscytację związaną z pojawianiem się kolejnych informacji prasowych, zdjęć promocyjnych, zwiastunów, scen z filmu, wywiadów z aktorami itd). Rodzaj takiego oczekiwania towarzyszy za to okresowi poprzedzającemu emisję premierowych odcinków nowych sezonów seriali, a mamy już za sobą "Opowieść o Dwóch Siostrach" (w Once Upon a Time).

Dodam tutaj także coś, co naprawdę uwielbiam potem oglądać po danym odcinku, czyli filmiki tworzone przez fanów - tzw. "crack". W nich komentarz pojawia się w formie piosenek, innych scen z seriali czy też innych filmów/ seriali. Celem tworzenia takich filmików jest raczej zabawna niż jakaś forma krytyki ;)
Lubicie takie fanowskie przeróbki czy raczej wolicie oglądać jedynie kolejne odcinki?

Wrzesień to też 12 zdjęć dodanych na Instagramie w ramach książkowej obsesji. Tam prezentowane są wszystkie nowości plus czytane obecnie powieści (a wyszarpnięte ze zbiorów domowej biblioteczki).

Jak wypada Wasze czytelnicze (i kinowe, serialowe) podsumowanie września? Ile książek udało się Wam w tym czasie przeczytać? Co najbardziej polecacie?
Czy to możliwe, że już jesień? ;)

poniedziałek, 29 września 2014

Zima w Storybrooke

Już dzisiaj możliwy jest powrót do Storybrooke! Rozpoczyna się sezon czwarty tej magicznej (dosłownie) i jakże baśniowej serii. Oto kilka ciekawostek (5), dotyczących fabuły tego sezonu, a zebranych jeszcze przed obejrzeniem premierowego odcinka :)

1. Część tematyczna "Krainy Lodu" (FROZEN) będzie liczyć 11 odcinków. Tajemnicą jeszcze pozostaje, co kryje druga połowa sezonu czwartego, ale może być do wątek silnie związany z serią spin-off serii czyli "Krainą Czarów", jakoże wystąpi Will z tamtejszej obsady. W przypadku drugiego sezonu pierwsza połowa to wyprawa do Nibylandii, druga zaś obecność postaci z Krainy Oz.

2. Debiutują nowe postacie w baśniowej rodzinie, czyli Elsa, Anna and Kristoff. Producenci ONCE rozpoczynają opowieść tam, gdzie pozostawił ją Disney. Twórcy zapowiedzieli obecność nikczemnego księcia Hansa i jego braci.

3. Jak Elsa znalazła się Storybrooke ? Fani "Dawno, dawno temu" wiedzą to z finałowego epizodu sezonu trzeciego. Emma i Hook nie domknęli portalu czasowego, przez który wrócili z małej wyprawy do przeszłości. Na pozór nic się nie zmieniło, ale ich wizyta nie pozostanie bez konsekwencji, jak można by na początku liczyć.


4. Jennifer Morrison, filmowa Emma, powiedziała, że obecność Anny, Elsa i całego świata "Krainy Lodu" otworzyła fabułę opowieści na nowe możliwości bohaterów, którzy być może w innym wypadku by ich nie odkryli. Samą Emmę i królową Arendelle połączy nieprawdopodobna nić przyjaźni. Niepokojące przybycie Elsy do Storybrooke wprowadzi chaos i utrapienie w postaci groźnego lodowego potwora (ale to już wiemy po pierwszym odcinku).

5. Jennifer dodała, że Elsa stanie się dla Emmy bardzo ważną osobą, ze względu na to, jak wiele mają ze sobą wspólnego (tak, nawet ja już widziałam jak to zostało nazwane - Frozen Swan). Obie postacie to osoby o mocach, których do końca nie rozumieją, a tym samym nie mogą ich kontrolować. Co więcej, obie znają uczucie odrzucenia i bycia złe zrozumianym przez większość swojego życia. Będzie to pierwszy raz kiedy Emma znajdzie kogoś, kto całkowicie rozumie jej sytuację i to, przez co przechodzi. Śnieżka nie będzie za bardzo przekonana do tej przyjaźni. Tutaj taki małe odejście od ONCE na rzecz ciekawego materiału filmowego (są napisy po angielsku).
Jak podkreślono jasno, Elsa prezentuje zupełnie inny model bohaterki, po który też często już wcześniej sięgali twórcy ONCE - idealnie więc wpasowuje się w klimat serii.

Wrażenia z pierwszego odcinka "A Tale of Two Sisters" (Opowieść o Dwóch Siostrach)
"Kraina Lodu" to hit zeszłego roku, a z dopisywaniem dalszych losów bohaterów muszą się wiązać spore oczekiwania. Pierwszy odcinek nie zachwyca, ale znam już ONCE na tyle dobrze by wiedzieć, że wkrótce się rozkręci. Może nie było też takiego zaskoczenia, ponieważ parę kluczowych scen dla tego epizodu już wcześniej udostępniono.

A.) Co słychać u starych znajomych?
Widzieliśmy rozmowę Emmy i Hook'a (Captain Swan!), ale już nie pocałunek w lesie. Pokazano jak Regina reaktywuje swoje zwierciadło, lecz już nie wynik jej rozmyślań. Wreszcie o wiele bardziej zainteresowano się książką, a właściwie księgą baśni, która spisuje los (a także i przeznaczenie) wszystkich postaci. Kto jest jej autorem? Jeśli ktokolwiek ma szansę się tego dowiedzieć, to zrobi to jak najszybciej Regina.
Jest jeszcze nasza para na miesiącu miodowym i piękna scena znana z "Pięknej i Bestii", ale pan Gold znów namieszał, a Elsa wpadając pod jego nieobecność do jego antykwariatu już zdążyła zebrać na to dowody.
I jeszcze ten dom na obrzeżach, gdzie Belle i Gold obecnie się znajdują... niby nowa lokalizacja, która pojawiła się po ostatniej klątwie, ale... mi się skojarzyło z domem Kapelusznika!

B.) Co słychać w Arendelle?
Przygotowania do ślubu zostają przerwane (to było w 100% do przewidzenia), a niespodziewanie tym razem wyrusza z królestwa Anna. W czasie przygotowań siostry odnalazły bowiem dziennik, który wyjaśnia, dlaczego ich rodzice popłynęli tamtego dnia prosto w sztorm. Władcy Arendelle chcieli szukać odpowiedzi w Misthaven, które okazuje się być "nazwą zewnętrzną" dla Zaczarowanego Lasu! To może być ciekawy zwrot w opowieści, szczególnie, że nie wiemy nic o tym (podobnie jak Elsa) co się stało z Anną. I jak doszło do uwięzienia Elsy? Wygląda na to, że zarówno Gold jak i Regina muszą się nadal tłumaczyć z czasów swojej przeszłości - a może ta nadal trwa?

C.) Motywy z FROZEN
Nie tylko mieszkańcy Arendelle, jak się okazuje, są źródłem motywów rozpoznawalnych dla tych, którzy znają dobrze "Krainę Lodu" . Chociażby scena z udziałem Reginy i Emmy (pokazane poprzez ścinę i zamknięte drzwi) to taki bezpośredni transfer - nawet ujęcia się identyczne. O wiele więcej jest zabawy z ONCE, jeśli widziało się (i dość dobrze pamięta) FROZEN.

Tutaj zapowiedź następnego odcinka i kolejnych motywów znanych z "Krainy Lodu", czyli np. uderzenia chłodu prosto w serce.
Czyżby to był początek tej zapowiadanej przyjaźni Elsy i Emmy?

Dajcie znać jakie są Wasze wrażenia po pierwszym odcinku FROZEN in Storybrooke ;)

niedziela, 28 września 2014

Podsumowanie Wakacji - Summer 2014

Wrzesień się jeszcze nie zakończył (i może jeszcze coś do wyniku doczytam), ale zaczyna się już rok akademicki na jednym z moich kierunków. Te semestry na obu uczelniach to czekające mnie obrony dwóch prac: magisterskiej (praca po angielsku) i licencjackiej (tu praca w języku niemieckim) = spore wyzwanie.
Ale teraz jeszcze słowo o letnich, wakacyjnych miesiącach.
W wakacje udało mi się odwiedzić literackie światy wyobraźni autorów 27 powieści. Zaraz po udanej sesji zaczęłam chodzić na praktyki (8 godzin pracy), co okazało się wyczerpującym zadaniem także cieszę się z tego, co udało mi się przeczytać i nadgonić troszkę do rocznego całościowego wyniku (chciałabym 89 - gdyż mój rocznik to właśnie 1989).
Udało mi się za to wreszcie obejrzeć od początku serial Teen Wolf, tak by dogonić aktualnie emitowany sezon czwarty. Wróciłam także do Reign, a zaczęłam The White Queen. Oto szczegółowe zestawienie dla tegorocznych wakacji :)

> CZYTELNICZE PODSUMOWANIE 3 MIESIĘCY WAKACJI <

CZERWIEC  (lektury już po ogłoszeniu zaliczonej sesji)
01. "Ars Dragonia" - Joanna Jodełka   początek serii
02. "Obsydian" - Jennifer L. Armentrout   początek serii
LIPIEC   (i od razu na praktyki translatorskie)
03. "Dziewczyna w stalowym gorsecie" - Kady Cross   początek
04. "Wszechświaty. Pamięć" - Leonardo Patrignani   kontynuacja
05. "Coś do stracenia" - Cora Carmack   początek serii
06. "Pozory mylą" - Sara Shepard    kontynuacja
07. "Serce w płomieniach" - Richelle Mead    kontynuacja
08. "Piękna katastrofa" - Jamie McGuire  początek serii
09. "Dziesięć płytkich oddechów" - K.A. Tucker   początek serii
10. "19 razy Katherine" - John Green
SIERPIEŃ  (tu przypadają moje 25 urodziny!)
11. "Ukryta Brama" -  Eva Völler  finał!
12. "Wielki Błękit" - Veronica Rossi   finał! 
13. "Monument 14. Niebo w ogniu" - Emmy Laybourne   kontynuacja
14. "Lek na śmierć" - James Dashner   finał!
15. "Cienie Ziemi" - Beth Revis   finał!
16. "Jeśli zostanę" - Forman Gayle   początek serii
17. "Dar Julii" - Tahereh Mafi   finał!
WRZESIEŃ
18. "Urodzona o północy" - C.C. Hunter   początek serii
19. "Nigdy nie gasną" - Alexandra Bracken   kontynuacja
20. "Ania z Zielonego Wzgórza" - Lucy Maud Montgomery   początek serii
21. "Przebudzona o Świcie" - C.C. Hunter    kontynuacja
22. "Mara Dyer. Tajemnica" - Michelle Hodkin    początek serii
23. "Jedyna" - Kiera Cass   kontynuacja
24. "Dziewczę z sadu" - Lucy Maud Montgomery
25. "Coś do ukrycia" - Cora Carmack   kontynuacja
26. "Ania z Avonlea" - Lucy Maud Montgomery   kontynuacja
27. "Wściekły wiatr" - Emmy Laybourne   finał!
_____________________________________________________
Książki stanowiące początek serii: 9
Kontynuacje przygód: 9
Finały serii: 6
Powieści w jednym tomie: 2

Zawsze staram się aby w danym miesiącu pojawiło się coś z trzech zamierzonych projektów:
- "POZNAJ FINAŁ SERII":
Ukryta Brama, Wielki Błękit, Lek na śmierć, Cienie Ziemi, Dar Julii
- "PRZECZYTAJ ZANIM ZOBACZYSZ w kinie":
Jeśli zostanę, Lek na śmierć
- "KLASYKA ZAWSZE W CENIE":
Ania z Zielonego Wzgórza, Dziewczę z sadu, Ania z Avonlea
- Starałam się też poznać nowy gatunek, z którym średnio się polubiłam czyli NEW ADULT:
Coś do stracenia, Piękna katastrofa, Dziesięć płytkich oddechów, Coś do ukrycia

Trochę czasu spędziłam oglądając (po nocach) SERIALE:
1. Teen Wolf  (od początku do sezonu 4)  OPINIA
2. Reign  (odcinki 11 - 22)  OPINIA
3. The White Queen  (od początku)
4. Pretty Little Liars   (na bieżąco)
5. Finding Carter    (kompletny sezon 1)

Wyprawiłam się także by zobaczyć W KINIE:
"Dawcę Pamięci" i "Więźnia Labiryntu" (tutaj bardzo się cieszę z planów kontynuacji i dodatkowego tomu w serii - więcej na ten temat TUTAJ).

Rok akademicki się zaczyna, ale mam przeczucie, że będzie dobrze. Na wstępie będą nas już wspierać nowe sezony ulubionych seriali :)

Jak Wasze wakacyjne wyniki? Ile udało się Wam przeczytać w wakacje? 
A może odkryliście w tym czasie jakiś ciekawy serial / film ?

piątek, 26 września 2014

"Umiejętność sztuki życia"

"Ależ wiesz przecież: 'niski cel, nie zaś niepowodzenie jest przestępstwem'. Musimy dążyć do ideału, choćbyśmy nigdy nie mieli go dosięgnąć. Życie bez ideału byłoby marną wegetacją, z nim zaś jest piękne i wzniosłe."

Ania zaczyna uczyć w Avonlea, szkole gdzie nie tak dawno temu sama była uczniem. W Białych Piaskach uczy teraz Gilbert, a w Nowych Mostach szkołę przejęła Jane. Młodzi bohaterowie mają bardzo wzniosłe ideały, są pełni zapału i siły do pracy. Jakie okażą się ich szanse na realizację tych celów w starciu z rzeczywistością?

Młodzież (z Anią oczywiście na czele) zakłada także Klub Miłośników Avonlea, który ma zamiar upiększać ten i tak piękny zakątek Wyspy Księcia Edwarda. Początkowo ich działalność nie spotyka się z uznaniem mieszkańców, z czasem zyskuje jednak sympatię. Ile uda im się razem zdziałać?

"Największym jej powabem jest to, iż otaczała ją aureola wielkich możliwości, iż tkwi w niej potężna siła rozwoju. Zdawała się już teraz otoczona blaskiem przyszłych wydarzeń."

Ania i Maryla od jesieni do wiosny przyjmują do siebie bliźnięta na wychowanie, są to Tola i Tadek. Z czasem jednak czas ich pobytu znacznie się przedłuża. Dziewczynka jest spokojna, uprzejma i ułożona, za to jej brat to urwis, jakich mało. Za cel stawia sobie wystraszenie siostry, a tym bardziej dorosłych.
Nie mogłam zrozumieć zamiłowania, jakim bezwzględnie darzyły go Ania i Maryla. Czy fakt, że chłopiec (6 lat) się nudzi i nie ma kolegów do zabawy w pełni usprawiedliwia to, że swoimi żartami gnębi swą siostrę? Absolutnie nie! To, co Gilbert kiedykolwiek zrobił Ani w dzieciństwie, w żadnym stopniu nie można porównać do tego, co ten brat robił już swojej siostrzyczce - nawet jeśli to tylko żarty. Ania w dzieciństwie za nic by tego nie znosiła, ale jako dorosła (i już nauczycielka) nie za bardzo potrafiła się do tego urwisa ustosunkować.Rozumiem jednak rolę postaci tego chłopca - jest on niesamowitym źródłem humoru w powieści. Odważy się też zadawać pytania, na jakimi nie jeden dorosły często trochę dumał.

"- Powiedz mi, gdzie jest sen? Każecie mi co wieczór układać się do snu i ja wiem, że to jest tam, gdzie mi się śni. Ale gdzie on jest? Jak ja się tam dostaję i jak stamtąd wracam, nie wiedząc nic o tym, i w dodatku w nocnej koszuli?"

Na pobliskie gospodarstwo pana Bella wprowadza się nowy lokator. (Dobrze, że nie Barry, bo nazwiska Bell i Berry początkowo mi się myliły). Ma on papugę - Imbirka, który wypowiada bezbożne komentarze. Mimo iż Ani cieszyła się skrycie, gdy Tadek wyrwał Imbirkowi pióra, mi było żal zwierzątka, które było długo przygnębione. Jego jedyną winą było to, że powtarza zasłyszane słowa, czego nie można powiedzieć o winie sześciolatka.

Pojawiają się nowe znajomości, choć nie zawsze są związane z przyjazdem kogoś nowego do Avonlea. Czasem wystarczy troszkę się zagubić i zboczyć z drogi by spotkać "bratnią duszę" - tym razem w prawdziwym wymiarze tego słowa. Takie bratnie dusze ma Ania w tym tomie dwie: jedną dużo od siebie młodszą, drugą sporo starszą. Ta młodsza to najzdolniejszy uczeń Paweł Irving, a starsza wiekiem i doświadczeniem to panna Lawenda Lewis z Chatki Ech. Obie postacie wykazują skłonności do podążania ścieżką wyobraźni na równi z Anią, o ile momentami nie większą. Jeśli zaś o Lawendę Lewis chodzi, to związany jest z jej postacią bardzo ekscytujący zwrot akcji. Paweł zaś ma cały zastęp opowieści o swoim Ludku Skalnym.

Część druga przygód Ani to także włączona opowieść wewnątrz opowieści o Hester Gray i jej ogrodzie, w której to można się już dopatrzyć trochę z następnej książki napisanej przez Lucy Maud Montgomery - czyli "Dziewczę z Sadu", tylko ze szczęśliwym tym razem zakończeniem :)

Dodatkowo czytając ten tom można się dowiedzieć, że gradobicie (grad wielkości kurzych jaj)  i gwałtowne fale upałów to jak się okazuje, znamiona nie tylko naszych czasów, ale już część anomalii w życiu mieszkańców Wyspy Księcia Edwarda. Nie wiedziałam też, że w Kanadzie (tak jak w Stanach) obchodzi się Święto Dziękczynienia - byłam przekonana, że to święto typowo amerykańskie.
Zabawne są też oczekiwania na sławną powieściopisarkę (której bohaterki Ania i Diana uwielbiają), a potem jej faktyczne odwiedziny w niezapowiedzianym już terminie.


"Ania z Avonlea" - Lucy Maud Montgomery
W oryginale: Anne of Avonlea, 1909
W serii: tom 2 / 11
Wydawnictwo: Literackie (13,99 za tom w twardej oprawie)
Stron: 303
Miejsca akcji: Kanada
Opisuje lata życia: 17-18
Zawód: dwa lata nauki w szkole w Avonlea
Ekranizacja: od trzeciego filmu w adaptacji
W kolejności: NR 62/2014/09/09 (338)
W ramach projektu: KLASYKA ZAWSZE W CENIE 
Ocena: Tyle poczucia humoru, tyle akcji i zabawy! To kolejny tom przygód Ani, którym jestem zachwycona. Gorąco polecam - powieść bardzo aktualna nawet na dzisiejsze czasy. Ubawiłam się i będę miło wspominać ten tom przygód, a zabieram się już za następny :)
Daty kolejnych tomów w kolekcji: KLIK

środa, 24 września 2014

Więzień Labiryntu:"The Fever Code"

Kiedy wielu z nas odwiedziło już w kinie pewien Labirynt, autor trylogii James Dashner oznajmia, że postawie jeszcze jedna część, która wejdzie w skład tej serii Labiryntu, będzie to tzw. nowy prequel.

Dlaczego nowy prequel?
Ponieważ jeden już jest - "The Kill Order". Według portalu Goodreads, to nie taki znowu krótkie opowiadanie- nowelka, jak to zazwyczaj bywa, ma bowiem 327 stron. Tom ten opisuje początki apokalipsy dla tego świata przyszłości, kiedy rozbłyski słoneczne spustoszyły planetę. Sam tytuł tutaj to już spoiler dla fabuły, ale kto czytał "Lek na Śmierć", ten się spoilerów nie obawia i dokładnie wie, o który "numer" DRESZCZU tym razem chodzi.

Tak więc Mark i Trina byli tam, kiedy rozbłyski dosięgły Ziemię i przeżyli, choć teraz wydaje im się to niczym w porównaniu z tym, co nadeszło potem. Pożoga rozprzestrzenia się przez wschodnie Stany Zjednoczone i jest coś podejrzanego, w sposobie w jaki choroba się przemieszcza (oto nasz spoiler). Co gorsza, choroba ta mutuje i prawdopodobnie rzuci ludzkość na kolona. Mark and Trina są przekonali, że pozostałych da się jeszcze ocalić i są zdeterminowani by sposób ten odnaleźć, jeśli tylko uda im się pozostać przy życiu. W tym nowym świecie każde życie ma cenę, a dla niektórych są oni więcej warci martwi niż żywi.

O czym opowie "The Fever Code"?
Tak więc ten "nowy" prequel, czyli "The Fever Code", będzie opisywał wydarzenia między pierwszym prequelem (The Kill Order) a "Więźniem Labiryntu". Powieść ukaże się w roku 2016.
Tom ten opowie o stworzeniu labiryntu i jak zostali tam umieszczeni poszczególni Streferzy. Ponieważ Thomas w finałowej części ("Lek na śmierć") postanowił nie przyjmować z powrotem swoich wspomnień, jest to szansa dla czytelnika aby poznać tego Thomasa, który pomagał DRESZCZowi labirynt tworzyć. Thomas nie chciał poznać tego, kim był - liczyło się dla niego to, kim się stał. Nie zgodził się na zdjęcia Zatarcia, tak jak Terasa. Zresztą, jak można zawierzyć takiej organizacji jak DRESZCZ, że podane wspomnienia będą tymi prawdziwymi? Czy Thomas rzeczywiście współwinny jest zaplanowaniu wszystkich tych okropnych Prób? A może Streferzy zbuntowali się, zanim zostali umieszczeni w labiryncie? Może zabrano im wspomnienia aby raz jeszcze mieć szansę skorzystać z ich pomocy, kiedy oni sami jej odmówili, widząc przebieg trwających lata Prób? To wszystko nadal tajemnica tej serii :)

Inspiracja autora
James Dashner twierdzi, że od zawsze chciał dopisać początek historii (co zyskuje sens, kiedy finał wszystkiego nie wyjawia). Pragnął dokładnie opowiedzieć o tym, jak Thomas, Teresa, Newt, Minho, Alby i inni Streferzy utracili wspomnienia i znaleźli się w czasie Prób. Prequel ten zakończy prawdopodobnie scena rozpoczynająca tom 1 - przyjazd windy z Thomas'em. Ważny wpływ na pisarza miało również stałe wsparcie ze strony wiernych fanów serii.
"Próby ognia" na ekranie
Z całą pewnością nie bez znaczenie jest tutaj także fakt, że kinowa adaptacja części pierwszej odniosła światowy sukces i podjęto decyzję, że powstanie kolejna ekranizacja - czyli "Próby Ognia". Data premiery tego filmu planowana jest na 18 września 2015 roku.

Może (podobnie jak Wydawnictwo Jaguar czy Moondrive) także Papierowy Księżyc pokusi się o wydanie u nas prequela 'The Kill Order"? Mogłoby się ono ukazać razem z opowiadaniem (umiejscowionym czasowo między 2 a 3 tomem serii, a liczącym raptem 4 strony) z perspektywy Thomasa (First Memory of the Flare).

PYTANIE:
Znacie już całość serii? Byliście już w kinie?
Cieszycie się z powstającej kolejnej ekranizacji i książki w serii?

Osobiście bardzo polubiłam Thomasa (jak kiedyś wspominałam to dla mnie jeden z najlepszych narratorów - jeśli o panów chodzi) i chciałabym bardzo poznać całość jego historii :) Jednocześnie mam wrażenie, że to całkiem możliwe iż James Dashner celowo nie dopowiedział finału, aby zostawić furtkę dla tego nowego prequel'u , nie tak bardzo odległego w czasie jak "The Kill Order".

Notatka opracowana na podstawie stron:
http://www.mtv.com/news/1941528/maze-runner-fever-code-james-dashner/
https://www.goodreads.com/book/show/13089710-the-kill-order

poniedziałek, 22 września 2014

"W roztrzaskanej klepsydrze"

"W roztrzaskanej klepsydrze ta sama godzina, kiedy wszystko się kończy i nic nie zaczyna."

Związki Max są na chwilę. Spała z pierwszym chłopakiem, z którym założyli kapelę - teraz są przyjaciółmi. Obecnie sypia z perkusistą w ich zespole, gdyż... kręcą ją perkusiści. Nie podobają jej się grzeczni chłopcy ... podobno, a jednak w wykorzystaniu Cade do przekonania swojej rodziny widzi szansę na utrzymanie obecnej sytuacji, a ta również najlepsza nie jest. Max college rzuciła, ale zaciągnięty kredyt studencki pozostał do spłacania. Ma więc dwie prace: jedną w studiu tatuażu, drugą jako tancerka w klubie. Zdecydowanie jest tu "coś [więcej] do ukrycia".

"Winę zwalimy na alkohol i będziemy mogli udawać, że nic wielkiego się nie stało." (czyli idealne rozwiązanie wg Max)

Cade to aktor nam znany z poprzedniej części serii ("Coś do stracenia"), który nie może przeboleć straty swojej najlepszej przyjaciółki Bliss, kiedy ta zaręcza się z ich byłym nauczycielem Garrick'iem. Cade liczył bowiem, że z Bliss połączy go coś więcej niż przyjaźń - po prostu był w dziewczynie zakochany. Teraz próbuje odreagować przegraną o serce ukochanej i tej właśnie nocy poznaje lepiej Max, która poprosiła go rankiem (jeszcze jako zupełnie obcego sobie faceta) o to aby udawał jej sympatię w obliczu nagłego najazdu rodziców z okazji Święta Dziękczynienia.

"-Zawrzyjmy umowę - zaproponowałem. - Sekret za kawałek piosenki. Co ty na to?"

Cade to prawdziwy dżentelmen. Nie lubiłam go jednak wcześniej, ale w tym tomie bardziej mnie do siebie przekonał, jeśli w alternatywnie miałam narrację Max. Może związane jest to z nieczystą grą Mackenzie, kiedy dziewczyna przysługę zamierza z czasem wykorzystać dla swoich potrzeb... w o wiele dalszej perspektywie. Z czasem jednak się reflektuje i wycofuje... tylko po to aby raz jeszcze przytrzymać Cade na dłużej przy sobie. Nie można wprawdzie zaprzeczyć, że Cade jej się podoba (zresztą z wzajemnością), ale intencje stron nie są znane. Max, poza kilkoma zabawnymi momentami z jej udziałem, nie udało mi się polubić. Jej reakcje na praktycznie wszystko są bardzo przesadzone. Za bardzo podpada też pod rysopis typowego modelu dla bohaterek powieści NA - zbuntowanej w odpowiedzi na wydarzenia przeszłości.

"Zgubiłam duszę między kłamstwami."

Aktor z zawodu "wynajęty" (przez obcą sobie dziewczynę) do tego aby odgrywać w prawdziwym życiu rolę jej chłopaka - to pomysł, który niewątpliwie miał niesamowity potencjał. Kiedy gra przemieni się w prawdziwe uczucie? Na jakich warunkach została zawarta taka umowa? Cora Carmack nie skorzystała z możliwości, jakie niesie ze sobą taki wątek, a całość akcji skupiła na Max.
"Coś do ukrycia" to w przypadku bohaterki niedomówienie, gdyż dziewczyna nie jedną rzecz przed rodzicami ukrywa: liczne tatuaże, farbowane na czerwono włosy, pracę w studiu tatuażu i tancerki w nocnym klubie, a także jej kolejnych partnerów. Mackenzie jest od rodziców zależna i obchodzi ją niestety bardziej aspekt finansowy niż emocjonalny tej więzi. Fakt, że spotkanie z rodzicami to zło konieczne, jest trudny do zrozumienia. Zawsze jest ktoś w dalsze rodzinie, kogo trudno przychodzi znieść - to normalne, lecz taka niechęć do całej rodziny, bez żadnych wyjątków, jest już niepokojąca (nawet Cade to zauważa). Max sama nie jest (w chwilach gdy bywa szczera ze sobą) zadowolona z obecnego stanu swojej życiowej sytuacji, ale nieustannie ma pretensje do rodziców, że nie chcę jej takiej "zbuntowanej" zaakceptować. Innych ośmiela by udowodnili, że nie brak im odwagi... której najwidoczniej to tylko Max w tym towarzystwie brakuje.

"Zachwiałam się i runęłam na spotkanie chodnika. Beton nie pytał. Beton rozumiał..."

Nie można tej powieści odmówić poczucia humoru, gdyż jest go pełno. Za to właśnie polubiłam książki tej autorki. Większość z tego humoru nie zapewnia przekomarzanie się Cade'a i Max (niestety), ale rodzice dziewczyny, gdy wpadają z wizytą. Mimo iż na wesoło jest to typowe NA z tragedią przeszłości maskowaną poprzez odwracanie uwagi: strojem, zachowaniem, tatuażami, kolejnym związkiem na chwilę. Jako historia, która ze strony na stronę coraz to bardziej się komplikuje, ta książka z pewnością o wiele lepiej się sprawdza.

"Ale to był jakiś początek, a tylko o to można w życiu prosić - o nowy początek po każdym zakończeniu."

Cade i Max to dla jest dla mnie żaden OTP (od "One True Pairing" czyli jedne słuszne połączenie postaci), nie trzymałam więc jakoś specjalnie za nich kciuków. Podążając tym samym tropem, nie jest to też taka historia miłosna, którą długo bym wspominała. Cade przy Max wypada o wiele korzystniej, mimo iż w części poprzedniej przygód aktorów, akurat tej postaci nie lubiłam. Jako para o wiele bardziej przekonali mnie już Bliss i Garrick (choć i tam nie było idealnie). Jeśli zaś chodzi o brak przewidywalności  i stopień do którego autora możne skomplikować jeszcze bardziej losy bohaterów, to wygrywa historia Cade'a i Max. Obie opowieści są w równym stopniu zabawne, z uwzględnieniem tego, że "Coś do ukrycia" jest o wiele bardziej w nurcie powszechnego modelu dla NA niż komedią romantyczną (jak to było w przypadku książki "Coś do stracenia").


"Coś do ukrycia" - Cora Carmack
W oryginale: Faking It, 2013
Wydawnictwo: Jaguar  / OPIS WYDAWCY
Stron: 368
W kategorii: New Adult
Bohaterowie: Mackenzie “Max” Miller / Cade / Mace
Miejsce akcji: Filadelfia
W kolejności: NR 61/2014/09/08 (337)
Kontynuacja: "Finding it" - o przyjaciółce Bliss (Kelsey Summers), która po szkole aktorskiej wyruszyła w podróż dookoła świata. Będzie to już ostatni tom serii o aktorach i ich życiowych wyborach po ukończeniu studiów. Mam ochotę na lekturę tej części, głównie dla poczucia humoru, jakie te opowieści ze sobą nieodłącznie niosą.
Ocena: Historię Cade'a i Max czytało się dość szybko (spora czcionka, krótkie rozdziały), ale nie porwała mnie ta opowieść, głównie przez komplikacje (zupełnie niepotrzebne) jakie na swojej drodze nieustannie stawiała sama Max. Rozumiem dążenie do marzenia (bohaterka zatraca się w muzyce, graniu, śpiewie, pisaniu piosenek), ale były i inne dostępne metody jego realizacji niż styl życia, który wybrała dla siebie Max, twierdząc, że nie ma innej opcji. Z zbyt chaotycznymi bohaterkami wkrada się też niestety chaos w historii.

P.S.: Wygląda na to, że nadal (pomimo tylu przeczytanych tytułów z tej nowej kategorii NA) nadal nie mogę polubić się z tym gatunkiem. Jedyna książka, która mi się do tej pory tak na 100% spodobała to "Tak blisko" (RECENZJA).
Na szczęście jej kontynuacja ukaże się już w październiku (premiera 22.10.2014)! Też czekacie na "Tak krucho"?

Lubicie New Adult? 

Jakie tytuły polecilibyście z tej właśnie kategorii?

piątek, 19 września 2014

Labirynt na ekranie


Wiele z obecnych premier stanowi filmowe adaptacje powieści. Szczęśliwym trafem (udana ekranizacja Igrzysk Śmierci przetarła na nowo szlak) na ekranie coraz częściej goszczą antyutopijne opowieści. Takiego przeniesienia do kinowego świata doczekał się "Dawca", po raz pierwszy opublikowany w roku 1993, więc na długo przed przygodami Katniss (dla porównania wydanymi w 2008) i trzynastu dystryktów Panem. W "Dawcy" podkręcono wiek bohaterów by zwiększyć widownię i atrakcyjność historii. Największa premiera wakacji (tak, tych studenckich) to dla mnie bezsprzecznie "Więzień Labiryntu" - gdyż lektura każdego tomu była emocjonującą ucztą dla wyobraźni, gdzie napięcia i akcji nie brakowało. Aby było ciekawiej będą to wrażenia z dzisiejszego premierowego seansu w punktach. (Piosenka plus klip to tematyczny wstęp)


1. Co warto wiedzieć: Najlepiej zarys fabuły i wprowadzenie do świata antyutopijnej trylogii James'a Dashnera to spisane wrażenia lektury. Jeśli chcecie wiedzieć, o czym będzie ten film - zobaczcie o czym opowiadała książka.
Czytałam "Więźnia Labiryntu" (RECENZJA "W Labiryncie czy też poza nim") w listopadzie roku 2011, więc po prawie trzech latach i przeczytanych w tym czasie innych książkach, szczegóły akurat tej wykreowanej przyszłości się już zacierają. Z oglądaniem każdej ekranizacji zdaje się sprawdzać jedna zasada: Im więcej czasu minęło od lektury, tym bardziej podoba się film. Przed premierą jednak się przygotowałam.

2. Stan zasobów wiedzy przed seansem: Grudzień 2012 to w moim przypadku poznanie kolejnej części przygód (RECENZJA "A może nawet w krainie DRESZCZowców"), do której twórcy filmu zrobili już małe (ale jakże piękne!) wprowadzenie w ostatnich sekundach tej ekranizacji - widać już nawet Pogorzelisko - miejsce następnej fazy Prób. Zależało mi bardzo aby iść do kina na ekranizację tomu pierwszego znając już finał całości serii, tak więc w sierpniu poznałam tom trzeci (RECENZJA "Zanim zdejmiemy Zatarcie"). Taka perspektywa WIELE zmienia i widać już jasno, co twórcy pominęli, a były to m.in. umiejętności, których Strefowcy będę potrzebować później (np. jak rozbrajać/ dezaktywować Bóldożerców).

3. Architektoniczne cuda: Konstrukcja labiryntu w adaptacji podobała mi się od samego początku. Ściany faktycznie były takie wysokie, mury się już trochę sypią, kiedy labirynt zmienia swój układ, a bluszcz porasta gąszcz korytarzy. Może nie miałoby znaczenia, że gdy bohaterowie opuszczą już labirynt, mają na niego piękny widok z samolotu - może mało to istotne z perspektywy tomu pierwszego, ale finałowego owszem! Labirynt miał sztuczne, a nie prawdziwe niebo i był ukryty pod ziemią, a nie na środku pustyni! - tym bardziej powiększało to skalę całego przedsięwzięcia. Streferzy przemierzają jego korytarze ponownie w części trzeciej i tam znaczenie ma sufit, który się wali - w filmie ta furtka jest już zamknięta.
4. Oni są ostatni - Thomas i Teresa: To jest więź, która stanowi ważny element fabuły i jest siłą do działania dla tej dwójki przyjaciół. Nie tylko po części pamiętają oni siebie z utraconych wspomnień wszystkiego "przed", ale także mogą komunikować się telepatycznie. Kompletnie to zignorowano i pominięto. Takim oto sposobem film bardzo stracił, kiedy tego aspektu już nie ma - kolejny raz jest on ważny (tym razem w tomie drugim), kiedy dochodzi do zdrady i zniszczenia zaufania, którym darzyła się ta para. Nawet jeśli twórcy ten wątek dalej uwzględnią, bez tej "intymnej" więzi telepatycznej nie będzie on miał już takiego znaczenia. Na ekranie między Thomasem a Teresą więzi innej niż przyjacielska (a raczej nawet koleżeńska) nie widać.

5. Gra aktorska - Streferzy:  Dylan O'Brien pasuje na Thomasa, a poprzeczkę ustawiłam wysoko, gdyż narrator "Więźnia Labiryntu" to (dla mnie) jedna z najlepszych męskich postaci, jeśli o powieściowe światy chodzi. Był to także jeden z powodów dla których w tegoroczne wakacje nadrobiłam sezony 1 - 3 serialu Teen Wolf (plus ten meksykański, króciutki sezon 4) i wiedziałam już, że aktor podoła temu zadaniu. Ma się to doświadczenie, kiedy tropi się / ucieka / zwalcza nadnaturalne cuda. Tak więc miny Stiles'a można rozpoznać i tu, mimo to przestałam widzieć tamtą postać, a zaczęłam dostrzegać Thomasa. Duża część obsady to dla mnie wciąż skojarzenia z tak wielu, innych historii. Tak więc Minho to kolega Chloe King (1 sezon SERIALU), Newt jest z Gry o Tron, a Teresa ze brytyjskiego serialu Skins. Bardziej widziałam tamte wcześniejsze serialowe wcielenia aktorów niż Strefowców.

6. Za całokształt: Zdecydowanie warto iść do kina na ten film pełen akcji, napięcia i efektów specjalnych. Filmowa opowieść zaczyna się tak nagle, bez napisów, po prostu ciemność i jazda pudłem - prosto do Labiryntu. Twórcy ekranizacji pokusili się także o podobne podejście jak w Igrzyskach, czyli pokazanie poczynań z siedziby DRESZCZu, choć w przypadku "Więźnia..." czytelnik ma do tego mały wgląd w postaci epilogu.
Raz nawet podskoczyłam (co przesądza o tym, że jest to udany film!), a to jest już coś, bo przecież znam fabułę i wiem, czego się spodziewać. Z chęcią poleciłabym wyjście na ten seans, a sama obejrzała przynajmniej jeszcze z raz lub dwa. Z perspektywy trzech tomów serii ta historia jest zdecydowanie warta poznania ;)
EKRANIZACJA TOMU 1 TRYLOGII - W KINACH OD DZIŚ

Kto z Was był już w kinie? Jak wrażenia? 
Mieliście okazję porównać film z wcześniejszą lekturą tomu 1/ serii?

czwartek, 18 września 2014

"U bram raju"


Eric Marshall właśnie ukończył studia, ma dwadzieścia cztery lata i życie przed sobą. Choć przyjaciel, znając charakter młodszego kolegi, doradza mu karierę prawnika czy też lekarza, Eric chce pomóc rozwijać firmę ojca. Z szukaniem żony też się nie śpieszy, mimo iż na roku tęsknie spoglądało za nim wiele panien. Niespodziewanie bohater otrzymuję jednak list, który rozpoczyna opowieść o tym, że czasem warto się zdecydować aby wyświadczyć komuś przysługę, w tym wypadku wziąć zastępstwo za przyjaciele w wiejskiej szkole. Teraz to już tylko historia Erica, który w pewnym zapomnianym sadzie zakochał się w spotkanej tam niemej dziewczynie, o imieniu z poematu - Kilmeny.

Nie spodziewałam się zupełnie, że będzie to powieść relacjonująca wydarzenia z męskiej perspektywy. Nie do tego nas przyzwyczaiła Lucy Maud Montgomery, kiedy czytamy losy Ani Shirley czy bohaterki "Błękitnego Zamku". Charlottetown znamy za to bardzo dobrze z licznych przygód, w których towarzyszymy Ani, gdyż to nie tak daleko od Zielonego Wzgórza. Cały czas czytając "Dziewczę z sadu" miałam wrażenie, że gdzieś w tle mogą się nagle pojawić znani z Wyspy bohaterowie :)

Istnieje także jeszcze jedno tłumaczenie tej powieści, pod innym tytułem "Kilmeny ze Starego Sadu", który jednak bardziej bliższy jest oryginałowi. Chodzi tutaj bardziej o zachowanie formy, jaką Montgomery wskazuje dla swoich kolejnych powieści: imię bohaterki plus nazwa kolejnego zwyczajnego, a jednak tak niezwykłego miejsca.

Historia  Erica i Kilmeny to w porządku chronologicznym trzecia książka autorki, powstała po napisaniu dwóch tomów przygód Ani. Może dlatego widać kilka podobieństw. Montgomery zawsze wybiera sobie nietypowe rodziny do opisywania, takie mieszkające na uboczu. Tutaj bohaterami także stają się miejscowi nauczyciele, w akcji postacie wiodące to osierocone niegdyś dzieci, których wychowania podejmuje się rodzeństwo.
"Dziewczę z sadu" to historia romantyczna, a jednocześnie z smutnymi dziejami przeszłości, szczególnie jeśli wspomni się losy Margaret Gordon, której rodzina do Kanady przybyła ze Szkocji. Kiedy pierwszy raz spotykamy Kilmeny, wiemy już, że to nikt inny lecz nasza Ania marzyła o takim właśnie wyglądzie, jaki zauroczył od pierwszego wejrzenia nie tylko Erica. Można przyjąć iż jest to taka opowieść, którą mogłaby w swoim świecie (prywatnych) marzeń snuć panna Shirley.

"Dziewczę z sadu" nie zalicza się do tych (z tych dwóch) książek, które dzieją się poza Wyspą Księcia Edwarda, ale także jest na swój sposób wyjątkowa, gdyż wydarzenia tutaj opisywane są z perspektywy Erica, a dopiero z czasem rozszerzone zostają o wgląd do myśli i uczuć Kilmeny.
Ta opowieść, choć Eric jest chwilowo nauczycielem, w minimalnym tylko stopniu opisuje życie szkoły. To raczej trwające trzy miesiące kiełkowania pewnego uczucia, które trafiło szczęśliwie akurat na odpowiednią parę osób, w przeciwnym razie mogłaby być to jedynie kolejna tragiczna i smutna opowieść wśród innych znanych w rodzinie Gordonów.

To już moja trzecie spotkanie z historiami kanadyjskiej autorki. Rozpoczęłam od "Błękitnego Zamku", a nie tak dawno temu zaczęłam nadrabiać przygody Ani (tom 1). Cieszy mnie jednak nieustannie i bardzo fakt, że powieści Lucy Maud Montgomery doczekały się u nas kolejnych wydań, poszerzając tym samym z każdym dniem rzesze swoich czytelników. To klasyka warta każdej poświęconej na jej lekturę chwili.

"Dziewczę z sadu" - Lucy Maud Montgomery
W oryginale: Kilmeny of the Orchard, 1910
Wydawnictwo: Egmont
Stron: 192 (lektura na jeden wieczór)
W kategorii: Klasyka zawsze w cenie
Bohaterowie: Eric Marshall (24 l.), Kilmeny (18 l.), Neil
Miejsce akcji: Kanada, Wyspa Księcia Edwarda, Lindsay
W kolejności: NR 60/2014/09/07 (336)

środa, 17 września 2014

"Tysiące błogosławieństw"

"To nie będzie: 'Żyli długo i szczęśliwie'. 
To będzie o wiele więcej."

America wreszcie zdaje sobie sprawę, komu teraz wierne jest jej serce. Jednakże na jej drodze do korony i serca księcia nieustannie staje król, wyznaczają Ami coraz to nowsze zadania, którym dziewczyna nie może sprostać, gdyż są sprzeczne z jej sumieniem. Tym samym potwierdza swoje wady i pokazuje przeciwnym jej kandydaturze, że nie nadaje się ona ani księżniczkę, a tym bardziej by pewnego dnia zostać królową i władać państwem. Od zakończenia "Elity" minęło kilka dni, a od rozpoczęcie Eliminacji parę już miesięcy. Rebelianci (Ci z Południa) atakuję ludzi z klas, do których przynależą pozostałe kandydatki, a bohaterowie muszą szybko dokonać życiowego wyboru.

"ZŁAMI MI SERCE..."
Od początku tej serii na okładkach figuruje America i nawet z kształtu tej opowieści wydaje się jasne, że to nikt inny tylko Ami sięgnie po koronę. Jednakże kiedy w najmniej odpowiednim momencie wychodzi na jaw największy sekret bohaterki, a następnego dnia ma nastąpić wyłonienie tej "Jedynej" z finałowej dwójki, nawet ja zaczęłam wątpić czy tędy droga. Po wstrząsającym finale, autorka pozostawia Ami (i czytelnika) w stanie zawieszenia, zanim wyjawi konsekwencje tej pamiętnej ceremonii.
Przewidywałam za to całkiem trafnie, że rebelianci (Ci ludzie z Północy, miłujący literaturę) odegrają większą rolę w przyszłości fabuły opowieści i tak się właśnie stało! Będzie także jedno potajemne (bez wiedzy króla i królowej) wyjcie na spotkanie właśnie z nimi poza murami pałacu.

"...ZŁAM JE TYSIĄC RAZY, JEŚLI CHCESZ..."
Jeśli chodzi o bohaterki najprędzej zmieniające swoje zdanie, America jest zdecydowanie w czołówce tego zestawienia. Prawda jest taka,że Maxon był nią zauroczony od samego początku i wystarczyło jedno słowo dziewczyny aby szybciej zakończyć Eliminacje, zakładając koronę. Cały czas spędzony w pałacu nie pomógł Ami w przekonaniu do siebie króla (przyszłego teścia), a napiętą sytuację ostatecznie rozwiązuje dość drastyczny finał tych Eliminacji.
To praktycznie tylko America potrzebuje aż trzech tomów aby uzmysłowić swoje uczucia (kobieta zmienną jest), większość kandydatek i Elity ma od początku dość jasno sprecyzowany cel i do niego dąży. Może dzieje się tak też dlatego, że Ami jest w pałacu przypadkiem, nie chciała się zgłaszać, potem dotknęła ją zdrada Aspen'a, więc skorzystała z szansy by zmienić środowisko i o tym zapomnieć. Największą wadą dziewczyny nie są jej brawurowe i nieprzemyślane pomysły, ale niezdecydowanie. Nawet kiedy uświadamia sobie, że jej serce należy już do Maxona, chce nadal pozostawić sobie opcję awaryjną (w postaci Gwardzisty) tak na wszelki wypadek.
Ten tom to także ewolucja innych bohaterów, wśród nich jest Celeste - największy wróg Ami. Sporą tajemnicę skrywa też Kriss, która od początku jasno deklaruje swoje uczucia wobec Maxona. Sekret ten wychodzi na jaw praktycznie w finałowych rozdziałach "Jedynej". Nie wspominając już, że sama America odkryje niespodziewaną wersje przeszłości swojej własnej rodziny.

"...MOŻESZ Z NIM ROBIĆ, CO CHCESZ..."
Seria Kiery Cass to antyutopia, niestety nie za wiele z niej widać, gdyż całość skupia się za często na historii Ami. Przez większość czasu pozostajemy też wewnątrz pałacu i tamtego mini-wszechświata, (pokój bohaterki - Komnata Dam - nagrania Biuletynu - uroczystości - randki z Maxon'em i tak jeszcze raz od początku).Ciekawie byłoby zobaczyć także inne tereny tego państwa, którym bohaterowie mają wkrótce władać (a nie jedynie usłyszeć relację z podróży do nich). Troszkę świeżości wnoszą w tym temacie rebelianci, którzy tym razem oficjalnie odwiedzają pałac. Każdy z tomów Rywalek odsłania ciut więcej o tym świecie przyszłości, lecz to jednak wciąż stanowczo za mało. Po prostu chcemy wiedzieć więcej!

"....BO NALEŻY TYLKO DO CIEBIE."
Jest tu dużo przemieszczania się i akcji jak w tomie pierwszym. Do tego wiele niespodzianek trudnych do przewidzenia. Choć seria ma swoje minusy, zawsze chętnie wracam do kolejnych jej tomów. Opowieść ta wciąga od początku i czyta się ją niewiarygodnie szybko. Każdy z tych trzech tomów musiałam doczytywać po nocach, gdyż nie tak łatwo odłożyć ich lekturę. America, Maxon, Aspen - żadna z tych postaci nie jest bez wad, ale ich wspólna historia niewiarygodnie absorbuje. Za najlepszy tom uważam "Rywalki", zaraz po nich jest ten mini-finał serii (czyli kim jest ta "Jedyna"), a najsłabiej wypada "Elita". To jednak jeszcze nie koniec tej historii.

"Jedyna" - Kiera Cass
W oryginale: The One, 2014
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 335
W kategorii: Antyutopia
Bohaterowie: America / Maxon / Aspen
Miejsce akcji: Illea
W kategorii: NR 59/2014/09/06 (335)
Skojarzenia: Zadania dla kandydatek na przyszłą księżniczkę nie są tak dalekie od historycznych obowiązków, chociażby znajdzie się tu ceremonia Osądzenia i wydania wyroku. Przypominało mi się często w czasie lektury oglądane i wyczekiwane "Reign" (np. zabawa Elity w Komnacie Dam).

> > > Seria Rywalki < < <
1. Rywalki  / 2. Elita  / 3. Jedyna   /4. The Heir  /5. Bez tytułu

Są jeszcze papierowe dwa tomy nowelek. Pierwsza już w listopadzie: "Rywalki - Książę i Gwardzista" (OPIS). Nie jest to chronologiczna kolejność, raczej tematyczna.

Całość opowieści zaczyna się od nowelki "Królowa" (The Queen). Jest to historia poprzednich Eliminacji, w wyniku których to dziewczyna imieniem Amberly przyjęła rolę królowej. Szczególnie ważne jest to uzupełnienie z perspektywy wydarzeń finału trzeciego tomu. Następnie jest "Książę", czyli perspektywa Maxon'a. Zanim kandydatki przybyły do pałacu, a Aspen złamał serce Ami, w życiu księcia pojawiła się też inna dziewczyna. Kto czytał już "Jedyną", ten wie dokładnie o kogo chodzi :)


Między tomem drugim a trzecim są kolejne dwie nowelki. Pierwsza tu w kolejności to "Gwardzista", czyli perspektywa Aspen'a Legera. Zaraz po niej mają miejsce wydarzenia z "Faworytki" (The Favorite). To opowieść Marlee z nocy balu Halloween, ujawniająca jej spotkanie z Carter'em i jak został odkryty ich związek, a potem oboje publicznie ukarani.
JAK WYGLĄDA WASZA PRZYGODA Z "RYWALKAMI"?
Na którym tomie serii jesteście? Jak podobała się Wam ta "Jedyna"?
P.S.: Co Was najbardziej zaskoczyło? Ja nadal nie mogę uwierzyć kogo panna młoda poprosiła aby poprowadził ją do ślubu!

poniedziałek, 15 września 2014

"Nom de plume: Mara Dyer"

Nic nie jest pewne aż do chwili przeprowadzenia testu rzeczywistości. Są tylko fakty. Stary budynek szpitala psychiatrycznego zawalił się. Pogrzebał przy tym żywcem trzy młode osoby. Przeżyła tylko Mara Dyer. To imię nie jest prawdziwe.

Bohaterka, która przyjmuje imię Mara Dyer, z całą pewnością cierpi na PTSD (zespół stresu pourazowego). Za jej namową rodzina wyprowadza się z dawnego miejsca zamieszkania, a także okolic katastrofy. To podróż z Rhode Island na Florydę. Tam wszystko ma zacząć się od początku i... faktycznie się zaczyna.
Mara wywinęła się od terapii, nie chcąc tracić roku w szkole. Jednak pomieszczenia, do których wchodzi, niespodziewanie się walą, za jej odbiciem w lustrze stają zmarli przyjaciele, a w nocy pukają do okien.

Na tym etapie, jako czytelnicy, możemy przyjąć dwie teorie:
a) albo duchy są prawdziwe, a dziewczyna jest przez nie wielokrotnie nawiedzana
b) albo duchy są tylko wytworem jej umysłu, który stopniowo osuwa się w szaleństwo.
W pierwszej wersji przejdziemy do znanego już dobrze gatunku opowieści nadprzyrodzonych, w drugiej będzie to thriller na granicy z horrorem. Nie tak łatwo zgadnąć, którą z dróg wybrała autora, a może po części będą to obie? Spodziewałam się mrocznego thrillera psychologicznego, po którym nie da się spać i w początkowych rozdziałach książki właśnie coś takiego dostałam.

Czy wspomniałam, że to początkowe stadium szaleństwa doprawione jest jeszcze myśleniem życzeniowym, które zaskakująco często się urzeczywistnia? Mara to z reguły spokojna dziewczyna, ale kiedy czuje się całkowicie bezsilna, ogarnia ją furia. Natomiast czego zazwyczaj życzy się wrogowi... tego można się domyśleć. Wizje Mary nie mają miejsca we śnie - to rzeczywistość. Czy i realnym życiem okaże się dokonana zbrodnia / zbrodnie (oj, tak - bo liczba będzie tu rosła)?

Wstęp do tej opowieści to wspomnienia, niestety jest to niekompletna ich wersja, gdyż sama Mara nie pamięta ani jak dostała się do budynku starego psychiatryka ani jak doszło do jego zawalenia. Te wspomnienia powracają później w małych dawkach, lecz ponieważ pamięć wraca we snach trudno jest stwierdzić czy jest to prawdziwa wersja wydarzeń.

Mara ma naprawdę wspaniałą rodzinę. (Coś takiego nie za często się zdarza.) Ojciec jest prawnikiem, matka pracuje jako psychiatra, a do tego jest jeszcze dwójka braci (starszy i młodszy). Na każdego z członków tej rodziny dziewczyna może liczyć, to nie jest dysfunkcyjna grupa, lecz taka gotowa zrobić wszystko, aby Marze pomóc.

Panna Dyer to racjonalna bohaterka, którą szybko polubiłam. Może stało się tak także dlatego, że dziewczyna jest odporna (samokontrola) na romantyczne zapędy Noah'a - mimo iż chłopak też jej się podoba. Mara nie obawia się powiedzieć, co myśli, a chłopak potrafi i to docenić. A Noah Shaw? Noah... Coż tutaj powiedzieć. Zdaje się, że to porządny młodzieniec z nieporządną przeszłością, która otacza go w postaci szkolnych plotek (z którymi sam zainteresowany nic nie robi - tylko pozwala im istnieć). Od początku stara się pomóc nowej dziewczynie w szkole, ale uwaga - w przypadku tej dwójki jest na rzeczy większa sprawa (i to kolejna tajemnica). Noah to godny partner Mary, choć mojego serca akurat nie zdobył :)

> Jeśli jesteście jednak ciekawi, jaki jest to gatunek - ten paragraf jest dla Was <
"Tajemnica" to z biegiem stron prawdziwa opowieść z wątkami nadprzyrodzonymi, tylko o bardzo niestandardowym schemacie. Początkowo trudno jednoznacznie założyć czy będzie tu udział jakichkolwiek zjawisk paranormalnych. Potem nawet Mara podejrzewa, że kolega może ją wkręcać, jedynie by wydobyć od niej informacje o spektrum jej zdolności. Tu dwójka młodych ludzi, bez przewodników, próbuje zdefiniować i okiełznać swoje nadnaturalne dary.

Początek historii Mary Dyer stanowi bardziej mroczną odsłona opowieści o nadnaturalnych zdolnościach i intrygujący początek trylogii. Gdyby jednak się okazało, że żadnych darów nie było, wówczas zrobiłoby się o wiele straszniej. A tak jesteśmy już w stanie rozpoznać choć zarys wzoru, możemy do czegoś wcześniej przeczytanego się odnieść i to przyporządkować - tak to już jest, gdy przeczyta się masę historii z tego gatunku. Czytelnik jest już praktycznie ekspertem od paranormalnych wydarzeń, a to co znane, jest też już o wiele mniej przerażające. I nawet dobrze - bo nie mam ochoty na taki horror, jak powolne osuwanie się w odmęty szaleństwa, nakręcane własnym strachem i nadmiernie rozwiniętą wyobraźnią.
> Koniec spoilera <

Czytając rozpoznawałam elementy, na których Michelle Hodkin oparła swój pomysł na powieść. Wiedza ta to cenny wkład w historię powstania książki. O kulisach i inspiracji możecie przeczytać w tej notce.

Rekomendacja: "Tajemnica" to lektura, która nawet po skończeniu budzi wiele teorii dotyczących fabuły. Jest także warta swej pięknej okładki i czasu poświęconego na jej przeczytanie. Nie zauważyłam upływu stron, a krótkie rozdziały ani przez chwilę się nie dłużyły. Jednym zdaniem: 'Przeczytałam lotem błyskawicy'. Co ciekawe sama okładka posiada bezpośrednie nawiązanie do fabuły, a nawet do dwóch konkretnych scen. I jeszcze ten cliffhanger na zakończenie, czy o nim wspomniałam?


"Mara Dyer. Tajemnica" - Michelle Hodkin

W oryginale: The Unbecoming of Mara Dyer, 2011
Wydawnictwo: GW Foksal
Stron: 480
W kategorii: To tajemnica i w dodatku spoiler XD
Bohaterowie: Mara / Noah / Jude
Miejsce akcji: Floryda, Miami
W kolejności: NR 58/2014/09/05 (334)
Kontynuacja:
2. The Evolution of Mara Dyer - U NAS W STYCZNIU 2015!
3. The Retribution of Mara Dyer - premiera za oceanem 4 listopada tego roku


niedziela, 14 września 2014

"By wiatr dalej szumiał"

"-Co się stanie, jeśli tego nie rozgryzę?
Spoczywająca na nadgarstku Kylie dłoń Holiday zrobiła się cieplejsza, jakby komendantka wyczuła, że Kylie będzie potrzebowała kolejnej uspokajającej dawki.
- Godzisz się z tym, że zrobiłaś wszystko, co w twojej mocy, by to powstrzymać, i żyjesz dalej."

Zaczynam sądzić, że odpowiedź na pytanie "Czym jest Kylie Galen?" może stanowić finał tej serii. Ta tajemnicza historia kusi pięknymi okładkami i tak oto skusiła mnie na lekturę "Urodzonej o północy". Pomysł miał potencjał, ale było też lekko chaotycznie, choć cały czas miałam pewność, że ta opowieść jest i tak bardziej na wesoło niż na poważnie. Czasem pomysł potrzebuje czasu (stron) aby w pełni pokazać swoją siłę.  Tak więc tom drugi zaczyna się dość nietypowo. Jako iż obóz w Wodospadach Cienia ma za zadanie uczy tolerancji i szacunku dla innych gatunków, Kylie bierze udział w ceremonii w kręgu wampirów. Nawet rozmawianie o krwi brzydzi dziewczynę, a tymczasem jej smak okazuje się odpowiadać Kylie. Krew nie ma już metalicznego posmaku tylko aromat słodkiego, korzennego napoju.

"Żadnej z twoich dusz"
Może tom drugi bardziej mi się spodobał, bo wiedziałam już czego mogę się spodziewać, a może po prostu jest on bardziej składnie napisany. Kylie lepiej się odnajduje, choć nadal nie ustaliła, co się z nią dzieje i kim byli jej przodkowie, którym zawdzięcza tak "bogate" DNA.
Tak więc krew smakuje owocami, ale przeraża bohaterkę sama myśl o byciu wampirem. Niespotykana prędkość się przydaje, kiedy trzeba uciec, ale jej objawienie się niepokoi. W dodatku jednej nocy rośnie o kilka dodatkowych centymetrów (nie tylko przybywa jej wzrostu), choć bycie wilkołakiem to także nie jest wymarzony scenariusz. Do tego na skraju lasu pojawia się wilk (zwyczajny), ale fakt, że szuka jej towarzystwa za normę uznać już nie można.

"- Możemy wybrać się, gdzie tylko chcesz, bylebym był przy tobie."
Pewne rzeczy stanowią nowość, a w innych wątkach widać już pewne prawidłowości i wzory. Tak więc:
a) Kylie wreszcie (NARESZCIE!) wybrała się do owych osławionych indiańskimi legendami Wodospadów Cienia - jak można było odwlekać wizytę aż do drugiego tomu?!
b) Regułą już zdaje się być fakt, że pod koniec każdego tomu pojawia się nowy duch "towarzyszący" Kylie aż do rozwiązania kolejnej zagadki. Jednocześnie wątki z udziałem duchów, choć w wizjach są przerażające, na żywo są traktowane z dużą dozą humoru - strasznie także nie jest :)
c) Ciekawi mnie tematyka snów, tak więc już za sam wątek kreowania snów jest u mnie plus. Choć o technikach wspomniano, to się ich nie wymienia, zgrabnie pomijając, a szkoda.

"- Normalność jest przereklamowana.
- Czasami się zastanawiam, czy w ogóle zdołałabym ją jeszcze rozpoznać."
Kontynuację Wodospadów Cienia uważam za lepszą zabawę niż w przypadku wprowadzającego tomu pierwszego. Jest ku temu kilka powodów.
Kiedy zaznajomić się z bohaterami, tom drugi wypada o wiele lepiej. Nie ma już też takiego chaosu i można czerpać radość z lektury. Znając zasady tego nadnaturalnego świata łatwiej przychodzi przymknąć oko na minusy. Jest to lekka książka, której bohaterów przychodzi polubić z czasem. Nie są nam już obojętni wampirzyca Della, czarownica Miranda, półkrwi elf Derek, wilkołak Lucas, zmiennokształtny Perry oraz komendantka Holiday wraz z Burnettem (mylonym nagminnie w tomie pierwszym z Brunetem).
Nie powinien pozostać bez znaczenia fakt, że seria Wodospady Cienia to powieść z kilkoma dłuższymi opisami, oparta głównie na dialogach - niezależnie od wszystkiego czyta się ją błyskawicznie.

"Przebudzona o Świcie" - C.C. Hunter
W oryginale: Awake at Dawn, 2011
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 384
W kategorii: Akademie paranormalne
Bohaterowie: Kylie Galen/ Derek / Lucas/ Perry
Miejsce akcji: Wodospady Cienia, Teksas
W kolejności: NR 57/2014/09/04 (333)
Podobne tematycznie: Hex Hall, Akademia Mitu

Seria Wodospady Cienia
1. Urodzona o północy      / 2. Przebudzona o Świcie    /3. Zabrana o zmierzchu
4. Whispers at Moonrise   /5. Chosen at Nightfall

piątek, 12 września 2014

"Z dalekiej, gwiezdnej podróży"

"Cóż, może kiedyś dowiem się czegoś więcej na ten temat. Czy to nie wspaniałe, że jest tyle interesujących rzeczy do wyjaśnienia? Dlatego cieszę się, że żyję - świat jest przecież taki ciekawy."

Nikt nie wierzył, że brat i siostra, a dokładniej stary kawaler i stara panna, mogą mieć jakiekolwiek szanse poprawnie wychować młodą panienkę. Zarówno Maryla jak i Ania musiały więc udowadniać nieustannie reszcie społeczności Avonlea jak bardzo może się mylić. Z czasem przygarnięta Ania, po której spodziewano się najgorszego, stała się dumą Avonlea i wielokrotnie pomogła swoim przyjaciołom.

Jak mogłaby się potoczyć historia tej rozmarzonej dziewczynki, gdyby trafiła do kolejnej rodziny jeszcze raz w roli służącej by tylko pomagać w wychowaniu licznych dzieci, a nie (jak powinna) w roli dziecka, które nigdy nikogo nie miało i potrzebowało zarówno domu jak i opieki?

"Gdy teraz rozmyślam o czymś przyjemnym, to wolę wszystko przechowywać w swoim sercu jak skarb."

Pierwszy tom przygód Ani z Zielonego Wzgórza to pełna poczucia humoru opowieść. Byłaby z całą pewnością o wiele bardziej zaskakująca, gdyby nie te nieustanne "spoilery" z oglądanej w dzieciństwie adaptacji filmowej. Jednak wreszcie znalazłam odpowiedzi na pytania:
a) Ile lat mają Maryla i Mateusz, kiedy decydują się wziąć Anię na wychowanie?
b) Kim byli biologiczni rodzice Ani?
c) Ile lat ma bohaterka ma początku tej serii i w ilu rodzinach zastępczych już wcześniej była?

"Wystarczająco długo próbowałaś uciec przeznaczeniu."

Ania nie chciała być już dziewczynką z sierocińca, bo kiedy zobaczyła pewną farmę na Wyspie Księcia Edwarda zapragnęła stać się Anią z Zielonego Wzgórza, najpiękniejszego miejsca w tym zakątku wyspy.

"Chociaż niewątpliwie dobrze jest mieć jakieś ambicje, niełatwo jest z nimi żyć. Ich spełnienie wymaga bowiem sporego nakładu pracy, samozaparcia, przysparza trosk i często prowadzi wręcz do zniechęcenia."

Bohaterka miała szczęście trafić na ludzi, którzy dostrzegają jej potrzebę dalszego rozwoju i edukacji, a także umożliwiają jej to. Tom pierwszy opisuje pierwsze lata Ani na Zielonym Wzgórzu, naukę w szkole w Avonlea, a także jeden rok przygotowania nauczycielskiego w Queen's Academy - choć poświęcono na to tylko kilka końcowych rozdziałów. Pierwsze spotkanie z Anią kończy jej bardzo dojrzała i niełatwa decyzja.

"[...]zbudziła się z zadumy, głęboko westchnęła i spojrzała na niego. Wzrok miała rozmarzony, jak gdyby jej dusza powracała właśnie z dalekiej, gwiezdnej podróży."

Tom pierwszy stanowi tylko wstęp do losów Ani, potem będzie to już opowieść o wiele bardziej poważna, opisująca losy młodej kobiety. Seria ta stanowi więc lekturę nie tylko dla dzieci - to większa część pierwszej książki w sadze za taką właśnie może uchodzić. Nade wszystko to także historia, która bardzo dobrze przedstawia plusy i minusy płynące z posiadania wielkiej wyobraźni. Napisana przepięknym stylem udziela w czasie lektury wielu życiowych rad.


"Ania z Zielonego Wzgórza" - Lucy Maud Montgomery
W oryginale: Anne of Green Gables, 1908
Wydawnictwo: Literackie 2014
Miejsca akcji: Kanada
Opisuje lata życia: 11-16
Ekranizacja: Wydarzenia tomu 1 to dwa filmy w adaptacji, jednak przygodny przeniesione w świat kina bardzo zostały pomieszane chronologicznie, a kolejność jednak ma znaczenia. Odtwórczynię głównej roli (idealna jako Ania Shirley) można dziś oglądać w serialu "Reign", gdzie wciela się w postać Królowej Katarzyny Medycejskiej.
W kolejności: NR 56/2014/09/03 (332)

PROJEKT: KLASYKA ZAWSZE W CENIE
Ten tom przeczytać chciałam od zawsze, a jako iż na klasykę zawsze jest dobra pora, więc się zabrałam. Udało mi się zmieścić w czasie i dokończyć lekturę zanim w sprzedaży pojawił się tom drugi z tej kolekcji Wydawnictwa Literackiego, czyli "Ania z Avonlea" (TUTAJ LISTA PREMIER kolejnych części - każda w twardej oprawie w cenie 13,99). Mam zamiar utrzymać tempo i poznawać dalsze przygody bohaterki systematycznie - jest do tego odpowiednia motywacja ;)

Mieliście okazję przeczytać całość serii? Który tom podobał się Wam najbardziej?
Macie swoich ulubionych bohaterów?
A może tak jak ja przygodę w Avonlea rozpoczęliście dopiero nie tak dawno?

środa, 10 września 2014

Teen Wolf sezony 1-4

"Uśmiechnij się, może ktoś się w Tobie zakocha."

Kiedy Teen Wolf debiutował na antenie, skusiłam się na pierwszy tylko epizod, ale zwyczajnie nie zaskoczyło. Teraz już wiem, że czasem twórcy potrzebują troszkę czasu aby pokazać nam pełną siłę swojego pomysłu. W te wakacje postanowiłam nadrobić ten serial, który nieustannie przewijał się gdzieś tam w tle na tumblr. Wbrew temu, co twierdzi sporo osób, jakoby sezon pierwszy można sobie darować, nie należy tak robić. Przynajmniej ja tak nie potrafię. Historia jest kompletna tylko i wyłącznie wtedy, kiedy znamy jej całości. Obejrzałam sezon pierwszy i niczego nie żałuję. Oto kilka powodów, dla których warto obejrzeć ten serial, a ponieważ tak łatwo jest zaspoilerować, będzie to Recenzja w cytatach. Startujemy!

1. Poczucie obowiązku czyli Scott McCall. Można powiedzieć, że to główny bohater tej serii, ale prawda jest taka, że Teen Wolf ma kilku równych sobie bohaterów głównych. To bardzo duży plus. Sam Scott też nadaje historii określony bieg poprzez silny kompas moralny, a nie tak trudno aby w Beacon Hills namieszać ze skutkiem nieodwracalnym.

"- Jeśli go nie zabijesz, on zabije Ciebie.
- Kto wymyślił te reguły?
- Na tym polega rytuał przejścia
- Wiesz, gdzie jeszcze muszą przejść? Do następnej klasy! Tam nie muszę nikogo zabijać."  [Teen Wolf 1x05]

2. Rodzina Argent czyli Allison. Im więcej postaci rodem z legend, tym większe znaczenie mają z czasem właśnie ci bohaterowie, którzy mimo wszystko nadal pozostają ludźmi. Allison nie ma żadnych "dodatkowych mocy", ale nieświadomie została wyszkolona na łowcę. Choć przyznam, że początkowo przypuszczałam, że dziewczyna tylko udaje niczego nieświadomą aby wzbudzić większe zaufanie, a w rzeczywistości móc wybić stado rozprzestrzeniających się paranormalnych okazów, w tym Scotta.

"Nasza rodzina jest wyjątkowo postępowa. Ponieważ mężczyźni zwykle rozpętują wojny, kluczowe decyzje zostawiamy kobietom. Synów szkolimy na wojowników, a córki na wodzów."  [Teen Wolf 2x03]

Allison to od początku moja ulubienica, a aktorka ta idealnie mogłaby odegrać rolę Gwen z Trylogii Czasu. Wystarczy powycinać sceny z Teen Wolf i zrobić do nich inne napisy by mieć wymarzoną ekranizację :)

"Kiedy Gerald po raz pierwszy powiedział mi o naszej rodzinie, spytałem dlaczego my. Zacytował Churchilla: 'Ceną wielkości jest odpowiedzialność'. Według mnie chodzi raczej o wiedzę. Im więcej wiemy, tym bardziej jesteśmy odpowiedzialni za świat."

3. Rodzice na przydatnych funkcjach czyli Stiles. Zarówno Scott jak i Stiles mają ojców w policji, choć ojciec Scotta nie bierze początkowo udziału w fabule, a ojciec Stiles jest wtajemniczony w paranormalne sprawy dopiero z czasem. Mimo to szeryf Stilinski jest ogromnym wsparciem dla bohaterów ... choć powinnam powiedzieć, że to raczej Stiles tak się interesuje codzienną pracą ojca, że niezbędną wiedzę nabywa. Zagadek do odgadnięcia w Teen Wolf nie brakuje i są one zdecydowanie na poziomie. Mama Scotta pracuje jako pielęgniarka w miejscowym szpitalu, a tam trafia aż nazbyt często wiele bohaterów. Scott dorabia sobie w lecznicy, a jego szef nie jest znowu takim zwykłym weterynarzem.

"- Jedna ofiara to incydent, dwie przypadek, trzy schemat.
- A cztery?
- Nakaz aresztowania."   [Teen Wolf 2x10]

4. Poczucie humoru czyli  raz jeszcze Stiles. Choć będzie to z czasem niedomówienie, gdyż wszyscy z ekipy sypią żartami po równo. Ten serial jest tak fajny, gdyż jest pełno przezabawnych żartów sytuacyjnych.

"Jak mawiał William Black: Każda osoba, które chce być twoim wrogiem, najpierw spróbuje się zaprzyjaźnić."
[Teen Wolf 3x08]

5. Co się tyczy legend, czyli podwójna tożsamość. Jaki rodzaj zjawisk nadprzyrodzonych mamy w Beacon Hills? Zawsze chcę to wiedzieć zanim zabieram się za serial/ książkę/film z takimi wątkami. Tak więc wszystko zaczyna się od wilkołaków, z czasem dochodzi kanima (nie powiem Wam co to takiego), mamy też banshee. Są mroczni druidzi i garstka tych dobrych. Od 3x13 jest tak jakby następny sezon (tzw. 3b), który to bardzo oparty na snach - o zamykaniu drzwi do nadświadomości, które uchylono wcześniej. Sezon 3b to także cały epizod japoński, pojawia się kitsune (odsłona jasna i mroczna) i wilkokojot.


"Istnieję, ale czy jestem sobą?"
[Teen Wolf 3x23]

Jak sezon 3b był typowo japoński, tak początek sezonu czwartego to motyw meksykański. Tutaj aztecka świątynia, pojawiają się również zmiennokształtni - w tym przypadku jaguarołaki (niczym Avatar) i jakieś dodatki. Wolałam wątek ze snami, a tego Meksyku to jednak troszkę mało, poczucie humoru pozostało jedna niezmiennie na poziomie.

Rekomendacja:  Początkowo wydawało mi się, że ten serial jest jakiś taki zbyt mroczny i raczej nie będzie to wakacyjny relaks - lecz zupełnie się pomyliłam. Teen Wolf jest pełen humoru i empatii, a także wciągających zwrotów akcji oraz zagadek do odgadnięcia na czas (głównie typu 'kto jest tym razem odpowiedzialny za liczne morderstwa'). W wakacje nadrobiłam wszystkie trzy sezony i dogoniłam początek emisji sezonu czwartego. Serdecznie polecam całość.
Tak na zakończenie jako iż tak wiele czeka na Frozen w Once Upon a Time ;)

Znacie już Teen Wolf? Których bohaterów pokochaliście najbardziej?
Jeśli nadal nie jesteście przekonani, to wierni fani serii z całą pewnością potwierdzą, że warto :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...